|
|||
|
Spis Treści: "Boska Komedia" Zakończenie. Modlitwa św. Bernarda. Matka Boska. Trójca Przenajświętsza. «Dziewico, matko, córko twego syna, Najpokorniejsza i najwyższa w niebie, Przedwiecznej woli granico jedyna! Ludzka natura w tobie i przez ciebie Tak się podniosła, że z jej uszlachceniem Nie wzgardził stać się jej Stwórca stworzeniem W żywocie twoim, o Matko, Dziewico, Zatliłaś miłość, pod której gorącem Kwiat ten kielichem świecąc gęstolistym, Bujnie w pokoju rośnie wiekuistym. Tu jesteś łaski południowym słońcem, Na ziemi żywą nadziei krynicą. Niewiasto, twoja tak wielka potęga, Kto cię nie błaga, a po łaskę sięga, Bezskrzydłą żądzą ten w górę się wznosi. Dobroć twa wspiera nie tylko, kto prosi, Często przygiętych boleści ciężarem Uprzedza prośbę dobrowolnym darem. W tobie się łączy, miłosierdzia Pani, Pobożność, miłość, dobroć, szczodrobliwość. Oto ze świata najgłębszej otchłani On, który wchodząc na te niebios szczyty Widział koleją wszystkie duchów byty, Błaga cię, wzmocnij w łasce jego oko, Aby widzeniem wzniósł się tak wysoko, Gdzie ostateczna jest jego szczęśliwość. Ja, com goręcej takiej wzroku siły Nie życzył sobie, jak jemu tu w niebie, Wszystkie modlitwy moje ślę do ciebie, Błagając, oby daremne nie były! Niechaj on swojej śmiertelności błędy Za twą przyczyną jako mgły rozproszy, Aby mógł utkwić wzrok w arcyrozkoszy. Ty, która możesz, co chcesz, o Królowo! W nim twą opieką zwalcz krewkie popędy, Błagam cię jeszcze, po widzeniu takiem, Chciej w nim zachować chęć i wolę zdrową. Patrz, Beatrycze z błogosławionymi Składają ręce i całym orszakiem Modlą się, łącząc swe prośby z moimi». W mówcę przez Boga ukochane oczy Utkwione dały nam znać jako posły, Jak głos modlitwy dla niej jest uroczy; Potem na wieczne światło się podniosły, Trudno uwierzyć, że twór w takie słońce Zatapiał oczy tak przenikające. Do kresu wszystkich mych żądz, gdym z zapałem Zbliżał się, czułem, zdumion nie po mału, Jak stygł żądz owych cały żar zapału. Bernard z uśmiechem wskazywał mi gestem, Ażebym w górę patrzył, i patrzyłem Czując, że takim, jak być życzył, jestem, Bo wzrok mój wedle ducha przemienienia Był więcej czystym i wrażał spojrzenia Coraz to głębiej w arcyświatło żywe, Które jest jedno przez siebie prawdziwe. Wzrok mój był odtąd wyższy nad moc słowa: Słowo i pamięć zbytnim wysileniem Mdleją przed takim korząc się widzeniem. Jako widzący we śnie po minionym Marzeniu czucie swych wrażeń przechowa, Choć rys obrazu tonie w tle zamglonym, Takim ja jestem, bo moje widzenie Wionęło z duszy jak senne marzenie. A jeśli słodycz z niego urodzona Czuję, jak spada kroplami w to serce, Tak śnieg od słońca topnieje niezwłocznie, Tak się rozlecą, kiedy wiatr zadmucha Na wiotkich liściach spisane wyrocznie Śmiertelną myślą, o niedościgniona, Wieczna światłości, wskrześ z mojego ducha, Cząstkę płomienia na twe podobieństwo, Zapal mój język, aby choć w iskierce Przekazał przyszłym pokoleniom gwoli Chwałę płomiennej twojej aureoli, Aby przez trochę wrażeń z mych uniesień, Przez trochę dźwięków odbitych z mych piesień, Świat łatwiej pojąć mógł twoje zwycięstwo. Wierzę na ranę palącą jak płomień, Jaką mym oczom zadał żywy promień, Że mógłbym nagle olsnąć, gdyby były Oczy się moje odeń odwróciły. Pomnę, jak wolą przezeń ośmieloną Dopótym wzroku wytężał potęgę, Aż go stopiłem z siłą nieskończoną. Obfita łasko! Przez którą tam śmiałem Tak oczy w wiecznej zatapiać światłości, Że czułem, jak w niej wzrok mój przetrawiałem: W jej głębokościach treść rzeczy widziałem Z miłością w jedną oprawionych księgę, Porozrzucanych kartami po świecie. Rzeczy, wypadki, ich różne własności, W księdze tej łączy taka jedność zwięzła, Jak w pączku kwiatu zieloność i kwiecie. Nawet powszechną formę tego węzła, Najmocniej wierzę, żem widział na oko, Bo gdy to mówię, radość niepowszedna Czuję, jak pierś mi wypełnia szeroko. W letarg mnie większy wtrąca chwila jedna, Niż świat dwudzieste i więcej stulecie, Odkąd na wielkie Neptuna zdziwienie Po morzach Argów pławiły się cienie. Duch mój tym światłem zachwycony żywem, Coraz się większym zapalał podziwem; A tej światłości skutek tak uroczy, Że niepodobna od niej zwrócić oczy, I patrzeć w inną rzecz z uwagą nową, Jeżeli dobro jako przedmiot woli Z nią się bezwzględnie i całe zespoli; Bo w nim jest tylko doskonałość, dzielność, Za krańcem jego błąd i skazitelność. Odtąd już słabszym stanie się me słowo, Aby rozwinąć moich wspomnień zwoje, Od głosu dziecka w pierwszym jego roku, Gdy jeszcze piersią wilży usta swoje. Nie, żeby wieczne to światło w mym oku Łamało promień z potężniejszą siłą, Które jest zawsze też same, jak było; Cała przyczyna leży w moim wzroku, Który, gdym patrzał, wzmacniał się tajemnie, Gdy się zmieniłem, sam się skaził we mnie. Widziałem w kształcie troistych obręczy W głębi najwyższej światłości trzy kręgi Troistej barwy, jednego rozmiaru, Odblask dwóch pierwszych był równej potęgi, Jak gdy się tęcza odbija od tęczy, Trzeci wiał z obu jakby ogniem żaru Myśl chcąc wyrazić, czuję chrypkę w głosie, Od moich widzeń skrzydło myśli śmiałe Odległe więcej jak o niebo całe, A słowa moje tak karle i małe! Światłości wieczna, co w sobie zamknięta, Jedna pojmujesz siebie i pojęta Kochasz się w sobie, uśmiechasz się do siebie! Krąg, który, zda się, poczętym był w tobie, Jak promień światła w źrenicy złamany, Gdy po nim oczy moje przebiegały, Zdało się, patrząc, po środku miał w sobie Nasz obraz własną barwą malowany, Dlatego wzrok mój w nim utonął cały Jak geometra, co niespaniem blady Ślęczy nad kołem do zawrotu głowy I nie znajduje szukanej zasady, Stałem się takim na ten widok nowy! I chciałem widzieć, jak ten obraz społem Przystał do koła i złączył się z kołem; Lecz tam nie mógłbym wzlecieć skrzydłem własnym, Gdyby nie duch mój rażon światłem jasnym, W którym już jego żądzy nic nie drażni. Tu mdleje siła mojej wyobraźni; Lecz chęć i wola jako potoczone Koła zarazem w kolej swojej jazdy, Przez miłość w inną zwróciły się stronę, Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy.
Spis Treści: "Boska Komedia" Pobierz: "Boska Komedia" Źródło: http://wolnelektury.pl Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія. Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.
|
|