|
|||
|
Autor: Świadectwo, „Wydaje mi się, że Chrystus szepce każdemu i każdej z was: „Kochać znaczy więc w istocie dawać się drugim. Daleko od stawania się instynktowną skłonnością, miłość jest świadomą decyzją woli wyjścia ku drugim. W samej rzeczy, aby móc kochać, należy oderwać się od wielu spraw, a zwłaszcza od siebie, dawać darmo, kochać do końca. To wyrzeczenie się siebie – długotrwała praca – jest wyczerpujące i podniecające. Jest źródłem równowagi, jest tajemnicą szczęścia. (...) Wznoście częściej oczy ku Jezusowi Chrystusowi! Jest On człowiekiem, który kochał najbardziej, najświadomiej, najdobrowolniej, najbardziej darmo! (...) Nie bójcie się! Jezus nie przybył, aby potępić miłość, lecz aby wyzwolić miłość z jej dwuznaczności, z jej fałszywego obrazu. (...) Wydaje mi się, że Chrystus szepce każdemu i każdej z was: »Daj mi twe serce!... Oczyszczę je, wzmocnię je, zwrócę je ku tym, którzy go potrzebują«” (...). Te słowa zostawił nam Jan Paweł II. Pragniemy nimi żyć, oddając się całkowicie Jezusowi w Ruchu Czystych Serc – klinice serc i szkole miłości. Oto kilka wpisów z forum RCS: Magda „W Ruchu Czystych Serc jestem już ponad 10 lat. W tym czasie doświadczyłam wielkiej mocy Pana Boga w moim życiu. Przede wszystkim Jezus uwolnił mnie od grzechu nieczystości. Leczył mnie codzienną Komunią św. i częstą spowiedzią. Dziś doświadczam, jak Bóg prowadzi mnie swoim słowem. Opiszę tylko jedną z wielu sytuacji. Byłam w konflikcie z pewnym kolegą, targały mną różne nieciekawe uczucia w stosunku do niego – gniew, złość, okropna niechęć... Nie mogłam sobie z tym poradzić. W tej sytuacji przyszło do mnie Boże słowo: »Przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga« (Rz 15, 8). Dało mi ono moc, by wyciągnąć do niego rękę. Zrozumiałam, że mimo tego – jak mi się wydawało – że ten chłopak nie zasługuje na to, mam go kochać... Tak jak Jezus kocha mnie, pomimo że nie zasługuję na Jego miłość... Odkryłam, że Boża miłość jest zawsze uprzednia i że Jezus chce, bym Go naśladowała”. Grzegorz „»Będę unikał wszystkiego, co uzależnia...«. Realizuję to postanowienie przez narzucenie sobie okresowego postu. Myśl ta nadeszła mi pół roku temu, kiedy wsiadając do pociągu, założyłem na uszy słuchawki. W tym momencie uświadomiłem sobie, że nie miałem ochoty na przesłuchanie jakiejś płyty, a zupełnie niezależnie od siebie zacząłem to robić. Postanowiłem, że mp3 na bliżej nieokreślony czas ląduje na dnie szuflady. I tak mijał dzień za dniem, potem Adwent, następnie pożyczyłem odtwarzacz swojej dziewczynie, żeby przesłuchała sobie lektury maturalne w wersji dźwiękowej. Nawet nie wiecie, jak przyjemnie słuchało mi się muzyki po tak długiej przerwie. Zobaczyłem też owoce swojego postu – byłem bardziej otwarty dla przyjaciół, a moje myśli nie były zależne od taktu albo beatu w danym kawałku. Teraz realizuję inne postanowienia. W tym miesiącu nie wcinam słodyczy i nie piję alkoholu. Jakie są owoce? To ja staję się panem swojego ciała, a nie moje zachcianki – czuję się dobrze z samym sobą. Widzę to na własnym przykładzie, że kiedy zbyt swobodnie oddaję się różnym zachciankom, to moje sumienie staje się mniej wrażliwe”. Marta „Dla mnie, muszę przyznać, nie jest łatwo wypracować sobie idealną metodę realizacji planu dnia. Na razie jednak w swoim małym notesie zawsze punktuję najważniejsze zadania na każdy dzień. Jest w tym planie zawsze modlitwa i lektura Pisma św. Natomiast jeśli mam przygotować kilka rzeczy, zwykle je numeruję pod względem hierarchii ważności, np. najpierw się pouczę finansów, bo mam egzamin, a potem na przykad wyślę maile do znajomych. Poza tym pod koniec każdego dnia staram się choćby krótko zerknąć, co udało mi się zrealizować, a nad czym muszę jeszcze popracować. Uwzględniam też przyczyny swoich niepowodzeń, bo raz może to być moje lenistwo czy totalny brak organizacji czasu, a innym razem na przykład chcę pomóc koleżance w nauce i dlatego czegoś nie zrobię w wyznaczonej porze czy dniu”. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w marcu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|