|
|||
|
Świadectwo, Wszystko zaczęło się w styczniu tego roku przed feriami zimowymi. Na lekcji nauczyciel retoryki wręczył mi czasopismo Miłujcie się!. A ja ani nie chciałem, ani nie mogłem go wziąć do ręki, zupełnie nie wiedząc dlaczego… W następstwie tego wydarzenia miałem rozmowę z zaniepokojonym moim zachowaniem dyrektorem szkoły, który zachęcił mnie, bym jednak przeczytał to czasopismo. Rozczytywałem się wtedy tylko w Harrym Potterze i nie byłem świadomy ogromnie destrukcyjnego wpływu tych książek na mnie i na moją wiarę. Uświadomiłem to sobie dopiero po spotkaniu z autorką książek antymagicznych, panią Małgorzatą Nawrocką, która z mojego powodu została zaproszona do naszego Gimnazjum Klasycznego w Ostrołęce. Dotąd miałem niewielkie pojęcie o powieści antymagicznej, o sposobie kreacji świata w niej przedstawionego, o wartościach, jakie ona ze sobą niesie. Do tej pory fascynował mnie świat tworzony przez J. Rowling w cyklu powieści o Harrym Potterze. Byłem zachwycony i zauroczony klimatem magii, zjawisk cudownych, niecodziennych – i przez to tak porywających. Główny bohater imponował mi swą czarodziejską mocą, nadprzyrodzoną zdolnością, magią, którą posługiwał się, wyciągając swych przyjaciół z opresji. Na półkach mojej domowej biblioteki kolejne części przygód Harry’ego Pottera zajmowały honorowe miejsce. Miałem też na płytach filmowe wersje powieści, szachy, czarodziejską różdżkę oraz liczne plakaty, którymi pokryłem ściany swego pokoju. Świat Harry’ego Pottera pochłaniał mnie bez reszty... Do kościoła chodziłem tylko w święta, ponieważ uważałem, że uczęszczanie do niego jest zbędne. Można powiedzieć, że byłem człowiekiem niewierzącym. Wiara do niczego nie była mi potrzebna. W tamtym czasie nie korzystałem ani z sakramentu spowiedzi, ani z sakramentu Eucharystii. To wszystko radykalnie zmieniło się po wspomnianym wyżej spotkaniu, kiedy to pani Nawrocka uświadomiła mi wątpliwą wartość artystyczną i ideową utworów Rowling. Trafnie, przekonująco i z wielkim znawstwem wypowiadała się o świecie młodego maga. Zrozumiałem, że więcej w nim zła niż dobra. Że rządzą nim nieczyste moce, demony nocy, zgubne siły zła. Że pełno w nim śmierci, sadyzmu i złowrogich tajemnych mocy, które triumfują nad dobrem i niszczą to, co piękne… Moje oczy otworzyły się na obecne w powieściach Rowling praktyki okultyzmu, satanizmu oraz pseudofilozofię New Age. Zaczęło mnie to przerażać i odrażać. Dużo nad tym myślałem. Zacząłem się zastanawiać, co może wnieść w rozwój intelektualny i emocjonalny młodzieży lektura utworów Rowling. Odpowiedź na swoje pytanie znalazłem w powieściach antymagicznych Anhar i Alhar, syn Anhara autorstwa p. Małgorzaty Nawrockiej: „Widzieć należy sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Na spotkaniu z p. Nawrocką dowiedziałem się także o sympozjum na temat Magia – cała prawda. Zwróciłem się do dyrektora z prośbą o zorganizowanie wyjazdu na nie dla naszych uczniów. Dostałem zgodę i pojechaliśmy tam. Gdy wysłuchałem wielu świadectw oraz wypowiedzi na temat magii i okultyzmu, zrozumiałem, jak wielkim niebezpieczeństwem dla człowieka wierzącego jest magia, i utwierdziłem się w przekonaniu, że muszę porzucić tę drogę. Wkrótce nastąpiły wielkie zmiany nie tylko w moim postrzeganiu zjawiska potteromanii, ale również w moim systemie wartości. Całkowicie wyzbyłem się chęci sięgania po książki o małym czarodzieju. Teraz wolę Małego Księcia z planety B-612 i ogród pełen róż. Bartek P.S. A ściany mojego pokoju są dziś w kolorze słońca. Od red.: To proste świadectwo wydarzeń, które miały miejsce w marcu 2009 r., zrobiło nieoczekiwaną karierę medialną. O historii Bartka opowiedziano już w wielu chrześcijańskich rozgłośniach radiowych; z radością publikujemy je także na łamach naszego czasopisma.
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|