|
|||
|
Spis Treści: "Boska Komedia" Oddział drugi. W niebie gwiazd stałych, w kręgu róży i lilii, panny Marii z apostołami i Adamem. Wewnętrzne udoskonalenie Dantego. Okazują się Chrystus i Panna Maria. Jak między liśćmi ptaszyna ukryta, Siedząc przy gnieździe ukochanych dzieci, Gdy noc świat siecią nakrywa ciemnoty, Ażeby widzieć swe drogie przedmioty I znaleźć pokarm, po który poleci Nakarmić siebie i głód swojej dziatwy, (Trud wprawdzie miły dla niej lecz niełatwy,) Przez przeźrocz liści bez przerwy patrząca Z strzelistą żądzą oczekuje słońca, Śledzi oczyma, czy jutrzenka świta? Tak moja pani stojąc w miejsce wryta, Wyprostowana, obracała oczy W stronę, gdzie słońce powolniej się toczy, A tak ciekawie widząc ją patrzącą, Stałem się jak ten, co żądzą gorącą Czego innego chciałby i koleją Niepokój żądzy kołysze nadzieją. Lecz między moim czas oczekiwaniem Przeleciał chwilą, a światła łyskaniem, Jakim się większa część nieba oblekła. «Oto Chrystusa triumfu legiony I cały owoc» Beatrycze rzekła «Z obrotu sfer tych zarazem uszczkniony». I zdało mi się, z jej oczu, z jej liców Radość tryskała iskrami, płomieniem; Pomimo woli tu czuję potrzebę Zakryć blask tego obrazu milczeniem. Jak podczas pełni pogodnych księżyców Pośród nimf wiecznych uśmiecha się Febe Oświecających niebios okolice; Tak tam wzniesione nad świateł tysiące, Widziałem, światła zapalało słońce Jak nasze niebios zapala pochodnie. I przez blask jego promiennej przeźroczy Żywą treść światła widziałem dowodnie; Rzekłem, zalśnione opuszczając oczy, «Droga, o słodka moja Beatryce!» A ona: — «Ciebie przytłoczył blask siły, Która się nie da złamać siłą drugą; W niej jest moc, mądrość, jakim równych nie ma, Co między niebem a ziemią tak długo Oczekiwane drogi otworzyły». Jak ogień kiedy wymyka się z chmury, Polotu ognia chmura nie zatrzyma, Spada na ziemię wbrew swojej natury, Podobnie duch mój w takim wrażeń tłumie, Rósł, stał się większym i wyszedł sam z siebie, Lecz co z nim było, przypomnieć nie umie. «Otwieraj oczy, patrz, czym jestem w niebie, To, co widziałeś, siły ci użycza Znieść blask uśmiechu mojego oblicza». Byłem jak człowiek, co ze snów objęcia Zerwany, lube gdy wionie marzenie, Chce zapomniane przypomnieć widzenie. Słysząc ofiarę tak godną przyjęcia, Która na jotę nigdy nie zwietrzeje Z księgi, gdzie przeszłość wpisuje swe dzieje. Gdyby tu wszystkich poetów języki Muz, co najsłodszym wykarmione mlekiem, Zaświergotały chórem jak słowiki, Wtór mi trzymając, gdy echem dalekiem Las rozwołują melodyją maju, Jeszcze bym zwątpił, czy mi się poszczęści Doścignąć prawdę w tysiącznej jej części, Śpiewając święty uśmiech, blask jej twarzy. Równie pieśń święta kreśląc obraz raju Powinna skakać jak krok podróżnika, Gdy na swej drodze zawadę spotyka. Ale kto ciężar przedmiotu rozważy I ramię, jakie dźwigając go, mdleje, Przebaczy, jeśli pod nim się zachwieje. Nie małej łódce krajać fal tych wały, Po jakich buja tu mój okręt śmiały; Nie żeglarzowi, który z niepogodą Spotkać się boi, żeglować tą wodą. — «Dlaczego w mojej twarzy twa źrenica Tak się zatapia, do tyla zachwyca, Że jej nie zwracasz na ten ogród chwały, Która w promieniach Chrystusa rozkwita. Tam kwitnie Róża, w której słowo boże Stało się ciałem, tam wzrok twój powita Białością śniegi wstydzące lilije, Których woń wskazać dobre drogi może. Tak Beatrycze, posłuszny jej słowu, Wzrok mój do walki wyzywałem znowu: Jak niegdyś okiem zakrytym cieniami, Widziałem łąkę usłaną kwiatami, Gdy się kryjomie i nagle przebije Promień słoneczny przez szczelinę chmury Widziałem światła oświecone z góry, Nie widząc źródła, co ich blask roznieca Łaskawa siła, która tak oświeca, Tak się podniosła nad światła okolne, Że moim oczom dała miejsce wolne Widzieć, gdy patrzeć już nie były zdolne Imię pięknego kwiatu, które zawsze Modląc się wzywam rano i wieczorem, Duch mój zwróciło na płomię jaskrawsze, Największe między światłami świętymi; A gdy mi dwoje ócz moich w prawdziwej Piękności, obraz owej gwiazdy żywej Odmalowały zgodnie z jego wzorem, Z nieba zstąpiła światłość zaiskrzona, Mająca formę koła jak korona, Wieńcząc tę gwiazdę biegła wokoło niej. Ta melodyja, jaka tu nam dzwoni Najsłodszą nutą, co za serce chwyta, Warknie jak chmura piorunem rozbita, Z dźwiękiem tej boskiej porównana liry Koronującej szafir nad szafiry, Jakim najczystsze niebo błękitnieje. «Jestem miłością, anielskim kochaniem, Krążę wokoło z szybkością wirową Wzniosłej radości poczętej z żywota, Co był, jak świata wróżyły nadzieje, Pożądanego naszego mieszkaniem. I krążyć będę, o niebios królowo! Póki za synem spieszysz z matki troską W najwyższą sferę, która więcej boską Stanie się przez cię, bo wchodzisz w jej wrota.» Gdy melodyja zamilkła kolista, Już drugich świateł rzesza promienista Brzmiała wołaniem: «Maryjo przeczysta!» Płaszcz ów królewski, co swoimi poły Nakrył te sfery i sfer tych żywioły, Co się ożywia i blaski swe mnoży, O ile powiew poddyma go boży, Wiał spodnią połą jeszcze tak wysoko, Że tam, gdzie byłem, nie wpadał mi w oko. Dlatego wzrok mój bezsilnym spojrzeniem Za uwieńczonym nie zdążył płomieniem, Który się wznosił za swoim nasieniem. A jak niemowlę do piastunki swojej Wyciąga ręce, gdy go pierś napoi, I w znak podzięki wiesza się u szyi, Każde z tych świateł objętością całą Wierzchołki blasków swoich przedłużało, W dowód czułości wielkiej dla Maryi. Potem stanęły, słodko jak anieli Nucąc ów słodki śpiew: Regina coeli. Pamięć tej nuty we mnie nie zaginie. O! Jak skarb wielki złożony w te skrzynie Takie bogate, co kiedyś na ziemi Były ziarn bożych siewami dobremi. Tam duch ucztuje w skarbach, które cnotą I pobożnością zebrał przez wiek cały, Które z wygnania swego z Babilonu, Płacząc, przynosił, gdzie zostawił złoto. Tam triumfuje męczeńskim wawrzynem, Społem z Maryją i jej Bożym Synem, Z ludem Starego, Nowego Zakonu Piotr trzymający klucze od tej chwały
Spis Treści: "Boska Komedia" Pobierz: "Boska Komedia" Źródło: http://wolnelektury.pl Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія. Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.
|
|