|
|||
|
Autor: Grzegorz Kucharczyk, Zdawałoby się, że objawienia Maryi w Fatimie przypadły na najmniej sprzyjającą im porę, a tymczasem – dzięki kontekstowi politycznemu – ukazały one tym dobitniej, że Bóg działa poprzez wydarzenia historyczne i że do Niego należy ostateczne zwycięstwo. Początki antyklerykalnej republikiW 1910 r. przewrót republikański położył kres istnieniu w Portugalii monarchii. Do władzy doszły ugrupowania republikańskie, mocno infiltrowane przez masonerię i od lat nie kryjące swoich antykatolickich fobii i uprzedzeń. Jeszcze podczas trwania puczu, który zmusił do emigracji króla Manuela II (5 X 1910), wystąpieniom antymonarchicznym towarzyszyły napaści (często inspirowane przez loże masońskie) na osoby duchowne i w ogóle na ludzi wierzących. W wyniku tych aktów agresji zginęło dwóch księży lazarystów, a do końca roku zamordowano co najmniej 15 księży i zakonników; ponadto bandy „populares” (złożone z przedstawicieli republikańskiej „ulicy”) ciężko pobiły w tym samym czasie ponad stu duchownych. Na porządku dziennym (nie tylko w stolicy, ale również na prowincji) były napaści na kościoły (tylko przez cztery dni trwania republiki zdemolowano 20 świątyń) oraz domy zakonne (wrogiem republiki okazały się m.in. przyrządy laboratoryjne znalezione w jezuickim kolegium w Campolide pod Lizboną, które doszczętnie zniszczono). Poza tym zaatakowano i zniszczono redakcje katolickich pism w Lizbonie (Portugal) oraz w Porto (Palavra). Antykatolickie pogromy republika portugalska ujęła w „ramy systemowe”. Jak pisze polski badacz tego zagadnienia prof. T. Wituch: „działania wymierzone przeciw Kościołowi nie były przypadkowe. Antykościelna i antykatolicka polityka, zainicjowana przez pierwszy rząd republikański, była aż do 1918 roku niezmiennym i pierwszoplanowym wątkiem poczynań republikanów”. Postacią symbolicznie wręcz związaną z antykatolicką polityką portugalskiej republiki był Alfonso Costa – profesor prawa w Coimbrze, brat lożowy, a przede wszystkim minister sprawiedliwości (w przyszłości również premier). Costa – portugalski odpowiednik Émile’a Combes’a, naczelnego laicyzatora III Republiki w latach 1902 – 1905 – miał ambicję w ciągu dwóch pokoleń całkowicie wyplenić katolicyzm w Portugalii (czytaj: zdechrystianizować ten kraj). Jak masoneria wykorzeniała katolicyzm w PortugaliiPodobnie jak wcześniej we Francji czy podczas niemieckiego kulturkampfu, wojna z katolicyzmem w Portugalii rozpoczęła się od uderzenia w zakony. Już 8 października 1910 r. (trzy dni po zwycięstwie rewolucji, a więc traktowano sprawę priorytetowo) rząd opublikował opracowany przez ministra Costę dekret obwieszczający kasatę wszystkich zgromadzeń zakonnych w Portugalii. Jak zawsze (na wzór Francji i Niemiec) na pierwszy ogień poszli jezuici. W trybie natychmiastowym aresztowano i wydalono z Portugalii wszystkich (388) członków Towarzystwa Jezusowego. Podobnie jak to się działo podczas innych toczonych wówczas w Europie antykatolickich „wojen o kulturę”, usunięto w Portugalii nauczanie religii w szkołach (22 X 1910), a osobom duchownym oraz instytucjom kościelnym zakazano nauczania – nie tylko w szkołach państwowych, ale również w prywatnych. Dekret z 18 X 1910 r. nakazujący usunięcie symboli katolickich z budynków użyteczności publicznej oznaczał ogólnokrajową akcję dekrucyfikacyjną w szkołach i urzędach. Z przysiąg oraz urzędowych oświadczeń usunięto wszelkie odwołania się do Boga. Katolickie święta pozbawiono charakteru świąt państwowych; jako dni wolne od pracy ostały się tylko niedziele, w urzędowej nomenklaturze określane jako „dni odpoczynku” (dekret z 26 X 1910). Osobny dekret usuwał kapelanów z armii, a wojskowym zakazano uczestnictwa w religijnych nabożeństwach w mundurze. Nadzór nad katolickimi organizacjami, a nawet nad czynnościami liturgicznymi, został oddany w ręce cywilnych komisarzy mianowanych przez władze (nie trzeba dodawać, że byli to w większości wolnomularze albo ich zwolennicy). To oni – a nie na przykład proboszczowie – mieli decydować nie tylko o zgodzie na odprawienie nabożeństwa poza murami świątyni (np. procesji Bożego Ciała), ale również o liczbie i terminie nabożeństw w obrębie danego kościoła. Ponadto duchownym zakazano noszenia sutann lub habitów w miejscach publicznych. Październikowa rewolucja Alfonsa Costy nie oszczędziła również jego macierzystej uczelni – uniwersytetu w Coimbrze. 23 X 1910 r. zlikwidowano obecny tam od sześciu stuleci wydział teologiczny. Miesiąc później z wydziału prawa usunięto katedrę prawa kościelnego (prawo kanoniczne wykładano w Coimbrze od średniowiecza). Integralną częścią antykatolickiego ustawodawstwa były zmiany przeprowadzone przez rząd republikański w prawie rodzinnym. 3 XI 1910 r. zalegalizowano i znacznie ułatwiono rozwody. Opublikowany w święta Bożego Narodzenia (datę wybrano nieprzypadkowo) roku 1910 dekret zrównywał w sensie prawnym konkubinat z legalnie zwartym małżeństwem, co w praktyce legalizowało poligamię. Z perspektywy republikańskiej czymś naturalnym było doprowadzenie do zerwania stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. 19 X 1910 r. nuncjusz apostolski musiał opuścić Portugalię; wcześniej powrócił do Lizbony wezwany do kraju przez rząd republikański portugalski ambasador przy Stolicy Apostolskiej. Zwieńczeniem antykościelnej polityki republiki był wzorowany na francuskim prawie z 1905 r. dekret o rozdziale Kościoła od państwa, opublikowany 20 IV 1911 r. Słowo „rozdział” było tylko zasłoną dymną. W istocie chodziło o wypchnięcie nie tyle Kościoła, ile katolicyzmu ze sfery publicznej oraz radykalne ograniczenie swobód Kościoła. Na mocy owego dekretu cała własność należąca do Kościoła została skonfiskowana przez państwo. Budynki kościelne miały być odtąd przez państwo „dzierżawione”, ale nie osobom duchownym czy instytucjom kościelnym, ale „stowarzyszeniom kultowym” (rozwiązanie wprost zaczerpnięte z wzorca francuskiego). Przy czym taka „dzierżawa” mogła być natychmiast odwołana przez władze państwowe, bez podania przyczyn. Jednak w odróżnieniu od francuskiego pierwowzoru portugalskie prawo zakazywało księżom nawet przynależności do tych stowarzyszeń (a co dopiero kierowania nimi). Dekret z 20 IV 1911 r. przewidywał ponadto, że w Portugalii mają pracować tylko ci księża, którzy ukończyli studia teologiczne w Portugalii (mimo że, jak widzieliśmy na przykładzie polityki władz wobec uniwersytetu w Coimbrze, te możliwości były radykalnie pomniejszane). Chodziło o zamknięcie drzwi przed duchownymi, którzy wykształcenie zdobyli na przykład w Rzymie. W prawie o rozdziale Kościoła od państwa znalazł się również zapis obligujący osoby duchowne do „oficjalnego korespondowania za pomocą poczty jedynie z władzami publicznymi, a nie między sobą”. Publikacja i odczytywanie w kościołach listów pasterskich biskupów (a także papieża) było każdorazowo uzależnione od zgody władz. Autorów dekretu absorbowała również kwestia dzwonów kościelnych, a właściwie ich dźwięku. Postanowiono więc, że bicie dzwonów w nocy będzie odtąd zakazane, a rozstrzygnięcie co do dalszego istnienia dzwonów oddano w gestię władz municypalnych. Krytykowanie zapisów prawa o rozdziale Kościoła od państwa oraz „innych praw odnoszących się do Kościołów”, jak również negatywne ocenianie „władz publicznych czy też jakiejkolwiek ich czynności lub formy rządu, bądź też praw Republiki” były zagrożone karą więzienia oraz utratą uposażenia. Dekret o rozdziale przewidywał bowiem, że duchowni mają być utrzymywani z „pensji państwowych”. W rzeczywistości owe „pensje” pochodziły w całości ze składek wiernych, z których 1/3 i tak zabierało państwo. Aby jeszcze dotkliwiej upokorzyć portugalskich katolików, Alfonso Costa i jego lożowi bracia umieścili w dekrecie zapis, że wspomniane uposażenia miały również przysługiwać księżom, którzy wcześniej zostali pozbawieni swoich urzędów przez władze kościelne (np. z powodów obyczajowych). Tym samym pieniądze pochodzące ze składek wiernych mieli otrzymywać także ci księża, którzy złamali celibat, a po ich śmierci „pensja” miała przechodzić na wdowy po nich albo na ich dzieci. Stanowcza postawa papieża i biskupówW obliczu otwartej wojny wypowiedzianej Kościołowi przez sterowaną przez masonów republikę portugalscy biskupi wystosowali do wiernych 24 XII 1910 r. list pasterski. Podkreślając swoją lojalność wobec republiki, hierarchowie zakazali jednocześnie katolikom brania udziału w jakichkolwiek akcjach wymierzonych w Kościół. Władze zakazały publikacji i odczytywania tego listu. Zakazu nie posłuchał biskup Porto, co kosztowało go uwięzienie w Lizbonie. W odpowiedzi na dekret o rozdziale Kościoła od państwa biskupi Portugalii raz jeszcze wystosowali wspólny list pasterski do wiernych w dniu 5 V 1911 r. Zaprotestowali w nim przeciwko temu nowemu, antykościelnemu prawu. W konsekwencji władze wydały wyrok banicji na patriarchę Lizbony Antonia Mendesa Belo i biskupów z Braganzy, Faro, Lamego, Portalegre oraz Viseu (w więzieniu już wcześniej przebywał biskup Porto). W ten sposób cały episkopat Portugalii znalazł się na wygnaniu. Była to rzecz bez precedensu w historii tego kraju i niespotykana w dziejach żadnego innego państwa. Rozpętane przez republikę (czytaj: masonerię) prześladowania Kościoła w Portugalii spotkały się ze zdecydowaną reakcją Rzymu. Papież Pius X ogłosił 24 maja 1911 r. encyklikę Iamdudum Lusitaniae. Potępił w niej „występny i szkodliwy” dekret o rozdziale Kościoła od państwa, nazywając go „prawem, które pogardza Bogiem i odrzuca wiarę katolicką”. Ojciec Święty nie miał też wątpliwości co do celu tego i innych antykościelnych praw: „sprowadzenie Kościoła do poddaństwa wobec Państwa, poprzez prześladowanie Go we wszystkim, co dotyczy Jego świętej władzy i ducha”. Miarą zacietrzewienia portugalskich laicyzatorów, którzy własną ideologię przedkładali nad portugalską rację stanu, było dążenie republikańskiego rządu do rozciągnięcia antykatolickiej legislacji również na należące do Portugalii obszary kolonialne. Przechodzono przy tym do porządku dziennego nad faktem, że obecność Kościoła na tych terenach (od XV w.) była najsilniejszym czynnikiem integrującym kolonie z metropolią. W 1913 r. rząd zadecydował o wysłaniu do kolonii „misji laickich”, które miały zastąpić tam pracę wykonywaną przez katolickie duchowieństwo. Więcej rozsądku od władz w metropolii miała administracja kolonialna, która (na przykład w Angoli i Mozambiku) wprost odmówiła realizowania na swoim terenie laickiej polityki. „Misje laickie” były jednym z pomysłów Alfonsa Costy, który w styczniu 1913 r. został premierem. Jego rządy to prawdziwie wojujący antyklerykalizm. Dosłownie. Tutaj również Costa naśladował swoich francuskich poprzedników, którzy w epoce rządów Émile’a Combes’a (1902 – 1905) wysyłali w kraj bojówki walczące z takimi „przejawami klerykalizmu”, jak uroczystości pierwszokomunijne czy procesje w uroczystość Bożego Ciała. Costa odwołał się do pomocy karbonariuszy (carbonaria – radykalny odłam masonerii). Bojówki karbonariuszy – w policyjnych aktach figurujące jako „nieznani sprawcy” – korzystały z całkowitej bezkarności przy wcielaniu w życie programu premiera Costy, chcącego zrobić z Portugalii państwo całkowicie laickie. Do działań tego typu należało m.in. obrzucenie bombami w 1913 r. procesji ku czci św. Antoniego, która tradycyjnie przeszła ulicami Lizbony 10 czerwca. W wyniku tego bestialskiego zamachu zginęło kilkanaścioro wiernych, w tym kilkoro dzieci. Tego typu „antyklerykalne przygody” były nie do zaakceptowania nawet dla bardziej umiarkowanych republikanów. 25 I 1914 r. premier Costa został zmuszony do złożenia dymisji. Nowy rząd, kierowany przez Bernardina Machado, złagodził antykatolicką politykę swoich poprzedników. W lutym 1914 r. zezwolono na powrót biskupów z wygnania. Zgodzono się również na udział księży w „stowarzyszeniach kultowych” administrujących budynkami kościelnymi. Miarą „liberalizacji” było zezwolenie na noszenie sutann przez księży. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|