|
|||
|
Autor: Grzegorz Kucharczyk, W styczniu 2011 r. francuski liberalny tygodnik „Le Point” opublikował artykuł pod znamiennym tytułem Masoni. Niewidzialna ręka, w którym alarmował, że lobby masonów zyskało decydujący wpływ na podejmowanie kluczowych decyzji w polityce, w wymiarze sprawiedliwości oraz w biznesie uprawianym nad Sekwaną. W tym samym tekście „Le Point” znalazły się również informacje o nasyceniu masonami szeregów francuskiej elity władzy. Periodyk wymienił nazwiska kilku ważnych ministrów w obecnym francuskim rządzie oraz postacie znajdujące się w najbliższym otoczeniu prezydenta Sarkozy’ego. „Le Point” – należący, przypomnijmy, do tzw. mediów mainstreamowych – przypomniał swoim czytelnikom, że tak liczna obecność członków tajnego stowarzyszenia (jakim jest przecież masoneria) na szczytach władzy zagraża sprawnemu funkcjonowaniu państwa. W tym kontekście autorzy wspomnianego artykułu przypomnieli głośną we Francji w 2008 r. sprawę skandalicznego wyroku sądu, który przyznał Bernardowi Tapie, biznesmenowi znanemu ze swoich – mówiąc eufemistycznie – niezbyt jasnych interesów (np. jako prezes piłkarskiego klubu Olympique Marsylia był skazany za kupowanie meczów), bardzo wysokie odszkodowanie z kasy państwowej. „Le Point” wprost stwierdził, że wyrok ten można łatwo wyjaśnić faktem, że zarówno Tapie, jak i sędziowie ze składu orzekającego byli masonami. W 1997 r. raport brytyjskiego Home Office (ministerstwa spraw wewnętrznych) – a więc już w okresie, gdy rządziła lewicowa Labour Party T. Blaire’a – zalecił zobligowanie sędziów i policjantów do złożenia deklaracji o swojej przynależności (lub nie) do masonerii. W 1998 r. laburzystowski minister spraw wewnętrznych Jack Straw wydał stosowne rozporządzenie, zobowiązujące nowo przyjmowanych do służby w policji i wymiarze sprawiedliwości do składania obowiązkowych deklaracji, natomiast zatrudnieni na tych stanowiskach przed wejściem w życie rozporządzenia składali deklaracje dobrowolne. Jak po paru latach doniosła brytyjska prasa, to rozporządzenie szefa Home Office zostało faktycznie zbojkotowane przez wymienione grupy zawodowe. Jak widać z wymienionych informacji dotyczących najważniejszych krajów Unii Europejskiej, masoneria nie jest bynajmniej obsesją ludzi patrzących na świat przez pryzmat teorii spiskowych, nie jest przedmiotem dociekań „starszych, mniej wykształconych, z małych miast”, ale jest poważnym problemem natury państwowej. Nieprzejrzystość struktur masonerii, utajniającej swój skład osobowy i sposób działania, stanowi realne niebezpieczeństwo dla sprawnego funkcjonowania tak ważnych gałęzi aparatu państwowego jak policja czy wymiar sprawiedliwości. Powstaje bowiem zasadnicze pytanie (i wątpliwość) – wobec kogo jest tak naprawdę lojalny wysoko postawiony urzędnik (sędzia): wobec prawa państwowego czy wobec rodzimej loży. Dodajmy, że taki (można powiedzieć: propaństwowy) wzgląd kierował władzami II Rzeczypospolitej, które w 1938 r. zakazały funkcjonowania wolnomularstwa na obszarze Polski. Podstawą prawną do tego był opublikowany wówczas dekret prezydenta RP w tej sprawie – o ile mi wiadomo, nigdy nie odwołany. Ostrzeżenia KościołaHistoria masonerii rozpoczyna się wraz z epoką oświecenia (między bajki trzeba bowiem włożyć historie rozpowszechniane przez samych masonów, którzy jako twórcę masonerii podają Hirama – budowniczego świątyni Salomona, czy też rycerski zakon templariuszy). Za początkową datę przyjmuje się rok 1717, kiedy to w Londynie doszło do powołania pierwszej wielkiej loży. Od czasów oświecenia po czasy współczesne wolnomularstwo charakteryzuje się tajnością, zarówno na zewnątrz – wobec „niezrzeszonych”, jak i wewnątrz – utrzymywanie w tajemnicy przed masonami „niższego stopnia” tego, kto jest wyżej w hierarchii masońskiej. Drugim wyróżnikiem masonerii jest jej naturalizm, czyli dążenie do wyeliminowania z życia zarówno swoich członków, jak i generalnie z życia publicznego wszelkich odniesień do świata ponadnaturalnego; krótko mówiąc, radykalny sprzeciw wobec obecności religii, zwłaszcza religii chrześcijańskiej, w społeczeństwie i jego kulturze (także kulturze politycznej). Niekiedy ten zasadniczy cel przykrywano deizmem, który – by użyć tutaj definicji deizmu podanej przez katolickiego myśliciela francuskiego z XIX w. de Bonalda – był ateizmem zatrzymanym w pół drogi. Innym sposobem przykrycia z gruntu antychrześcijańskiego etosu masonerii jest prowadzona przez loże wolnomularskie oraz organizacje paramasońskie (typu Rotary Club czy Lions’ Club) mocno nagłaśnianej działalności charytatywnej. Trzeba jednak przy tej okazji zwrócić uwagę, że nie jest to działalność prowadzona w duchu chrześcijańskim, „ze względu na Chrystusa”, ale często wbrew Niemu. Warto też pamiętać, który z apostołów tak bardzo się oburzał, że drogocenny olejek zamiast być spieniężony, a dochód z transakcji rozdany między ubogich, jest „marnowany” na namaszczanie nóg Chrystusowi... W ujęciu chrześcijańskim działalność charytatywna nie jest celem samym w sobie, ale sposobem zbliżania się do Boga. Niemal natychmiast doktryna oraz działalność wolnomularstwa zostały potępione przez Kościół. Po raz pierwszy uczynił to papież Klemens XII w 1738 r., a w 1751 r. potępienie to powtórzył papież Benedykt XIV. W XIX w. nie było dziesięciolecia bez powtórzenia tych orzeczeń przez kolejnych papieży: w 1813 i 1821 r. uczynił to Pius VII, w 1825 – papież Leon XII, w 1832 – Grzegorz XVI, w 1846, 1854, 1864 i 1873 – bł. Pius IX. W 1884 r. osobną encyklikę o masonerii (Humanum genus) opublikował papież Leon XIII. Natomiast za pontyfikatu Jana Pawła II zostały opublikowane dwie deklaracjeKongregacji Nauki Wiary: z 17.02.1981 i z 23.11.1983. W Polsce wielkimi propagatorami nauki Magisterium Kościoła w sprawie szkodliwości wolnomularstwa byli dwaj święci: biskup przemyski Józef Sebastian Pelczar, który poświęcił antychrześcijańskiej działalności masonerii specjalną książkę, oraz o. Maksymilian Maria Kolbe. W kontekście obchodzonego właśnie w naszej ojczyźnie roku poświęconego osobie założyciela Niepokalanowa warto pamiętać o jego opinii o masonerii, iż wolnomularstwo to „pierwszorzędny, największy i najpotężniejszy wróg Kościoła”. Kościół odrzucał i odrzuca nadal masonerię z powodu wspomnianych wyżej jej najistotniejszych cech: antychrześcijańskiego naturalizmu oraz tajności metod działania. Papieże od wieków mówili właściwie to samo, co obecnie niekiedy przebija się do opinii publicznej na Zachodzie. W encyklice Humanum genus Leon XIII pisał m.in.: „od półtora wieku masoneria stała się niezmiernie liczną, a posługując się zuchwalstwem i chytrością, opanowała wszystkie stopnie hierarchii społecznej i zajęła w łonie państw nowoczesnych władzę prawie równą monarszej”. Kolejni papieże w swoich dokumentach potępiających wolnomularstwo wskazywali na to, że masoneria – począwszy od epoki oświecenia i rewolucji francuskiej – była w awangardzie kolejnych „wojen o kulturę” wytaczanych Kościołowi, czy szerzej: katolicyzmowi. Odnosząc się do toczonych w XIX w. kolejnych kampanii laicyzacyjnych wymierzonych w obecność katolików i katolicyzmu w sferze publicznej (poczynając od szkolnictwa), papież Leon XIII we wspomnianej antymasońskiej encyklice z 1884 r. nazywał masonerię „sektą starającą się ujarzmić Kościół i postawić go niczym pokorną służącą u stóp państwa”. Podróbka religii dla „oświeconych” elitJak pisał Marian Kukiel, jeden z najwybitniejszych polskich historyków: „im dalej w XVIII wiek, tym więcej »oświecony« świat, który wyrzekł się wiary ojców, odrzucił religie objawione, wyrzekł się całej ich potęgi emocjonalnej i odwrócił się od liturgii przemawiającej do wyobraźni i serca, skłonny jest przyjąć masonerię jako religię zastępczą, obywającą się bez dogmatów, zgodną z rozumem i z duchem czasu, a dającą nieco strawy dla serca (braterstwo, humanitaryzm, filantropia) i dla wyobraźni (czynnik tajemnicy, symbolika, obrzędy)”.
XVIII-wieczne oświecenie reklamowało się jako „wiek rozumu” i „epoka świateł”. W rzeczywistości był to wiek wyrobów religiopodobnych i epoka niespotykanego dotąd ulegania rozmaitym zabobonom oraz mistyfikacjom. Syndrom ten dotknął przede wszystkim elit – nie tylko tych, które podpisywały się pod oświeceniowym programem „wymazywania niegodziwości” (jak Wolter określał chrześcijaństwo), ale również te będące reprezentantami „starego porządku”, który w niedługim czasie zostanie obalony przez rewolucję francuską i wojny napoleońskie. W lożach działali wszyscy wielcy oświeceniowi philosophes (Monteskiusz, Wolter, encyklopedyści). Wolnomularzami byli przedstawiciele ancien régime’u: poczynając od króla Francji Ludwika XVI, księcia Filipa Orleańskiego (królewskiego kuzyna, od 1771 r. wielkiego mistrza Wielkiego Wschodu Francji – najpotężniejszej loży w tym kraju), a skończywszy na wielu duchownych i wojskowych (tuż przed rewolucją istniało niemal 70 lóż tylko dla oficerów i żołnierzy). Szacuje się, że w 1785 r. we Francji było ok. 30 tysięcy masonów, skupionych w niemal 600 lożach (w 1772 r. było ich tylko 102). W samym Paryżu było ich wówczas 65. Masonami byli przyszły ojciec europejskiego konserwatyzmu – Edmund Burke oraz przyszły „doktor kontrrewolucji” Józef de Maistre, który jeszcze w 1782 r. snuł plany zjednoczenia Kościołów dzięki zaangażowaniu lóż. Masonem (i to wielkim mistrzem rytu szkockiego) był również książę Ferdynand Brunszwicki, głównodowodzący wojsk prusko-austriackich mających w 1792 r. poskromić rewolucyjną Francję, autor słynnego manifestu zapowiadającego zburzenie Paryża w razie niewypuszczenia na wolność Ludwika XVI i jego rodziny (panujący w tym czasie król Prus, Fryderyk Wilhelm II, był różokrzyżowcem). Charakterystyczne było również to, że ci sami ludzie, którzy w epoce oświecenia piętnowali rzekomą „średniowieczną ciemnotę”, wstępując do lóż masońskich i działając w nich, musieli również podpisywać się pod masońską mitologią, wedle której początki lóż sięgają budowniczych świątyni Salomona (Hiram – rzekomy założyciel masonerii), a kontynuację znaleźli dzięki rycerskiemu zakonowi templariuszy. Ci sami ludzie, którzy często naigrawali się z „zabobonów ciemnego, katolickiego ludu”, bez oporów oddawali się tyleż upokarzającym, co dziwacznym rytuałom inicjacyjnym obowiązującym we wszystkich lożach (przypomnijmy sobie opis tego rytuału w Popiołach Stefana Żeromskiego). Niektóre loże wykształciły nawet swoistą „mowę ciała”. Na przykład wśród brytyjskich i amerykańskich masonów na przełomie XVIII i XIX w. popularne było pozdrowienie w formie tzw. uścisku lwa (lion’s grip). Wielu znanych w epoce oświecenia hochsztaplerów, fetowanych na salonach, było masonami. Najgłośniejszy przypadek to hrabia Cagliostro (właściwie Giuseppe Balsamo), którego banialuki o eliksirze długowieczności (sam zapewniał, że żył w czasach faraonów) zyskiwały wielu chętnych słuchaczy w lożach i na salonach. Jak mawiał angielski pisarz katolicki Gilbert Keith Chesterton: „dramatem nie jest to, że ludzie nie wierzą, ale to, że są w stanie uwierzyć we wszystko”. Zwróćmy wreszcie uwagę na to, że w masońskich lożach epoki oświecenia, których członkowie jak jeden mąż prezentowali opinię piętnującą „ciasnotę umysłową” wieków poprzednich (rzecz jasna, przede wszystkim „ciemnotę średniowiecza”), w tym samym czasie powielali oni model spiskowej wizji świata. Masońskie publikacje roiły się bowiem od powielania zrodzonej w XVII w. w kręgu protestanckim teorii spisku jezuitów – pierwszej wielkiej teorii spisku w nowożytnej Europie. Zanim zaczęto mówić o spiskach masońskich, sami wolnomularze rozpisywali się o „pajęczej nici tajemnej władzy” Towarzystwa Jezusowego. (cdn.) Grzegorz Kucharczyk Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w marcu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|