|
|||
|
Autor: Grzegorz Kucharczyk, Podobnie jak stanowisko Kościoła w Niemczech, również postawa Stolicy Apostolskiej wobec hitlerowskiej ideologii była zdecydowanie negatywna. W maju 1935 r. Pius XI, przyjmując na audiencji pielgrzymów niemieckich, stwierdzał, iż: „Próbuje się wszystkiego, by zniszczyć w Niemczech życie chrześcijańskie i katolickie. (...) Za pomocą tzw. chrześcijaństwa pozytywnego dąży się do dechrystianizacji Niemiec i zawrócenia ich ku barbarzyńskiemu pogaństwu”. „Krzyż wrogi krzyżowi Chrystusa”Trzy miesiące później, w sierpniu 1935 r., do młodzieży przybyłej z Trewiru Ojciec Święty mówił o toczącej się właśnie w Niemczech „walce przeciw Bogu, przeciw Jezusowi Chrystusowi, walce w imię nowego pogaństwa”. Gdy w maju 1938 r. Hitler składał oficjalną wizytę w Rzymie, u swojego politycznego przyjaciela Benita Mussoliniego, Pius XI celowo wyjechał z Wiecznego Miasta do letniej rezydencji papieży w Castel Gandolfo. Chodziło o to, by uniknąć konieczności spotkania się z przywódcą III Rzeszy. Przebywając w swojej letniej rezydencji, papież odniósł się jednak do pobytu Hitlera nad Tybrem i do fetowania tego wydarzenia przez władze faszystowskich Włoch (np. cały Rzym został wtedy udekorowany flagami z hitlerowską swastyką). Pius XI mówił wówczas: „Pośród tych smutnych rzeczy jest jeszcze ta jedna: oto w Rzymie bez żadnej potrzeby zatknięto znak innego krzyża, który nie jest krzyżem Chrystusa. To wystarczy, bo zrozumieć, jak bardzo trzeba się modlić, modlić, modlić...”. Jeszcze w swoim ostatnim orędziu bożonarodzeniowym skierowanym do świata (24 XII 1938 r.) Pius XI mówił o „krzyżu wrogim krzyżowi Chrystusa” („una croce nemica della Croce di Cristo”). Stolica Apostolska – jeszcze zanim narodowy socjalizm doszedł do władzy w Niemczech – przypominała tradycyjną naukę Kościoła, potępiającą wszelką nienawiść motywowaną rasowo, w tym antysemityzm. Zważywszy na to, że właśnie antysemityzm motywowany rasistowsko stanowił jeden z filarów ideologii hitlerowskiej, miało to swoją dodatkową wymowę. 25 marca 1928 r. opublikowano w Rzymie dekret Świętego Oficjum (najważniejszej dykasterii watykańskiej, odpowiedzialnej za czystość katolickiej doktryny), w którym czytamy m.in.: „Kościół katolicki zwykł był się zawsze modlić za lud żydowski jako za stróża Boskich obietnic aż do przyjścia Jezusa Chrystusa bez względu na późniejsze jego zaślepienie – a raczej właśnie dlatego. Poruszona tym duchem miłości Stolica Apostolska broniła tego ludu przeciwko niesprawiedliwemu uciskowi i jak odrzuca wszelkie waśnie i zatargi między narodami, tak szczególnie potępia nienawiść przeciwko narodowi, ongiś przez Boga wybranemu, tę nienawiść, którą dziś w potocznym języku nazywa się antysemityzmem”. Dziesięć lat później, 13 kwietnia 1938 r., watykańska Kongregacja ds. Seminariów i Uniwersytetów Katolickich wysłała list do rektorów wszystkich katolickich uniwersytetów. Zawierał on zestawienie współczesnych błędów filozoficznych i antropologicznych, których należało szczególnie unikać na katolickich uczelniach. Wśród nich poczesne miejsce zajmował rasizm. O antysemityzmie jako grzechu niejednokrotnie mówił również papież Pius XI. Na przykład 6 września 1938 r. podczas audiencji udzielonej pracownikom katolickiego radia belgijskiego. Komentując słowa z kanonu Mszy św. mówiące o ofierze Abla, Abrahama i Melchizedecha, Ojciec Święty stwierdził: „Zauważcie, że Abraham jest nazwany naszym patriarchą, naszym przodkiem. Antysemityzm jest niezgodny z myślą i wysublimowaną rzeczywistością, które są wyrażone w tym tekście. Jest to ruch antypatyczny, ruch, w którym nam, chrześcijanom, nie wolno brać żadnego udziału (...). Nie, nie jest możliwe, aby chrześcijanie uczestniczyli w antysemityzmie. Uznajemy prawo każdego do obrony, do sięgania ku środkom dla swej obrony przeciwko wszystkiemu, co zagraża jego uprawnionym interesom. Jednak antysemityzm jest niedopuszczalny. Duchowo jesteśmy semitami”. „Paląca troska” Piusa XICałościowe potępienie ideologii narodowosocjalistycznej znalazło się w encyklice Piusa XI Mit brennender Sorge, skierowanej w 1937 r. do Kościoła w Niemczech (jak każda encyklika, miała ona – co oczywiste – również charakter powszechnego Magisterium). Papież Pius XI po raz kolejny odrzucił w niej rasizm. Odniósł się również do tzw. Führerprinzip – czyli niemal boskiego kultu oddawanego Führerowi. Pius XI uczył: „Kto wynosi ponad skalę wartości ziemskich rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelakich wartości, także religijnych, i oddaje im cześć bałwochwalczą, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga-człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze”. Encyklika Mit brennender Sorge odrzucała również zasadę pozytywizmu prawniczego – a więc zasadę wyższości prawa stanowionego nad wiecznymi normami prawa naturalnego. A więc zasadę, która w warunkach narodowosocjalistycznej III Rzeszy objawiła się takimi wynaturzeniami, jak tzw. ustawy norymberskie. Całkowicie legalnie uchwalone przez niemiecki parlament, ale depczące prawo naturalne, depczące niezbywalną godność człowieka. W encyklice Piusa XI potępiającej hitleryzm czytamy: „Jak Boże słońce wszystko oświeca, tak też prawo Jego nie uznaje żadnych przywilejów i wyjątków (...). Ponieważ jest On jedynym Stwórcą, ma prawo domagać się posłuszeństwa od poszczególnych jednostek i od wszelkiego rodzaju społeczności. Posłuszeństwo to odnosi się do wszystkich dziedzin życia, w których kwestie moralne domagają się uzgodnienia z niezmiennym prawem Bożym, i skutkiem tego – poddania zmiennego prawa ludzkiego niezmiennemu prawu Bożemu”. I na innym miejscu – odrzucając tezę, że to, co dobre dla „tysiącletniej Rzeszy”, jest również moralnie słuszne – papież pisał: „W życiu wewnętrznym państwa, mieszając dziedzinę pożytku z dziedziną prawa, zapoznaje ona zasadniczą prawdę, że człowiek jako osoba ma prawa dane mu od Boga, przeto muszą one być strzeżone przed wszelkimi atakami ze strony społeczeństwa, które by chciało im zaprzeczyć, zniszczyć je lub zlekceważyć”. Publikacja encykliki Mit brennender Sorge została zakazana w Niemczech hitlerowskich. Drukarnie czy pisma katolickie, które pomimo to ją przedrukowały, były natychmiast zamykane (tylko w samej archidiecezji mogunckiej zamknięto z tego powodu 12 drukarni). W 1937 r. gestapo stwierdzało wprost w jednym ze swoich raportów po publikacji encykliki: „Nie może już być pokoju między państwem narodowosocjalistycznym a Kościołem katolickim. Roszczenia Kościoła, mające charakter totalitarny [sic!], stanowią wyzwanie dla władz państwowych”. III Rzesza – nowe i stare metody walki z KościołemAdolf Hitler – jeśli wierzyć relacjom Hermanna Rauschninga, który przysłuchiwał się wynurzeniom przywódcy III Rzeszy w wąskim kręgu jego najbliższych współpracowników – krytykował kulturkampf Bismarcka, który próbował poradzić sobie z katolicyzmem „za pomocą paragrafów i pruskiego wachmistrza”. A do tego, ażeby „braciszkom dobrać się do skóry”, trzeba było według Hitlera przede wszystkim użyć „ośmieszenia i zohydzenia” oraz wycelować je w „lud i młodzież”. Na początku jednak – jeszcze przed skonsolidowaniem swojej władzy w Niemczech i pozbyciem się konkurentów z szeregów samej NSDAP (co stało się podczas tzw. nocy długich noży – 30 VI 1934) – Hitlerowi potrzebne było porozumienie z Kościołem. W lipcu 1934 r. został zawarty konkordat między Stolicą Apostolską a Niemcami. Ze strony kościelnej liczono na to, że dzięki tej umowie ataki prasy narodowosocjalistycznej na Kościół i katolicyzm nie przełożą się na oficjalną politykę państwa. Po roku sprawowania władzy przez Hitlera, gdy jego pozycja polityczna w Niemczech (i w NSDAP) była już zupełnie niezagrożona, okazało się, że nadzieje te były pozbawione podstaw. Władze hitlerowskie już w 1933 r. rozpoczęły systematyczne usuwanie Kościoła z życia publicznego – tak jak zalecał Hitler w swoich poufnych rozmowach – przede wszystkim ze sfery edukacji i informacji. Zakazano działalności Akcji Katolickiej oraz niemieckich stowarzyszeń i partii katolickich (na czele z „Centrum”). Na mocy dekretu z 1 września 1936 r. wprowadzono faktyczny monopol państwa nazistowskiego w zakresie organizacji młodzieżowych, nakazując przynależność całej młodzieży niemieckiej do Hitlerjugend. W lutym 1939 r. ukazał się osobny dekret, który rozwiązywał wszystkie istniejące jeszcze katolickie organizacje młodzieżowe. A w Hitlerjugend młodym Niemcom kazano uczyć się m.in. takiej piosenki: „Jesteśmy szczęśliwe Hitlerjugend, nam nie potrzeba chrześcijańskich cnót,/ Bo naszym wodzem jest Adolf Hitler,/ To nasz Zbawiciel i Pośrednik”. W III Rzeszy nie mogło być również innego niż państwowe (czyli kompletnie zideologizowane) nauczanie. W roku 1939, jeszcze przed wybuchem wojny, władze hitlerowskie nakazały zamknięcie wszystkich szkół oraz instytucji edukacyjnych prowadzonych przez Kościoły (katolicki i ewangelicki). W 1933 r. w całych Niemczech było ich ok. 15 tysięcy. Represje dotknęły również prasę katolicką w Niemczech. W momencie dojścia Hitlera do władzy (styczeń 1933) funkcjonowało w Niemczech ponad 400 tytułów prasy katolickiej (dla porównania: naziści mieli w tym czasie 120 tytułów). W kwietniu 1935 r. władze narodowosocjalistyczne wydały dekret, na mocy którego żadne pismo codzienne nie mogło zamieszczać artykułów o tematyce religijnej. Oznaczało to likwidację katolickich dzienników. Pozostałe na rynku katolickie periodyki były z kolei narażone na stałe szykany i represje. W latach 1934 – 1939 ich liczba w Niemczech zmniejszyła się z 435 do 124 (74 pisma zostały zamknięte przez władze, ponad 170 odmówiono zaś przydziału papieru, co również oznaczało ich zamknięcie). Realizowano jeszcze jedną wytyczną Hitlera, który domagał się od swoich współpracowników „ośmieszania i zohydzania” Kościoła. Począwszy od 1935 roku – a zwłaszcza po publikacji encykliki Mit brennender Sorge – prasa hitlerowska w Niemczech nie ustawała w kampaniach oszczerstw rzucanych na katolickie duchowieństwo. Wulgarny antysemityzm łączono tam z równie brutalnym antykatolicyzmem (księżom zarzucano wszystko: od rozpusty po handel obcymi walutami). W Rosji bolszewickiej taką rolę odgrywało pismo Bezbożnik. W III Rzeszy jego odpowiednikiem był Der Stürmer, w wulgarny sposób karykaturujący na równi Żydów oraz katolickich księży. Inni nie byli gorsi. Już po dokonaniu przez Niemcy anszlusu Austrii (marzec 1938) Der schwarze Korps – organ prasowy SS – zamieszczał „rewelacje” o rzekomym zepsuciu moralnym panującym w benedyktyńskich opactwach w Styrii (Austria): „Kler, który jest antynarodowy, niezainteresowany losem ludu, zepsuty moralnie, wrogi państwu i przestępczy, nie jest ani pożądanym, ani godnym, by zarządzać dobrami, które winny należeć do ludu niemieckiego. Jeśli odbierze się klerowi te dobra, to nie odbierze się mu niczego, co mogłoby do niego słusznie należeć. Z drugiej strony otrzymał on [kler] te fundacje od swoich książąt, by zarządzać nimi w interesie swego ludu, a na pewno nie po to, by prowadzić życie niechrześcijańskie w luksusie i rozpuście”. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|