|
|||
|
Autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr, Latem 1964 r. w życiu 24-letniego studenta Vittoria Messoriego dokonała się radykalna przemiana. Doświadczył namacalnie istnienia Boga. Z agnostyka stał się jednym z najznamienitszych współczesnych apologetów Kościoła katolickiego, wielkiej sławy pisarzem i dziennikarzem, którego książki są w czołówce światowych list bestsellerów. Nawrócenie – jak twierdzi Messori w książce Dlaczego wierzę – spotkało go bez żadnej jego zasługi. Był to „tajemniczy dar”, który został mu ofiarowany w formie propozycji. Oczywiście, że mógł ten dar odrzucić i powiedzieć „nie”, ale gdyby to zrobił, byłby – jak sam twierdzi – „ skończonym osłem, który zamyka nie tylko serce, ale też oczy, odrzucając to, co oczywiste. I przez to obciążając swe sumienie ogromnym ciężarem wyrzutów ”(s. 22). Wiara w Jezusa Chrystusa stała się dla Messoriego tak drogocennym skarbem, że gotów jest dzisiaj w jej obronie oddać życie. Wolałby umrzeć niż zaprzeć się Chrystusa. Z całą szczerością wyznał, że gdyby ktoś przystawił mu pistolet do głowy i zagroził, że naciśnie cyngiel, jeżeli nie wyrzeknie się Ewangelii i nie uzna, że jest Ona jedną wielką iluzją i mitem, to wtedy wybrałby śmierć. Nie potrafiłby zaprzeczyć niczemu, co jest w wyznaniu katolickiej wiary.Dzieciństwo i formacjaRodzice Vittoria Messoriego pobrali się w 1940 r. Matka miała wtedy 19 lat, a ojciec był o dwa lata starszym żołnierzem; zakochali się i wzięli ślub. Rodzice Vittoria byli uczciwymi ludźmi, bez nałogów, solidnie wypełniającymi swoje obowiązki. Jednak zarówno oni, jak i ich najbliżsi krewni byli agresywnymi antyklerykałami i agnostykami, odrzucali wszystko, co miało związek z religią. Po skończonej wojnie przenieśli się z Sassuolo do Turynu, gdzie ojciec Vittoria pracował jako urzędnik, a jego mama prowadziła dom. Pomimo tego, że trzymali się z dala od Kościoła, Vittorio przystąpił do Pierwszej Komunii św. i tego samego dnia przyjął również sakrament bierzmowania. Ta decyzja rodziców spowodowana była panującym przekonaniem, że dzieci trzeba doprowadzić do sakramentów, aby chroniły ich one przed nieszczęściem. Po przyjęciu Pierwszej Komunii św. Vittorio nie miał w ogóle kontaktu z katechezą i Kościołem. Wychował się i wzrastał w laickiej, antykościelnej i antyklerykalnej kulturze, która boleśnie odczuwała zamknięcie się na wymiar wiary, chociaż nie potrafiła i nie chciała się do tego przyznać. Przez długi czas Vittorio nie był świadomy, że tej laickiej kulturze, która nazywała się otwartą, wolną, krytyczną, nie można zadawać pytań o sens życia i śmierci, o ludobójstwo w Wandei czy o miliony krwawych ofiar francuskiej rewolucji. Vittorio chodził do Gimnazjum i Liceum Massima D'Azeglia w historycznym centrum Turynu. Była to szkoła dla dzieci z najbardziej wpływowych rodzin miasta. Uczyły się w niej między innymi dzieci rodziny Agnelli, właścicieli zakładów Fiata. To w tej szkole powstała drużyna piłkarska Juventus, a także słynne wydawnictwo Giulia Einaudiego, szerzące liberalną i marksistowską ideologię. Szkoła ta wychowywała agnostyków i ateistów, wyznawców racjonalizmu, niechętnych lub wręcz wrogich Kościołowi katolickiemu. Panował w niej rygorystyczny agnostycyzm, obowiązywał zakaz mówienia o zagadnieniach religijnych. Tak więc środowisko, w którym się wychowywał i wzrastał Vittorio, było całkowicie zamknięte na sprawy religijne i wrogie Kościołowi katolickiemu. Po szkole średniej Vittorio kontynuował swoją „laicką” formację, studiując nauki polityczne. Aby opłacić studia, pracował w nocy jako telefonista w miejskiej centrali telefonicznej. Był bardzo gorliwym studentem, można powiedzieć, wręcz pasjonatem, o niewyczerpanej intelektualnej ciekawości. Studiował całymi dniami, również w dni świąteczne. Pytanie o sens śmierciW upalne popołudnie, latem 1964 r., w życiu Vittoria dokonał się gwałtowny, radykalny przełom. Do tego czasu był agnostykiem i antyklerykałem, bez żadnych kompleksów i frustracji społecznych, studentem prestiżowej uczelni czystego i agresywnego laicyzmu. Nie zawracał sobie głowy poszukiwaniem absolutnej prawdy, po prostu nie wierzył w jej istnienie. Na katolików patrzył z pogardą, jak na przesądnych wyznawców anachronicznych mitów. Nic więc nie predysponowało Messoriego do tego, aby kierować swoje zainteresowania w stronę chrześcijaństwa, a tym bardziej w kierunku mistycznych doznań. W tym okresie Messori zachwycał się książką Mdłości znanego francuskiego filozofa i ateisty J.-P. Sartre'a. Fascynował się ideami ateistycznego egzystencjalizmu, ale faktu śmierci nie odnosił do siebie. Jednak tamtego pamiętnego dnia, latem 1964 r., po raz pierwszy uświadomił sobie, że śmierć to także jego osobisty problem. Zadawanie pytań o sens życia traktował do tej pory jako infantylizm niegodny dojrzałego człowieka. Tym razem jednak do siebie odniósł pytanie: czy wraz z moją śmiercią wszystko się skończy? Uświadomił sobie, że na to najważniejsze pytanie nie otrzymał odpowiedzi – ani od swoich nauczycieli, ani od racjonalistycznej ideologii, w której się wychował. Czy rzeczywiście śmierć wprowadzi go w czarną otchłań nicości? Uświadomił sobie, że jeśli śmierć jest końcem wszystkiego, to wtedy jego życie jest absurdalne i nie ma sensu. Świadomość ta niosła ze sobą wielkie duchowe cierpienie, wewnętrzny krzyk o ratunek – krzyk człowieka pogrążonego w beznadziejności. Tego pamiętnego letniego dnia w 1964 r. Vittorio czuł się zupełnie osamotniony. Tym bardziej że w domu został sam, gdyż rodzice z bratem wyjechali na wakacje. Nie było wykładów, więc spał do samego południa. I sam nie wie, jak to się stało, że właśnie tego dnia, po południu, wziął do ręki skromne, kieszonkowe wydanie Ewangelii. Sam nie wie, w jaki sposób znalazła się ona w jego pokoju, nie wie, skąd pochodziła. Po prostu leżała w kącie szafy. Nie wie także, czego w niej szukał, gdyż niczego po tej lekturze się nie spodziewał. Był przecież agnostykiem, dla którego szukanie odpowiedzi na pytanie o istnienie Boga było tylko stratą czasu. Istnieje inny światJednak fakt, że sięgnął wtedy po Ewangelię, Messori odczytuje dzisiaj jako znak dyskretnego Bożego prowadzenia. Wziął ją, otworzył i zaczął czytać: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) – i wtedy stało się coś niesamowitego. Nagle jakby łuski spadły mu z oczu. Został ogarnięty przedziwnym światłem słodyczy miłości, miłosierdzia i sprawiedliwości. Wzruszony czytał dalej: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 29). Do głębi wstrząsnęła nim przestroga zawarta w przypowieści o nieurodzajnym drzewie figowym (Łk 13, 6-9). I właśnie wtedy Vittorio został ogarnięty niesamowitym żarem miłości, czułości i pokoju, i przeprowadzony jakby przez próg, za którym istnieje inny świat, naznaczony świętością i niedoświadczalny zmysłami. To było mistyczne doświadczenie światła obecności Chrystusa, które jak strumień wytrysnęło z Ewangelii. Messori mówi, że tego spotkania z Chrystusem nie jest w stanie wyrazić słowami. Z ciemności niewiary wyłoniło się niespodziewanie Światło i Vittorio spotkał Chrystusa „w sensie fizycznym, prawdziwym: tak bardzo rzeczywista była pewność tej Obecności. Z papierowych kart – pisze Messori – Słowo naprawdę stało się dla mnie ciałem, ofiarowując mi radość i niepokój, wielki entuzjazm i bojaźń, zadowolenie z wypełnionej powinności i wyrzuty sumienia z powodu niewierności. (…) Wiara dla chrześcijanina to spotkanie Osoby, która jednocześnie jest miłosierna i surowa, ludzka i boska. Spotkaniu temu towarzyszy nieodparta potrzeba podążania za Nią i bycia Jej posłusznym” (s. 64). Messori podkreśla, że to doświadczenie było absolutnie obiektywnym faktem, a nie iluzją lub przejawem jakiejś choroby psychicznej. Zrozumiał wtedy, że największym szczęściem człowieka jest otwarcie się na obecność wszechmogącego Boga i powierzenie Mu z dziecięcą ufnością całego siebie i całej swojej wolnej woli. Z radością odkrył, że jest dzieckiem Boga Ojca, który jest miłością, a jeżeli całkowicie zaufa Jego Opatrzności, wszystko w jego życiu będzie miało sens. Takie bezgraniczne zaufanie i zawierzanie siebie Bogu, szczególnie w sytuacjach duchowej pustki i cierpienia, zapewni prawdziwy pokój ducha wśród bolesnych zmagań, jakie niesie życie. Spotkanie z Chrystusem było w życiu duchowym Messoriego jak tsunami, które roztrzaskało w kawałki całą jego dotychczasową racjonalistyczną i materialistyczną ideologię, jego sposób myślenia i wartościowania. Został napełniony obecnością Boga, którego istnienie do tej pory negował. Co więcej, zdziwiony odkrył, że jest z natury katolikiem, że cała prawda objawiona przez Boga jest obecna w Kościele katolickim. Jak nowo narodzony zobaczył i zaakceptował rzeczywistość taką, jaka ona jest. Odtąd pokora stała się dla niego życiową koniecznością, ponieważ jest posłuszeństwem prawdzie o Bogu i o człowieku. Tak jak przy nawróceniu Szawła, kiedy „łuski spadły z jego oczu” (Dz 9, 18), zobaczył inny świat i pokorę Chrystusa. Zrozumiał, że musi budować swoje chrześcijańskie życie na pokorze, czyli na objawionej prawdzie o Bogu i człowieku. Doświadczenie pokory Chrystusa rozbiło w pył intelektualny snobizm Messoriego oraz sprawiło, że całkowicie wyrzekł się „wolnej miłości” i wszelkich seksualnych kontaktów z dziewczynami. Przede wszystkim czuł się zaproszony, aby stać się członkiem wielkiej rodziny Kościoła katolickiego. Od tego momentu stał się zdeklarowanym katolikiem. Otrzymał wtedy nadzwyczajną energię do działania i radykalnego uporządkowania swojego życia. Był przyzwyczajony do braku dyscypliny, ale po spotkaniu z Chrystusem ułożył sobie taki plan swoich zajęć i modlitw, którego nie wytrzymałby nawet trapista lub kartuz. Narzucił sobie stały rozkład dnia z czasem przeznaczonym na modlitwę, pracę, naukę, odpoczynek oraz wypełnienie wszystkich obowiązków. Ten program dnia ustalał każdego tygodnia i przestrzegał go co do minuty. Między innymi codziennie czytał i medytował teksty Pisma św., studiował katechizm oraz teksty Pascala i książki teologiczne. Przyłączył się do grupy charytatywnej św. Wincentego à Paulo działającej przy jego parafii. Regularnie opiekował się samotną, schorowaną staruszką. Podczas mistycznego spotkania z Chrystusem Messori otrzymał intuicyjne poznanie prawdy o jednym Bogu w trzech Osobach, o istnieniu nieba, czyśćca i piekła, o sądzie każdego człowieka w chwili śmierci, podczas którego decyduje się jego zbawienie albo potępienie. Doświadczył nieopisanej radości z odkrycia prawdy o życiu wiecznym i równocześnie świętej bojaźni przed jego utratą. Twierdzi, że w chwili nawrócenia, bez żadnej zasługi z jego strony, cały depozyt wiary został mu powierzony jako dar. Spotkanie z PascalemPo nawróceniu w sercu Messoriego rozlegał się entuzjastyczny krzyk kogoś, kto znalazł najcenniejszy skarb. Bardziej jednak czuł, niż rozumiał, dlatego zaczął intensywnie szukać głębszego zrozumienia wiary. Sięgnął po Myśli Pascala, genialnego fizyka, matematyka, filozofa i pisarza. Czytał te zapiski przez całą noc, aż do wschodu słońca. Myśli Pascala i jego mistyczne doświadczenie bardzo mu pomogły lepiej zrozumieć to, co się stało w jego życiu. To było niesamowite odkrycie: 310 lat po mistycznym doświadczeniu Pascala, w Turynie, w letnie popołudnie, 24-letni student przeżywa podobne wstrząsające spotkanie z Chrystusem. Całkowita duchowa przemiana, doświadczenie „ognia” miłości i obecności Boga oraz cała atmosfera były takie same jak w przypadku Pascala. Jego teksty stały się dla Messoriego duchowym przewodnikiem, a on sam bratem i towarzyszem tej duchowej przygody. Blaise Pascal swoje mistyczne doświadczenie w nocy 25 listopada 1654 r. wyraził w słynnym tekście Pamiątka: „Ogień. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, nie filozofów i naukowców. Pewność. Pewność. Uczucie. Radość. Pokój. Bóg Jezusa Chrystusa. Mój Bóg i twój Bóg. (…) Radość, radość, łzy radości (…), niech nie zapominam Twoich pouczeń”. Relacjonuje w nim objawienie tego, co tak naprawdę oznacza wiara w Chrystusa. Przede wszystkim chodzi o świadomość, że od jakości życia na ziemi zależy cała wieczność radości zbawienia lub kary potępienia, w którą się wchodzi w momencie śmierci. Świadomość tego faktu powinna zawsze nam towarzyszyć. Messori ręcznie przepisał i nosił ze sobą tekst Pamiątki Pascala, ponieważ najpełniej wyrażał on stan jego uczuć podczas mistycznego spotkania z Chrystusem. Messori twierdzi, że to Pascal pomógł mu zrozumieć, że chrześcijanin jest stuprocentowym realistą, dlatego że w obliczu wyboru pomiędzy życiem wiecznym i śmiercią wybiera to, co jest najbardziej prawdopodobne – czyli życie, istnienie Boga. Pascal uświadomił mu, że w zależności od tego, z jakiego punktu widzenia patrzy się na zagadnienie wiary, dla jednego może być ono prawdziwe, a dla drugiego fałszywe. Dzięki Pascalowi Messori uświadomił sobie, że przez spotkanie z Chrystusem, po raz pierwszy w swoim życiu, zobaczył chrześcijaństwo z właściwego punktu widzenia i zachwycił się nim, gdyż zobaczył je w całej prawdzie. Messori zrozumiał, że bez Objawienia, sami z siebie, nie jesteśmy w stanie odróżnić prawdy od fałszu. To sam Stwórca daje nam światło odróżnienia dobra od zła, prawdy od kłamstwa i właściwy punkt patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Wiara w Boga, która stała się tamtego dnia udziałem Messoriego, wcale nie negowała rozumu, lecz tylko otworzyła go na pełnię prawdy. Dokonało się to, o czym pisze Pascal: „Ostatnim krokiem rozumu jest uznanie Tajemnicy, która go przewyższa”. Vittorio dokonał tego kroku, otwierając się na tajemnicę Boga. Dogmaty Kościoła katolickiego stały się dla niego znakami wskazującymi drogę wolności w poznawaniu prawdy. Każdy logicznie myślący człowiek, jeżeli odrzuci wszelkie uprzedzenia, dochodzi do wniosku, że jesteśmy zanurzeni w tajemnicy makro- i mikrokosmosu, a także w jeszcze większej tajemnicy świata duchowego. Dlatego trudno jest zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi nie zastanawia się nad niezgłębioną tajemnicą, w której zanurzone jest nasze życie. „I niech nie rozśmieszają nas ci, którzy uważają się za rozumniejszych od wierzących, ponieważ zastępują Boga Stworzyciela absurdalnym idolem, którym miałaby być Wieczna Materia! To dopiero jest nieracjonalne” – stwierdza Messori (s. 34). Tylko człowiek wierzący zachowuje wolność w poszukiwaniu prawdy; szczególnie jest to widoczne w sytuacjach, które wymykają się poznaniu empirycznemu. Jeżeli oceni, że fakty są pewne w przypadku cudu, to wtedy je akceptuje, chociaż nie może ich racjonalnie wyjaśnić. Natomiast ludzie niewierzący z góry odrzucają możliwość zaistnienia cudu – i w ten sposób zamykają się na tajemnicę takiego wymiaru rzeczywistości, który jest niedostępny poznaniu zmysłowemu. Czynią tak dlatego, że fakty te nie mieszczą się w ich ideologicznym schemacie. Wtedy uciekają się do irracjonalnych tłumaczeń. Po prostu są zniewoleni ślepą wiarą w ateistyczny dogmat, który mówi, że Bóg na pewno nie istnieje, a cudów nie ma. W ten sposób stają się ślepi i głusi, zamknięci na poznanie prawdy i istnienie duchowego wymiaru rzeczywistości. Po swoim nawróceniu Messori nie szuka Prawdy, gdyż z całą pewnością wie, gdzie Ona jest. Podejmuje Podobieństwo z nawróceniem FrossardaKiedy Messori po raz pierwszy przeczytał książkę Andrégo Frossarda Spotkałem Boga, odnalazł w niej wzruszający opis nawrócenia, który przypominał mu jego własne. André Frossard, jedyny katolik w gronie 40 „nieśmiertelnych” członków Akademii Francuskiej, przyjaciel Jana Pawła II, był jednym z najsłynniejszych i najbardziej wpływowych europejskich pisarzy i dziennikarzy, który dopiero po 40 latach od swego nawrócenia zdecydował się napisać książkę poświęconą temu niezwykłemu wydarzeniu. Uczynił to dopiero wtedy, gdy był już cenionym pisarzem i dziennikarzem, aby to wyjątkowe świadectwo mogło być przyjęte przez czytelników. Jako 20-letni, początkujący dziennikarz, Frossard, szukając swego przyjaciela, przypadkowo wszedł do paryskiego kościoła, w którym siostry zakonne adorowały Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Po raz pierwszy w swoim życiu widział Najświętszy Sakrament. Był ateistą od dziecka, ponieważ tak go wychował ojciec, znany francuski polityk, założyciel Francuskiej Partii Komunistycznej. Kiedy Frossard patrzył na Hostię, nagle poczuł, że w jego wnętrze wniknęła jakaś tajemnicza moc, która uwolniła go od ateistycznej ślepoty i ogarnęła nadprzyrodzoną rzeczywistością, promieniującą wprost od Najświętszego Sakramentu. „To jest inny świat – pisze Frossard – o takim blasku i realności, że nasz świat wydaje się przy nim podobny do rozwiewających się cieni sennych marzeń. (…) To jest ład we wszechświecie, a na jego szczycie jest Oczywistość Boga, która jest Obecnością i Osobą. Jeszcze przed sekundą zaprzeczałem Jej istnienia. Chrześcijanie nazywają Ją »naszym Ojcem«. Doświadczam Jej łagodnej dobroci i łaskawości, której nie jest w stanie dorównać żadna inna. Łagodność ta jest zdolna przemienić każde ludzkie serce – również takie, które jest twardsze od najtwardszego Owoce nawróceniaDoświadczenie zanurzenia się w „innym” świecie w przypadku Frossarda trwało miesiąc, a u Messoriego – Po swoim nawróceniu Messori do końca pragnął być obiektywny i dlatego kupił w księgarni protestanckiej kilka antykatolickich książek, i z uwagą je przeczytał. Ta lektura jeszcze bardziej utwierdziła go w przekonaniu, że pełnia prawdy znajduje się tylko w Ewangelii interpretowanej i przeżywanej we wspólnocie Kościoła katolickiego. W tym czasie odszukał swojego katechetę z czasów licealnych, franciszkanina o. Berarda, i u niego przystąpił do sakramentu pokuty. Chociaż wyznanie grzechów bardzo go bolało, to jednak przyniosło mu ogromną radość z cudu przebaczenia. Vittorio po raz pierwszy w swoim życiu doświadczył i zrozumiał, jak wielkim skarbem jest sakrament pokuty, w którym uobecnia się wszechmoc Bożego Miłosierdzia. Władzę odpuszczania grzechów Pan Jezus przekazał św. Piotrowi i wszystkim apostołom oraz ich następcom: „(…) cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 19). Messori z wielką ufnością powierzył się duchowemu kierownictwu o. Berarda. Przychodził do niego każdego tygodnia na rozmowy, które otwierały go na fascynującą rzeczywistość świata duchowego. Był to również dla Messoriego czas intensywnego czytania książek z dziedziny duchowej formacji oraz historycznych początków chrześcijaństwa. Pragnął jak najwięcej się dowiedzieć o Jezusie Chrystusie, wykorzystując do tego celu historię, archeologię i rozum. W ten sposób uzyskał pewność, że chrześcijaństwo oparte jest na solidnych historycznych fundamentach, a szczególnie na historycznym fakcie narodzenia, nauczania, Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Intensywne studia utwierdziły Messoriego w przekonaniu, że Ewangelie wiernie relacjonują to wszystko, co się wydarzyło w czasie ziemskiego życia Jezusa, a Jezus historii i Chrystus wiary to ta sama osoba Syna Bożego. Tylko najwięksi wrogowie Kościoła, z braku dostatecznej wiedzy lub ze złośliwości, próbują przekonywać, że Ewangelie są zbiorem mitów, legend i bajek. Messori w swoich późniejszych książkach zdecydowanie przeciwstawiał się tym twierdzeniom, ukazując ich bezpodstawność. Czuł, że został powołany do tego, aby jako dziennikarz, pisarz i apologeta dostarczać „dowodów na to, by wierzyć”; zrozumiał, że jest to jego szczególne powołanie. Po dwunastu latach od swojego nawrócenia napisał pierwszą książkę Opinie o Jezusie, która stała się światowym bestsellerem. W tej oraz w kolejnych swoich książkach Messori udowadnia, że wiara w Jezusa Chrystusa osadzona jest w historycznych faktach opisanych w Biblii, a ich kulminacją jest Zmartwychwstanie Chrystusa. Podkreśla, jak ważna jest znajomość historii ludzkości i Kościoła, gdyż właśnie w tę historię wszedł Bóg, stając się prawdziwym człowiekiem. Jest to Bóg, który objawia się i równocześnie jest ukryty, aby pozostawić człowiekowi możliwość wolnego wyboru i nie zniewolić go wszechmocą swojej miłości. Messori zdecydowanie odrzuca pogląd, że wszystkie religie są równe. Szkoda więc marnować czas na poznawanie duchowości Wschodu, różnorodnych mitów, legend pochodzących z różnych religii, które mogą być tylko dalekim przygotowaniem do pełnego Objawienia w Chrystusie. Wszystkim, którzy mają awersję do chrześcijaństwa, Messori radzi poznać przerażające, krwawe barbarzyństwo pogańskich kultów w Afryce oraz Ameryce Południowej przed przybyciem Kolumba. Pisze: „Co jednak poradzę na to, że jestem przekonany, że spośród wielu rację miał tylko ten Nazarejczyk, który powiedział o sobie: »Ja jestem drogą i prawdą, i życiem« (J 14, 6), i który nas przestrzega: »beze Mnie nic nie możecie uczynić« (J 15, 5)” (s. 120). Do dzisiejszego dnia dla Messoriego wiara stanowi centrum jego życia, a za prawdę, którą głosi chrześcijaństwo, jest gotów oddać swoje życie. Jest wierny codziennej modlitwie, którą traktuje jako rozmowę z Bogiem. Codziennie uczestniczy we Mszy św., czyta i medytuje teksty Pisma św., kocha ludową pobożność, korzysta z odpustów, czci relikwie, pielgrzymuje, odmawia różaniec, podejmuje umartwienia. Szczególnym rodzajem modlitwy jest dla niego różaniec, do którego odmawiania wzywała Matka Boża podczas objawień w Lourdes i Fatimie i o którym papieże pisali encykliki. Messori podkreśla, że tysiącletnia tradycja odmawiania różańca potwierdza jego tajemniczą skuteczność i moc. W różańcu znajduje się całe kompendium wyznania wiary, a w jego odmawianiu tkwi wielka duchowa, uspokajająca siła. Czuje się grzesznikiem narażonym na cielesne pokusy, takie jak łakomstwo czy seks. Gdy czasami upadnie, to natychmiast żałuje i powstaje w sakramencie pokuty, z jeszcze większą gorliwością oddając się pobożnym praktykom. Codziennie pamięta o modlitwie za zmarłych i ich także prosi o modlitwę. Zwraca się do zmarłych jak do osób żyjących w innym wymiarze rzeczywistości. Messori jest przekonany, że każdemu człowiekowi od momentu poczęcia Pan Bóg powierzył Anioła Stróża, który ma go „oświecać, strzec, podtrzymywać, kierować”, dlatego nigdy nie zapomina o modlitwie do swego Anioła Stróża oraz do tych aniołów, którzy strzegą jego bliskich. Przed nawróceniem Vittorio patrzył na księży i katolików jak na hipokrytów, kombinatorów, wsteczników i chciwców, a samą instytucję Kościoła uważał za wroga państwa. Całe to jego negatywne nastawienie po nawróceniu całkowicie zniknęło. Przestał wyszukiwać skandale z udziałem ludzi Kościoła i mówić o nich. Została mu dana jasność prawdy o Kościele, tak często lekceważonym i znieważanym nie tylko przez wrogów, ale także przez swoje dzieci. Zrozumiał, że największym skarbem ludzkości jest Kościół katolicki, że jest to Chrystus, który jednoczy ze sobą wszystkich grzeszników, aby ich uwalniać z niewoli grzechów, czynić świętymi i prowadzić do nieba. Kościół katolicki jest więc bezcennym skarbem, Matką i Nauczycielką, Ciałem Chrystusa uobecnianym w Eucharystii. ks. M. Piotrowski TChr Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|