|
|||
|
Autor: ks. M. Piotrowski TChr z zespołem redakcyjnym, Malcolm Muggeridge, jeden z najsłynniejszych w XX w. dziennikarzy i pisarzy angielskich, po utracie wiary na studiach stał się gorliwym wyznawcą liberalnej ideologii. Szukał szczęścia w szaleństwie zmysłowych przyjemności: prowadził rozpustne życie, zdradzał żonę, nałogowo pił i palił… Kiedy miał 30 lat, podczas swego pobytu w ZSRR Muggeridge zrozumiał, że socjalizm, komunizm oraz cała ideologia liberalizmu oparta jest na kłamstwie i prowadzi ludzi do moralnej destrukcji i do samozniszczenia. Wtedy to właśnie uświadomił sobie, że liberalizm jest najbardziej niebezpieczną ideologią, która przeradza się w totalitaryzm. Niszcząca moc liberalnej ideologii polega na odrzuceniu zasad moralnych i twierdzeniu, że szczęście osiąga się w zmysłowych przyjemnościach, w rozkoszy seksualnej, a pełnię życia w sukcesie. Szukając rozwiązania swoich problemów związanych z seksualnością, Muggeridge sięgnął po Biblię. Uderzyło go zawarte w niej stwierdzenie św. Pawła: „Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha – do życia i pokoju” (List do Rzymian 8,6). Słowa te były dlań bolesnym wyrzutem sumienia. Po każdym cudzołóstwie odczuwał wielką duchową pustkę i cierpienie. Wówczas to zrozumiał, że tylko wstrzemięźliwość jest drogą, która prowadzi do szczęścia, natomiast brak samodyscypliny, rozpusta i pobłażanie sobie w dziedzinie seksualnej zniewala i unieszczęśliwia. Muggeridge zaczął odczuwać głęboką tęsknotę za czystością serca oraz pogardę do swoich egoistycznych, rozpustnych zachowań. Zapragnął wcielić w swoje życie chrześcijańską zasadę, że prawdziwe szczęście można znaleźć nie w uleganiu egoistycznym zachciankom oraz w zaspokajaniu seksualnej pożądliwości, ale w odwracaniu się od nich i uśmiercaniu ich. Na własnej skórze doświadczył, do jak wielkiej duchowej pustki i nieszczęścia doprowadza łamanie VI i IX przykazania Dekalogu. Wtedy to właśnie z całych sił zapragnął usunąć, wypalić w sobie egoizm, pychę, wszelką seksualną pożądliwość, lubieżność oraz chciwość. Po wielu latach bolesnych zmagań, upadków i powstań – wytrwałej pracy nad sobą – Malcolm Muggeridge wyznał, że udało mu się wreszcie stać się panem samego siebie i zapanować nad swoją seksualnością. To było największe zwycięstwo w jego życiu, które zaowocowało radością czystej miłości, harmonią oraz pokojem w relacji z żoną. Tak rozpoczął się najszczęśliwszy okres w jego małżeństwie, który trwał aż do śmierci. Oddzielenie współżycia seksualnego od prokreacjiTrzeba demaskować największe kłamstwo liberalizmu: że szczęście osiąga się w zaspokajaniu zmysłów i nieograniczonym doświadczaniu seksualnych rozkoszy. Pan Bóg objawia nam – a Jego prawo wypisane jest w naszych sercach – że najważniejsza jest miłość, a nie zmysłowa przyjemność. Prawdziwe szczęście osiąga się tylko wtedy, kiedy ma się czyste serce, które jest zdolne kochać Boga i bliźniego, kiedy zmysły są podporządkowane prawu miłości. Do miłości czystej i bezinteresownej dojrzewa się przez powściągliwość, ascezę, uczenie się panowania nad swoimi zmysłami i uczuciami. Podstępne kłamstwo liberalizmu polega na twierdzeniu, że szczęściem jest niczym nie ograniczone doświadczanie seksualnych rozkoszy. Muggeridge jeszcze nie był chrześcijaninem, kiedy uświadomił sobie, że liberalny umysł oddzielił współżycie seksualne od prokreacji w tym celu, aby można było bez żadnych ograniczeń doznawać seksualnych rozkoszy. W ten sposób zakwestionowano Boże prawo, wypowiedziano Bogu posłuszeństwo. Rozdzielenie współżycia seksualnego i prokreacji doprowadziło do lęku przed poczęciem dziecka – i dlatego wprowadzono antykoncepcję. Natomiast poczęte już dziecko stało się agresorem, którego trzeba wyeliminować przez zbrodnię aborcji. W następstwie oddzielenia współżycia seksualnego od prokreacji zaczęto dyskredytować sakramentalne związki małżeńskie, macierzyństwo i ojcostwo – za to promować związki nieformalne, akceptować seksualne perwersje i związki homoseksualne oraz traktować je na równi z otwartymi na przyjęcie nowego życia relacjami seksualnymi w małżeństwie. W końcu doprowadziło to do przerażającego holokaustu nie narodzonych dzieci przez legalizację aborcji oraz do barbarzyństwa eutanazji. W ten sposób kraje kierujące się liberalną ideologią tracą zdolność reprodukcyjną, a ich populacja dramatycznie spada; w ten sposób popełniają demograficzne samobójstwo. Malcolm Muggeridge zrozumiał, że tylko nauka Kościoła katolickiego może skutecznie przeciwstawić się destrukcyjnej, samobójczej sile liberalnej ideologii. Jako rektor uniwersytetu w Edynburgu wykpił bunt studentów, którzy domagali się legalizacji narkotyków oraz środków antykoncepcyjnych. Ich żądania określił jako makabrycznie zabawną i żałosną próbę ucieczki od obowiązków i trudności. Stwierdził, że ten rodzaj ucieczki w narkotyki i seks praktykują zawsze i wszędzie tylko starzy, zaślinieni rozpustnicy. Najważniejsza jest miłośćBóg, który jest stwórcą człowieka i jego seksualności, uczy nas, że najważniejsza jest miłość. Seksualna rozkosz nie może stać się celem samym w sobie, ma ona tylko towarzyszyć miłosnemu aktowi małżeńskiemu. To kochający Bóg związał doświadczenie seksualnej przyjemności zmysłowej ze współżyciem seksualnym w sakramentalnym związku małżeńskim. To zmysłowe doświadczenie tylko towarzyszy cielesno-duchowemu, sakramentalnemu zjednoczeniu się małżonków. W małżeńskim akcie współżycia, według Bożych planów, najważniejsza jest nie seksualna rozkosz, lecz miłość – czyli całkowite, bezwarunkowe, bezinteresowne wzajemne oddanie się sobie małżonków w Jezusie Chrystusie na zawsze. Ten akt współżycia małżeńskiego powinien być zawsze otwarty na cud stworzenia przez Boga nowej istoty ludzkiej. Papież Pius XI w encyklice Casti connubii uświadamia nam, że: „ktokolwiek użyje małżeństwa w ten sposób, by umyślnie udaremnić naturalną siłę rozrodczą, łamie prawo Boże oraz prawo przyrodzone i obciąża sumienie swoje grzechem ciężkim”. Nie wolno więc nigdy oddzielać współżycia seksualnego od prokreacji. Według Bożych zamiarów głównym celem seksualnego współżycia jest doświadczenie miłości Boga we wzajemnej miłości małżonków – a wówczas takie współżycie jest zawsze otwarte na prokreację. Natomiast stosunki małżeńskie są moralnie naganne wówczas, gdy ich celem jest wyłącznie seksualna przyjemność. Hedonistyczne dążenie do nasycenia seksualnej rozkoszy, nawet gdyby się to dokonywało w sakramentalnym małżeństwie, jest zaprzeczeniem miłości, świadczy o odrażającym egoizmie. Ten wrogi człowiekowi, liberalny, antychrześcijański hedonizm wpaja ludziom przekonanie, że najważniejsze jest zaspokajanie pragnienia coraz większego przeżywania rozkoszy zmysłowej. Taka postawa jest grzechem rozpusty i sprawia, że człowiek uzależnia się od seksualnych doznań, że „miłuje bardziej rozkosz niż Boga” (2 List do Tymoteusza 3,4). Pan Bóg ostrzega: „Ciało nie jest dla rozpusty (…). Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 List do Koryntian 6,13.18-20). Ruch Czystych SercJest wspólnotą, którą tworzy sam Chrystus. Zaprasza do niej wszystkich bez wyjątku, aby podjęli trudną, ale najważniejszą i najbardziej fascynującą przygodę życia – a jest nią dojrzewanie do miłości, zdobywanie daru czystego serca. Szatan i jego słudzy propagujący liberalną ideologię robią wszystko, aby Cię zniechęcić, byś nie przyjął (nie przyjęła) Chrystusowego zaproszenia i zrezygnował(a) z dojrzewania do miłości i walki o czyste serce. Wstępując do RCS, zobowiązujesz się do całkowitego oddania się Chrystusowi na Jego wyłączną własność i do pójścia razem z Nim drogą wiary. W tym celu zobowiązujesz się do całkowitego zerwania z wszelkim grzechem oraz z grzesznymi przyzwyczajeniami, do zachowywania czystości serca w myślach i uczynkach, a gdyby zdarzyło Ci się upaść, przyrzekasz natychmiast powstawać przez przystąpienie do sakramentu pokuty i pojednania. Ruch Czystych Serc jest najskuteczniejszą kliniką, w której Jezus leczy najboleśniejsze zranienia, wszystkie choroby ducha, przebacza wszystkie grzechy i uwalnia od wszelkich zniewoleń. Jeżeli jesteś pogrążony(-a) w nałogu, to tym bardziej przylgnij do Chrystusa i powiedz Mu, że sam(a) jesteś bezsilny(-a) i tylko z Jego pomocą będziesz mógł (mogła) podjąć zwycięskie zmaganie się o czystość serca. Przyjdzie na pewno taki dzień, że razem z Chrystusem odniesiesz ostateczne zwycięstwo. On daje Ci swoją moc w modlitwie oraz w sakramentach pokuty i Eucharystii. Dlatego z Chrystusem na pewno zwyciężysz wszystkie przeciwności i przeszkody. Musisz Mu tylko całkowicie zaufać oraz zachować cierpliwość i wytrwałość w codziennym kroczeniu drogą wiary, w powstawaniu z każdego grzechu – a wtedy zwycięstwo jest pewne. Ażeby iść drogą wiary, niezbędne jest postawienie sobie konkretnych wymagań. Przede wszystkim konieczne jest ułożenie sobie takiego planu zajęć w ciągu dnia, aby znalazł się w nim czas na różaniec, koronkę do Miłosierdzia Bożego i na lekturę Pisma św., a jeżeli to jest możliwe, to również na Mszę św. i adorację Najświętszego Sakramentu. Szczególnie rano i wieczorem musi być czas zarezerwowany tylko dla Pana Boga. Tak samo musisz sobie wyznaczyć odpowiednią ilość czasu na naukę, pracę oraz odpoczynek i z żelazną konsekwencją realizować ten plan. Oczywiście, tam, gdzie dobro, tam też natrafiamy na opór. Najbardziej będzie się buntował Twój egoizm. Niechęć do wysiłku potrzebnego do realizowania planu dnia będzie z pewnością potęgowana przez działanie pokus szatana. Bądź jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa (por. 2 List do Tymoteusza 2,3). To właśnie w tych zwykłych, powszednich sytuacjach, kiedy trzeba podejmować konkretne decyzje, rozgrywa się batalia o Twoją przyszłość, o kształt Twojego charakteru – w tym także o Twoje czyste serce. Mając tego świadomość, kieruj się następującą zasadą: wtedy, kiedy mi się najbardziej nie chce czegoś robić, zmuszam się i przezwyciężam niechęć. To jest bardzo konkretny sposób przezwyciężania egoizmu i innych wad w codziennej drodze wiary. Pamiętaj, że czas jest bezcennym darem, i dlatego nie marnuj go na nie uporządkowane oglądanie telewizji, bezmyślne surfowanie po internecie czy na inne nie przynoszące żadnego pożytku zajęcia. Musisz także nauczyć się sztuki odpoczywania. Pamiętaj przede wszystkim o tym, że niezwykle ważny jest sen, na który trzeba przeznaczyć siedem-osiem godzin na dobę. Dlatego staraj się wcześnie, o stałej godzinie, wstawać i odpowiednio wcześnie kłaść się spać. Wspaniałym odpoczynkiem jest wysiłek fizyczny (uprawianie jakiejś dyscypliny sportu czy choćby regularna gimnastyka) oraz kontakt z pięknem przyrody. Systematyczne podejmowanie aktywności fizycznej bardzo pomaga w kształtowaniu silnego i pięknego charakteru. Wkładaj całe swoje serce we wszystko, co robisz. O wartości Twojej modlitwy, nauki i pracy nie decydują uczucia czy nastrój, ale Twoja wola. Bez względu na zmieniające się uczucia i nastroje decyzją swojej woli wypełniaj jak najlepiej obowiązki zaplanowane na każdy dzień. I właśnie taka postawa ma największą wartość przed Bogiem. On patrzy na nasze wysiłki i starania. Tylko na tej drodze Pan Jezus będzie przezwyciężał Twój egoizm i uczył Cię kochać czystą miłością. Pan Jezus zaprasza Cię do wstąpienia do Ruchu Czystych Serc. Kiedy i jak można to uczynić? W każdej chwili! Najpierw pójdź do spowiedzi św., a kiedy przyjmiesz Jezusa w Komunii św., oddaj Mu siebie na Jego wyłączną własność, odmawiając następującą Modlitwę zawierzenia RCS: „Panie Jezu, dziękuję Ci, że ukochałeś mnie miłością bez granic, która chroni od zła, podnosi z największych upadków i leczy najboleśniejsze rany. Oddaję Ci swoją pamięć, rozum, wolę, duszę i ciało wraz ze swoją płciowością. Przyrzekam nie podejmować współżycia seksualnego do czasu zawarcia sakramentu małżeństwa. Postanawiam nie kupować, nie czytać i nie oglądać czasopism, programów ani filmów o treściach pornograficznych. (Dziewczęta dodają: »Postanawiam ubierać się skromnie i w żaden sposób nie prowokować u innych pożądliwych myśli czy pragnień«). Przyrzekam codziennie spotykać się z Tobą na modlitwie i w lekturze Pisma św., w częstym przyjmowaniu Komunii św. i w adoracji Najświętszego Sakramentu. Postanawiam regularnie przystępować do sakramentu pojednania, nie ulegać zniechęceniu i natychmiast podnosić się z każdego grzechu.
|
|