|
|||
|
Świadectwo, Mam 22 lata i od 4,5 roku mam wspaniałego chłopaka, a on ma mnie. Nasza droga rozpoczęła się już w szpitalu, gdzie nasze mamy leżały wspólnie na sali porodowej. Darek urodził się 6 godzin wcześniej i już czekał na mnie w łóżeczku w pokoju dla noworodków. Niestety, byliśmy wtedy jeszcze nieświadomi wzajemnej obecności, ale chyba można tu mówić o przeznaczeniu. Formalnie poznaliśmy się w szkole średniej, gdzie uczyliśmy się w jednej klasie. Zanim zaczęliśmy ze sobą chodzić, zrodziła się między nami przyjaźń, dzięki czemu znaliśmy swoje poglądy na Boga, małżeństwo i rodzinę. Początek naszej wspólnej drogi był piękny, ale jednocześnie dość burzliwy – pewnie większość młodych wie, o czym mówię. Właśnie wtedy postanowiliśmy wstąpić do Ruchu Czystych Serc, szukając w nim rozwiązania naszego problemu. Przeżywając wspólnie trzydniowe rekolekcje w Rzeszowie, dowiedzieliśmy się bardzo wiele na temat relacji między dwojgiem kochających się ludzi i otrzymaliśmy konkretne rady, jak walczyć o czystość w naszym związku; byliśmy zachwyceni i prawie pewni, że odtąd wszystko będzie dobrze. Niestety, już po miesiącu problem pojawił się na nowo… Pomimo tego nasza decyzja pójścia drogą prawdy, pod prąd dzisiejszego świata, była tak mocna, że nie poddaliśmy się i postanowiliśmy walczyć. W tym właśnie momencie rozpoczął się najtrudniejszy, ale jednocześnie najważniejszy etap naszej wspaniałej historii miłosnej. Walka o czystość jest bardzo trudna, wymaga odwagi i zdecydowania, ale przede wszystkim wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu. Jednym z najważniejszych elementów takiej walki jest nasza decyzja woli, która musi być przemyślana i dojrzała. Walka o czystość to walka o miłość, tę prawdziwą i na wieki. Miłość nie jest uczuciem – jest pragnieniem dobra i świętości drugiej osoby. W chwilach zwątpienia, kryzysu, kłótni pozostaje tylko ta podjęta na początku decyzja, że ja razem z tobą chcę iść do Jezusa, chcę już na ziemi doświadczyć nieba. Pamiętam kryzys, który przeżyliśmy z Darkiem dokładnie rok temu, kiedy pracowaliśmy oboje w Londynie. Przemęczeni, daleko od domu, byliśmy tam bardziej narażeni na ataki szatana. Wtedy właśnie zabrakło uczuć, a pozostała ta kiedyś podjęta decyzja, która nas uratowała. Pisząc o czystości, o tym, jakiego wymaga ona poświęcenia, jestem winna wyjaśnienie, dlaczego jej zachowanie jest tak ważne w życiu każdego człowieka, a szczególnie młodego. Dlaczego ja i Darek zdecydowaliśmy, że wolimy poczekać ze współżyciem do ślubu? Istnieje kilka powodów ku temu. Przede wszystkim chcemy, żeby nasza miłość była autentyczna, by nie były to tylko słowa, lecz postawa, która sprawia, że prowadzimy się nawzajem do Boga. Każdy potrafi powiedzieć słowa: „kocham cię”, ale nie każdy wie, co one oznaczają – że zawierają w sobie ogromną odpowiedzialność za drugą osobę. Wielu także bez oporów – a nawet z dumą – współżyje przed ślubem, nie szanując daru drugiej osoby, taktując ją jedynie jako przedmiot do użycia. Ja nie chcę tak żyć, pragnę podarować swojemu przyszłemu mężowi największy dar, jaki posiadam – siebie. Chcę, by ten dar był czysty i błogosławiony przez Boga. Moim marzeniem jest w noc poślubną powiedzieć do Darka (jeśli to właśnie on zostanie moim mężem): „Najdroższy, dziś oddaję ci siebie, wraz z całym bogactwem mojego ciała, ze swoim charakterem, który pomagałeś mi udoskonalać, i z duszą, która dzięki Tobie znalazła się bliżej Boga. Oddaję ci siebie czystą, dziewiczą, to dla ciebie taką pozostałam, by dziś ten dar właśnie tobie ofiarować”. Chłopcy, który z Was nie chciałby usłyszeć takich słów od swojej żony w tym wyjątkowym dniu?... Czystość sprawia, że jestem szczęśliwa, że mam zaufanie do swojego chłopaka i jestem pewna, że on mnie kocha. W jednym momencie naszego związku było mi bardzo trudno uwierzyć w to, że Darek mnie kocha, że w ogóle ktokolwiek może mnie kochać. Grzech wprowadza niepewność, brak akceptacji samego siebie i ogromny ból, który nie pozwala cieszyć się życiem. Widzę to dopiero teraz, kiedy już od długiego czasu żyjemy w czystości i Bóg pozwolił nam doświadczyć ogromnej radości płynącej z przebywania z drugą osobą. Dziewczyny, ile z Was jest pewnych, że Wasz chłopak kocha prawdziwie, że jest w stanie zrezygnować z Waszego ciała, by go nie splamić, by pozostało święte do czasu, gdy zostanie ofiarowane Waszemu mężowi? Najpiękniejszym darem, jaki ludzie mogą sobie ofiarować, jest miłość – ale do miłości musimy dorastać, trzeba o nią walczyć, a walka wymaga poświęceń. Dzięki trwaniu w czystości mam możliwość dbania o swój rozwój duchowy; jestem wtedy bliżej Boga, bo jak Pan Jezus powiedział w Kazaniu na górze: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Boga można oglądać już tu, na ziemi – w drugim człowieku, któremu ofiaruje się miłość i który tobie daje swój czas, troskę, zaufanie. Czystość serca zbliża do Boga, sprawia, że człowiek zakochuje się nie tylko w tej drugiej osobie, ale także w Bogu. To On właśnie staje się spoiwem związku dwojga ludzi. Bóg darem swojej miłości uczy wzajemnie się kochać. Żyję w czystości, bo chcę mieć szczęśliwe małżeństwo. Zachowanie czystości buduje wzajemne zaufanie. Jeśli ten właśnie chłopak potrafił odmówić sobie współżycia przed ślubem, jeśli żył w dyscyplinie, potrafiąc zapanować nad pobudzeniami własnego ciała, to po ślubie, gdy zdarzy się dłuższa przerwa we współżyciu, np. z powodu wyjazdu bądź choroby, on pozostanie wierny. Podobnie kobieta nie będzie szukała zaspokojenia we współżyciu z innymi mężczyznami, gdyż będzie mieć wypracowaną samodyscyplinę. Czystość sprawiła, że Darek jest moim przyjacielem, że do niego mam największe zaufanie, gdyż to właśnie on udowadnia mi, że mnie szanuje i że liczę się dla niego jako osoba, a nie przedmiot do użytku seksualnego. Czystość serca to nie tylko piękna ideologia, to nie teoria wyssana z palca, lecz życie, którego wielu ludzi już doświadczyło. Życie w szczęściu i miłości tak wyjątkowej jak miłość Boga. Aby stać się człowiekiem czystego serca, nie wystarczy jednak jeździć na rekolekcje, znać dziesięcioro przykazań i chodzić do kościoła, gdy mama każe. Trzeba mieć osobisty kontakt z Bogiem, zafascynować się Jego istotą, Jego miłością, być gotowym i otwartym na Jego dary. Warunek ten może być spełniony tylko poprzez wytrwałą i nieustającą modlitwę. W codziennym planie dnia staram się zawsze znaleźć czas na Mszę św., adorację Najświętszego Sakramentu, różaniec, koronkę do Miłosierdzia Bożego i przeczytanie chociaż małego fragmentu Pisma św. Są to dość trudne warunki, ale do spełnienia. Osobiście wiem, że zawsze, jeśli tylko człowiek chce, można znaleźć czas na Mszę św. Wymaga to tylko dobrej organizacji dnia i mobilizacji w odpowiednim momencie. Msza św. jest skarbem nieocenionym i osobiście doświadczyłam, jak wiele łask można otrzymać, będąc codziennie na Mszy św. i przyjmując Pana Jezusa z miłością do serca. Wiem, że mój rozwój duchowy – a co za tym idzie – i moja miłość bez Mszy św. byłyby nieporównywalnie mniejsze. Przyjmując codziennie Jezusa do serca, pozwalam Mu żyć we mnie – a więc i przeze mnie kochać, radować się i cierpieć. Jezus jest ze mną w radościach i trudnościach, czuję Jego obecność. Walka o czystość, jak każda inna walka, niesie ze sobą zwycięstwa i porażki, z którymi trzeba się pogodzić. Poruszyłam wcześniej kwestię wytrwałości, która właśnie w trakcie porażek jest najbardziej potrzebna – wytrwałość przystępowania do spowiedzi świętej. Były takie momenty w naszym związku, kiedy szliśmy do spowiedzi nawet trzy dni z rzędu; wiem, że to straszne i że było to ogromne marnotrawstwo Bożej łaski, ale był to jedyny ratunek. Wiem też, że Bóg dostrzegł nasze mizerne starania i odpowiedział na nie, dzięki czemu żyjemy teraz obdarzeni darem Jego miłości, mogąc uczyć się siebie nawzajem. Święty Augustyn powiedział: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” – słowa te sprawdziły się w życiu moim i Darka. Dzięki walce podjętej wbrew światu i dzisiejszej kulturze, walce z własnymi wadami, w której nie ustaliśmy, wciąż wygrywamy miłość – i mam nadzieję, że kiedyś życie wieczne. Nie ma innej drogi do nieba jak droga miłości. Miłości najpierw do Boga, a potem do ludzi. Trzeba o nią walczyć i nie poddawać się. Nawet w największych przeciwnościach należy być cierpliwym i wytrwałym, bo Bóg widzi nie tylko Twoje starania, ale także porywy serca i w momencie, w którym najmniej się tego spodziewasz, przyjdzie ze swoją łaską i wyzwoli Cię z największego upadku. Magda Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|