|
|||
|
Autor: Zdzisław, Miłujcie się! wpadło mi w ręce przez przypadek, gdyż czyta to czasopismo moja córka. Po lekturze kilku artykułów byłem pod wielkim wrażeniem, jak wielka jest Boża łaska. Czytając świadectwa, zobaczyłem, że dotykała tych ludzi nieograniczona miłość, ale po zastanowieniu się zdałem sobie sprawę, że ja także tego doświadczyłem – dlatego tak dobrze rozumiałem, co przeżywali ci ludzie. Mam 50 lat, wspaniałą żonę i dwie prawie dorosłe już córki. Przez 30 lat byłem jak opętany, tkwiąc w sidłach nałogu – alkoholu. Nic mnie nie obchodziło, żyłem sam dla siebie – odizolowany od codzienności. Mój plan dnia wyglądał następująco: wstać, zarobić parę groszy i pić, pić, wieczorem spać, a na drugi dzień to samo, od nowa... Tkwiłem tak mocno w ramionach diabła, że nie mogłem złapać oddechu. Ktoś zapyta: czy chciałem przestać? Oczywiście, że tak, ale niestety – nie potrafiłem... Z dnia na dzień staczałem się coraz niżej, patrząc na cierpienie swoich bliskich. Bardzo dużo się modliłem, prosiłem Boga o trzeźwość. Były momenty, że przestawałem – ale to były tylko momenty. Żona nie miała już siły. Otrzymawszy niezwykłą łaskę Bożą konkretnego działania, zgłosiła mnie na leczenie. Nie mogłem się z tym pogodzić. Chodziłem na mityngi, bo nie miałem wyjścia (było to postanowione sądownie). Za to w domu robiłem ciągłe awantury. Po miesiącu chodzenia na spotkania uświadomiłem sobie, kim naprawdę jestem – mianowicie, że: „jestem alkoholikiem, który dostał drugą szansę od Boga i swojej rodziny, a co najważniejsze, nie może jej teraz zmarnować”. Było mi strasznie ciężko, ale wsparcie ze strony bliskich (żony, córek i sióstr), codzienna modlitwa, spowiedź i Komunia święta sprawiły, że mi się udało. Od 3 lat nie miałem w ustach alkoholu. Dzięki temu dziś uświadamiam sobie, jak wiele straciłem, pijąc. Staram się nadrobić ten zmarnowany czas. Rodzina nadal stoi za mną murem. Jestem innym człowiekiem – wolnym człowiekiem, któremu udało się wyrwać ze zniewolenia nałogiem alkoholowym. Żona z córkami modliły się o moją trzeźwość całe swoje życie. Bóg je i mnie wysłuchał. Będziemy Mu za to wdzięczni do końca życia. Gdy ludzie pytają, czy już nigdy się nie napiję, odpowiadam, że nie wiem. Szatan nie śpi, ale ja cieszę się z każdego dnia, który przeżyłem w trzeźwości, i cały czas proszę Boga o dalsze jej dni. Zdzisław Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w marcu 2015 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|