|
|||
|
Autor: Grzegorz Kucharczyk, Anglia była jednym z pierwszych krajów Zachodu, który objęła ewangelizacyjna działalność Kościoła. W VI w. misję do zamieszkujących wyspę germańskich ludów Anglów i Sasów wysłał papież św. Grzegorz I Wielki. Na jej czele stanął św. Augustyn (nie mylić ze znanym ojcem Kościoła), który został również pierwszym arcybiskupem Canterbury (katolickim prymasem Anglii). Równolegle z misją rzymską Anglię ewangelizowały misje iroszkockie, tzn. prowadzone przez mnichów irlandzkich (duchowych potomków św. Patryka, apostoła Zielonej Wyspy). Od „Obrońcy Wiary” do prześladowcy KościołaW średniowieczu Anglia była pełnoprawnym składnikiem łacińskiej christianitas (wspólnoty ludów chrześcijańskich). Dawała Kościołowi wielkich teologów i doktorów Kościoła (np. św. Anzelma z Canterbury w XII w.), wielkich krzyżowców (legendarny król Ryszard Lwie Serce) oraz wielkich świętych (np. św. Tomasz Beckett, arcybiskup Canterbury, zamordowany w XII w. na polecenie króla Henryka II). Katedra w Canterbury – miejsce męczeńskiej śmierci św. Tomasza Becketta i miejsce złożenia jego relikwii – była jednym z najbardziej znanych miejsc pielgrzymkowych nie tylko w Anglii, ale na całym Zachodzie. Pielgrzymki do tego miejsca dały Geoffreyowi Chaucerowi impuls do napisania w XIV w. Opowieści kanterberyjskich, uważanych za początek narodowej literatury angielskiej. Gdy na kontynencie w 1517 r. rozpoczęła się reformacja, w Anglii panował król Henryk VIII. Władca ten bardzo krytycznie odniósł się do nauki Marcina Lutra. Nie tylko obłożył państwowym zakazem (pod sankcją kary śmierci) propagowanie w swoim królestwie idei reformacyjnych, ale i sam postarał się mieć swój wkład w zwalczanie poglądów niemieckiego reformatora. Henryk VIII napisał mianowicie Traktat w obronie siedmiu sakramentów, odzwierciedlający katolicką naukę o sakramentach (prawdopodobnie rzeczywistym jego autorem był kanclerz Henryka VIII, wybitny mąż stanu i wielki humanista Tomasz More). W uznaniu zasług angielskiego króla dla obrony Kościoła papież Leon X nadał mu oficjalny tytuł „Defensor Fidei” – „Obrońca Wiary” (używany notabene aż do dzisiaj – przez każdego monarchę angielskiego i brytyjskiego, już dawno po tym, jak władcy angielscy zerwali z „papistowskimi błędami”...). Król Henryk VIII miał jedno pragnienie i jedną słabość. Tym pierwszym była chęć posiadania syna – następcy tronu. Tym drugim – rozwiązłe życie. Konsekwencją tych dwóch rzeczy był romans króla z Anną Boleyn – jedną z dwórek jego żony, Katarzyny Aragońskiej. Henryk VIII podjął starania w Rzymie o unieważnienie małżeństwa z Katarzyną (z którą miał jedynie córkę – przyszłą królową Marię I). Papież jednak nie zamierzał spełnić królewskich zachcianek. W tej sytuacji angielski władca postanowił udzielić rozwodu sam sobie. W 1534 r. zerwał jedność ze Stolicą Apostolską, ogłosił się głową Kościoła w Anglii i opublikował tzw. akt supremacji. Dokument ten domagał się od wszystkich – w tym także od biskupów – przysięgi wierności dla króla Henryka jako „Głowy Kościoła w Anglii”. Odmowa złożenia tej przysięgi – czyli innymi słowy trwanie przy jedności Kościoła powszechnego – oznaczała karę śmierci. Dodajmy, że Henryk VIII aż do swojej śmierci uważał się za prawowiernego katolika. Zaprzeczanie realnej obecności Chrystusa w sakramencie ołtarza czy negowanie sakramentu spowiedzi (co czynili protestanci) karał śmiercią. Z drugiej jednak strony okrutnie prześladował tych, którzy wytrwali w wierności następcy św. Piotra. Bezwzględnie tępił obecność katolickiej wiary i kultury w Anglii (np. przez masowe niszczenie klasztorów, połączone z prawdziwym ikonoklazmem, którego ofiarą padły m.in. relikwiarz św. Tomasza Becketta w Canterbury oraz wizerunek Matki Bożej z Walshingham – największego sanktuarium maryjnego w Anglii). Kardynalska purpura jak krew czerwonaTrzeba przyznać, że zdecydowana większość biskupów angielskich (z arcybiskupem Canterbury, Thomasem Cranmerem, który okazał się później zwolennikiem protestantyzmu, na czele) ugięła się pod naciskiem i zaprzysięgła wspomniany akt. Wśród tych zaś, którzy odważnie powiedzieli królewskim zachciankom „non possumus”, wybijają się dwie postaci: św. Johna Fishera, biskupa Rochester, oraz św. Tomasza More’a (Morusa). Obydwaj zostali kanonizowani jako męczennicy za wiarę w 1935 r. przez papieża Piusa XI. Biskup Rochester był właściwie jedynym angielskim biskupem, który w dniach próby bezkompromisowo stanął przy prawdzie i – płacąc najwyższą cenę – dochował wierności następcy św. Piotra. Jako „zdrajca”, został osadzony w twierdzy Tower, gdzie miał oczekiwać procesu i niechybnej egzekucji. Już w murach twierdzy doszła do niego wiadomość, że papież Paweł III, dla zaznaczenia swojej aprobaty i uznania dla jego bezkompromisowości, wyniósł go do godności kardynalskiej. W przypadku Johna Fishera purpura kardynalska nie była jednak tylko symbolicznym przypomnieniem o krwi męczenników – była zapowiedzią niedalekiej przyszłości. By skłonić kard. Fishera do ugięcia się, wysłano do jego więziennej celi kilkuosobową delegację, złożoną z biskupów, którzy już dali się złamać, zaprzysięgając akt supremacji, i namawiali kardynała do tego samego. Ten jednak miał im odpowiedzieć: „Sądzę, że raczej powinniśmy trzymać się razem w odrzucaniu tych gwałtownych i bezprawnych naruszeń i szkód, codziennie zadawanych naszej wspólnej Matce, Kościołowi Chrystusa, aniżeli za pomocą jakiegokolwiek namawiania pomagać w tym lub posuwać to naprzód... Jesteśmy oblężeni ze wszystkich stron i z trudnością możemy ujść nieprzyjacielowi. Widząc zaś, że rozpoczął się Sąd Boży, jaką można mieć nadzieję, że inni stać będą, gdy my upadniemy? Twierdza została zdradzona, nawet przez tych, którzy mieli jej bronić”. 17 czerwca 1535 r. zapadł wyrok. Kardynał Fisher został uznany za winnego zdrady stanu i skazany na śmierć przez „powieszenie, rozciąganie i ćwiartowanie”. W swoim ostatnim słowie do sędziów kardynał Fisher powiedział: „Mówiąc teraz otwarcie, co sądzę w kwestii królewskiej supremacji, myślę – i zawsze tak myślałem, i potwierdzam to po raz ostatni – że Jego Wysokość nie może sprawiedliwie żądać takiej supremacji nad Kościołem Chrystusa – tak jak to uczynił obecnie. Nie widziano i nie słyszano, by jakiś władca przed nim pretendował do tej godności. Jeśli więc król wdaje się obecnie w tę niesłychaną kwestię, bez wątpienia wywoła tym straszny gniew Wszechmocnego, na szkodę swojej własnej duszy i wielu innych, jak i na ruinę tego królestwa, które zostało mu powierzone”. 22 czerwca 1535 r. odbyła się egzekucja kard. Johna Fishera. W drodze królewskiej „łaski” miał być od razu ścięty. Wchodząc na szafot, kardynał odmawiał Te Deum i psalm Tobie, Boże, zaufałem. Przypadek (?) chciał, że biskup Rochester został ścięty w święto św. Albana – pierwszego męczennika za wiarę na obszarze Anglii. Według niektórych relacji, zanim głowa męczennika została zatknięta przy londyńskim moście (co było wówczas zwyczajową praktyką wobec zdrajców stanu), zaniesiono ją do Anny Boleyn. Ta zaś, widząc ją, miała powiedzieć: „Czy to jest ta głowa, która tak często przemawiała przeciwko mnie? Już więcej nie będzie robić szkód!”. Po czym spoliczkowała głowę męczennika. Miała się przy tym skaleczyć w jeden z palców. Rana goiła się przez wiele dni, a blizna pozostała jej do końca życia – tzn. do 1536 r., kiedy to sama stanęła na szafocie w Tower, wysłana tam na rozkaz Henryka VIII, który oskarżył ją o zdradzanie go. Święty Tomasz More – wierność intelektualisty1 lipca 1535 r. na karę śmierci został skazany Tomasz Morus. Podobnie jak kardynał męczennik, również sir More podczas swojego procesu odważnie dawał wyraz swemu przekonaniu, że akt supremacji jest de facto aktem zdrady – dziełem arbitralnego bezprawia, radykalnym zerwaniem nie tylko z Kościołem, ale i z całą przeszłością Anglii. Gdy „bezstronni” sędziowie – wśród których byli Thomas i George Boleynowie, ojciec i brat Anny Boleyn – wskazywali (zgodnie z prawdą), że niemal wszyscy bez wyjątku biskupi angielscy (wyjątkiem tym był kard. Fisher) zaprzysięgli akt supremacji, Morus odpowiadał: „Jeśli będziemy podtrzymywać swoje opinie za pomocą dowodów, świadectw i argumentacji – moja opinia będzie o wiele silniejsza od waszej, ponieważ mam po swojej stronie całą resztę chrześcijaństwa”. Przypominał, że Kościół to nie tylko żyjące pokolenie, ale to także Kościół triumfujący, świadectwo wszystkich świętych, wszystkich soborów, całej historii Kościoła w Anglii. Gdy już zapadł wyrok śmierci, More w swoim ostatnim słowie dał wyraz przekonaniu, że supremacja w Kościele nie może należeć do człowieka świeckiego, ale „prawowicie przynależy do Stolicy Rzymskiej, skoro została na ziemi osobiście przekazana przez Pana naszego św. Piotrowi i jego następcom, i podobnie jak miasto Londyn nie może stanowić prawa sprzecznego z prawem królestwa Anglii, tak też i Anglia nie może stanowić prawa sprzecznego z ogólnym prawem Chrystusowego Kościoła katolickiego”. Dodawał, że dla Anglii odmowa posłuszeństwa biskupowi Rzymu równała się nieposłuszeństwu dziecka względem rodzica. Egzekucja sir Tomasza More’a nastąpiła 6 lipca 1535 r. Według naocznych świadków Morus do końca zachował pogodę ducha. W drodze na szafot trzymał w ręku czerwony krzyż – znak Męki Chrystusa i tradycyjny znak krzyżowców. Męczeństwo londyńskich kartuzówZanim odkryto „zdradę” biskupa Fishera i Tomasza Morusa, okazało się, że „groźnymi wrogami” królestwa stali się kartuzi – zakonnicy z surowego, kontemplacyjnego zakonu. W czym mnisi zamknięci w swoich celach, gdzie byli pochłonięci modlitwą i ascezą, stali się wrogami króla Anglii? Powód był ten sam co w przypadku Morusa oraz biskupa Rochester: odmowa złożenia przysięgi uznającej w Henryku VIII „Głowę Kościoła w Anglii”. 20 kwietnia 1535 r. aresztowani zostali John Haughton, Augustine Webster i Robert Lawrence – przeorowie kartuzji w Londynie, Bauvale i Axelhome. Osadzono ich w twierdzy Tower. Uwięzieni zakonnicy zdecydowanie odmawiali złożenia przysięgi, której się od nich domagano. Odpowiadali, że bojaźń przed Bogiem powstrzymuje ich przed opuszczeniem swego Kościoła. Kara dla kartuzów za wierność Kościołowi katolickiemu była straszna. Podobnie jak tysiące angielskich męczenników musieli oni na początek przejść okrutne tortury. Skazańców powleczono najpierw na miejsce ich męki (trzy mile), przywiązanych do koni. Jak pisał naoczny świadek odbywającej się 4 maja 1535 r. egzekucji: „Wybrano gruby sznur, aby John Haughton się nie udusił i nie umarł zbyt szybko. Stołek usunięto i szlachetny zakonnik, który uczynił tak dużo dobra dla wielu i który nikogo nie skrzywdził, wisiał na szubienicy jak złoczyńca. Potem nastąpiła najgorsza część, skoro nie okazano żadnej łaski i obrzydliwy wyrok miał być wykonany co do szczegółu. Sznur przecięto i ciało spadło ciężko na ziemię. John Haughton żył jeszcze. Zdarto z niego habit i położono go na desce. Potem kat zadał skazańcowi głęboką ranę ostrym nożem w brzuch, wyciągnął jego wnętrzności i wrzucił je do wcześniej przygotowanego w tym celu ognia. Biedny męczennik przez cały ten czas był świadomy. Gdy mu to czyniono, słyszano, jak wołał: »O najświętszy Jezu, miej nade mną miłosierdzie w tej godzinie!«„. Na koniec, gdy oprawca położył swą rękę na jego sercu, aby wyrwać je z piersi, błogosławiony męczennik przemówił znowu. Niemiec Antoni Rescius, który później został biskupem pomocniczym Würzburga, był bardzo blisko. Usłyszał oto jego ostatnie słowa: „Dobry Jezu! Co uczynisz z moim sercem?”. Po śmierci błogosławionego Johna Haughtona oprawca tarł jego wyrwane serce o twarz męczennika. W ten sam sposób zginęli błogosławieni Augustine Webster, Robert Lawrence i Richard Reynolds. Każdy z nich widział nieludzkie tortury, jakim poddawano poprzednika. Każdemu też oferowano ułaskawienie, jeśli tylko złoży przysięgę Henrykowi VIII jako „Głowie Kościoła w Anglii”. Tak niewiele – wydawać by się mogło – żądano od nich. Parę słów... Ale jak mówi Pismo: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26). Aby dać wyraźnie do zrozumienia wszystkim kapłanom w królestwie Anglii, co oznacza trwanie przy „papistowskich błędach”, poćwiartowane zwłoki kartuzów rozesłano na cztery części państwa. Na postrach zaś dla pozostałych w swoim zakonnym domu kartuzów londyńskich do jego bramy przybito odcięte, skrwawione ramię przeora – bł. Johna Haughtona. Jego współbraciom pozwolono je pochować dopiero wtedy, kiedy samo odpadło od gwoździ. Na tym się jednak nie zakończyło męczeństwo kartuzów. Wkrótce po egzekucji ich przeora władze królewskie poleciły aresztować kolejnych trzech londyńskich zakonników: bł. Humphreya Middlemore’a, bł. Williama Exmew oraz bł. Sebastiana Newdigate’a. Zostali oni osadzeni w więzieniu Newgate, gdzie byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach: przykuto ich tam do ścian (z żelaznymi obręczami na szyi i na nogach) w taki sposób, że nie mogli ani leżeć, ani siedzieć, ani prosto stać. Ich egzekucja, która wyglądała tak, jak kaźń ich przeora, nastąpiła 19 VI 1535 r. Trzy lata później, 17 XII 1538 r., papież Paweł III promulgował, sporządzoną już w sierpniu 1535 r., bullę ekskomunikującą Henryka VIII i obkładającą Anglię interdyktem. Czytaj drugą część artykułu Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|