|
|||
|
Autor: Świadectwo, W naszej Księdze czystych serc jest już ponad 8 tys. nazwisk osób, które, wstępując do Ruchu Czystych Serc, całkowicie zawierzyły się Jezusowi, bo chcą kochać czystym sercem. Oto kilka świadectw o tym, jak ta decyzja zaowocowała w ich życiu. Ewelina, 22 lata Od roku chodzę z chłopakiem, którego kocham. Początek naszej znajomości był wspaniały. Im jednak dłużej ze sobą przebywaliśmy, tym bardziej przestawały nam wystarczać wspólne spacery i rozmowy – pragnęliśmy czegoś więcej, co miałoby umocnić naszą miłość. Oboje doszliśmy do wniosku, że drobne pieszczoty temu posłużą i bardziej nas do siebie zbliżą. Wydawało nam się, że nie robimy nic złego – oboje się kochamy i mamy do tego prawo. Niekiedy pojawiały się wyrzuty sumienia, ale skutecznie je zagłuszaliśmy, powtarzając sobie, że to przecież nic takiego. Nie zdecydowaliśmy się na podjęcie współżycia tylko dlatego, że baliśmy się niepożądanej ciąży i konsekwencji. Przez cały ten czas chodziliśmy do kościoła, jak gdyby nie działo się nic nadzwyczajnego; czasem przystępowaliśmy do spowiedzi, wyjawiając, do czego się posuwamy, ale bez specjalnego żalu czy postanowienia poprawy. Trwało to mniej więcej rok – do czasu gdy otrzymałam numer specjalny „Miłujcie się!”. To było uderzenie jak grom z jasnego nieba! Przeczytałam ten numer od deski do deski i uświadomiłam sobie, że niszczę naszą miłość, którą obdarzył nas Jezus. Po raz pierwszy od dłuższego czasu uklęknęłam do modlitwy wieczornej, podczas której Pan Jezus uświadomił mi, w jak wielkim błędzie żyliśmy przez ten czas. Zrozumiałam, że tylko zachowanie czystości mogło nas umocnić we wzajemnej miłości. Nigdy nie jest jednak za późno na naprawienie tego, co się popsuło. Oboje podjęliśmy decyzję, że dłużej nie można żyć, wciąż wystawiając się na próbę. Było nam początkowo trudno wytrwać w czystości, ale dzięki sile i łasce, jakie otrzymaliśmy i otrzymujemy podczas każdej Mszy św. oraz w sakramencie pojednania – udało się. Teraz jesteśmy oboje bardzo szczęśliwi i dziękujemy Jezusowi, że zadziałał we właściwym czasie i nie pozwolił, żebyśmy całkowicie podeptali naszą miłość. Jeżeli odda się wszystko Jezusowi, On na pewno da potrzebne łaski i siły do walki. Dla Niego nie ma ludzi zbyt brudnych czy zbyt grzesznych.
Trzy lata temu spotkałem na swojej drodze Jezusa i narodziłem się na nowo. Zacząłem wraz z Nim kroczyć przez życie i choć moje zranienia nie zagoiły się od razu, Bóg mocno mnie wspierał – i czyni to do dziś. Jednym z moich wielkich marzeń zawsze było założenie szczęśliwej, kochającej się rodziny. Na przeszkodzie temu stawały jednak moje problemy z czystością. Sam proces dojrzewania do czystości trwał u mnie długo, dopiero nieco ponad rok temu zacząłem, przy Bożej pomocy i dzięki opiece Maryi, porządkować swoje życie. Rozpocząłem od regularnych, comiesięcznych spowiedzi, które ofiarowywałem za swoich przyjaciół. Po ośmiu miesiącach wzięli ślub, a mnie Pan Bóg pozwolił zobaczyć przemianę w ich życiu. Dało mi to siłę, aby pójść jeszcze dalej. W miesiąc po ich ślubie i jednocześnie po mojej dziewiątej pierwszopiątkowej spowiedzi odmówiłem Modlitwę zawierzenia RCS i przystąpiłem do RCS. Od tamtej chwili wiele się w moim życiu zmieniło, a chyba najważniejszym z darów od Pana Boga było dla mnie poznanie dziewczyny, z którą wkrótce potem zacząłem się spotykać. Mam nadzieję, że bez względu na to, co przygotował nam Pan, będziemy potrafili zawsze żyć pełnią życia. Wiem jednak zarazem, że sami z siebie nic nie możemy uczynić. Z tego powodu postanowiłem napisać ten list, który prócz tego, że jest podziękowaniem za Ruch Czystych Serc, stanowi zgodę na Bożą miłość w moim życiu; jest wyrazem pragnienia, by Pan Bóg mnie kochał i bym ja kochał Jego. Chcę iść przez życie, kochając czysto i prawdziwie.
Żartuję sobie zawsze, że wszystko zaczęło się od gazetki „Miłujcie się!”, która wpadła mi przypadkiem w ręce i z której dowiedziałam się o rekolekcjach RCS. Rekolekcje te uzmysłowiły mi powagę sytuacji: jak wielką wartość dla człowieka ma czystość cielesna, czystość serca. Po spotkaniu młodych ludzi, którzy tak żyją, stwierdziłam, że warto iść pod prąd. Wcześniej sądziłam, że prawie już nikt nie chce żyć w czystości przedmałżeńskiej, więc po co upierać się przy swoim. Jednak wtedy przejrzałam na oczy. Przynależność do RCS oraz Modlitwa zawierzenia RCS sprawia, że nawet kiedy czasami czuję się zrezygnowana, to wiem, że nie można się poddawać. Po każdym upadku w grzech przystępuję jak najszybciej do spowiedzi. RCS nauczył mnie regularnej lektury Pisma św. Widzę w moim życiu owoce Ducha Świętego i od tamtej chwili staram się żyć tak, aby kiedyś być w niebie.
RCS i złożone przyrzeczenie mobilizuje mnie do patrzenia w sposób czysty na otaczające mnie kobiety i do natychmiastowego powstawania po każdym grzechu. To, że jestem w RCS, pokazuje mi, że zachowanie czystości ma głęboki sens, a trwanie w jedności z Bogiem i szukanie każdego dnia Jego woli rodzi konkretne dobre owoce. Pan Bóg pokazuje mi, że jestem dla Niego ważny, skoro dał mi się urodzić, skoro dał swojego Syna, żebym nie musiał w sobie nosić konsekwencji swoich grzechów i miał życie wieczne. „On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego zostaliście uzdrowieni” (1 List św. Piotra 2,24).
RCS pomaga mi porządkować system wartości i wytrwale go przestrzegać. Dodaje otuchy i zapewnia o słuszności prawd, które obieram za swoje (podaje konkretne, merytoryczne argumenty i odwołuje się do Pisma św.); na przykład na temat czystości przedmałżeńskiej, która stanowi bardzo istotną kwestię w życiu, a jest obecnie przez większość środowisk tak bardzo wyśmiewana i negowana. Ponadto słowa Aktu zawierzenia Maryi (z którym to zetknęłam się właśnie na RCS-ie) pomagają mi z otuchą i ufnością rozpoczynać każdy dzień, a także łatwiej znosić wszelkie trudności dnia codziennego.
RCS jest dla mnie nieocenioną łaską, którą dostałam od Boga. Przede wszystkim dał mi On przez tę wspólnotę poznać samego siebie – wszedł do mojego życia i jest Kimś realnym i kochającym, a nie odległym i obojętnym. Przy okazji świadomość tego, że tak wiele osób łączy się ze mną w modlitwie, wspiera mnie w najtrudniejszych momentach (nawet o nich nie wiedząc, bo łączność duchowa tego nie potrzebuje), sprawia, że nie czuję się sama. We wspólnocie, pomimo tego, że tak naprawdę w ciągu roku jesteśmy rozsiani po całej Polsce, można znaleźć wielkie wsparcie, a przede wszystkim zrozumienie dla wyznawanych wartości i życia wiarą. RCS przypomina, jak Jezus uczy nas żyć, jak mamy dążyć do świętości, wypełniając codzienne obowiązki, jak kochać drugiego człowieka na co dzień. Pokazuje też, że można się cieszyć i bawić bez używek czy dwuznacznych żartów. W dzisiejszych czasach jest dla mnie prawdziwą enklawą normalności zbudowaną na fundamencie miłości, czyli Boga. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w kwietniu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|