|
|||
|
Autor: Małgorzata Radomska, Jest tylko jedna droga do prawdziwego szczęścia – oddanie się Jezusowi... Tego uczymy się w Ruchu Czystych Serc, każdego dnia ponawiając Modlitwę zawierzenia. Taką drogę pokazują nam liczni młodzi święci. Wśród nich – beatyfikowana 25 IX br. Chiara Luce Badano. Urodziła się 29 X 1971 r. Była bardzo radosną, energiczną i lubianą dziewczyną. Wysportowana, roztańczona, zawsze uśmiechnięta, pełna pomysłów i marzeń. Nie należała do szkolnych prymusów; zdarzyło się jej nawet pozostać na drugi rok w tej samej klasie w gimnazjum, ale pomimo trudności nie poddawała się i starała się swoje obowiązki wykonywać jak najlepiej. Była duszą towarzystwa, wolny czas uwielbiała spędzać z przyjaciółmi w kawiarni. Nieobce jej było uczucie młodzieńczego zakochania. Od najmłodszych lat była związana z ruchem Focolari. To tu kształtowało się jej życie wewnętrzne i jej głęboka przyjaźń z Jezusem. Odkrywa Boga jako miłość. W wieku 12 lat, w liście do Chiary Lubich, założycielki tego ruchu, wyznała: „Odkryłam, że Jezus opuszczony jest kluczem do jedności z Bogiem, Pragnę uczynić Go swoim jedynym Oblubieńcem i przygotować się na Jego przyjście. Wybierać Go przed wszystkim innym!”. Obecność Jezusa Chiara odkrywa w każdym, kogo spotyka – zwłaszcza w najmniejszych i odrzuconych. Marzy, by służyć Mu na misjach, wśród dzieci Afryki. Z miłości do Niego zobowiązuje się w każdej chwili wypełniać Jego wolę; uczy się tego, codziennie uczestnicząc w Eucharystii. Nie wycofuje się z tego przyrzeczenia nawet w obliczu przerastających ludzkie siły zdarzeń, które przychodzą latem 1988 roku. Szczegółowe badania lekarskie wyjaśniają przyczynę bardzo silnego bólu, który Chiara odczuwa bardzo często podczas gry w tenisa. Wyrok brzmi: rak kości z przerzutami... Rozpoczynają się serie chemioterapii, potem dwie operacje. Mimo wszystko Chiara stara się żyć zupełnie normalnie. W szpitalu staje się wierną towarzyszką dziewczyny uzależnionej od narkotyków, cierpiącej na głęboką depresję. Chiara nie koncentruje się na sobie, nie zważa na swój ból i zmęczenie – pomaga. „Potem będę miała czas na spanie” – mówi. Daje siebie całą – nawet wtedy, gdy leży przykuta do łóżka, zbiera oszczędności i oddaje je wszystkie koledze, który wyjeżdża na misje do Afryki. Mówi: „Mnie nie są potrzebne - ja mam wszystko”. Gdy cierpienie staje się bardzo uciążliwe, gdy zupełnie traci włosy i ma coraz mniej sił, nie przestaje powtarzać: „Jezu, jeśli Ty tego chcesz, także ja tego chcę. (…) Dla Ciebie Jezu”... Tomografia nie daje nadziei. Ból wzmaga się coraz bardziej, mimo to Chiara nie chce łagodzić go morfiną. „Odbiera mi trzeźwość myślenia, a ja mogę ofiarować Jezusowi jedynie cierpienie. Chcę dzielić z Nim jeszcze przez trochę Jego krzyż” – tłumaczy. Jej postawa staje się ogromnym świadectwem dla tych, którzy ją w jej chorobie otaczają. Emanuje radością i pokojem. „Tę chorobę Jezus dał mi w odpowiedniej chwili, zesłał mi ją, abym na nowo Go odnalazła” – mówi. Kiedy odwiedzający ją kardynał Saldarini pyta: „Masz przepiękne oczy. [Bije z nich] cudowne światło. Skąd się ono w tobie bierze?”, Chiara nieśmiało odpowiada: „Staram się bardzo kochać Jezusa”... Pewnego dnia dzieli się ze wspólnotą swym przeżyciem: „Gdy lekarze rozpoczęli ten mały, lecz dokuczliwy zabieg (...), przyszła pani z promiennym uśmiechem na ustach, przepiękna. Zbliżyła się do mnie, wzięła mnie za rękę i wlała we mnie odwagę. (...) Znikła tak szybko, jak przyszła; więcej Jej nie widziałam. Ogarnęła mnie ogromna radość i zniknął lęk. (...) Wydawała mi się aniołem, którego Maryja postawiła przy mnie. (...) Zrozumiałam wtedy, że gdybyśmy byli gotowi na wszystko, ileż znaków Bóg by nam zesłał. Zrozumiałam również, że Bóg często przechodzi obok nas, ale my tego nie dostrzegamy”. Wkrótce potem doświadcza paraliżu nóg; w swych notatkach pisze: „Ważne jest wypełniać wolę Bożą, to znaczy zaangażować się w grę, którą On prowadzi... Czeka na mnie inny świat i nie pozostało mi nic innego, jak mu się oddać. Czuję się teraz wciągnięta we wspaniały plan, który powoli, powoli się przede mną odkrywa. Tak bardzo lubiłam jeździć na rowerze, a Bóg zabrał mi nogi. Ale dał mi skrzydła. (...) Gdybym miała wybierać pomiędzy możliwością chodzenia a pójściem do nieba, bez wahania wybrałabym pójście do nieba. Teraz interesuje mnie tylko to… Chcę pójść do Jezusa”... Jest świadoma swego stanu, wie, że medycyna złożyła broń, a wszystko jest w rękach Boga. Chce do końca zostać wierna Jezusowi Opuszczonemu. Przygotowuje razem ze swą mamą „uroczystość zaślubin” – dokładnie tłumaczy matce, jak chce być ubrana, uczesana, jak chciałaby przyozdobić kościół na dzień swego pogrzebu. Wybiera śpiewy i czytania mszalne. Chce, by to było święto radości – dzień jej narodzin dla nieba. Przechodzi w ramiona Jezusa, prowadzona przez Maryję Różańcową, 7 października 1990 r., wypowiadając do matki swe ostatnie słowa: „bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa”... Radośnie wypełniać każde pragnienie Jezusa. Odnajdywać Jego miłość we wszystkim, co nas spotyka. Rozpoznawać Go skrywającego się w dziecku, ubogim, chorym, opuszczonym... Zająć swoje miejsce we wspólnocie Kościoła, swe miejsce przy sercu Jezusa – karmić się Nim i nieustannie z Nim przebywać w sanktuarium swego serca. Wsłuchiwać się w Jego słowo i żyć Nim na co dzień. Poszukiwać Bożą wolę w każdej chwili i z dziecięcą ufnością oddać się w ręce Dobrego Boga – oto prosta droga do świętości, którą wskazuje nam młodziutka Włoszka. Niech przyjaźń z tą nową Błogosławioną owocuje w nas wiernością Jezusowi w każdej sytuacji naszego życia; niech ono stanie się ciągłym mówieniem Bogu: „Tak – jeśli chcesz tego Ty, Jezu, ja też tego chcę”... Małgorzata Radomska Modlitwa ofiarowania cierpienia: Jezu, Boski Zbawicielu, przez Niepokalane Serce Maryi ofiaruję Ci swoje cierpienia psychiczne, fizyczne i udręki duchowe, w intencji Kościoła świętego, za kapłanów, w intencjach redakcji Miłujcie się! i apostolstwa życia (można dodać inne intencje). Wylej na świat strumienie swojego Miłosierdzia. Nawróć niewierzących, wyzwól zniewolonych nałogami, otaczaj opieką rodziny, by mocą Twej łaski skutecznie oparły się zasadzkom złego ducha. Zjednocz małżeństwa zagrożone rozpadem; rodzicom daj miłość i odwagę, aby przyjęli każde poczęte dziecko i by bronili życia aż do naturalnej śmierci. Starszym daj łaskę zjednoczenia się z Tobą w cierpieniu. Młodzieży i dzieciom daj serca czyste, wolne od wszelkich uzależnień, gotowe pełnić Bożą wolę. Spraw, by cierpienie nie odebrało mi nadziei, by wiara moja nie gasła, a miłość nie ustawała. A kiedy nadejdzie kres mego życia, przybądź po mnie i zaprowadź do swojego Królestwa. Amen. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w marcu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|