Chrześcijańska biblioteka. Boska Komedia. Raj: Pieśń XX. Chrześcijaństwo, katolicyzm, ortodoksja, protestantyzm. Boska Komedia.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Raj: Pieśń XX
   

Spis Treści: "Boska Komedia"


Orzeł kończy mowę. Duchy śpiewają. Przemawia orzeł powtórnie i wymienia niektóre duchy: Dawida, Trajana, Hiskię, Konstantyna, Wilhelma, Ryfeusza. Dalsze pouczenia o błogosławieństwie niechrześcijan.

Gdy światło, które oświeca świat cały,

Schodząc z półkuli naszej, dzień przetrawia,

Niebo, co przezeń świeciło w dzień biały,

Nagle wieczorną poświatę roznieci

Przez wiele świateł, w których jedno świeci;

Taki stan nieba pamięć mi przedstawia,

Gdy dziób swój godło zamknęło monarsze.

Bo żywe światła miecąc blaski jarsze,

Urocze pieśni znów śpiewać poczęły,

Które z pamięci mej jak sen wionęły.

Z jakim gorącem, o miłości słodka,

Płoniesz w tych światłach, wybłyskasz z ich środka,

Skąd ich duch iskrzy świętymi myślami!

Gdy szóstej gwiazdy te drogie kamienie

Anielskich dzwonków przerwały dzwonienie,

Zda się, słyszałem, szmer, łoskot strumyka,

Co jasne wody staczając skałami,

Świadczył dostatek źródła, skąd wynika.

Jak w szyi lutni dźwięk kształt swój odlewa,

Jak otworami wierzbowego drzewa

Wiatr wpadający całą fletnią śpiewa,

Tak nie czekając, wrzawa tonów taka

Zarazem w szyi zaszumiała ptaka,

Jakby ta była jak fletnia dziurawa.

I przez dziób jego wyszła głosu wrzawa

W kształcie słów takich, na jakie czekałem

Spragnionym sercem, gdzie je zapisałem.

Ptak mówił: — «We mnie ta cząstka widząca,

Co w ziemskich orłach znosi promień słońca,

Chce, abyś sam jej przypatrzył się bliżej.

Patrz, z tylu świateł tej orlej budowy,

Te, co oczyma iskrzą z mojej głowy,

Na pierwszych szczeblach tu stoją najwyżej.

Patrz, ten co błyszczy w środku mej powieki,

Świętego Ducha piewcą był przed wieki,

Po miastach arkę obnosił przymierza,

Teraz tu wartość swych piesień odmierza

Miarą nagrody i sam je ocenia

Wedle ich skutków i łaski natchnienia.

Z pięciu tworzących świetny łuk brwi mojej,

Ten, co najbliżej mego dzioba stoi,

Po stracie syna pocieszył żal wdowi,

Ile kosztuje, poznał z doświadczenia,

Niebieskich uciech, ziemskiego cierpienia,

Nie być z owczarni miłej Chrystusowi.

Patrz, ten, co świeci, gdzie brew łuk podnasza,

Szczerą pokutą wobec Izajasza,

Zwlekł na lat wiele swój kres ostateczny,

Wie, że sąd nigdy nie zmienia się wieczny,

Chociaż na ziemi modlitwa gorąca

Przemienia czasem zachód na wschód słońca.

Trzeci z kolei, którego w tym sława,

Że przeniósł na wschód mnie, orła, i prawa

Zły zbierał owoc z najlepszych zamiarów:

Samochcąc berło ustąpił Cezarów

Rzymskim pasterzom i sam stał się Grekiem,

Czuje, że nie jest dla niego szkodliwym

Zło wywołane sercem dobrotliwym,

Choć świat wstrząsnęło trzęsieniem dalekiem.

Ten, co na łuku pochyłości świeci,

Patrz, oto Wilhelm! Jako ojca dzieci,

Płacze go naród, którego zła dola

Skarży żyjących Frydryka, Karola;

Jak sprawiedliwy król w niebie kochany,

Widzisz po blasku, jakim jest odziany.

Któż by uwierzył tam na waszej ziemi,

Wśród tylu błędów, że zrodzony w Troi

Ryfeusz oto na łuku brwi mojej

Jest piątym między światłami świętymi

Lepiej on od was wie, co łaska boża,

Chociaż nie widzi jeszcze dna jej morza».

Skowronek śpiewa pod obłoki wzbity,

A potem nagle swój akord urywa,

Ostatniej nuty melodyją syty.

Takim zdał mi się wizerunek godła

Przedwiecznej woli, co z siebie wywiodła

Cały świat rzeczy, gdzie w danym zakresie,

Przez nią rzecz każda tym, czym jest, staje się.

Choć była widna moja myśl wątpliwa,

Jak przez szkło farba, którym się nakrywa,

Chciała milczenie przerwać niecierpliwa;

Z ust mych: «Co widzę, to dla mnie rzecz nowa!»

Własnym ciężarem wypadły te słowa,

Bo ja widziałem iskrami zapału

Rozpromienioną radość nie po mału.

Błysnąwszy żywiej ze źrenic oboich,

Orzeł odpowiedź dał mi w okamgnieniu,

Snadź nie chciał dłużej trzymać mnie w zdumieniu.

«Wierzysz w te rzeczy na wiarę słów moich;

Jak ten, co umie rzecz zwać po imieniu,

Nie wie, co ona i dlaczego znaczy,

Jeśli kto drugi jej nie wytłumaczy.

Niebo modlitwy gwałtu nie odtrąca,

Żywa nadzieja i miłość gorąca

Nad wolą bożą zwycięstwo odnoszą;

Nie w sposób, jakim wre z mężem bój męża,

Ona zwyciężać daje się z rozkoszą,

A zwyciężona dobrocią zwycięża.

Pierwsza i piąta dusza na brwi mojej

Zadziwia ciebie, myśl twą niepokoi,

Jak mogły wstąpić w te anielskie szranki?

Wiedz, one z ciał swych wyszły nie poganki,

Jak mniemasz, ale z wiarą chrześcijanki:

Ta, że krzyżowa ofiara się zbliża,

Druga, że triumf wypełnił się krzyża.

Jedna piekielnych wystąpiła żarów,

Skąd nikt nie wraca do dobrych zamiarów,

W kość się i ciało ubrała z kolei,

Co było żywej zapłatą nadziei.

Żywej nadziei taka moc i siła,

Że wprost u Boga łaskę wymodliła,

Aby ją wskrzesić i wstrząsnąć jej wolę,

By mogła z siebie zdjąć grzechu niewolę.

Dusza ta wchodząc w ciała klatkę starą,

Krótko w niej żyła, oświecona wiarą,

Ogniem miłości i żądzą zasługi

Tak zapłonęła, że przy śmierci drugiej

Stała się godną tych niebieskich godów.

Druga, przez łaskę, co fontanną bije

Z tak głębokiego źródła, że niczyje

Oko nie zbada jego głębokości,

Całą swą miłość złożyła w prawości.

Dlatego Bóg ją jak po szczeblach schodów,

Wzniósł tak wysoko, skąd by jej spojrzenie

Przejrzało przyszłe nasze odkupienie.

Z wiarą gotując przyszłe drogi Pańskie,

Karciła błędy, skażenia pogańskie:

Trzy te niewiasty, których postać świętą

Przy prawym wozu oglądałeś kole,

Zamiast chrztu dobrą krzewiły w nim wolę,

Na trzy tysiące lat nim chrzcić zaczęto.

Któż zgadnie, kogo łaska uwielmożni?

O ludzie! Bądźcie w swych sądach ostrożni,

Gdy my, co stoim przed obliczem bożem,

Wszystkich wybranych jeszcze znać nie możem.

Słodka jest dla nas niewiadomość taka;

Chcieć zgodnie z Bogiem stan jest arcysłodki».

Takim lekarstwem święty obraz ptaka

Leczył, oświecał, wzmacniał wzrok mój krótki.

A jako biegle grający lutnista

Za dźwiękiem struny wodzi głos śpiewaka,

Skąd śpiewu nuta jest pełna i czysta;

Tak, pomnę, orzeł gdy mówił z zapałem,

Błogosławione dwa światła widziałem,

Mrugając zgodnie jak oczu źrenice,

Rzucały z dźwiękiem słów tych błyskawice.


Spis Treści: "Boska Komedia"

Pobierz: "Boska Komedia"

Źródło: http://wolnelektury.pl

Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія.

Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.


W górę

Poleć tę stronę znajomemu!

Przeczytaj teraz: