Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Kiedy Kościół zaakceptuje prezerwatywę? Christianity - Articles - Rodzina
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Kiedy Kościół zaakceptuje prezerwatywę?
   

Autor: Mirosław Rucki,
Miłujcie się! 3/2009 → Rodzina



Bardzo często pada pytanie, czy w obliczu straszliwej epidemii AIDS Kościół nie powinien zaakceptować prezerwatywy, która według powszechnej opinii zmniejsza ryzyko zachorowań o 60%. Nieraz słychać o „szczególnych sytuacjach”, w których prezerwatywa wydaje się jedynym rozsądnym rozwiązaniem.

 Na przykład mówi się o ludziach upośledzonych, którzy chcą podejmować współżycie seksualne, a ze zrozumiałych przyczyn nie powinni mieć potomstwa, albo o Afrykańczykach, którzy żyją w małżeństwie z osobą chorą na AIDS i chcą kontynuować współżycie seksualne pomimo choroby współmałżonka. Mówi się, że dla swojego własnego dobra powinni stosować prezerwatywy, by wyrażać sobie miłość małżeńską poprzez współżycie seksualne, a jednocześnie się nie zarazić.

W tej argumentacji brakuje tylko jednej rzeczy: zdrowego rozsądku. Oczywiste i powszechnie znane fakty przeczą lansowanej przez laickie media opinii, jakoby prezerwatywy rozwiązywały jakikolwiek problem. Wszystkim wiadomo, że swoją najwyższą skuteczność antykoncepcyjną (5 według wskaźnika Pearla) prezerwatywa osiąga jedynie wówczas, gdy dokładnie stosuje się techniki jej użycia. Na czym one polegają? Chodzi o specjalne czynności, wykonywane od samego początku współżycia (nakładanie) poprzez akt płciowy (uważanie) aż do jego zakończenia (szybkie wycofanie). W konsekwencji stosowanie prezerwatywy wymaga takiego zaangażowania i skupienia uwagi na tej gumce, że określenie „współżycie z prezerwatywą” o wiele lepiej oddaje rzeczywistość niż „współżycie z zastosowaniem prezerwatywy”. Z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że następuje wówczas stosunek przerywany przy częściowym odizolowaniu mechanicznym partnerów. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż? A ile w tym miłości romantycznej... Szkoda tylko, że media nie nazywają rzeczy po imieniu.

Jednocześnie należy pamiętać o tym, że zabezpieczenie w 60% przed zarażeniem się chorobą weneryczną, a zwłaszcza przed AIDS, jest raczej dowodem nieprzydatności prezerwatywy. Bo przecież jeżeli 100 osób podejmie współżycie z chorą osobą, pokładając ufność w gumce, to 40 z nich zginie. Kto ponosi odpowiedzialność za ich śmierć? Może papież, który nawoływał do wstrzemięźliwości seksualnej?... Postawmy sprawę uczciwie: dlaczego ani jednej sprawy nie wytoczono przeciwko producentom, sprzedawcom i propagatorom prezerwatyw, kiedy wiadomo, że co najmniej 40% wszystkich chorych na AIDS na przykład w Wielkiej Brytanii zachorowało w wyniku kontaktów seksualnych z użyciem prezerwatywy? I dlaczego Ojciec Święty Benedykt XVI został tak mocno skrytykowany, pomimo że jego nauczanie ani jednej osoby nie naraziło na śmierć?

Przyjrzyjmy się bliżej faktom, tak chętnie ignorowanym przez wszystkich, którzy bronią prezerwatyw, dających złudzenie „bezpiecznego” uprawiania seksu, i którzy twierdzą, że abstynencja seksualna jest niemożliwa i nie rozwiązuje żadnych problemów.

Przede wszystkim naukowcy amerykańscy, a także badacze z krajów Wspól­no­ty Europejskiej przeprowadzili bar­dzo dokładne badania lateksu – two­rzy­wa, z którego wytwarza się pre­zer­wa­ty­wy. Okazuje się, że w gąbczastej struk­tu­rze lateksu znajdują się otwory zwane mikroporami, które są dokładnie widoczne pod mikroskopem. Pojedynczy por w pre­zer­wa­ty­wie ma średnicę wielkości 5 mi­kro­me­trów. Do dnia dzisiejszego nie udało się wyprodukować takiej pre­zer­wa­ty­wy, która nie miałaby tych mikrootworów. 

Aby zobrazować „skuteczność” pre­zer­wa­ty­wy w sposób graficzny, przed­sta­wia­my w skali porównawczej mi­kro­po­ry w prezerwatywie oraz plemnik i wi­ru­sy chorobowe. Plemnik, wi­docz­ny na rysunku, ma w przekroju naj­szer­sze­go miejsca 3 mikrometry. Jest więc o 2 mi­kro­me­try węższy od prze­cięt­ne­go mi­kro­po­ra w prezerwatywie. Dla­te­go może się zdarzyć, że plemnik przej­dzie przez ten mały otwór. Badania w An­glii wy­ka­zu­ją co najmniej 14 takich przypadków w ciągu roku na 100 par sys­te­ma­tycz­nie stosujących pre­zer­wa­ty­wy. Taką samą liczbę podaje Światowa Organizacja Zdrowia.

Jeżeli chodzi o chorobę AIDS, to wywołuje ją wirus HIV, który znajduje się głównie w spermie, we krwi oraz w wy­dzie­li­nie pochwowej osób zarażonych. Tak więc najczęstszą drogą zakażenia tą cho­ro­bą jest współżycie seksualne. Jeżeli popatrzymy na rysunek, to zobaczymy, że wirus HIV, który ma w przekroju tyl­ko 0,1 mikrometra, jest 50 razy mniej­szy od jednego mikropora pre­zer­wa­ty­wy.

Widać stąd wyraźnie, jak wielkim i perfidnym kłamstwem jest reklama pre­zer­wa­ty­wy jako skutecznego za­bez­pie­cze­nia przed AIDS. Odpowiedzialni za głoszenie tego kłamstwa przy­czy­nia­ją się do rozpowszechniania tej strasznej śmiertelnej choroby oraz innych chorób prze­no­szo­nych drogą płciową.

Najbardziej niezaprzeczalny efekt abstynencji seksualnej (zmniejszenie o 60% przypadkowych kontaktów seksualnych) miał miejsce w Ugandzie, gdzie liczba zachorowań na AIDS zmniejszyła się od początku lat 90. ub. wieku o 70%. Podobne powiązania pomiędzy aktywnością seksualną (z prezerwatywami lub bez nich) są zauważalne również w innych krajach afrykańskich: im więcej rozpusty, tym więcej zachorowań na AIDS. Zwolennikom prezerwatyw nigdy nie udało się przedstawić jakichkolwiek danych liczbowych wykazujących spadek liczby zachorowań wskutek wzrostu sprzedaży prezerwatyw, dlatego też zamiast rzeczowej dyskusji media podejmują dużo krzyku: jaki to papież zacofany, do jakich to dobrodziejstw nie dopuszcza katolików itd.

Prawda jednak jest taka, że gdziekolwiek promowano stosowanie prezerwatyw, wszędzie tam liczba zachorowań na choroby weneryczne (w tym na AIDS) wzrastała. O tym mówi nawet British Medical Journal, powołując się na wyniki badań w Kanadzie, Szwecji i Szwajcarii. Mechanizm jest prosty: stosowanie prezerwatyw stwarza fałszywe poczucie bezpieczeństwa, prowadzące do przygodnych stosunków seksualnych.

Gdyby ktoś zapragnął pomyśleć logicznie, bez trudu by zauważył, że rozwiązaniem problemu jest abstynencja seksualna, ograniczająca współżycie wyłącznie do ram małżeństwa. Gdyby ktoś potrzebował dowodów na to, łatwo znalazłby je w postaci raportów z licznych badań potwierdzających skuteczność programów promujących abstynencję seksualną w zapobieganiu chorobom wenerycznym. Niestety, dla tych, którzy pragną za wszelką cenę odbyć kolejny stosunek, ani logika, ani argumenty nie mają znaczenia. Tacy ludzie są celem wszelkich kampanii promujących prezerwatywy, prowadzonych pomimo całego materiału dowodowego o ich nieskuteczności.

Ostatecznie wybór należy do każdej i każdego z nas. Możemy badać fakty i dowody i wyciągać wnioski. Możemy też polegać na autorytecie Kościoła, który nawołuje do odpowiedzialnego korzystania ze swojej seksualności. Kościół krytykuje prezerwatywy nie dlatego, że jest uprzedzony, tylko dlatego, że za ich pomocą dokonuje się manipulacji i kolosalnego oszustwa całych społeczeństw. Kościół, widząc fakty i analizując je z punktu widzenia dobra człowieka, nie może się zgodzić na to, żeby człowiekiem tak poniewierano.

Za dużo ludzi pokładających ufność w prezerwatywie straciło życie wskutek zarażenia się AIDS. Za dużo ludzi poszło za złudzeniem bezpieczeństwa i zniszczyło swoje małżeństwa zdradą. Za dużo dzieci, poczętych pomimo stosowania prezerwatywy, zostało zamordowanych na drodze aborcji. Ja osobiście nie mogę uznać za dobry środek, który wniósł tyle zła w życie tak wielu ludzi. W związku z tym ja osobiście cieszę się, że Ojciec Święty wraz z całym Kościołem zdecydowanie sprzeciwia się upowszechnianiu i stosowaniu tego środka. Dla mnie oznacza to, że nie tylko w „pobożnych życzeniach” jest on obrońcą prawdziwej godności ludzkiej i jedności małżeńskiej, wyrażającej się m.in. w normalnym, naturalnym współżyciu, że zależy mu na życiu każdego człowieka oraz że konsekwentnie stoi na straży prawdy.

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: