|
|||
|
Spis Treści: "Boska Komedia" Dodatek do ostatniego pouczenia i o ślubach. 2. Wzlot ku Merkuremu. «Gdy tu, w tym środku gorącej miłości, Ja świecę tobie płomienniej i żywiej Nad wszystkie ziemskich blasków wielmożności, Tak, że zwyciężam twoich oczu siłę; Nie dziw się, robi to wzrok doskonały, Który pochwyca szybko przedmiot cały, A raz schwyciwszy, bada nie leniwiej. Już widzę jasno, jak w tym duchu świta Jasność od światła wiecznego odbita, Którego widok w nas miłość zapala. A jeśli inne rzeczy tobie miłe Porwą twe serce jako łódkę fala, Blask tegoż światła, ale źle poznany, Będzie ci świecił przez przedmiot kochany. Chcesz wiedzieć, można li przez inne dzieła, Przez żal, modlitwę, jaką wolno prosić, Złamanym ślubom uczynić zadosyć, Ażeby duszę ustrzec od zgryzoty?» Tak Beatrycze, tak tę pieśń poczęła, I jak mówiący człowiek nieprzerwanie, Ciągle swe święte snuła nauczanie. «Największym darem, jaki z swej szczodroty Bóg dał, nas tworząc, który jako zgodny Z jego dobrocią sam najwyżej ceni, Jest wolna wola; dar istot przyrodny Mających rozum. Teraz rzutem oka W głąb tej zasady zajrzyj do jej rdzeni, A poznasz, wartość ślubu jak wysoka! Jeśli go w tobie tak wola uchwala, Że sam przyzwalasz i Bóg nań przyzwala, Z Bogiem gdy staje umowa człowieka, Wtedy się człowiek skarbu woli zrzeka: Po tej ofierze cóż ma dać w zamianę? Gdy dary przez cię raz ofiarowane Myślisz używać jak godziwą własność, To jedno, jakbyś zły bogactw nabytek Pragnął obrócić na dobry pożytek. Głównego punktu widzisz całą jasność, Lecz ci tej prawdzie przeczy Kościół święty, Rozwiązujący ślub z woli poczęty. Zaczekaj chwilę, nie wstawaj od stołu, Abym ci pokarm ciężki od strawienia Pomogła przeżuć i strawić pospołu. Otwórz na ścieżaj myśli furtki obie Przy wejściu słów mych, a zamknij je w sobie: Nie dość, że wchodzi nauka uszami, Zwietrzeje, gdy ją pamięć nie zatrzyma. Treść ślubu wiążą dwie rzeczy koniecznie, Pierwszą, naszego przedmiot poświęcenia, Drugą jest w sobie żyjąca umowa: Ostatnia nigdy niestarta trwa wiecznie, Jak cię objaśnia wyżej moja mowa. Stąd u Hebreów konieczność ofiary, Taki Lewitów był obyczaj stary, Choć ich ofiara dość często się zmienia. Co do przedmiotu ofiary niezdrożna Zamiana, jeśli zastąpić ją można Drugą ofiarą, gdy jest równie święta. Lecz nikt nie może, jak Kościół poucza, Ciężaru z ramion swą własną powagą Zdjąć bez srebrnego i złotego klucza. Zamianę płochą zważ co do litery, Czy rzecz rzucona nie jest tak zamknięta W nowo przyjętej, jak w liczbie sześć cztery. Bo każdy przedmiot, jeżeli swą wagą Ku sobie szalę przychyli zasługi, Już się nie daje wymienić na drugi. O ludzie! Ślubów nie miejcie za marę, Bądźcie im wierni, lecz dla nich nieślepi, Jak Jefte pierwszą robiący ofiarę. Byłoby mówić «źle zrobiłem» lepiej, Niż robić gorzej, wypełniając śluby: Wielki wódz Greków rażony tym błędem. Zmusza swą córkę, aby pod żelazem Odżałowała swoich wdzięków chluby. Głupcy i mędrcy płakali zarazem I nad ofiarą, i dzikim obrzędem. Większą powagę miejcie, chrześcijanie, Nie bądźcie wiotcy jako puch w tej wierze, Że każda woda was z brudu opierze. Macie Testament i Stary, i Nowy, Macie pasterza trzody Chrystusowej, Aby prostował wasze obłąkanie; Dość dla waszego zaiste zbawienia. Gdy was gdzie indziej zwrócą złe pragnienia, Żeście nie owce, pamiętać wypada, By was nie ugryzł żart Żyda sąsiada. Nie róbcie jak to jagnię igrające, Które porzucić mleko matki woli Dla płochej z sobą tryksy i swawoli». Tak Beatrycze, jak piszę, mówiła: I pełna żądzy potem się zwróciła W stronę, gdzie więcej płomieni się słońce A jej milczenie, twarz zmieniona cała, Kazały milczeć, spuściłem w dół głowę, W której już snuła myśl pytania nowe. Jak pierwej w tarczy cel przebija strzała, Nim struna łuku spocznie jeszcze drżąca, Tak w drugą sferę biegła nasza jazda. A moja Pani tak była świecąca, Gdy wstępowała z rozkoszą tajemną W światło tej sfery, że od niej Merkury Płomienniej błysnął. O! Jeśli ta gwiazda Grała blaskami, cóż się działo ze mną Tak wrażeniowym i czułym z natury? A jak w sadzawce przynęcone ryby, Gdy cień zewnętrzny przez jasne fal szyby Znęci je żeru znajomym obrazem, Wesołe grają pod przeźrocza fali, Więcej tysiąca światłości zarazem Biegło wprost ku nam, wołając z oddali: «Oto on żywszą w nas miłość zapali!» Gdy tłum tych świateł ku nam się pomykał, Widziałem duchy pełne wesołości W promiennym blasku, jaki z nich wynikał. Myśl, czytelniku, gdybym, wielka wina! Przerwał nić przędzy, co się tu zaczyna, Jak niespokojny czułbyś głód nowości? Sądź wedle siebie, ile te światłości Bodły mnie wiedzieć, skąd i jakie były, Odkąd się moim oczom objawiły. — «O, urodzony szczęśliwie z powicia! Któremu z wyższej dozwolono łaski Wiecznych triumfów tu oglądać trony, Wpierw nim rzuciłeś bojowanie życia! My tu światłością świecim, co swe blaski Rozpromieniła na wsze nieba strony. Chcesz wiedzieć, jaka nasza dola w niebie, Sam, jako raczysz, nasycaj tu siebie». Tak mówił jeden duch; a Beatryce: «Mów, mów z ufnością, myśli twe bez trwogi Otwórz przed nimi, uwierz w nich jak w bogi». — «Widzę, że w świetle własnym masz twe gniazdo, Ponieważ świeci przez twoje źrenice Gdy się uśmiechasz: duszo świątobliwa! Ktoś ty, ja nie wiem; dlaczego z tą gwiazdą Światło twe zlewasz, która mniej szczęśliwa, Przed ludźmi cudzym światłem się zakrywa?» Tak rzekłem: światłość, co zrazu mówiła, Żywszym niż wprzódy ogniem zaświeciła. Jak samo w sobie blask pochłania słońce, Zakryte dla nas przez zbytek światłości, Trawiąc gorącem pary łagodzące Żar jego ognia; ze zbytku radości W swym blasku postać utonęła święta, Tak się zamknąwszy, odrzekła zamknięta Słowami, jakie pieśń następna śpiewa.
Spis Treści: "Boska Komedia" Pobierz: "Boska Komedia" Źródło: http://wolnelektury.pl Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія. Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.
|
|