|
|||
|
Autor: s. Mieczysław Piotrowski TChr, 13 lutego 1945 r. największe agencje informacyjne świata podały wiadomość, że Wielki Rabin Rzymu, prof. Izrael Zolli, przyjął chrzest w Kościele katolickim. Urodził się w 1881 r. w Polsce, w miejscowości Brody, na terenach ówczesnego zaboru austriackiego (Galicji). Jego matka pochodziła ze znanej rodziny uczonych rabinów, a ojciec z bogatej rodziny Zollerów, właścicieli fabryki włókienniczej w Łodzi. DzieciństwoOd najmłodszych lat Izrael Zolli, tak jak i inne żydowskie dzieci w Polsce, przyjaźnił się z katolickimi dziećmi. Tak później o tym pisał: „My, dzieci hebrajskie, kochaliśmy naszych chrześcijańskich kolegów, a oni kochali nas. Nie wiedzieliśmy nic o różnicach rasowych; wiedzieliśmy, że nasze religie różnią się, dlatego też, gdy nadchodziła lekcja religii, każdy podążał do innej sali. Gdy lekcja kończyła się, znów się wszyscy spotykaliśmy”. Izrael często przychodził do domu swojego przyjaciela Staszka, gdzie był z wielką miłością goszczony. W mieszkaniu Staszka na ścianie wisiał duży krzyż. Izrael patrzył z zadumą na Jezusa przybitego do krzyża i stawiał sobie pytania: kim jest ten Człowiek wiszący na krzyżu? Dlaczego Go ukrzyżowano? Na lekcjach religii w gminie żydowskiej mówiono mu, że Jezus był bluźniercą, ponieważ jako człowiek uważał siebie za Boga i dlatego został skazany na śmierć przez ukrzyżowanie. Jednak Izrael widział, że zarówno Staszek, jak i jego mama, oraz wielu innych wyznawców ukrzyżowanego Jezusa byli ludźmi o wielkiej życzliwości i bezinteresownej miłości. Skoro oni mają taką miłość w swoich sercach, to jak wielką miłość musiał mieć Jezus, w którego oni wierzą! Świadectwo ich życia jeszcze bardziej skierowało myśli małego Izraela ku Jezusowi wiszącemu na krzyżu. Myśl o cierpieniu i śmierci krzyżowej Chrystusa z nową mocą pojawiła się u niego, kiedy w szkole hebrajskiej uczył się o cierpiącym Słudze Jahwe z Księgi Proroka Izajasza. Wprawdzie nauczyciel z gminy żydowskiej tłumaczył, że Sługą Jahwe jest cały Naród Wybrany, albo jeden z królów izraelskich, ale mimo wszystko myśli o Jezusie nie opuszczały chłopca, który intuicyjnie wyczuwał, że tym cierpiącym Sługą z pieśni Izajasza jest Jezus przybity do krzyża. Wielki wpływ na wychowanie religijne Izraela miała jego matka, rozmodlona i pełna bezinteresownego poświęcenia w służbie innym. Tak po latach do niej pisał: „Mamo moja, dzisiaj rozumiem i zachwycam się Tobą i Twoją duszą; (…) Ty także, Mamo, jesteś, jak ten cierpiący sługa z Biblii”. I znowu, znoszenie cierpień przez mamę cierpliwe i z miłością, kierowały myśl dorastającego Izraela na cierpiącego w milczeniu Sługę Jahwe z Księgi Izajasza. Zaczął odkrywać w swoim sercu wielką tajemnicę współcierpienia Boga z cierpiącym człowiekiem, a znakiem tego był Jezus przybity do krzyża. StudiaW 1895 r. rodzina Zollerów przeniosła się w okolice Lwowa i tam zamieszkała. Kilkunastoletni Izrael intensywnie się uczył, aby zdobyć uprawnienia do nauczania dzieci religii w gminie żydowskiej. Im bardziej zdobywał teologiczną wiedzę, tym mocniej powracało doń pytanie: czy Jezus wiszący na krzyżu może być Mesjaszem i prawdziwym Bogiem? Skłoniło go to do wnikliwego czytania i analizowania tekstów Ewangelii. Porównywał i zestawiał ze sobą teksty Biblii hebrajskiej i Nowego Testamentu. Czytał komentarze rabiniczne i porównywał je z tym, co znalazł w nauczaniu Jezusa. Ku swojemu zdumieniu odkrył, że niekiedy rabiniczna egzegeza wskazywała na samoubóstwienie patriarchy Jakuba, który nieświadomie postawił się w roli mającego przyjść Mesjasza. A więc z punktu widzenia rabinów żydowskich myśl o bóstwie Jezusa nie była aż tak całkowicie niemożliwa do przyjęcia. Po śmierci ukochanej matki Izrael rozpoczął studia na uniwersytecie w Wiedniu, a później przeniósł się do Florencji, gdzie studiował w Kolegium Rabinicznym i w Instytucie Studiów Wyższych. Studia zakończył doktoratem z psychologii oraz dyplomami z nauk judaistycznych, lingwistyki i filozofii. W 1913 r. Izrael Zoller ożenił się z Adelą, która urodziła mu córkę Dorę. Niestety, po czterech latach szczęśliwego małżeństwa Adela zachorowała i umarła. Było to dla Izraela szczególnie bolesne doświadczenie. Naczelny Rabin TriestuW 1920 r. Izrael powtórnie się żeni i otrzymuje nominację na Naczelnego Rabina Triestu. Wkrótce jego nowa żona, Emma, rodzi mu córkę Miriam. W 1933 r. Zolli uzyskuje włoskie obywatelstwo i wtedy faszystowskie władze zmuszają go do zmiany nazwiska z Zoller na bardziej po włosku brzmiące Zolli. Wtedy też otrzymał nominację na kierownika Katedry Języka i Literatury Hebrajskiej na uniwersytecie w Padwie. Jego studentami byli liczni kapłani i klerycy, którzy zafascynowani duchowością prof. Zollego, modlili się za niego, aby przyjął chrzest w Kościele katolickim. Obowiązki służbowe i rodzinne bardzo absorbowały rabina. W czasie wolnym z wielką pasją oddawał się lekturze Pisma św. Starego i Nowego Testamentu. Stawało się dla niego coraz bardziej oczywiste, że wszystkie proroctwa i zapowiedzi Starego Testamentu wypełniły się w Nowym. Już wtedy pojawiały się u niego myśli, aby przyjąć chrzest w Kościele katolickim. W miarę jak wgłębiał się w lekturę Ewangelii, rabbi Izrael coraz pełniej fascynował się osobą Chrystusa. Wspomina, że pewnego razu, kiedy pisał naukowy artykuł, nagle przerwał i zaczął wzywać Jezusa. Po jakimś czasie zobaczył obok siebie Jego jaśniejącą postać. Tak o tym pisze w swojej autobiografii: „Wpatrywałem się w Niego przez dłuższy czas, nie odczuwając ekscytacji, lecz zachowując całkowity spokój ducha. (…) Nie pragnąłem mówić o tym z kimkolwiek, ani nie uznawałem tego za nawrócenie. To, co się stało, dotyczyło mnie i tylko mnie. Moja głęboka miłość do Jezusa i doznania, jakie przeżyłem, nie dotyczyły kogokolwiek innego; nie wydawało mi się również wtedy, że oznaczają one zmianę religii. Jezus wkroczył w moje wnętrze jako gość, przywołany i pożądany. (…) Uważałem się za Hebrajczyka, ponieważ byłem Hebrajczykiem z urodzenia i jednocześnie kochałem Jezusa Chrystusa. Wydawało mi się, że ani judaizm, ani chrześcijaństwo nie kolidują z moją miłością do Jezusa. Jezus obecny był we mnie, a ja w Jezusie”. To było dla rabina Izraela Zollego mistyczne doświadczenie realnej obecności zmartwychwstałego Pana, które wpłynęło na całe jego życie. Wtedy jeszcze nie rozumiał, że przyjąć osobę Jezusa oznacza stać się członkiem Jego mistycznego Ciała, którym jest Kościół katolicki. Już po przyjęciu chrztu Zolli napisał tak: „Nawrócenie polega na odpowiedzi na wezwanie Boga. Człowiek nie nawraca się w momencie przez siebie wybranym, lecz w godzinie, w której otrzymuje wezwanie Boga. Gdy wezwanie zostaje usłyszane, temu, kto je otrzymuje, pozostaje tylko jedno: być posłusznym”. Podczas swojej pracy naukowej rabin Izrael Zolli, jako wybitny znawca języków semickich, dokonał niezwykle ważnego odkrycia. Stwierdził on mianowicie, że grecki tekst Ewangelii wskazuje na istnienie wcześniejszych hebrajskich źródeł, z których te greckie teksty pochodzą. Wiele lat później zostało to potwierdzone przez takich katolickich biblistów jak Jean Carmignac i Claude Tresmontant. Ma to ogromne znaczenie, ponieważ wskazuje na wiarygodność opisów Ewangelii: że relacjonują one dokładnie to, co się wydarzyło, w kontekście kultury i przekonań ówczesnego Izraela. W 1938 r. Zolli publikuje książkę Il Nazareno (Nazarejczyk), w której jednoznacznie wykazuje, że Jezus jest zapowiedzianym przez Boga Mesjaszem. Zaskakujący jest fakt, że w środowisku żydowskim nie było żadnej reakcji na to, co napisał Zolli w swej książce o Jezusie. Naczelny Rabin RzymuW 1939 r. Zolli przyjmuje nominację na niezwykle prestiżowe stanowisko Naczelnego Rabina Rzymu oraz dyrektora Kolegium Rabinicznego. Dla gminy żydowskiej zbliżał się czas okrutnych prześladowań. Żydzi w Rzymie byli wówczas mocno podzieleni. Większość z nich była przekonana, że nic im nie grozi ze strony Niemców, ponieważ ufali, że znajomości w sferach rządzących są dla nich wystarczającym gwarantem bezpieczeństwa. W dramatycznym okresie wojny rabin Izrael Zolli odegrał niezwykle ważną rolę w ocaleniu wspólnoty żydowskiej w Rzymie przed całkowitą zagładą. Wspólnota ta była podzielona na antyfaszystów oraz tych, którzy kolaborowali z władzami. Na kilka tygodni przed zajęciem Rzymu przez wojska niemieckie rabin Zolli otrzymał poufne informacje, że Niemcy planują całkowitą eksterminację ludności żydowskiej. Zwrócił się więc z apelem do przewodniczącego Związku Gmin Żydowskich Almanasiego, aby nakazał ewakuację mieszkających w Rzymie Żydów. Almanasi zbagatelizował jednak to ostrzeżenie twierdząc, że Zolli przesadza, wprowadzając zamieszanie i niepokój. Naczelny Rabin Rzymu jednak nie ustawał w uświadamianiu o zbliżającym się niebezpieczeństwie, dlatego wezwał do zniszczenia wszystkich rejestrów adresów i nazwisk Żydów, do zamknięcia synagogi oraz biur gminy; zachęcał jednocześnie do szukania schronienia w klasztorach i na plebaniach. Jego apele były jednak lekceważone. Przewodniczący gminy żydowskiej w Rzymie Ugo Foa wręcz kpił z rabina Zollego, radząc mu, aby kupił sobie w aptece lekarstwo na brak odwagi. Od pierwszego dnia okupacji Rzymu przez wojska niemieckie, czyli od 8 września 1943 r., wspólnota żydowska znalazła się w krytycznej sytuacji. 27 września niemiecki komendant SS Herbert Kappler zażądał, aby dostarczono mu w ciągu 24 godzin 50 kg złota; równocześnie zagroził, że jeśli złota nie otrzyma, to wtedy zostaną deportowani wszyscy mężczyźni żydowskiego pochodzenia. Na kilka godzin przed upływem ultimatum udało się zebrać tylko 35 kg złota. Brakowało więc 15 kg. W tej dramatycznej sytuacji rabin Zolli zwrócił się z prośbą o pomoc do papieża Piusa XII. Aby dotrzeć do Watykanu, musiał zmylić niemieckie służby policyjne, dlatego przebrał się za inżyniera doglądającego prac budowlanych. Kiedy udało mu się dotrzeć do biura Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, poprosił o pożyczkę 15 kg złota, argumentując swą prośbę tym, że „Nowy Testament nie zaniedbuje Starego”. Papież Pius XII bez wahania polecił wręczyć rabinowi Rzymu paczkę z 15 kg złota. Zolli niezwłocznie przekazał ją przewodniczącemu gminy żydowskiej wraz z listem, w którym napisał, że gdyby Niemcy żądali zakładników, to on ma być pierwszym na tej liście. Niemieckim okupantom nie można było ufać. Pomimo przekazania im 50 kg złota w nocy z 15 na 16 października 1943 r. komendant Kappler wydał rozkaz aresztowania 8 tysięcy Żydów. Na wieść o tym papież Pius XII ostro zaprotestował. Niemcom udało się zaaresztować tego dnia tylko około 1000 żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci, których wywieziono do obozów zagłady; pozostali pouciekali i się ukryli. Ugo Foa, przewodniczący gminy żydowskiej, dopiero wtedy się przekonał o śmiertelnym niebezpieczeństwie, jakie zawisło nad wszystkimi Żydami. Tak bardzo się przestraszył, że w ogóle nie zatroszczył się o los aresztowanych, lecz natychmiast uciekł do Livorno razem ze swoimi dziećmi. W tych dramatycznych chwilach rabin Zolli modlił się: „Panie, pozwól mi umrzeć razem z innymi, kiedy i jak Ty chcesz, a nie tak, jak chcą tego Niemcy. Miej miłosierdzie nad wszystkimi ludźmi”. Z obawy przed aresztowaniem Zolli wraz z żoną i córką musieli się ukrywać w Rzymie, często w bardzo trudnych warunkach. Kilkakrotnie byli zmuszeni zmieniać swoje kryjówki. Zolli mógł wtedy sam zobaczyć, z jak wielkim heroizmem, z narażeniem własnego życia kapłani, zakonnicy, siostry zakonne oraz świeccy katolicy ukrywali Żydów w klasztorach, w seminariach duchownych, na plebaniach i w prywatnych domach. Głównym inicjatorem akcji ratowania Żydów był papież Pius XII, który wydał specjalną odezwę z apelem o udzielenie im wszechstronnej pomocy. W swojej autobiografii Zolli napisał: „Nie ma już prawie miejsca boleści, gdzie nie dotarłby duch miłości Papieża. Grube tomy można by napisać o wielorakiej pomocy niesionej przez Piusa XII”. Rabin przeczuwał jednak, że w przyszłości znajdą się ludzie, którzy bezpodstawnie i złośliwie będą oskarżać Papieża. Tak pisał w 1945 r. do swojej żony: „Zobaczysz, kiedyś obwinią Papieża Piusa XII za milczenie świata wobec zbrodni nazistów”. Po wyzwoleniu Rzymu przez wojska alianckie Zolli ponownie podjął swoje obowiązki Naczelnego Rabina. W lipcu 1944 r. celebrował uroczyste modlitwy w rzymskiej synagodze, które były transmitowane przez radio; publicznie wyraził wówczas wdzięczność dla papieża Piusa XII i prezydenta Stanów Zjednoczonych za pomoc udzieloną Żydom w Rzymie w czasie prześladowań faszystowskich. 25 lipca 1944 r. Zolli udał się na prywatną audiencję u papieża Piusa XII, aby mu podziękować za niezwykle ofiarne zaangażowanie się w dzieło pomocy Żydom, a także by na ręce Papieża złożyć podziękowanie rzymskim katolikom świeckim i duchownym, którzy narażając swoje życie, z wielkim poświęceniem ukrywali tysiące Żydów i nieśli im wszechstronną pomoc. Zolli bardzo cierpiał z powodu przewrotnej postawy Ugo Foi, przewodniczącego gminy żydowskiej w Rzymie, który zaprzeczył, że otrzymał od Papieża 15 kg złota za pośrednictwem Naczelnego Rabina Rzymu. Foa kłamliwie twierdził, że Zolli nigdy nie ostrzegał żydowskiej gminy przed niebezpieczeństwem zagłady ze strony Niemców. Człowiek ten posunął się jeszcze dalej, a mianowicie oskarżył Zollego, że podczas niemieckiej okupacji zaniedbywał on swoje obowiązki rabina i nie troszczył się o powierzoną mu społeczność żydowską. Zaraz po wyzwoleniu, w lipcu 1944 r., Ugo Foa odważył się odwołać Zollego ze stanowiska Naczelnego Rabina. Jednak amerykański komisarz Rzymu, Charles Poletti, natychmiast anulował tę decyzję i zdymisjonował Ugo Foę, rozwiązując Radę Gminy Żydowskiej w Rzymie, którą powołały jeszcze faszystowskie władze. Zolli wrócił więc na stanowisko Naczelnego Rabina. ChrzestPan Jezus dawał Zollemu wyraźnie do zrozumienia, że czas jego posługi w Synagodze dobiegł już końca. We wrześniu 1944 r., w święto zadośćuczynienia Jom Kipur, rabin przewodniczył uroczystym modlitwom w synagodze. W czasie ich trwania w pewnym momencie Zolli zobaczył jaśniejącą postać Chrystusa ubranego w białą szatę. Usłyszał wtedy w swoim sercu głos, który mówił: „Jesteś tu po raz ostatni”. Wieczorem, w domu, żona powiedziała rabinowi: „Dzisiaj, kiedy byłeś przed Arką Tory, wydawało mi się, że widziałam białą postać Jezusa, który położył ręce na twojej głowie, jakby cię błogosławił”. Zolli wspomina: „Byłem zdumiony, ale nadal bardzo spokojny. Udałem, że nie rozumiem, o czym mówi. Powtórzyła więc swoją opowieść jeszcze raz słowo po słowie. Wtedy usłyszeliśmy głos naszej córki, Miriam – wołającej z daleka: »Taaatooo!«. Poszedłem do jej pokoju i zapytałem, o co chodzi. »Mówicie o Jezusie Chrystusie« – odpowiedziała. »Wiesz, tato, śniło mi się dzisiaj, że widziałam wysokiego Jezusa w bieli, ale nie pamiętam, co było potem«. W kilka dni później złożyłem swój urząd w społeczności żydowskiej”. Dla głównego rabina Rzymu był to oczywisty znak, że Chrystus prosi go, aby nie zwlekał i podjął ostateczną decyzję przyjęcia chrztu w Kościele katolickim. Kilka dni później Zolli złożył rezygnację z zajmowanego urzędu Naczelnego Rabina Rzymu. Następnie udał się do jezuity profesora Paola Dezzy z Uniwersytetu Gregoriańskiego z prośbą o przygotowanie go do przyjęcia chrztu, ale w sposób bardzo dyskretny i bez żadnego rozgłosu. Dymisja Zollego była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Prezydent wspólnoty żydowskiej przyjął ją z wielkim żalem i zaproponował mu objęcie stanowiska dyrektora Kolegium Rabinicznego. Jednak Zolli zdecydowanie odmówił. Prezydent wyraził zdziwienie i wielki żal z powodu odrzucenia tej nominacji, ponieważ profesor Zolli był najlepiej przygotowaną osobą do pełnienia tej funkcji. Aby nie prowokować groźnych reakcji, Zolli nie ujawnił głównego motywu swojej odmowy. Uwalniając się w ten sposób od wszelkich zewnętrznych obowiązków, przygotowywał się do przyjęcia chrztu razem ze swoją żoną Emmą i córką Miriam. Po kilkutygodniowym przygotowaniu, 13 lutego 1945 r., Główny Rabin Rzymu przyjął wraz ze swoją żoną chrzest w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Anielskiej. Aby uniknąć zamieszania spowodowanego obecnością dziennikarzy, chrzest odbył się w prywatnej kaplicy przy zakrystii tego kościoła. Na chrzcie obecnych było tylko 15 najbardziej zaufanych osób. Izrael Zolli przybrał imię Eugenio, a jego żona imię Maria. Ich córka Miriam uczyniła to samo kilka miesięcy później. Po swoim chrzcie św. Zolli mówił, że nie uważa się za Żyda nawróconego, lecz spełnionego, ponieważ Kościół katolicki jest spełnieniem obietnicy, jaką jest judaizm. Wyjaśniał, że Stary Testament jest zaszyfrowanym telegramem, który Bóg przekazał ludziom, a jedynym kodem i szyfrem do pełnego odczytania jego treści jest Jezus Chrystus, który jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Jako naoczny świadek Holocaustu podkreślał, że do jego zaistnienia przyczyniło się odrzucenie chrześcijaństwa przez ideologię faszystowską. Po zakończeniu wojny Zolli pisał: „Jestem przekonany, że po tej wojnie jedynym sposobem oparcia się siłom destrukcji i podjęcia odbudowy Europy będzie zaakceptowanie katolicyzmu, to znaczy idei Boga i ludzkiego braterstwa w Chrystusie, a nie braterstwa opartego na rasie i nadludziach, «ponieważ nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteśmy kimś jednym w Chrystusie Jezusie» (Ga 3,28)”. W pierwszą noc po przyjęciu chrztu św. do Eugenia Zollego zatelefonował korespondent agencji informacyjnej ze Stanów Zjednoczonych z pytaniem, czy rzeczywiście przyjął on chrzest w Kościele katolickim. Zolli odpowiedział twierdząco. Następnego dnia wszystkie najważniejsze dzienniki w USA i Europie opublikowały wiadomość, że Główny Rabin Rzymu przyjął chrzest w Kościele katolickim. Kiedy rozeszła się wieść o jego przejściu do Kościoła katolickiego, Zolli zaczął otrzymywać telefony pełne pogróżek i wyzwisk. Hebrajski miesięcznik ukazał się w żałobnej szacie graficznej, a w synagodze rzymskiej została ogłoszona żałoba i kilkudniowy post, jak to jest w zwyczaju po śmierci rabina. Nazwisko Zollego zostało usunięte z listy naczelnych rabinów Rzymu, tak jakby on w ogóle nie istniał. W żydowskiej prasie pojawiły się artykuły przedstawiające nawróconego rabina jako człowieka nieodpowiedzialnego i zdrajcę narodu żydowskiego. Eugenio Zolli odpowiadał, że judaizmu nie porzucił, gdyż Kościół katolicki jest ukoronowaniem Synagogi, a cały Stary Testament wypełnia się w osobie Mesjasza – zmartwychwstałego Chrystusa. Zolli z całego serca przebaczył wszystkim swoim oskarżycielom, tłumacząc ich, że działali nie ze złej woli, lecz powodowani brakiem wiedzy i ludzką słabością. Sytuacja była tak napięta, że Eugenio musiał jak najszybciej wyprowadzić się ze swojego mieszkania znajdującego się niedaleko synagogi. Jego żona z córką znalazły schronienie w jednym z klasztorów, a on zamieszkał przejściowo na Uniwersytecie Gregoriańskim. W tym czasie papież Pius XII przyjął ich na prywatnej audiencji. Wzruszeni, z wielką radością dziękowali Ojcu Świętemu, a przy tej okazji wyrazili swoją miłość do wszystkich Żydów oraz słowa przebaczenia swoim adwersarzom. „Od momentu chrztu św. – mówiła Emma – nie potrafię nikogo nienawidzić, kocham wszystkich”. Kiedy prof. Eugenio Zolli czasowo mieszkał na Uniwersytecie Gregoriańskim, odwiedzali go tam zarówno przyjaciele, jak i wrogowie. Przyjechali tam również wpływowi amerykańscy Żydzi, którzy nakłaniali go do powrotu na łono judaizmu, ofiarowując mu w zamian taką sumę pieniędzy, jaką by tylko sobie zażyczył. Zolli jednak z wielkim spokojem, ale zdecydowanie odmówił. Zgłosili się do niego wówczas również prominentni protestanci, którzy mu sugerowali, aby jako naukowiec biblista wykazał, że dogmat o prymacie papieża nie ma podstaw w Piśmie św. Zolli odpowiedział im, pisząc książkę pt. Petrus, w której wskazał na biblijne fundamenty prawdy o prymacie św. Piotra oraz każdego papieża. Zolli napisał o protestantyzmie: „Ponieważ protestowanie nie jest świadczeniem, nie zamierzam niepokoić nikogo pytaniem: »Po co czekać 1500 lat, żeby zaprotestować?«. Kościół katolicki był przez piętnaście stuleci uznawany przez cały świat chrześcijański za prawdziwy Kościół Boga. Nikt nie może bez zażenowania przekreślić tych 1500 lat i powiedzieć, że Kościół katolicki nie jest Kościołem Chrystusa. Mogę zaakceptować tylko ten Kościół, głoszony wszystkim stworzeniom przez moich przodków, dwunastu apostołów, którzy, podobnie jak ja, wyszli z Synagogi”. Przed świtemDo nawrócenia Naczelnego Rabina Rzymu w głównej mierze przyczyniła się jego głęboka, wytrwała modlitwa połączona z medytacją tekstów Pisma św. Starego i Nowego Testamentu. Podczas takiej modlitwy osobiście spotykał Boską Osobę ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa. Tak pisał w swojej autobiografii: „każdego wieczora otwierałem Biblię na chybił trafił, szukając dla potrzeb medytacji tekstu ze Starego Testamentu albo z Nowego. Czytałem wszystko, co znalazłem, bez względu na to, gdzie się to znajdowało. To w ten sposób Osoba Jezusa i Jego nauczanie stały się dla mnie najdroższe, nie mając nigdy smaku zakazanego owocu”. Studium tekstów Pisma św. Starego i Nowego Testamentu oraz różne doświadczenia życiowe doprowadziły Zollego do odkrycia, że proroctwa o cierpiącym Słudze Jahwe, z czterech pieśni proroka Izajasza (42,1-7; 49,1-5; 50,4-9; 52,13-53,12), wypełniły się w Jezusie Chrystusie. Do tego przekonania Eugenio Zolli dochodził przez wiele lat modlitwy oraz studiów. W egzegezie tekstów Starego i Nowego Testamentu pomagała mu doskonała znajomość języka hebrajskiego i biblijnej greki. Uwieńczeniem tych badań było przekonanie Zollego, że Sługą Jahwe opisanym w Księdze Izajasza nie może być nikt inny, jak tylko Jezus Chrystus, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia. „W ten sposób ja – pisał – po długich studiach, przemyśleniach i życiu w judaizmie Starego Testamentu, w pewnym momencie znalazłem się w chrześcijaństwie Nowego Testamentu. Musiałem uczciwie przyznać, że stałem się chrześcijaninem i dlatego konsekwentnie zacząłem dążyć do przyjęcia chrztu”. Przejście Zollego do Kościoła katolickiego nie było zerwaniem z przeszłością, ale kontynuacją drogi zbawienia. Kiedy zaczęto go oskarżać o zdradę judaizmu, odpowiadał zasmucony: „Mam spokojne sumienie, niczego się nie zaparłem. Czy Bóg św. Pawła nie jest również Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba? Święty Paweł się nawrócił. Czy przez to opuścił Boga Izraela i przestał Go kochać? Byłoby absurdem odpowiedzieć twierdząco”. Od przyjęcia chrztu prof. Zolli z wielką gorliwością uczestniczył w codziennej Eucharystii i dużo czasu poświęcał na modlitwę przed Najświętszym Sakramentem w swoim kościele parafialnym i w kaplicy uniwersyteckiej na Gregorianum. Na jego biurku zawsze stał krzyż, a wyrazem jego maryjnej pobożności była ikona Matki Bożej, przed którą zawsze paliła się świeczka. Eugenio Zolli wstąpił do trzeciego zakonu św. Franciszka i często manifestował swoją wielką radość z faktu bycia katolikiem. Pisał: „Wy, którzy urodziliście się w religii katolickiej, nie zdajecie sobie sprawy z ogromnego skarbu, jakim jest wiara i łaska Chrystusa, które posiadacie już od dzieciństwa. Ktoś, kto tak jak ja dotarł do łaski wiary po długim okresie poszukiwań, docenia wielkość tego daru i przeżywa ogromną radość bycia chrześcijaninem”. Po kilku miesiącach od przyjęcia chrztu Zolli znalazł mieszkanie w jednej z odległych dzielnic Rzymu. Mógł więc na nowo zamieszkać wspólnie z żoną i córką. Z inicjatywy papieża Piusa XII otrzymał nominację na profesora w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie i podjął wykłady z języka i literatury hebrajskiej. Był często zapraszany z gościnnymi wykładami na różne uniwersytety w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Jego apostolska gorliwość w sposób naturalny kierowała się do starych współwyznawców, gdyż bardzo pragnął przybliżyć im prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa. Otaczał szczególną opieką nowo nawróconych Żydów, wspomagał ich duchowo i materialnie. Jako człowiek nauki, rozwijał swoje apostolstwo przez publikację licznych artykułów i książek we Włoszech i za granicą. Ostatni swój wykład na temat sprawiedliwości i Bożego miłosierdzia w Piśmie św. wygłosił w Vallicelli, w styczniu 1956 r. Chorował na serce. Kilka tygodni przed swoją śmiercią przepowiedział, że Pan Jezus zabierze go z tego świata w najbliższy pierwszy piątek miesiąca. Zapowiedź ta się spełniła: Eugenio Zolli zmarł w szpitalu w pierwszy piątek miesiąca, 2 marca 1956 roku o 15:00, w godzinie śmierci Jezusa. Przyjmując Komunię św. na łożu śmierci, powiedział: „Z ufnością, całkowicie oddaję się Miłosierdziu Pana”. Na końcu swojej autobiografii Zolli napisał: „W duszy każdego z nas żyje Chrystus, Chrystus, który jest drogą do Boga. Żyje w nas, a my wypieramy się Go. (…) Człowiek nie żyje dobrym życiem, gdy nie żyje w pełni w Chrystusie”. Eugenio Zolli odnalazł największy skarb – zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, który w Kościele katolickim naucza, uzdrawia, przebacza wszystkie grzechy i daje życie wieczne. Człowiek nigdy nie znajdzie szczęścia, jeżeli nie odda całego swego życia Jezusowi, jeżeli nie podejmie trudu pójścia razem z Nim przez życie drogą przykazań i Ewangelii. Każdy katolik powinien codziennie dziękować za ten niesamowity dar, jakim jest łaska wiary, oraz prosić o jej przymnożenie. Najpewniejszą przewodniczką na drogach wiary jest Maryja, Matka Jezusa i nasza Matka. Każdego dnia zawierzajmy Jej siebie, aby nas prowadziła do Jezusa. Kto się codziennie modli, przyjmuje miłość Boga, czyli to wszystko, co jest mu potrzebne do szczęścia. Kto się przestaje modlić, traci wszystko: wiarę i w konsekwencji życie wieczne. Trzeba więc tak się zdyscyplinować, aby wypracować w sobie nawyk codziennej modlitwy o stałych porach dnia na różańcu i Koronką do miłosierdzia Bożego, codziennie zarezerwować czas na lekturę Pisma św., a jeżeli jest to możliwe, to również na udział we Mszy św. i adorację Najświętszego Sakramentu. Największą życiową tragedią jest trwanie w grzechach śmiertelnych, dlatego trzeba natychmiast podnosić się z każdego grzechu w sakramencie Bożego Miłosierdzia, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej. Świadectwo życia Eugenia Zollego wskazuje na niezwykłą aktualność słów Pisma św.: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (List do Rzymian 10, 9-10); „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (Ewangelia wg św. Jana 3,18). ks. M. Piotrowski TChr Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! we wrześniu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|