|
|||
|
Autor: Marian Juźków, Wszyscy już wiedzą, że w zapłodnionej komórce jajowej człowieka znajduje się pełna informacja o powstałym właśnie jedynym, niepowtarzalnym człowieku, który nigdy przedtem nie istniał i nigdy potem nie zaistnieje. Zostało to dobrze nagłośnione w ostatnich latach i jest to niepodważalne, niekwestionowane stwierdzenie naukowe. Jedna z moich ulubionych książek to wydana jeszcze w 1965 roku powieść Ernesta K. Ganna pt. Los jest myśliwym – 333 pożółkłe już strony. To ciekawa autobiograficzna opowieść pilota sprzed II wojny światowej, czasu jej trwania i krótkiego okresu powojennego. Widać, że nie tylko mnie się spodobała, bo znalazłem ją niedawno w internecie – ktoś skopiował ją do pliku w formacie PDF i można ją ściągnąć za darmo – 1,94 MB. Na płycie CD (700 MB) można zmieścić 360 takich książek. Ale na karcie pamięci MicroSD wielkości paznokcia (8 GB) – ponad 4000. To już niezła biblioteka! Czy to nie jest fascynujące? Zwłaszcza dla mnie, który kończyłem studia fizyki w 1960 roku, w którym wyprodukowano pierwsze w Polsce tranzystory, a elektronika jeszcze przez dwie dekady opierała się głównie na układach lampowych. To moja jedna fascynacja, o której chciałem opowiedzieć, a teraz druga. Przeczytałem niedawno niewielką książeczkę Petera Blanka pt. Wszystko przypadkiem? Wokół darwinowskiej teorii ewolucji. Dowiedziałem się z niej rzeczy przyprawiających o zawrót głowy. Wszyscy już wiedzą, że w zapłodnionej komórce jajowej człowieka znajduje się pełna informacja o powstałym właśnie jedynym, niepowtarzalnym człowieku, który nigdy przedtem nie istniał i nigdy potem nie zaistnieje. Zostało to dobrze nagłośnione w ostatnich latach przez ruchy antyaborcyjne, np. Pro Life. Jest to niepodważalne, niekwestionowane stwierdzenie naukowe. Tak, w tej zapłodnionej ludzkiej komórce jajowej – zygocie – jest pełna informacja, plan budowy człowieka. Ten plan budowy jest zawarty w kodzie DNA, w podwójnej spirali złożonej z milionów tzw. kodonów, które inaczej niż bity informacji komputerowej nie są binarne (z zer i jedynek), lecz trójkowe – składają się z trzech „zasad”, białkowych związków chemicznych. Nić DNA człowieka ma około 1,8 m długości. Niedużo? Ale mieści się ona w komórce, której masa wynosi około 6 × 10-12 g (0,000000000006 grama). Jedenaście zer po przecinku i dopiero szóstka. Niewyobrażalnie mała liczba. Żeby stała się bardziej wyobrażalna, można ją przemnożyć przez liczbę ludzi żyjących aktualnie na Ziemi – 7 miliardów. Właśnie ogłoszono narodziny siedmiomiliardowego człowieka. Z tego mnożenia wychodzi 0,042 grama, czyli 42 miligramy. No, to już jest zupełnie wyobrażalne. Jeśli podzielić 200 miligramową tabletkę witaminy C na cztery części, to każda z nich będzie mieć masę 50 miligramów. A więc pełną informację potrzebną do odtworzenia wszystkich żyjących obecnie na Ziemi ludzi można by zmieścić w grudce materii mniejszej niż ¼ tabletki witaminy C. Naukowcy szacują, że w całej historii ludzkości było nas (i jest) ok. 160 miliardów. Pełna informacja, która pozwoliłaby na odtworzenie wszystkich żyjących przed nami i obecnie ludzi miałaby masę mniejszą niż jeden gram. Fascynujące? Ale to jeszcze nie wszystko. Dziś dzięki wiedzy komputerowej rozumiemy informację i jej przetwarzanie znacznie lepiej niż jeszcze 30-40 lat temu i dzięki temu możemy lepiej rozumieć to, co odkrywają mikrobiolodzy. DNA to tylko zapis czegoś w rodzaju pliku danych w formacie *.data lub „biblioteki” *.dll. Z tego jeszcze nic nie wynika. Taki plik jest bezużyteczny bez programu *.exe, który zadecyduje, co z tymi danymi zrobić. A wszystko razem nie zadziała bez systemu operacyjnego, który musi (jak Windows czy Linux) koordynować całość operacji przetwarzania informacji w działanie. Do utworzenia zaplanowanego w DNA organizmu potrzebna jest cała „sterowana komputerowo fabryka”. I to wszystko JEST w tej zapłodnionej komórce! Hardware i software! Komputer, oprogramowanie i urządzenia wykonawcze. Sama nić DNA to jeszcze nie życie. To tylko zapis informacji, projektu do zbudowania życia. Zwinięta w podwójną spiralę (tzw. helisę), musi być kopiowana, żeby powstały nowe komórki. Dopiero to jest początkiem życia. Mikrobiolodzy odkryli już, że przed kopiowaniem, za które odpowiadają odpowiednie urządzenia wykonawcze komórki, spirala musi być rozwinięta i każda z nici skopiowana oddzielnie; potem znów stara i nowa para nici zwinięte w podwójną spiralę i umieszczone w jądrach dwóch powstałych po podziale komórek. Nić DNA musi być jakoś niewyobrażalnie regularnie ułożona (biorąc pod uwagę stosunek jej długości do objętości jądra komórki), by każde „słowo” – gen – mogło być bezbłędnie odczytane przez „urządzenia” wykonawcze i replikujące. Te urządzenia, organelle, mikrobiolodzy odkrywali już od dziesięcioleci – wakuole, mitochondria, aparaty Golgiego. Dziś przez analogię do nowych urządzeń technicznych lepiej rozumiemy ich role i zasady działania. Mitochondria na przykład to coś w rodzaju baterii paliwowych dostarczających komórce energii do jej działania. Nawet sama błona komórkowa jest, jak się okazuje, niezwykle złożoną strukturą – dwuwarstwową membraną z ponad 300 różnych rodzajów białek i lipidów, tworzących mnóstwo różnych czujników i bramek. Rozpoznają one i przepuszczają do wnętrza komórki substancje potrzebne do jej działania, umożliwiają „wywóz śmieci” z komórki i stanowią zaporę dla substancji szkodliwych czy dla niebezpiecznych mikroorganizmów. Dla XIX-wiecznych biologów komórka była kropelką białkowej cieczy otoczonej błoną. Mogli oni sobie wyobrażać, że coś takiego powstało przez przypadkowe spotkanie się jakichś najprostszych związków białkowych, które z kolei mogły powstać pod wpływem atmosferycznych wyładowań elektrycznych w „pierwotnej zupie”. Takie mgliste i nieokreślone wyobrażenia w połączeniu z propagandowo potraktowaną teorią ewolucji dla wielu stały się podstawą ich „światopoglądu naukowego” odrzucającego wiarę w Boga Stwórcę. Teoria ewolucji nie jest w stanie wyjaśnić, jak powstało życie. Żeby coś zaczęło ewoluować, musiało wpierw zaistnieć. Jeszcze na długo przed opisanymi wyżej odkryciami XX-wiecznych mikrobiologów niektórzy naukowcy wykazywali na przykładach liczbowych, jak bardzo nieprawdopodobne jest przypadkowe powstanie życia, nawet w tak prostej postaci, jak sobie wtedy wyobrażano. A w świetle tego, co wiemy dziś? Jakie jest prawdopodobieństwo przypadkowego powstania kodu DNA nawet najprostszej komórki? A jakie jest prawdopodobieństwo „samego z siebie”, przypadkowego powstania nawet najprostszej komórki – komputera, lub lepiej – „skomputeryzowanej fabryki”, z całą jej nie do końca jeszcze rozpoznaną złożonością? Oba te zdarzenia musiałyby zaistnieć równocześnie i w tym samym miejscu, żeby coś z tego wynikło, ponieważ hardware bez software’u jest bezużyteczny, tak samo jak software bez hardware’u. Prawdopodobieństwo równoczesnego zaistnienia tych dwóch niezwykle mało prawdopodobnych zdarzeń jest już tak małe, że dla jego wyrażenia trzeba by użyć więcej zer, niż jest atomów w całym wszechświecie. Co na to zwolennicy „światopoglądu naukowego”? W jednym z artykułów w tygodniku Time napotkałem następujące pogardliwe zdanie: „Kreacjoniści znowu zaczynają żonglować liczbami”. „Żonglowanie liczbami”? Przecież obliczanie prawdopodobieństwa to podejście w pełni naukowe! „Rozważania te nie mogły, a także nie miały na celu dostarczyć – nawet tylnymi drzwiami – czegoś takiego jak dowód na istnienie Boga, który w ten sposób pociągnąłby za sobą zbyteczność wiary w Boga”. Tak pisze w posłowiu do książki, z której fragmenty zrelacjonowałem, jej autor Peter Blank. Istnienia Boga, stwórcy wszechświata i życia, udowodnić naukowo nie można. Nie można też naukowo udowodnić Jego nieistnienia. Można w Niego WIERZYĆ albo WIERZYĆ w Jego nieistnienie. Ale oprócz dowodów istnieją przesłanki, na których możemy się opierać w ocenie, który z tych światopoglądów jest bardziej racjonalny. Asnyk w wierszu Do młodych pisał:
Szukanie prawdy w tajnikach stworzenia prowadzi do uwielbiania Boga. Święty Jan był przekonany, że rozum i rozsądek służą człowiekowi do poznawania Boga: „Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego” (1 List św. Jana 5,20). Wybitny francuski uczony Ludwik Pasteur, wynalazca pasteryzacji i szczepionek, mówił: „Uczciwa wiedza prowadzi do wiary. Tylko mało wiedzy oddala od Boga”. Warto wiedzieć, że właśnie Pasteur obalił teorie samorództwa drobnoustrojów – udowodnił, że nie powstają one samoczynnie z nieożywionej materii. Pan Bóg wypowiada się jednoznacznie o ludziach, którzy nie wierzą w Jego istnienie: „Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem. Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa – winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw – winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę. Ci jednak na mniejszą zasługują naganę, bo wprawdzie błądzą, ale Boga szukają i pragną Go znaleźć. Obracają się wśród Jego dzieł, badają i ulegają pozorom, bo piękne to, na co patrzą. Ale i oni nie są bez winy: jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy, by móc ogarnąć wszechświat – jakże nie mogli rychlej znaleźć jego Pana?” (Księga Mądrości 13,1-9). Dziękujmy Bogu za czas, w którym jest nam dane żyć, gdyż choć jest on, jaki jest – pełen blasków i cieni, ale o ile bardziej niż poprzednim pokoleniom pozwala on nam rozumieć, podziwiać i wielbić piękno i mądrość Bożego stworzenia! Marian Juźków Źródło: Peter Blank: Wszystko przypadkiem? Wokół darwinowskiej teorii ewolucji (Wydawnictwo Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 2009). Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w kwietniu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|