|
|||
|
Autor: Mieczysław Guzewicz, Podstawą rozumienia i realizacji wszelkich prawd ewangelicznych w małżeństwie jest miłość. Przecież to właśnie ona doprowadza młodych ludzi do ołtarza i ją ślubujemy sobie uroczyście i publicznie w czasie zawierania małżeństwa. Czy jednak do końca zdajemy sobie sprawę, czym naprawdę jest to doświadczenie? Dokonując refleksji nad zagadnieniami związanymi z małżeństwem, powinniśmy jak najczęściej sięgać do słów Jana Pawła II. Dorobek tego papieża jest tak wielki i wartościowy, że zaniedbaniem byłoby niekorzystanie z niego. Wielokrotnie napotykać będziemy profetyczny wymiar zapisanych i pozostawionych przezeń słów, których odczytywanie może nastąpić w określonych i pokazanych przez Boga okolicznościach. Do takich przesłań zaliczam dwa papieskie stwierdzenia, zawarte w różnych miejscach i powstałe w różnych okolicznościach, ale nierozerwalnie ze sobą związane: „Przyszłość zależy od miłości” (Przed sklepem jubilera). „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie pozbawione jest sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością” (Redemptor hominis). Spójrzmy najpierw na pierwsze zdanie. Wiele lat temu przeczytałem ten tekst, stanowiący medytację nad wartością sakramentu małżeństwa, zapisany przez przyszłego papieża w roku 1960. Byłem wówczas – i nadal jestem – pod wrażeniem wielkiego wyczucia autora w odniesieniu do tej problematyki. Tak piękne i dogłębne ukazanie miłości dwojga ludzi, z aspektem nieszczęścia i wpływu upadków rodziców na świadomość dzieci, potwierdza prawdę, że niekoniecznie trzeba żyć w małżeństwie, aby dobrze rozumieć te treści. Jako małżonkowie musimy pogodzić się z faktem, że wielu kapłanów może mieć nam dużo do powiedzenia w zakresie tej problematyki. Nie godzę się ze słowami, które często słyszę: „a co on może nam powiedzieć o małżeństwie, skoro nigdy nie miał żony?”. Karol Wojtyła stał się wyjątkowym wzorem osoby duchownej będącej jednocześnie wielkim znawcą zagadnień miłości, małżeństwa i rodziny. Spróbujmy na nowo odczytać słowa: „Przyszłość zależy od miłości”. Dowiadujemy się z nich, że miłość jest warunkiem życia oraz rozwoju człowieka i ludzkości. Ale kiedy łączymy je z wypowiedzią z encykliki: „Człowiek nie może żyć bez miłości”, owa miłość bardzo nam się ukonkretnia. Można powiedzieć, że przyszłość zależy od miłości, gdyż bez niej człowiek nie może żyć. Jeżeli żyje bez miłości – co jest możliwe – nie ma przyszłości. Jego życie obecne i przyszłe pozbawione jest sensu i perspektyw. W miejsce miłości wkrada się wyniszczenie. Najpierw jest to autodestrukcja, a następnie zagłada innych, ludzkości. Miłość, która warunkuje teraźniejszość i przyszłość, bez której nie można żyć, jest miłością bardzo konkretną. Przede wszystkim jest to Miłość Objawiona i w pełni zdefiniowana: „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8). To także jest zrozumiała i bardzo mocno odczuwalna prawda: człowiek nie może żyć bez Boga, bez Niego nie ma przyszłości. Każda miłość ludzka wypełnia się i realizuje dzięki miłości Boga. Doświadczenie miłości Bożej do człowieka, a więc objawianie się Boga człowiekowi, dokonuje się w konkretnych sytuacjach. Głównie jest to miłość małżeńska, wzrastająca i rozwijająca się w sakramentalnym związku małżeńskim. W innym miejscu wspominanego przez nas dramatu Karol Wojtyła napisał: „A my oboje z Andrzejem z pomocą dwóch obrączek stajemy się jednością”. Pobłogosławione obrączki, będące widzialnym znakiem stałej obecności Jezusa, tworzą jedność: „Nowi ludzie – Teresa i Andrzej dotąd dwoje, lecz jeszcze nie jedno, odtąd jedno, chociaż nadal dwoje”. Przyjęcie sakramentu małżeństwa to, zgodnie ze słowami Jezusa, moment nowych narodzin z wody i z Ducha: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić” (J 3, 5-7). Przyjęcie każdego sakramentu daje możliwość doświadczenia ponownych narodzin, lecz niewątpliwie sakrament małżeństwa jest okolicznością szczególną. Małżonkowie wchodzą w rzeczywistość boską i przez swoją jedność wtapiają się w jedność Trójcy Przenajświętszej, stają się Jej ikoną. Jedność Trzech Osób Boskich to niezgłębiona tajemnica, nieprzenikniona głębia, która przez małżeństwo staje się dostępna, która się przez nie urzeczywistnia. Sakrament małżeństwa stwarza taką możliwość, daje predyspozycję, zdolność uczestniczenia w tajemnicy Trójcy. Istotą jedności Boskich Osób jest miłość, podobnie jest ona istotą małżeństwa. Małżonkowie przez miłość i dzięki sakramentowi są jednością i ciągle muszą się nią stawać. Trójca Przenajświętsza od początku jest pełnią jedności, małżonkowie muszą do niej dorastać. Staje się to możliwe dzięki nieograniczonemu dostępowi Bożej łaski. Mąż i żona stale muszą „przetwarzać się” w obraz, ikonę Trójcy. Jest to wyjątkowy sposób tworzenia dzieła sztuki. Artyści otrzymują talent, wszelkie narzędzia, płótno i zapewnienie, że jeżeli zabiorą się uczciwie do pracy, to Bóg poprowadzi ich rękę. „Ciało – przez nie przesuwa się myśl, nie zaspokaja się w ciele – i przez nie przesuwa się miłość. Tereso, Andrzeju – czytamy w dramacie – szukajcie przestrzeni dla myśli w swych ciałach, dokąd są, szukajcie przestrzeni miłości”. „Szukajcie (…), dokąd są” – to nie tylko zachęta, jest to odwieczny nakaz, zobowiązanie i warunek. Życie ziemskie jest po to dane, aby wyrażać miłość, malować obraz Boga Trójjedynego. Takie jest zadanie małżeństwa, jego rola i cel. Człowiek nie może żyć bez miłości, musi być nią karmiony. Małe dziecko do swojego rozwoju już po narodzinach potrzebuje konkretnych warunków. Rozwój biologiczny, fizjologiczny zależy od pokarmu, temperatury, pielęgnacji i wielu innych czynników zewnętrznych. Ale rozwój dziecka jako osoby doskonałej, stworzonej na obraz i podobieństwo Boga, zależy przede wszystkim od miłości. Nie można jednak powiedzieć, że miłością będącą niezbędnym składnikiem rozwoju i warunków życia jest miłość matki lub opiekunki. Owszem, w niektórych sytuacjach będzie to tylko taka miłość, ale będzie ona w pewnym sensie „pokarmem zastępczym”. Pełnowartościowa miłość, w klimacie której dziecko będzie rozwijać się prawidłowo, to miłość jego rodziców do siebie wzajemnie. Wówczas, już od początku, dziecko jest owocem miłości i jako taki owoc ma klimat zapewniający pełny rozwój. Miłość matki jest także efektem miłości małżeńskiej. Niezależnie od niej będzie istnieć, ale także w stopniu niepełnym. Do pełni miłości matczynej potrzebna jest miłość obojga. Miłość małżeńska jest glebą do rozwoju pełnowartościowej miłości matczynej. Człowiek nie może żyć bez miłości rodziców do siebie. Można powiedzieć, że Boża miłość uobecnia się we wzajemnej miłości ludzi. Oczywiście, jest to stwierdzenie wymagające dopowiedzenia. Bóg jest doskonały, bez braków, dlatego Jego miłość nie ma żadnych ograniczeń i uwarunkowań. W całej historii człowieka, objawionej w słowie Bożym, trwanie ludzkości zawsze związane było nierozerwalnie z miłością Boga. W momencie zaistnienia człowieka relacje ludzkie w naturalny sposób stały się płaszczyzną objawienia miłości Bożej. W tym znaczeniu miłość Boża potrzebuje człowieka, aby mogła stać się odczuwalną, widoczną i karmiącą. Dlatego od początku istnienia miłość Boża objawia się w relacjach międzyludzkich. Najpełniej, zgodnie z tekstami objawionymi, dokonuje się to w pobłogosławionym związku mężczyzny i kobiety, tworzących jedno ciało. Miłość w takiej relacji w bezpośredni i naturalny sposób przenika na dzieci i staje się niezbędnym warunkiem życia i rozwoju na każdej płaszczyźnie. Jej brak zawsze będzie komplikował rozwój, będzie się przyczyniał do powstawania braków. W konsekwencji doprowadza to do wyniszczenia osoby i społeczeństwa. Można śmiało powiedzieć, że ponieważ człowiek nie może żyć bez miłości, której głównym źródłem jest miłość małżeńska, ona właśnie staje się fundamentem i warunkiem istnienia całej ludzkości i od też niej zależy przyszłość społeczeństwa oraz pojedynczego człowieka. Skoro na miłości małżeńskiej opiera się przyszłość człowieka i świata to, aby temu sprostać właśnie na niej potrzebne jest skoncentrowanie uwagi i wysiłku. Wszystkiego na temat tej miłości dowiadujemy się z kart Pisma Świętego. Jezus objawia miłość czytelnie i w pełni. Problemem jest realizacja. Raczej wiemy, jak ma być, mamy jednak trudności z urzeczywistnianiem. Najpierw więc spojrzymy na obraz miłości pozostawiony przez Jezusa, a następnie spróbujemy pomóc sobie w realizacji. Zaniedbanie tej płaszczyzny zawsze przyniesie skutki negatywne. Występuje tu taka zależność, że konsekwencje negatywne niszczą najpierw osoby związane sakramentem, a następnie dzieci: „Oto dziedzictwo Moniki: pęknięcie tamtej miłości (jej rodziców) – czytamy w dramacie Karola Wojtyły – zatrzymało się w niej tak głęboko, że własna miłość zaczyna się też od pęknięcia”. Budowanie jedności, przybliżanie się do ideału miłości, jakim jest relacja Osób Boskich, ma szansę najpełniej realizować się poprzez miłość małżeńską. Ta natomiast najwyższy wymiar osiąga w postawie bezgranicznej ofiary. Można próbować innych sposobów, ale szybko może się okazać, że małżeństwo staje się profanacją ikony Trójcy.
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|