|
|||
|
Autor: Grzegorz Kucharczyk, Na początku lat 50. komuniści przystąpili do otwartej konfrontacji z Kościołem, czego przejawem były represje wymierzone w biskupów. W styczniu 1951 r. został aresztowany ordynariusz kielecki biskup Czesław Kaczmarek, którego we wrześniu roku 1953 komunistyczny sąd skazał, jako „wroga ludu polskiego, reakcjonistę, zwolennika faszyzmu i zdrajcę najistotniejszych interesów narodu”, na 12 lat więzienia – za „usiłowanie obalenia przemocą władzy robotniczo-chłopskiej i ludowodemokratycznego ustroju Polski”. W 1952 r. komunistyczne władze usunęły z urzędów katowickich biskupów (ordynariusza – ks. Stanisława Adamskiego oraz jego sufraganów – ks. ks. Juliusza Bieńka i Herberta Bednorza). Jesienią tego samego roku UB przeprowadziło atak na metropolitalną kurię w Krakowie. Pod zarzutem „nielegalnego handlu dewizami” zostali aresztowani arcybiskup Eugeniusz Baziak i jego sufragan biskup S. Rospond. Tym akcjom wymierzonym w hierarchów towarzyszyły represje zastosowane wobec ich duchowieństwa diecezjalnego. Jednym z aresztowanych kapłanów w procesie kurii krakowskiej był ks. Józef Fudali (ur. 1919). Został on uwięziony we wrześniu 1952 r. W trakcie śledztwa poddano go okrutnym torturom (m.in. oprawcy wybili mu zęby). Podczas procesu odwołał złożone w śledztwie zeznania, wskazując, że zostały wymuszone torturami. Ostatecznie sąd wojskowy skazał go na 13 lat pozbawienia wolności „za szpiegostwo”. Ksiądz Fudali więzienia nie przeżył – zmarł w szpitalu więziennym w 1955 r., oficjalnie „po operacji woreczka żółciowego”. Podobny los spotkał ks. Piotra Oborskiego (ur. 1907), aresztowanego w ramach zakrojonej na szeroką skalę akcji wymierzonej w ordynariusza kieleckiego biskupa Czesława Kaczmarka (poza nim komuniści zatrzymali wówczas również m.in. wikariusza generalnego ks. Jana Jaroszewicza, a także kilkunastu księży z kieleckiego seminarium duchownego, kurii oraz pracujących w parafiach). W 1951 r. sędziowie sądu wojskowego w Krakowie skazali ks. Oborskiego na dożywotnie więzienie. Gdy podczas rozprawy zapytano się go, czy przyznaje się do zarzucanych mu czynów („szpiegostwo na rzecz Watykanu i USA”), kapłan odpowiedział: „Nie przyznaję się, na co dowodem jest moje ciało” – po czym pokazał obrażenia, które powstały wskutek zadanych mu tortur. Więzienia w Rawiczu nie przeżył, gdyż do kaźni, której poddano go w śledztwie, doszły jeszcze udręczenia więzienne (np. regularne kary karceru). Ksiądz Oborski zmarł w szpitalu więziennym w Rawiczu w czerwcu 1952 r. Jak wiadomo, we wrześniu roku 1953 do więzienia trafił prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, autor listu pasterskiego episkopatu Polski z maja owego roku, w którym to piśmie polscy biskupi odrzucali uzurpacje komunistycznych władz wobec spraw Kościoła (por. dekret O obsadzaniu stanowisk kościelnych). Sprzeciw Kościoła wobec próby skomunizowania Polski po aresztowaniu prymasa przeniósł się na poziom parafii. Jak bardzo był to skuteczny opór, pokazał sierpień 1956 r., kiedy to na uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej przybyło na Jasną Górę ok. miliona wiernych, którzy modlili się nieopodal pustego tronu prymasowskiego. To wydarzenie było dla komunistów drugim poważnym sygnałem (po poznańskim Czerwcu), że próby stworzenia „nowej Polski” zakończyły się fiaskiem. Zmuszeni przez społeczeństwo, komuniści wypuścili z więzienia prymasa Polski jesienią 1956 r. „Socjalizm z ludzką twarzą” przybrał w październiku tego roku oblicze Władysława Gomułki, które z kolei dość szybko – zwłaszcza w odniesieniu do relacji z Kościołem – przyjęło dobrze znane rysy Bolesława Bieruta oraz szefów SB Stanisława Radkiewicza i Jakuba Bermana. Już w roku 1958 rozpoczęło się usuwanie katechezy ze szkół. Zastosowano w tym celu całą gamę nacisków administracyjnych oraz podatkowych na Kościół. Rozpoczęto m.in. pobór kleryków do wojska (z jasno wyznaczonym celem: ateizowania ich). Znane są także rozpętane przez Gomułkę histeryczne kampanie propagandowe wymierzone w biskupów: w 1965 r. z okazji opublikowania listu biskupów polskich do biskupów niemieckich i rok później konkurencyjne wobec uroczystości milenijnych obchody „tysiąclecia państwa polskiego” (choć zdarzały się wśród lokalnych aparatczyków przypadki kuriozalnej nadgorliwości, która kazała im świętować „tysiąclecie PRL”). Kuriozalne było również aresztowanie przez SB kopii Obrazu Jasnogórskiego, który po Milenium rozpoczął peregrynację po Polsce. Także w 1958 r. Sekretariat KC PZPR nawoływał partyjny aparat w całym kraju do przeciwstawienia się „ofensywie wojującego klerykalizmu” oraz „obłędnemu programowi wtrącania Polski w mroki obskurantyzmu”. W ramach walki z „obskurantyzmem” podjęto wówczas szeroko zakrojoną akcję dekrucyfikacyjną, łamiąc przy tym brutalnie opór wiernych (m.in. podczas bitwy o krzyż w Nowej Hucie). W roku 1959 szef Urzędu ds. Wyznań Jerzy Sztachelski sporządził dla Zenona Kliszki (odpowiedzialnego w Biurze Politycznym KC PZPR za kształtowanie polityki wobec Kościoła) notatkę opatrzoną znamiennym tytułem: Nowy okres walki z kościołem [pisownia oryginalna – G.K.]. Znalazły się w niej następujące wytyczne: „1. Pomijać, jak gdyby nie istniał; 2. Odebrać perspektywę rozwoju i pracy; 3. Obniżyć autorytet, gdy można – ośmieszać; 4. Demaskować – pokazać, o co chodzi; 5. Duży nacisk na akcję laicyzacji”. Przed „obskurantyzmem” miały bronić środki specjalne przedsięwzięte przez ekipę Gomułki – a więc utworzenie IV Departamentu w MSW, wyspecjalizowanego w rozpraszaniu „mroków” (czytaj: w walce z Kościołem), i wzmożenie inwigilacji duchowieństwa. W roku 1963 zgodnie z poleceniem szefa MSW, ministra W. Wichy, nie tylko każdemu księdzu, ale również każdemu alumnowi rozpoczynającemu studia w wyższym seminarium duchownym należało zakładać „teczkę ewidencji operacyjnej księdza” (TEOK). Było to spowodowane tym, że jak wyjaśniał minister Wicha: „Praca operacyjna SB to nie tylko dopływ informacji – to również prowadzenie w łonie kleru inspirowanej przez nas działalności w kierunku rozbijania i paraliżowania zamiarów hierarchii kościelnej, poprzez agenturę i kombinacje operacyjne”. Zmieniły się więc metody walki z Kościołem: już nie fizyczny terror, ale próby rozbijania i agenturalnej infiltracji – co bynajmniej nie oznacza, że poniechano nękania kapłanów i przeszkadzania im w pracy duszpasterskiej, która – z pozoru – nie niosła z sobą bezpośrednich zagrożeń dla „ustroju Polski Ludowej”. W zideologizowanym państwie wszystko było podejrzane. W okresie stalinowskim były to m.in. sodalicje mariańskie, za Gomułki natomiast – apostolat trzeźwości i ruch oazowy. Obaw „władzy ludowej” co do antyustrojowego potencjału tych duszpasterskich inicjatyw boleśnie doświadczył na sobie ksiądz Franciszek Blachnicki. W okresie II wojny światowej był on więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitzu, po przyjęciu zaś święceń kapłańskich dał się poznać jako szczególnie gorliwy duszpasterz młodzieży. W 1957 r. z jego to właśnie inicjatywy zorganizowano przy katowickiej kurii apostolat trzeźwości, który od początku swojego istnienia został odebrany przez ekipę Gomułki jako przedsięwzięcie wymierzone w podstawy ustrojowe Polski Ludowej. W roku 1960 SB dokonała rewizji w pomieszczeniach zajmowanych przez Krucjatę Wstrzemięźliwości (tak oficjalnie nazwano tę antyalkoholową akcję ks. Franciszka) w Katowicach. Skonfiskowano wówczas m.in. publikacje nawołujące do wstrzemięźliwości w spożywaniu alkoholu oraz powielacz, na którym owe materiały były drukowane, a lokal i kaplicę Krucjaty opieczętowano. W niedługim czasie postawiono ks. Blachnickiemu zarzut „kolportowania materiałów w treści swej zawierających fałszywe i tendencyjne wiadomości o rzekomym prześladowaniu Kościoła katolickiego w Polsce, co mogło wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego”. W lipcu 1961 r. twórca Krucjaty Trzeźwości został skazany na 9 miesięcy więzienia za „rozpowszechnianie bez zgody cenzury tekstów religijnych drukowanych na nielegalnym sprzęcie poligraficznym” (chodziło o wspomniane broszurki poświęcone zagrożeniu alkoholowemu). Na tym jednak się nie skończyły kłopoty ks. Blachnickiego z komunistyczną władzą. W roku 1966 bezpieka i Milicja Obywatelska (pod nadzorem prokuratury) rozpoczęły dochodzenie w sprawie organizowanego przez kapłana ruchu oazowego, który został zakwalifikowany jako „nielegalna działalność” polegająca na „produkowaniu i odpłatnym kolportowaniu wydawnictw bez wymaganego zezwolenia właściwego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk”. Pomieszczenia Ruchu Światło-Życie w Krościenku niejednokrotnie były w tamtym czasie poddawane rewizji, a materiały duszpasterskie konfiskowane. Pomimo tych szykan ruch oazowy rozwijał się żywiołowo. Kiedy zaś po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 r. ks. Blachnicki, przebywający wówczas w RFN, stworzył Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów, której głównym celem była praca na rzecz duchowego wyzwolenia Europy Wschodniej spod komunistycznej dominacji, rozpoczął się kolejny etap jego prześladowania przez komunistyczne władze PRL. Jego działalność w Niemczech Zachodnich była rozpracowywana zarówno przez PRL-owską bezpiekę, jak i wschodnioniemieckie Stasi. W lutym 1983 r. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie przedstawiła (zaocznie) ks. Blachnickiemu zarzuty „działalności na szkodę interesów politycznych PRL”. Krótko po tym został wydany nakaz aresztowania księdza Franciszka, za którym władze z okresu stanu wojennego rozesłały list gończy. Ksiądz Franciszek Blachnicki zmarł 27 II 1987 r. w Carlsbergu (RFN). Dodajmy, że śledztwo przeciwko niemu zakończono dopiero w roku… 1992! W roku 2000 zaś zakończona została pierwsza faza procesu beatyfikacyjnego założyciela ruchu oazowego. Okres rządów Edwarda Gierka (1970 – 1980) to czas oficjalnie proklamowanej przez władze PRL „normalizacji stosunków z Kościołem”. Takie były deklaracje, a w rzeczywistości komuniści kontynuowali swoją, zmodyfikowaną nieco po 1956 r., politykę wrogości wobec Kościoła – tyle że już bez wcześniejszych histerycznych kampanii propagandowych, motywowanych kompleksem Gomułki – i nawet przezeń nieskrywanym – w odniesieniu do osoby prymasa Wyszyńskiego. W roku 1973 w ramach IV Departamentu MSW utworzono tzw. Grupę D – wydzieloną komórkę przeznaczoną do prowadzenia akcji dezinformacyjnej i sabotażowej (m.in. poprzez niszczenie kościelnego mienia) wobec Kościoła. Zintensyfikowano wtedy także próby werbowania agentów wśród katolickiego duchowieństwa. Przykład księdza Romana Kotlarza potwierdza jednak, że w stosunku do szczególnie „upolitycznionych” kapłanów nie wahano się sięgnąć po dawno wypróbowane środki. Ksiądz Kotlarz został mianowicie poddany intensywnej inwigilacji już na początku lat 70. Niejednokrotnie był bity przez „nieznanych sprawców”. Kiedy w roku 1976 doszło do antykomunistycznego protestu robotników Radomia, ks. Kotlarz błogosławił manifestantów, a w swoich kazaniach przypominał historię robotniczych protestów w PRL (począwszy od poznańskiego Czerwca). Reakcja bezpieki była natychmiastowa. W lipcu i sierpniu 1976 r. kapłan ów był systematycznie bity przez funkcjonariuszy SB, którzy nachodzili go nocą na plebanii. Duszpasterz radomskich robotników zasłabł przy ołtarzu podczas odprawiania Mszy św. w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Zmarł trzy dni później (w wieku 48 lat) na skutek obrażeń poniesionych w wyniku ciężkiego pobicia. Do dzisiaj zbrodnia na księdzu Kotlarzu nie doczekała się wyjaśnienia (sprawę umorzono w 1991 r.). Przełomu w stosunkach Kościoła z władzami PRL nie przyniósł wybór kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową (chociaż – jeśli wierzyć relacjom – na wieść o wyniku rzymskiego konklawe towarzysz I sekretarz miał powiedzieć tylko dwa słowa: „Jezus, Maria!”). Powstanie „Solidarności”, a następnie wprowadzenie stanu wojennego przez ekipę gen. Jaruzelskiego zwiększyły agresję władz komunistycznych wobec Kościoła. Nie zamierzały one rezygnować z kursu konfrontacyjnego. W 1986 r. Wydział Społeczno-Prawny KC PZPR stwierdził (co zostało następnie zaaprobowane przez Sekretariat KC PZPR), że „lata 1986 – 1987 powinny być początkiem odzyskiwania zawłaszczonych przez Kościół w latach 80. wielu obszarów społecznych, na których wcześniej był nieobecny, bądź też został z nich wyparty”. „Odzyskiwanie” owo rozpoczęło się zresztą wcześniej – przy pomocy funkcjonariuszy SB. W roku 1984 doszło bowiem do znanej zbrodni na kapelanie „Solidarności” księdzu Jerzym Popiełuszce. Do dzisiaj nie jest w pełni wyjaśnione tło tej zbrodni ani też nie zostali dotychczas wskazani faktyczni mocodawcy morderców ks. Jerzego. Charakterystyczne słowa, już po ujawnieniu tego bestialskiego mordu, padły z ust gen. Jaruzelskiego na posiedzeniu rządu: „Co mądrzejsi [duchowni] czują, że stereotyp nieskazitelnego Popiełuszki niełatwo będzie utrzymać. On jest męczennikiem nie za wiarę, ale za politykę, za sianie nienawiści. (...) Mnie się wydaje, że myśmy nawet zbyt późno wpadli na ten pomysł czy właściwie tow. Urban wpadł, in extenso prawie parę tych kazań [ks. Popiełuszki] cytując”. Zbrodnie na osobach duchownych popełniano do samego końca istnienia PRL. Na początku 1989 r. „nieznani sprawcy” zamordowali trzech księży: Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca oraz Sylwestra Zycha. Wszyscy oni na długo przed śmiercią byli inwigilowani i nachodzeni przez SB. Kapłani owi znani byli z działalności „wymierzonej w ustrój PRL”. Ksiądz Niedzielak jako proboszcz parafii pw. św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach od 1977 r. zaangażował się w upamiętnienie Poległych na Wschodzie (w tym w rozpowszechnianie prawdy o zbrodni katyńskiej). Ksiądz Suchowolec, kolega ks. Popiełuszki, pełnił funkcję kapelana Konfederacji Polski Niepodległej, a ks. S. Zych od czasu wprowadzenia stanu wojennego był traktowany (obok ks. Henryka Jankowskiego i ks. Jerzego Popiełuszki) jako czołowy „siewca nienawiści”. Grzegorz Kucharczyk . Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|