|
|||
|
Spis Treści: "Boska Komedia" Ciąg dalszy. Św. Bernard objaśnia szczegóły róży niebiańskiej. Cały przedmiotem swej żądzy zajęty, Sam urząd mistrza dowolnie wziął na się I począł mówić w te słowa ten święty «U stóp Maryi, co ranę zgoiła, A którą jątrząc z bólem otworzyła, Siedzi niewiasta w pełnej wdzięku krasie A niżej od niej, na trzecim siedzeniu Siedzą pospołu Rachel z Beatrycą, Sara, Judyta z prababką psalmisty Co w skrusze wołał: Miserere mei! Z tronu na trony w dół schodząc źrenicą, Możesz je widzieć, gdy ja po kolei Szczeblując na wierzch róży wiekuistej, Każdy jej listek nazwę po imieniu, W dół do siódmego stopnia, jako z góry Do tegoż stopnia, izraelskie córy Zajęły wszystkie tego kwiatu liście. Bo te niewiasty wedle wzroku siły, Z jaką swą wiarę w Chrystusie utkwiły, Są murem, który w znak ducha nagrody Przegrodził różę na te święte schody. Gdzie kwiat jej liściem najgęściej odziany, Tworzą tych schodów gęstolistne ściany Ci, co w Chrystusa uwierzyli przyjście; Po drugiej stronie, gdzie kwiatu korona Świeci przerwami jakby wyszczerbiona, Siedzą ci tylko, co na ziemi w chwili, Gdy Chrystus przyszedł, wzrok nań obrócili. A jak z tej strony tron niebieskiej Pani O całą przestrzeń najgłębszej otchłani Od innych tronów dzieli wielki przedział, Naprzeciw siedzi, patrz, wielki Jan Chrzciciel, Który, nim zstąpił do piekła Zbawiciel, Tam nań czekając przez dwa roki siedział; Pod nim z zamiarem nowy przedział tworzą Trzy najświetniejsze duchowe potęgi, I inni z kręgów zstępując na kręgi. A więc podziwiaj tu Opatrzność Bożą, Bo tu duch każdy doświadczonej wiary, Wyznawcy nowej zarówno jak starej, Tego ogrodu mogą być kwiatami. Wiedz, że od stopnia, co te dwa przedziały W środku przerzyna liniją tak długą, Do najniższego orszak duchów cały, Nie swoją własną, lecz drugich zasługą, I pod pewnymi siedzi warunkami. Dusze te z swojej śmiertelnej powłoki Za wcześnie wzbiły tu swój lot wysoki, Wprzód nim prawdziwą mogły wybrać wiarę: Łatwo je poznasz po ich kształcie innym, Po drobnej twarzy, po głosie dziecinnym, Gdy wzrok tam zwrócisz lub nakłonisz ucha, Teraz ty milczysz, wątpiąc w głębi ducha, Lecz ja duszące z ciebie zdejmę węzły, W jakie twe myśli badawcze uwięzły. Tu chęci mają swą wagę i miarę: Wiedz, że tym państwem ślepy traf nie włada, Bo w cichym prawu wiecznemu poddaństwie, Wszystko do miejsca swojego w tym państwie Ściśle jak pierścień do palca przypada. Dlatego z pieluch te dusze szczęśliwe Wchodząc za wcześnie w to życie prawdziwe, Niżej lub wyżej są nie bez przyczyny. Król tej bezmiernej, bez granic krainy, Którego miłość szczęściem tak wysokim, Taką miłością jej mieszkańców poi, Że każda żądza tu jest w pełni swojej: Stwarzając wszystkie dusze pod swym okiem, Sam je nierówną łaską uposażył, Jak ją na szali swej woli odważył. Pismo ci święte najwyraźniej mówi O dwojgu bliźniąt, jak niesforne dziatki Trzęsły się z gniewu w żywocie swej matki, Bo niebo daje każdemu duchowi Koronę łaski wedle barwy włosa, Równie wybrani wstępują w niebiosa Na różne stopnie, różnica ich cała Jest w treści, jaką pierwsza łaska dała. Zrazu dość było dla nieba dziedziców Przy niewinności mieć wiarę rodziców, A gdy się pierwsze wypełniły czasy, Na przyszłe życia trudy i zapasy Krzepiono męskie dzieci obrzezaniem. Lecz gdy czas łaski przyszedł z zwiastowaniem Wesołej wieści, nowo narodzeni Bez chrztu pomarli, nie w imię Chrystusa, Trzymani byli w piekielnej przedsieni. Teraz w twarz spojrzyj, w ten obraz uroczy, Najpodobniejszy do twarzy Chrystusa, Blask jej oswoi z światłością twe oczy, Że ujrzą w końcu samego Chrystusa». I na nią duchy lały deszcz radości. Stworzone wzlatać do tej wysokości, Że com wprzód widział, żadne tu widzenie Mnie nie wtrąciło w takie zadziwienie, Nie pokazało, jak ta światłość błoga Tak zbliżonego podobieństwa Boga. Miłość, co pierwsza, śpiewając, zstąpiła, Ave Maria gdy tę pieśń nuciła, Przed nią szeroko swe skrzydła rozpięła. Na tę pieśń boską, z miejsca, gdzie kto siedział, Wszelki duch święty chórem odpowiedział, Aż twarz jej świecić pogodniej zaczęła. — «O święty ojcze! Coś tu zszedł gotowy, Z twojej na wieczność tak słodkiej stolicy, Zgasić pragnienie moje z twej krynicy, Jaki to anioł, co takim spojrzeniem Pogląda w oczy niebieskiej królowej, Tak zakochany, że się zda płomieniem?» Jeszcze wiedzenia żądza nieustanna Tak mi kazała zapytać świętego, Który od blasku Maryi wielkiego Piękniał jak gwiazda od słońca poranna. A on: «W nim znajdziesz, co anioł mieć może, Łaskę i ufność w miłosierdzie boże. On to zniósł palmę dla Maryi w czasie, Kiedy nasz ciężar Bóg Syn przyjął na się. A teraz wytęż, ile wzrok dosięże, Jak będę mówił, oczy przenikliwe, Abyś mógł widzieć tego państwa męże, Arcypobożne, arcysprawiedliwe! Ci dwaj szczęśliwsze mają przeznaczenie, Bo są najbliżej przy tronie Augusty, Jak dwa rodowe tej róży korzenie. Po jej lewicy jest ojca siedzenie, Który zżuł owoc łakomymi usty, Aby ród ludzki pożywał gorycze. Po jej prawicy patrz w święte oblicze Ojca Kościoła, któremu jak bratu Chrystus przy swoim zdał Wniebowstąpieniu Klucze od tego tak pięknego kwiatu. Patrz, ten, co widział w proroczym widzeniu Bolesne czasy, a na tle ich łzami Spłakaną pięknej twarz oblubienicy Zdobytej krwawo włócznią i ćwiekami, Przy Piotrze siedzi; z pierwszym po lewicy Wódz ludu zasiadł w majestacie chwały, Ludu, co płochy, w grzechu skamieniały, Pożywał z nieba spadającą mannę. Patrz na siedzącą przeciw Piotra Annę, Jak wzrok szczęśliwa zatapia w kwiat róży, W lica swej córki, że oka nie zmruży W blasku światłości śpiewając Hosannę. Naprzeciw wielkiej rodziny Pradziada Łucyja siedzi, która twojej Pani, »Ratuj go«, rzekła, gdy twoja powieka Ściemniała w strachu na progu otchłani. Teraz, gdy twoich marzeń czas ucieka, Spoczniemy w miejscu, gdzie spocząć wypada, Jak dobry krawiec, który, ile staje Sukna do skroju, taką suknię kraje. I w Arcymiłość zatopimy oczy, Ile podobna, przeniknij jej płomień, Abyś twym okiem odbił jego promień, Jednak ażebyś nie pomyślał z trwogi, Że naprzód lecąc, cofasz się z pół drogi, Gdy myśl do lotu swe skrzydła roztoczy, Pomódl się do Niej, bo modlitwa jedna Dla cię przyczyną Jej łaskę wyjedna; I w ślad idź za mną myślą, duszą całą, By twoje serce z modlitwą zaczętą Przeze mnie od niej w niczym nie odstało». I począł mówić tę modlitwę świętą:
Spis Treści: "Boska Komedia" Pobierz: "Boska Komedia" Źródło: http://wolnelektury.pl Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія. Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.
|
|