|
|||
|
Autor: Redakcja, W kościele parafialnym w Canceladzie, w Hiszpanii, od 27 stycznia 2004 roku trwa całodobowa adoracja. Niedługo minie 10 lat! To prawdziwy cud! Cud Eucharystii w sercu niedużego miasteczka, w najmniejszej parafii śródziemnomorskiej na Costa del Sol… Jak to się zaczęło? W lipcu 2003 r. znalazłem się w Medjugorju, w którym uczestniczyłem w międzynarodowych rekolekcjach kapłańskich. Pewnego dnia wchodziliśmy na górę Kriżevac, aby odprawić drogę krzyżową. Wyruszyliśmy o 6 rano, a podejście trwało 3 godziny. Podczas drogi modliliśmy się i śpiewaliśmy, wędrując od stacji do stacji. Na szczycie znajduje się ogromny krzyż, który góruje nad regionem – ma osiem i pół metra, jest widoczny ze wszystkich stron i został wniesiony w 1933 roku, aby upamiętnić zbawczą mękę i śmierć Chrystusa. To tam my, księża, spowiadaliśmy się nawzajem. Zejście trwało dwie godziny. Bardzo chciało mi się pić, ale nie miałem pieniędzy, żeby kupić sobie coś zimnego. Usiadłem obok pewnego argentyńskiego księdza, Justa Antonia Lofeudo, który zapytał mnie, czy nie chciałbym iść czegoś się napić. Kiedy powiedziałem mu, że nie mam pieniędzy, zaprosił mnie na butelkę wody. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że ów kapłan jest głosicielem Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Nagle spojrzałem na niego i powiedziałem: „Przyjacielu, to jest wyjątkowa woda, nie tylko dla mnie, to woda, która daje życie, to jest woda dla mojej parafii”… Jeśli Pan Jezus mówi w Piśmie Świętym, by nie brać ze sobą pieniędzy na drogę, mówi to z konkretnego powodu. Ten kapłan podarował mi wodę żywą! Pan mówi: „Wszyscy spragnieni przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy” (Księga Izajasza 55,1); „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (Ewangelia wg św. Jana 4,14). Zaprosiłem ks. Justa, aby przyszedł wieczorem do hotelu, w którym byłem zakwaterowany razem z osobami z mojej parafii: Lolitą i Mercedes. Wytłumaczył nam swoją misję i wszystko to, co związane jest z Nieustającą Adoracją Najświętszego Sakramentu. Byliśmy pod wrażeniem, ale też czuliśmy się nieco zakłopotani, ponieważ rozpoczęcie tego dzieła w naszej parafii nie wydawało się nam proste. Przede wszystkim nasz niepokój budziła adoracja w godzinach nocnych. Ksiądz Justo to wyczuł i powiedział bardzo ważną rzecz (podobnie jak archanioł Gabriel powiedział Maryi): „Nie kłopoczcie się, usiłując znaleźć rozwiązanie dla wszystkich trudności, które napotkacie. Jedyne, czego potrzeba, to proboszcz, który powie maryjne „tak”… Kiedy ksiądz jest gotowy otworzyć swój kościół we dnie i w nocy, Pan zrobi całą resztę. Nie trzeba się przejmować poszukiwaniem osób do adoracji nocnej – to Pan zajmie się przyprowadzeniem ich z najmniej spodziewanych miejsc i wypełni kościół ludźmi. Potrzeba tylko jednego: proboszcz musi powiedzieć swoje „tak”. Spojrzeliśmy na siebie i ja, jako proboszcz, w imieniu całej parafii powiedziałem za Maryją: „fiat, niech się tak stanie”. Natychmiast zrozumieliśmy, że Cancelada jest miejscem gotowym na przyjęcie błogosławieństwa, jakim jest Wieczysta Adoracja Najświętszego Sakramentu w dzień i w nocy, 24 godziny na dobę, ale brakowało najważniejszego – przygotowania na to wydarzenie serc jej mieszkańców. Archanioł miał już „fiat” proboszcza i przedstawicielek parafii – świadków pielgrzymki, teraz potrzebował jeszcze „fiat” wiernych z Cancelady. Wypowiedzieliśmy je wszyscy pod koniec sierpnia, na Mszy świętej odpustowej ku czci Serca Maryi. W ostatnie niedziele sierpnia i pierwsze niedziele września przyjechał do nas ks. Justo i podczas Mszy św. głosił przepiękne homilie o Wieczystej Adoracji. Jego słowa były poruszające i płynął z nich niezwykły pokój. Podkreślał, że Cancelada jest miejscem wybranym przez Boga do wielkich rzeczy. Razem z księdzem misjonarzem wzięliśmy się do pracy i rozpoczęliśmy to dzieło, celebrując Msze św. w Canceladzie i w innych miejscach. Ksiądz Justo głosił słowo i zbieraliśmy deklaracje od przyszłych adorujących. Wspólnie z Mercedes i Lolitą odwiedzaliśmy rodziny i chodząc od domu do domu, głosiliśmy katechezę o rzeczywistej obecności Jezusa w Hostii i Jego cudownym działaniu w miejscu adoracji. Zapraszaliśmy do włączenia się w adorację i wybieraliśmy godziny w tygodniu, w których konkretne osoby mogłyby przebywać z Jezusem. Ile radości sprawiły nam pozytywne odpowiedzi tak wielu osób, cudownych i szczodrych dla Boga, które postanowiły ofiarować swój czas, by Go adorować! Aby rozpocząć adorację i móc pozostawić otwarte drzwi kościoła bez przerwy w dzień i w nocy, konieczne było znalezienie parafian na 168 godzin adoracji w tygodniu… Bardzo przypominało mi to Tihalinę, zagubioną na mapie byłej Jugosławii wioskę w pobliżu Mostaru. Te dwie historie są bardzo podobne, choć dzieli je 20 lat. Ojciec Jozo, proboszcz parafii Medjugorje, przybył do Tihaliny po półtorarocznym pobycie w więzieniu. W tutejszym kościele znajduje się wyróżniająca się szczególnym pięknem figura Maryi, której koszt był porównywalny z kosztami budowy kościoła. Stało się tak za sprawą władz, które figurę zamówioną przez proboszcza we Włoszech, wykonaną według opisu dzieci widzących Maryję w Medjugorju, zatrzymały na granicy i zażądały bardzo wysokiego cła, tak by nie można go było opłacić i aby figura nigdy nie stanęła w parafii. Wtedy to dokonało się coś wyjątkowego – mieszkańcy wioski wzięli nadgodziny i pracowali, by figurę opłacić, odzyskać z granicy i zabrać do kościoła. Rozważając to, pomyślałem: „Czy dzisiaj bylibyśmy w stanie okazać taką miłość do Niepokalanej? Czy my – księża – mielibyśmy obecnie taką siłę, by prosić o podobne poświęcenie?”… Kiedy odkryłem podobieństwo w obu tych historiach (podjęcie dodatkowych godzin pracy – oddanie swego czasu na adorację), poczułem ogromną radość. Powiedziałem sobie: „Cancelada jest wybrana przez Boga. Bez wątpienia Pan chce tu dokonać wielkich rzeczy”. Dzięki dodatkowym godzinom pracy bezinteresownie ofiarowanym przez parafian także tutaj w pocie czoła został wzniesiony kościół. Był zbudowany przez ojców i synów, którzy dzisiaj są dziadkami i ojcami. Dzieło to zrealizowano na terenie podarowanym parafii przez rodzinę Romero Martín, która bardzo pragnęła, by Cancelada miała swój kościół. Firmy usługowe, budowlane, gipsujące, a także zajmujące się renowacją i wystrojem wnętrz udzieliy swojej pomocy – zawsze szczodrej, bezinteresownej i na czas. W tej właśnie świątyni od 27 stycznia 2004 roku trwamy na całodobowej adoracji. Niedługo minie 10 lat! To prawdziwy cud! Cud Eucharystii w sercu pewnego miasteczka, w najmniejszej parafii śródziemnomorskiej na Costa del Sol. Pan zwraca swoje oczy ku najmniejszym, biednym i słabym tak, jak wejrzał na stajenkę betlejemską w najmniejszym miasteczku na ziemi, które oznacza dom chleba. Tam się narodził Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, Chleb Betlejemski, Chleb Eucharystyczny, i tam był adorowany przez pasterzy i królów. A teraz stał się najważniejszym mieszkańcem Cancelady! Pan wyszedł z więzienia na zawsze, popękały zamki, otworzyły się bramy złotego tabernakulum, Jezus wyszedł i zamieszkał na ołtarzu w monstrancji, widzialny. Zamki w drzwiach naszego kościoła także popękały i odtąd wszyscy możemy wchodzić tam zawsze, w dzień i w nocy. Od tego cudownego dnia Pan Jezus już nigdy nie jest sam, zawsze ktoś z Nim przebywa. Nie znałem wcześniej wielu tych osób, a teraz znam prawie wszystkich. Nie szukaliśmy ich, ale stało się tak, jak powiedział ks. Justo: Bóg ich przyprowadził. On sam zaprasza osoby chętne do adoracji ze wszystkich miasteczek Costy del Sol! Od Malagi po Algeciras. Przyprowadza na adorację Najświętszego Sakramentu ludzi z całego świata, którzy przyjeżdżają do Cancelady na odpoczynek. To cudowne wejść do kościoła o północy i spotkać koreańską rodzinę klęczącą przed Panem czy o poranku zauważyć chłopaka w odblaskowym uniformie z firmy oczyszczania miasta, adorującego Jezusa na godzinę przed rozpoczęciem pracy, lub też spostrzec rybaka z San Pedro de Alcántara, który w drodze na aukcję rybną zatrzymuje się w Canceladzie na godzinną adorację… Jedynym źródłem szczęścia, uzdrowienia, miłości i pełni życia jest Jezus obecny w Najświętszym Sakramencie. Jeżeli ludzie z wiarą przychodzą do Niego, to Jezus dokonuje w ich życiu niesamowitej przemiany, uzdrawia, błogosławi, wybacza i ewangelizuje. Również my, posługujący w tym kościele, czujemy się uzdrawiani, kochani, błogosławieni i doświadczamy przebaczenia. Kiedy człowiek radykalnie zerwie z wszelkim grzechem, zaufa całkowicie Miłosierdziu Boga, odda Jezusowi należną Mu chwałę, cześć i uwielbienie, wtedy Jezus w ludzkim sercu ustanawia swoje Królestwo. A jest to królestwo sprawiedliwości i pokoju, świętości i łaski, miłości i prawdy. Tylko Jezus Chrystus przynosi światłość, braterstwo, pokój w rodzinach, sprawia, że rozbite małżeństwa łączą się na nowo, a wioski powstają do nowego życia w miłości do Boga i bliźniego. Życie w łasce uświęcającej, zachowywanie Bożych przykazań przynosi także rozkwit życia parafialnego. Adoracja stała się sposobem mojego osobistego życia i życia całej parafii. Doświadczam pokoju, rzucając się w ramiona Pana. Wiem, że On robi więcej od tego, co ja sam mógłbym uczynić w ramach apostolatu. Odpoczywam, widząc, że to Pan jest tym, który działa. ks. Luis Na podstawie świadectwa wygłoszonego przez ks. Luisa na Kongresie Eucharystycznym w Rzymie tłum. Agnieszka Kańduła, Xavier Bordas Cornet oprac. M. Radomska Adorować Jezusa – oprzeć głowę na Jego piersiBłogosławiony Jan Paweł II zachęca nas do adorowania Najświętszego Sakramentu. Pisze: „Kult, jakim otaczana jest Eucharystia poza Mszą św., ma nieocenioną wartość w życiu Kościoła. Jest on ściśle związany ze sprawowaniem Ofiary eucharystycznej. Obecność Chrystusa pod świętymi postaciami, które są zachowane po Mszy św. – obecność, która trwa, dopóki istnieją postaci chleba i wina – wywodzi się ze sprawowania Ofiary i służy Komunii sakramentalnej i duchowej. Jest więc zadaniem pasterzy Kościoła, aby również poprzez własne świadectwo zachęcali do kultu eucharystycznego, do trwania na adoracji przed Chrystusem obecnym pod postaciami eucharystycznymi, szczególnie podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu. Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany Uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J 13,25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Jeżeli chrześcijaństwo ma się wyróżniać w naszych czasach przede wszystkim »sztuką modlitwy«, jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie! (…) Eucharystia jest nieocenionym skarbem: nie tylko jej sprawowanie, lecz także jej adoracja poza Mszą św. pozwala zaczerpnąć z samego źródła łaski” (EE 25). Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w styczniu 2017 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|