|
|||
|
Autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr, Natuzza Evolo z Kalabrii we Włoszech, jedna z największych mistyczek i stygmatyczek Kościoła katolickiego, była szczególnym znakiem obecności Chrystusa i Jego zatroskania o zbawienie każdego człowieka. Jesienią 1944 r. Natuzza odkrywa, że jest w stanie błogosławionym. Wspólnie z mężem z radością oczekują narodzenia swego pierwszego dziecka. 14 czerwca 1945 r. rodzi się im syn Salvatore. Niedługo potem przeprowadzają się do trochę większego domu. Natuzza z wielką miłością troszczy się o swego męża i pierworodnego syna. W dalszym ciągu doświadcza mistycznych stanów, spotyka się ze zmarłymi, objawiają się jej Pan Jezus oraz Matka Boża, a w Wielkim Poście otwierają się jej krwawiące rany – stygmaty, które świadczą o jej współcierpieniu z Chrystusem. Pragnie to wszystko utrzymać w ukryciu i tajemnicy, co jednak okazuje się niemożliwe. Każdego dnia do jej ubogiego domu nieustannie pukali ludzie, którzy przyjeżdżali z różnych zakątków Italii, a także z zagranicy. Wszyscy, którzy spotykali się z Natuzzą, odczuwali bliskość niewidzialnego Boga oraz wielką potrzebę nawrócenia, pogłębienia swojej wiary i nawiązania osobistego kontaktu z Chrystusem. Całkowicie oddana w służbie innymW lutym 1948 r. lekarz Silvio Scuteri odwiedził swoich przyjaciół w Rzymie. Wśród zaproszonych gości był tam także dziennikarz pracujący w dzienniku „La Tribuna”. Na spotkaniu doktor Scuteri z wielkim entuzjazmem opowiadał o młodej mistyczce Natuzzie Evolo, o jej nadzwyczajnych, nadprzyrodzonych darach. Dziennikarz „La Tribuny” spisał te wszystkie informacje i następnie opublikował sensacyjny artykuł w swojej gazecie. W krótkim czasie wszystkie największe dzienniki włoskie, takie jak m.in. „Corriere della Sera” czy „Il Giornale d’Italia”, rozpisały się na temat Natuzzy Evolo. Ponadto w środkach masowego przekazu we Włoszech odbyła się ożywiona debata lekarzy, psychologów, psychiatrów oraz innych ekspertów próbujących wyjaśnić nadzwyczajne zjawiska związane z tą młodą mistyczką. W ten sposób Natuzza stała się znana w całych Włoszech. Dla niej i dla jej męża rozpoczął się wtedy bardzo trudny czas – z powodu tłumów ludzi, którzy każdego dnia gromadzili się przed ich skromnym mieszkaniem, aby się spotkać z Natuzzą. Przyjeżdżali tam dziennikarze i fotografowie z różnych redakcji, a także przedstawiciele Watykanu, oczywiście incognito. Ekipy naukowców i lekarzy przeprowadziły najróżniejsze badania kliniczne Natuzzy. Ich wyniki jednoznacznie wskazały, że u mistyczki nie występuje żadna psychiczna ani nerwowa choroba. Natuzza przyjmowała ludzi we wszystkie dni tygodnia z wyjątkiem piątku oraz w okresie Wielkiego Postu, kiedy to nosiła na swoim ciele krwawiące rany, stygmaty, oraz uczestniczyła w męce i śmierci Chrystusa. Sądzi się, że w okresie od 1943 do 1970 r. przez skromne mieszkanie Evolów przewinęło się około miliona ludzi. Były dni, kiedy przybywało tam nawet do 400 osób. Wielu ludzi mówiło o spotkaniach z Natuzzą w miejscach, w których mogła się ona znaleźć tylko dzięki darowi bilokacji. Największym pragnieniem mistyczki było to, aby wszyscy kochali Jezusa. To sam Bóg przez nią przemawiał i wzywał ludzi do nawrócenia. Każdy, kto spotkał Natuzzę, doświadczał jej wielkiej prostoty i pokory. Chociaż była ona osobą bardzo ubogą, od nikogo nie przyjmowała żadnych pieniędzy ani podarków. Była całkowicie oddana w służbie ludziom, ale nigdy nie zaniedbywała swoich obowiązków względem męża ani w wychowaniu pięciorga swoich dzieci. 27 listopada 1947 r. Natuzza urodziła drugiego syna, Antoniego, a 29 maja 1950 r. dziewczynkę Annę Marię. Po jej urodzeniu mistyczka z mężem i dziećmi przenoszą się do nieco większego mieszkania. Pewne majętne małżeństwo, po pierwszym spotkaniu z Natuzzą, wykupiło w jej sąsiedztwie dom i wybudowało prywatną kaplicę, aby ludzie oczekujący na spotkanie ze stygmatyczką mieli się gdzie modlić. Kiedy Natuzza urodziła trzecie dziecko, lekarze stwierdzili, że już nie będzie mogła mieć więcej potomstwa. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego: wbrew lekarskim orzeczeniom Natuzza poczęła i urodziła w 1954 r. córkę Angelę, a w 1956 r. syna Francesca. Redemptorysta o. Vincenzo w jednej z radiowych audycji w 1982 r. tak mówił o włoskiej mistyczce: „Kiedy ją spotkałem, czułem, że ma duszę wypełnioną Bogiem. Nie trzeba się dziwić, że ta obfitość łaski Bożej objawia się w nadzwyczajnych znakach. Są to znaki, które Chrystus daje duszom ściśle z Nim zjednoczonym, aby te znaki służyły apostołowaniu, aby ludzie, którzy do niej przychodzą, otrzymali w swoim sercu poznanie Chrystusa. W osobie tej kobiety jaśnieje światło Chrystusa. Nie tylko w sposobie mówienia, ale także w jej codziennym życiu, w pracach domowych od rana do wieczora, gdy opiekuje się dziećmi i swoim mężem. Nosi ona w sobie zawsze obraz Jezusa, tak że każdy jej gest i ruch przedstawia gest i ruch Jezusa”. Natuzza była pełna ofiarnej miłości, najpierw dla męża i dzieci, ale także dla wszystkich ludzi. Jej miłość bliźniego wyrażała się w heroicznym zaangażowaniu w niesienie pomocy ludziom potrzebującym duchowego wsparcia, poznania woli Boga i nawrócenia. Natuzza miała szczególny dar od Boga, gdyż każdy, kto do niej przychodził, odczuwał, że jest kochany w sposób jedyny i niepowtarzalny. Miała też charyzmat przyjmowania na siebie cierpień ludzi, którym wypraszała różne łaski u Boga. Mistyczka powstrzymywała się od krytyki i wszelkich negatywnych ocen. Powtarzała: „dusza nie osądza duszy”. Natuzza nieustannie zachęcała odwiedzających ją ludzi do częstego zwracania się o pomoc do swojego Anioła Stróża, do zawierzania siebie Jezusowi przez Maryję. Pewnego dnia jej Anioł Stróż nauczył ją następującej modlitwy: „Dziewico Maryjo, ucieczko mojego serca, spraw, abym zawsze karmiła się Niepokalanym Ciałem Zbawiciela za nawrócenie grzeszników”. Następnie wyjaśnił jej, co to znaczy, że dusza ludzka, która jest całkowicie oddana Jezusowi, daje Mu „schronienie”: „Wielu ludzi walczy z Bogiem – wyjaśniał Anioł Stróż – a przez to wyrządza wiele zła w świecie, dlatego Jezus w swoim nieskończonym miłosierdziu »chroni się« w całkowicie Mu oddanych czystych ludzkich sercach, aby Prawdę uczynić widzialną i w ten sposób wzywać do nawrócenia. Wtedy każdy, kto widzi, nie może negować tego, co widzi. Niestety, tak jak Wcielone Słowo nie zostało przez wielu rozpoznane, kiedy przyszło na świat, również dzisiaj wielu nie ma dobrej woli i nie chce rozpoznać Chrystusa działającego w Kościele i ukrytego w czystych ludzkich sercach”. Orędzia z niebaCałą tajemnicę swego serca Natuzza otwiera tylko przed swoim spowiednikiem ks. Capellupą oraz swym kierownikiem duchowym ks. Tomasellim. Ksiądz Capellupo od 1946 r. dokładnie notował wszystkie nadprzyrodzone objawienia, wizje i orędzia, które Natuzza mu opisywała. Pewnego razu mistyczka zapytała się Matki Bożej, kiedy się zakończą różne nieszczęścia, które nawiedzają ludzkość. W odpowiedzi usłyszała, że nastąpi to wtedy, gdy ludzie się nawrócą. Wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było, trwa w niewoli grzechów i w ten sposób ponawia ukrzyżowanie Jezusa. Matka Boża prosiła o wytrwałą modlitwę w intencji nawrócenia grzeszników, a jeżeli będziemy tej modlitwie wierni, to wtedy nastąpi cud ich powrotu do Boga. „Daj mi dusze” – mówił do Natuzzy Pan Jezus w 1967 r. „Pragnę wszystkich zbawić. Myśl o Mnie w swoim sercu, zawsze o Mnie pamiętaj. To Ja żyję w tobie. Odrzucaj zawsze od siebie gniew, zniechęcenie i wszelkie urazy. Nie buntuj się nigdy przeciwko cierpieniu. W twoim bólu jestem zawsze z tobą. Uświadamiaj ludziom, że jestem Bogiem pełnym miłości i miłosierdzia i widzę wszystko. Niech korzystają z czasu mojego miłosierdzia, bo w chwili śmierci będzie już za późno”. Jedynym sensem naszego życia na ziemi jest dojrzewanie do życia wiecznego w niebie. Idąc drogą Bożych przykazań, żyjąc wiarą, która działa przez miłość, pozwalamy Chrystusowi, aby swoją miłością nas przemieniał, przebóstwiał i czynił „uczestnikami boskiej natury” (2 List św. Piotra 1,4). Niestety, wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było, lekceważąc i łamiąc Boże przykazania oraz pogrążając się w strasznej niewoli sił zła, której ostateczną konsekwencją jest wieczność piekła. „Jezus bardzo cierpi, gdyż cały świat ponawia Jego ukrzyżowanie” – mówiła Matka Boża Natuzzie. „Ludzie myślą tylko o sprawach ziemskich, zaniedbując życie duchowe, a więc swoje dusze. Nie zdają sobie sprawy z tego, jak życie ziemskie jest krótkie. Mogą zdobyć cały świat, ale gdy nie są z Jezusem, zatracają swoją duszę. Jezus jest dobry i pełen miłosierdzia, ale ostrzega: »nie nadużywajcie mojego miłosierdzia«. Módl się za wszystkie moje dzieci, które stoją na krawędzi przepaści, ponieważ nie słuchają mojego matczynego wezwania do nawrócenia i gardzą Bożym miłosierdziem”. Poprzez Natuzzę Pan Jezus kierował swoje orędzia do konkretnych ludzi. Wzywał ich do radykalnego zerwania ze wszelkim złem. Trwanie w śmiertelnych grzechach jest przyczyną największych życiowych tragedii, a jeżeli nie będzie nawrócenia, stan taki doprowadzi do utraty życia wiecznego. W jednym ze swoich orędzi Pan Jezus ostrzegał: „Podążasz w kierunku śmierci wiecznej z powodu nieuporządkowanego uczucia do osoby, którą wybrałem jako mojego umiłowanego ucznia. Biada temu, kto wywołuje zgorszenie, które jest powodem pokusy dla innych dusz! Córko moja, wejdź w siebie! Pragnę cię przytulić moimi zakrwawionymi ramionami! Tylko Ja jestem źródłem szczęścia. Nie uciekaj ode Mnie, moja córko! Kto ciebie ukochał bardziej niż Ja? Kto przelał za ciebie chociażby jedną kroplę krwi? Wpatruj się we Mnie, jak umieram na krzyżu, wtedy usłyszysz w swoim wnętrzu ten wyrzut, który przywróci ci pokorę i żal za grzechy. Zanim przyjdę jako sędzia, na oścież otwieram wielką bramę mojego miłosierdzia! Póki jest jeszcze czas, wysłuchaj mojego wezwania do nawrócenia”. Natuzza Evolo całym swoim sercem kochała Kościół katolicki i była Mu całkowicie posłuszna, gdyż wiedziała, że Kościół to Chrystus, który gromadzi wokół siebie wszystkich grzeszników, aby wyzwalać ich z grzechów i czynić świętymi. Mistyczka otrzymała od Jezusa orędzia wzywające do nawrócenia nie tylko świeckich, ale także niektórych kapłanów i zakonników. Poprzez Natuzzę w 1970 r. Pan Jezus skierował do pewnego kapłana następujące słowa: „Synu mój, zadajesz Mi wielkie cierpienie! Oddaliłeś się ode Mnie, ulegając pokusom diabła. Nie pamiętasz, że Ja, odwieczny Bóg, zostałem odarty z szat, poddany biczowaniu, cierniem ukoronowaniu, a potem zostałem przybity gwoźdźmi do krzyża. Słyszałem wszystkie obelgi i doświadczyłem najbardziej haniebnej śmierci. Wszystko to dla twojego zbawienia! Ty jednak przestałeś rozważać tajemnicę mojej męki. Zwiodła cię wielka, intensywna rozkosz ciała i zacząłeś lekceważyć celibat związany z twoim stanem kapłańskim. Zamiast mojej miłości wybierasz przyjemność. Każdego dnia stajesz przy ołtarzu i karmisz się moim najczystszym, zmartwychwstałym Ciałem, ale wtedy Mnie maltretujesz. Dlaczego tak Mnie traktujesz? Jestem samą miłością! Zaufaj mojemu miłosierdziu, wtedy doznasz cudu przebaczenia, oczyszczenia, odzyskasz utraconą wolność, radość czystej miłości i wrócisz wolny do mojego Serca. Czekam na ciebie z miłością”. Podczas objawienia 27 czerwca 1968 r. tak Pan Jezus mówił do Natuzzy: „Córko moja, jak wiele dusz zatraca się na wieki! Moje cierpienie oraz krew wylana na krzyżu za zbawienie wszystkich ludzi są deptane i wzgardzone. Pocieszaj Mnie swoją gorącą miłością. Kocham serca hojne, które z miłości do innych zapominają o sobie”. Tajemnicze napisyAntonio Magro, korespondent włoskiego dziennika „Il Risorgimento”, był świadkiem tajemniczego krwawienia Natuzzy oraz pojawienia się symboli religijnych na chusteczce, którą została otarta krew mistyczki. Magro w towarzystwie innych swoich kolegów dziennikarzy znajdował się w skromnym mieszkaniu Natuzzy, która trzymając syna w swoich rękach, odpowiadała na pytania dziennikarzy. W pewnym momencie było widać, że kobieta źle się poczuła, a na jej twarzy pojawiła się krew. Jeden z dziennikarzy spontanicznie wyciągnął chusteczkę i otarł jej twarz. Wówczas na oczach wszystkich zgromadzonych (wśród których była ekipa filmująca całe zdarzenie) na chustce pojawił się obraz puszki z Najświętszym Sakramentem, z dwoma aniołami i napisem po łacinie: „Deus in terra visus est” [Boga widziano na ziemi]. Od 1947 r. tajemnicze krwawienia stawały się u Natuzzy coraz częstsze, szczególnie wtedy, gdy uczestniczyła we Mszy św. Na chusteczkach, którymi się ocierała, pojawiały się teksty modlitw oraz różnego rodzaju symbole religijne. Proboszcz Natuzzy ks. Silipo, udzielając jej Komunii św., widział, jak na jej twarzy pojawiała się krew. Spisał wiele świadectw dotyczących tego niespotykanego zjawiska, wspominając zakłopotanie Natuzzy, gdy ciekawscy tłoczyli się wokół niej, aby obserwować krwawienie i powstawanie napisów. Te tajemnicze krwawienia były zapowiedzią stygmatów – dużych, krwawiących i bolesnych ran, widzialnych znaków zjednoczenia się Natuzzy z Chrystusem w tajemnicy Jego męki i śmierci krzyżowej. Najczęściej na chusteczkach pojawiały się Niepokalane Serca Jezusa i Maryi, przebite krzyżami, a także gołębica – symbol Ducha Świętego, różni święci, męczennicy, a także znaki czyśćca z napisem: „czasowa kara”. Ksiądz Gallo pisze, że na chusteczce, którą przechowuje, a którą wcześniej otarła swoją krew Natuzza, widnieje napis: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a stracił swoją duszę i Boga?”. Innym razem, kiedy mistyczka otarła swoją zalaną krwią twarz chusteczką, pojawiła się na niej następująca modlitwa: „Oczyść, Panie, nasze serca, uświęć każdą intencję i przywróć naszym duszom biel lilii”. Francesco Mesiano i Francesco Lojacono, który był prokuratorem generalnym Sądu Apelacyjnego w Catanzaro, napisali dwa świadectwa, opublikowane (4 i 6.02.1948 r.) w „Il Giornale d’Italia”, w których potwierdzili autentyczność charyzmatów Natuzzy. Te świadectwa sprowokowały ożywioną polemikę na łamach prasy. Neuropatolog i endokrynolog prof. Nicola Pende stwierdził, że tajemnicze krwotoki u Natuzzy wraz z pojawiającymi się w związku z nimi napisami i religijnymi symbolami nie mogą być wynikiem działania chorej ludzkiej psychiki. Przypadek Natuzzy diametralnie różni się od tych, które zaobserwowano u fakirów i mistrzów jogi. Krew wydobywająca się z ciała Natuzzy tworzyła bowiem napisy i obrazy w taki sposób, jakby była kierowana przez jakąś inteligencję. Nauka nie jest w stanie wyjaśnić tego typu zjawisk. W latach 1978-1979 prof. Francesco Aragona przeprowadził naukowe badania napisów i znaków utrwalonych na chusteczkach, którymi wycierano krew wypływającą z ciała Natuzzy. Badania te wykazały, że napisy i symbole religijne znajdujące się na analizowanym materiale są wywołane przez krew mistyczki. Kiedy dr Mole przyłożył chusteczkę na krwawiącą ranę lewego nadgarstka Natuzzy, na jego oczach pojawił się werset z Pieśni nad Pieśniami oraz siedem różnych symboli religijnych. Dla naukowca był to ewidentny nadprzyrodzony znak wzywający go do nawrócenia. Natomiast chirurg Umberto Corapi opisał, co na własne oczy zobaczył w Wielki Piątek 1977 r.: „Ze skroni wyciekła kropla krwi, która spadła na poduszkę, i wtedy natychmiast pojawił się napis dużymi literami: PRZYJDŹCIE DO MNIE WSZYSCY. To wszystko dokonało się na moich oczach z nienaturalną prędkością”. Początki stygmatówPodobnie jak św. o. Pio Natuzza miała charyzmat szczególnego upodobnienia się do Chrystusa, który polegał na doświadczeniu mistycznego przebicia serca i rany duszy. W mistyce określa się ten stan jako transwerberacja. Tak św. ojciec Pio opisał to mistyczne wydarzenie: „Właśnie spowiadałem naszych chłopców, piątego wieczorem, gdy w jednym momencie zostałem napełniony niesamowitym lękiem na widok jakiejś niebiańskiej postaci, która ukazała się oczom mojej inteligencji. W ręce trzymała coś w rodzaju narzędzia podobnego do długiego, dobrze wyostrzonego kawałka metalu, z którego ostrza, jak się zdawało, wychodził ogień. Widzieć to wszystko i przyglądać się tej osobie wbijającej z całą siłą wyżej wspomniane narzędzie było jednym i tym samym. Z trudem zajęczałem z bólu; czułem, że umieram. Powiedziałem chłopcu, aby odszedł, ponieważ czułem się źle i nie miałem siły, by kontynuować [spowiedź]. To męczeństwo trwało bez przerwy aż do ranka siódmego dnia miesiąca. Od tego dnia jestem śmiertelnie zraniony. W głębi mojej duszy czuję ranę, która będąc zawsze otwartą, sprawia, że nieustannie doznaję katuszy”. Transwerberacja miała przede wszystkim na celu upodobnienie mistyka do Chrystusa ukrzyżowanego. Ten szczególny dar miało wielu świętych, między innymi św. Franciszek i św. Teresa z Ávila. Natuzza otrzymała przywilej transwerberacji, czyli mistycznego zranienia duszy, już w wieku 14 lat. W Wielki Piątek, przeżywając mękę Chrystusa, w pewnej chwili poczuła przeszywający ból spowodowany mistycznym przebiciem klatki piersiowej, które dotarło i zraniło serce. Mistyczka mówiła, że doświadczyła wtedy wielkiego bólu fizycznego i równocześnie głębokiej Bożej radości, żywego płomienia miłości. Przez pięć-dziesięć minut jej ciało znajdowało się w stanie jakby śmierci; chociaż nie mogła wykonać nawet najmniejszego ruchu, to jednak była całkowicie świadoma. Anatomiczna krwawiąca rana po przebiciu boku pojawiła się u Natuzzy dopiero, gdy miała ona 25 lat. Od 1955 r. stygmaty u Natuzzy Evolo stawały się coraz większe i coraz bardziej widoczne, szczególnie na jej stopach, rękach, kolanach i w boku. Uaktywniały się one w okresie Wielkiego Postu; były to duże, krwawiące rany, które wydzielały niesamowicie silny zapach kwiatów, ze strupami w kształcie krzyży lub innych symboli religijnych. Stygmaty zabliźniały się w Niedzielę Zmartwychwstania i po kilku dniach znikały. Począwszy od 1955 r., w okresie Wielkiego Postu Natuzza doświadczała strasznych cierpień męki i śmierci Chrystusa, które osiągały największe natężenie w Wielkim Tygodniu. Rany pojawiały się u niej w miejscach, w których rany miał Chrystus – a więc w nadgarstkach i na nogach, tak jak u Chrystusa po przybiciu Go gwoźdźmi do krzyża. Uwidoczniała się również duża krwawiąca rana po przebiciu boku. Otwierały się też u niej rany na plecach, brzuchu i w okolicach klatki piersiowej po uderzeniach bicza, a także na barkach – na skutek niesienia poprzecznej belki krzyża. Na głowie i czole Natuzzy ujawniły się kłute rany po cierniach koroy cierniowej. Na obu kolanach mistyczka miała rozległe rany, przy czym na lewym widoczne były rysy twarzy Jezusa. Chirurg Rocco Mole, który badał Natuzzę, dokładnie sfotografował wszystkie te stygmaty i je opisał. Najbardziej zdumiewał lekarzy fakt, że skóra pomiędzy ranami była nienaruszona: nie było miejsc zapalnych ani opuchlizny, ani zmian grzybiczych, ani ropienia, a tylko skrzepy krwi. Rany wydzielały wspaniały zapach. Było to coś nadzwyczajnego i niesamowitego. U Natuzzy nie trzeba było stosować żadnych leków, gdyż w Niedzielę Zmartwychwstania wszystkie te jej rany same się zabliźniały. Poprzez stygmaty Natuzzy Evolo Jezus przypomina ludziom, że tajemnica Jego zbawczej męki, śmierci i Zmartwychwstania jest ciągle obecna, bo w Bogu nie ma czasu – w Nim jest ciągłe „teraz”. To każdy z nas swoimi grzechami przyczynia się do męki i śmierci Jezusa i każdego z nas Jezus zaprasza, abyśmy przez sakramenty pokuty oraz Eucharystii uczestniczyli w tajemnicy Jego Zmartwychwstania, definitywnego zwycięstwa nad wszelkim grzechem, śmiercią i szatanem. Najgłębszy sens mistycznego wpółcierpienia z Jezusem w Jego męce i śmierci wyjaśnia On sam w słowach skierowanych do św. Faustyny: „Kiedy konałem na krzyżu, nie myślałem o sobie, ale o biednych grzesznikach i modliłem się do Ojca za nimi. Chcę, ażeby i ostatnie chwile twoje były zupełnie podobne do Mnie na krzyżu. Jedna jest cena, za którą się kupuje dusze – a tą jest cierpienie złączone z cierpieniem moim na krzyżu. Miłość czysta rozumie te słowa, miłość cielesna nie pojmie ich nigdy” (Dz. 324). (cdn.) ks. Mieczysław Piotrowski TChr Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w marcu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|