|
|||
|
Autor: Świadectwo, Jezus zna wszystkie nasze zmagania, ma moc podnieść nas z każdego upadku, uleczyć każdą naszą słabość, wychodzi ku nam nieustannie… Jeśli tylko zechcemy, możemy tego doświadczyć, podobnie jak osoby ze wspólnoty RCS, które przesłały do nas swoje świadectwa. Ilona Kilka miesięcy temu przeżywałam pewien wewnętrzny kryzys. Dręczyły mnie myśli, jakich nigdy wcześniej nie miałam. Naprawdę nie wiedziałam, dlaczego pojawiły się w moim umyśle. Jeszcze większy kłopot sprawiały mi obrazy, które niespodziewanie mnie nawiedzały, a były nieczyste, nieprzyzwoite, ukazujące rzeczy wstydliwe, tak jakby ktoś chciał ukierunkować moją świadomość na poruszanie się wyłącznie po obszarze ludzkiej płciowości. Było mi wstyd przed samą sobą za te projekcje wyobraźni, tym bardziej że przedtem nie miałam takich utrapień. Choć moja ufność była w tym okresie nieco zachwiana, poprosiłam Pana Boga o pomoc. I udzielił mi jej, przede wszystkim poprzez Wasze pismo. Przeczytałam je prawie jednym tchem i postanowiłam natychmiast włączyć się w Ruch Czystych Serc. Przystąpiłam do sakramentu pokuty i spotkanie z Jezusem zrobiło na mnie wtedy wielkie wrażenie. Przez słowa kapłana Pan dał mi poznać, że doskonale zna mnie oraz wszystkie moje troski i słabości, że cały czas jest przy mnie i mnie rozumie. On nie przestaje mnie kochać i powinnam mu zaufać... W domu odmówiłam Modlitwę zawierzenia RCS. Zaczęłam uczyć się patrzeć na chłopców jak na braci, zauważać rzeczy, których dotychczas nie dostrzegałam. Mój problem stał się coraz mniej dokuczliwy, aż wreszcie o nim zapomniałam. Ciągle staram się w każdym człowieku odnajdować Chrystusa i każdego szanować. Nie zawsze jest łatwo i często brakuje wiary, ale wtedy proszę Go o łaskę umocnienia i wytrwania w Nim. Przecież „moc w słabości się doskonali”. Pan Bóg oddala pokusy i pozwala dotrzymać obietnicy. Pragnę zaufać Mu bez reszty i kochać innych szczerą, czystą miłością. Proszę o modlitwę i zapewniam o niej ze swej strony. Tomasz Kiedy odkryłem, że to, co robię, jest grzechem, i to w dodatku ciężkim, miałem 13 lat. Czytałem rachunek sumienia, ale o wyznaniu tego grzechu na spowiedzi nie było mowy. Pogrążałem się. Najgorsze, że przyjmowałem Ciało Pana Jezusa świętokradzko. I wtedy dostałem „Miłujcie się!”. Wstrząsające dla mnie świadectwa zmusiły mnie do poważnej refleksji nad własnym życiem. Postanowiłem pójść do spowiedzi. Bałem się jak nigdy, ale z czasem uświadomiłem sobie, że tam, w konfesjonale, czeka na nas Najmiłosierniejszy Pan, który tylko zasłania się osobą kapłana. Po odejściu od kratek konfesjonału czułem się innym człowiekiem. Byłem wolny, nareszcie wolny! Jednak nie na długo, szatan nie dał za wygraną... Grzech samogwałtu wrócił, a pokusy uderzały we mnie ze zdwojoną siłą. Wtedy uświadomiłem sobie, że jestem w nałogu. Nie poddawałem się. Któregoś dnia usłyszałem słowa „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Pomyślałem, że faktycznie, „jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko nam?” (List do Rzymian 8,31). Po każdym upadku biegłem do spowiedzi, ale to było za mało, czegoś brakowało. Zrozumiałem, że się bardzo rzadko modliłem i dlatego szatan miał do mnie taki łatwy dostęp. Zacząłem uczęszczać codziennie na Mszę św. i odmawiać Koronkę do miłosierdzia Bożego. Wstąpiłem do RCS. Dziś jestem wolny i czuję się szczęśliwym człowiekiem. Kiedy zdarzy mi się jeszcze czasem upadek, biegnę do Jezusa, a On mnie zawsze przygarnia. Wierzę, że z czasem Jezus uleczy mnie nawet z tych rzadkich upadków, bo przecież wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Tych, którzy walczą z podobnym problemem, proszę, by pamiętali, że tam, w tabernakulum, w sakramencie spowiedzi, dzień i noc jest Ktoś, kto zawsze Was wysłucha, zawsze pomoże, zawsze poda Wam pomocną dłoń. Trzeba tylko tego chcieć. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w grudniu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|