|
|||
|
Autor: Mieczysław Guzewicz, To, co po ludzku niemożliwe, dzięki Bożej łasce staje się możliwe. Małżonkowie, przez sakramentalność swojego związku, mają zagwarantowany nieograniczony dostęp do Bożego wsparcia. Zechciejmy tylko korzystać z tej możliwości. W ostatnim numerze pisałem o postawie wybaczenia w małżeństwie i o konieczności przyjmowania cierpienia. Wiem, że ewangeliczne prawdy, szczególnie te dotyczące wybaczenia, niesienia krzyża, miłowania nieprzyjaciół, jawią się jako bardzo trudne – czy wręcz niemożliwe – do zrealizowania w codziennym życiu. Nie wolno nam jednak zbyt łatwo się poddawać i zapominać, jak ogromna moc zawiera się w sakramencie małżeństwa. To, co po ludzku niemożliwe, staje się możliwe dzięki Bożej łasce. Małżonkowie, przez sakramentalność swojego związku, mają zagwarantowany nieograniczony dostęp do Bożego wsparcia. Zechciejmy tylko korzystać z tej możliwości. W tym kontekście, ale też jako kontynuację podjętych wcześniej zagadnień, zachęcam do rozważenia kolejnych treści. „Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej!” (Ef 5, 21)Powyższe słowa zawierają całą syntezę treści biblijnych dotyczących małżeństwa. Streszczają w sobie przesłanie z pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju oraz naukę Jezusa dotyczącą sakramentalnego związku mężczyzny i kobiety. „Bojaźń Chrystusowa”, a więc bojaźń Boża, jest podstawą wszelkiej autentycznej religijności, odniesienia stworzenia do Stwórcy. W Księdze Mądrości Syracha znajdujemy bogate wyjaśnienie istoty bojaźni Bożej: „Bojaźń Pańska to chwała i chluba, wesele i korona radosnego uniesienia. Bojaźń Pańska zadowala serca, daje wesele, radość i długie życie. Temu, kto się Pana boi, dobrze będzie na końcu, a w dniu swej śmierci będzie błogosławiony. Początkiem mądrości jest bojaźń Pana i dla tych, którzy są Mu wierni, wraz z nimi została stworzona w łonie matki. Założyła u ludzi fundament wieczny, a u ich potomstwa znajdzie zaufanie. Pełnia mądrości to bać się Pana, który upoi ich owocami swoimi. Cały ich dom napełni pożądanymi dobrami, a spichlerze swymi płodami. Koroną mądrości bojaźń Pańska, dająca pokój i czerstwe zdrowie. A Pan ją przejrzał, policzył. Wiedzę i poznanie rozumu jak deszcz wylał i wywyższył chwałę tych, co ją posiadają. Korzeń mądrości to bać się Pana, a gałęzie jej – długie życie. Bojaźń Pańska oddala grzechy, a kto się jej trzyma, odwraca gniew” (Syr 1, 11-21). Bojaźń Boża nie jest lękiem, lecz – w najkrótszy sposób rzecz ujmując – utożsamia się z bezgranicznym zaufaniem do Pana Boga, pełnym miłości oddaniem się Mu pod opiekę. W wymiarze praktycznym bojący się Boga są posłuszni Jego słowu i woli, wiernie kroczący drogami Jahwe. Autor Listu do Efezjan zaprasza małżonków do przyjęcia względem siebie właśnie takiej postawy. Bojaźń Chrystusowa ma być dla nich punktem odniesienia i fundamentem wzajemnych relacji, ale także wzorem do naśladowania. Małżonkowie powinni wobec siebie przyjąć postawę bojaźni, podobnej do tej, jaką oboje mają wobec Boga, ze zrozumieniem różnic – wielkości Boga, istoty kultu. W drugim rozdziale Księgi Rodzaju ukazana jest treść hymnu pochwalnego wyśpiewanego na cześć współmałżonka: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta” (Rdz 2, 23). Treść tego hymnu zachęca małżonków do uznania siebie za przedmiot czci, najwyższego szacunku, a więc praktycznej postawy bojaźni. Bojaźń małżonków względem siebie jest także realizacją takiej postawy ich obojga względem Boga, który oczekuje, aby miłość wobec Niego realizowała się poprzez wzajemną miłość ludzi wobec siebie. W realizacji postawy ofiarnej miłości, będącej najwyższym poziomem i ideałem wszelkich ludzkich relacji, Bóg utożsamia się z człowiekiem potrzebującym: „Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Bojaźń wobec Boga, uznanie Go za najwyższy Autorytet, pełne zaufanie i przyjęcie całej treści Jego nauki prowadzi w naturalny sposób do bojaźni względem współmałżonka, do czczenia go i służenia mu ze względu na Boga i jakby samemu Bogu. Właściwe rozumienie bojaźni Bożej ma być też fundamentem wzajemnego poddania się małżonków względem siebie: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani” (Ef 5, 21). Prawdę tę zawierają słowa Jezusa: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!” (Mk 9, 35). Wzajemne poddanie, służba wobec siebie nawzajem jest realizacją ideału naśladowania Jezusa, życia w oparciu o Ewangelię. Bezgraniczna służba jako sposób urzeczywistniania bojaźni wobec współmałżonka jest realizowaniem całej istoty małżeństwa sakramentalnego. Wyraża się tu także treść z Księgi Rodzaju: „Ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny” (Rdz 2, 20). Człowiek potrzebuje drugiej osoby nie po to, aby mu służyła, lecz aby umożliwiła mu wypełnianie postawy służby – i w ten sposób umożliwiła mu stawanie się na obraz i podobieństwo Boże. Taki jest właśnie sens słów: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani”. Małżonkowie mają sobie nawzajem pomagać najpierw w sposób dosłowny. Mają mieć w sobie wzajemnie oparcie w każdej sytuacji życiowej, ale także w znaczeniu bycia dla siebie „płaszczyzną realizacji” wszystkich ideałów ewangelicznych. Małżonek pragnący spełniać w swoim życiu słowa Jezusa musi to czynić najpierw i przede wszystkim wobec swego męża lub swej żony. Małżonkowie są dla siebie nawzajem pierwszymi ewangelizatorami i zarazem odbiorcami Dobrej Nowiny. Słowa św. Pawła są nie tylko zachętą, ale i imperatywem, zobowiązaniem. Jeżeli żyjemy w małżeństwie, to mamy być sobie poddani, mamy dla siebie być pomocą, wsparciem w każdej sytuacji życiowej. Nie może być tak, że żyjąc w małżeństwie, w jakiejkolwiek problemowej sytuacji któreś ze współmałżonków szuka pomocy poza swoim małżeństwem, u innych osób i instytucji, omijając męża bądź żonę, nie mogąc na niego (na nią) liczyć albo nie chcąc, nie oczekując tej pomocy. Taka wzajemna pomoc w każdym życiowym niepowodzeniu jest także warunkiem trwałości i rozwoju małżeństwa, warunkiem jego istnienia. Ważne uzupełnienie tych treści znajdujemy w Drugim Liście św. Jana: „Miłość zaś polega na tym, abyśmy postępowali według Jego przykazań” (2 J 6). W małżeństwie nie chodzi o słowa, o zapewnianie o miłości – chociaż tego elementu także nie może zabraknąć – ale przede wszystkim o postawę. Istota miłości małżeńskiej wyraża się w przestrzeganiu przykazań. Określenie św. Jana jest bardzo precyzyjne: chodzi o wszystkie zasady ewangeliczne, o całą treść nauki Jezusa. Można więc powiedzieć, że miłość w małżeństwie polega na postępowaniu małżonków względem siebie według nauki Jezusa. Dla przykładu zasada podsumowująca Kazanie na górze: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy” (Mt 7, 12). Stoi ona u podstaw życia według przykazań. Parafrazując ją, można powiedzieć: „Cokolwiek byś chciał, aby twój współmałżonek czynił względem ciebie, ty czyń wobec niego”. Piękna i prosta treść. W małżeństwie miłość polega więc na realizacji wobec współmałżonka wszystkich zasad, których uczy Jezus. Bycie sobie poddanym musi się urzeczywistniać szczególnie w sytuacjach najtrudniejszych: śmierci kogoś najbliższego (rodzica, dziecka), po utracie pracy, w ciężkiej chorobie, załamaniu psychicznym, a nawet w odejściu od Boga, alkoholizmie i wielu postawach życia w grzechu, w stanie śmierci duchowej. W takich chwilach, nawet nie oczekując życzliwości, docenienia, małżonkowie muszą służyć sobie wzajemnie do końca, aż do oddania życia włącznie. Wracając do fragmentu z Księgi Syracha, powinniśmy dostrzec, że autor, definiując bojaźń Bożą, ukazuje także wielkie korzyści praktyczne płynące z trwania w takiej postawie. Łącząc to z naszymi rozważaniami, możemy powiedzieć, że bycie małżonków wobec siebie we wzajemnej bojaźni staje się dla nich chwałą i chlubą, źródłem radości i prawdziwego szczęścia, gwarancją długiego życia (w znaczeniu dosłownym, ale i przenośnym – jako życie najwartościowsze), ponadto otwiera na otrzymanie Bożego błogosławieństwa w dniu śmierci, ale i wsparcia w każdym cierpieniu; jest także źródłem dobrobytu materialnego, pokoju w rodzinie oraz przyczynia się do trwania w dobrym zdrowiu; jest najskuteczniejszym sposobem obrony przed popełnieniem grzechów, ale i zadośćuczynienia za nie. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko może być udziałem małżonków. O tym jednak zapewnia nas słowo Boże. Jest to więc możliwe. Realizacja ideału wzajemnej służby, poddania się sobie w małżeństwie jest źródłem niewyobrażalnych łask dla małżonków, dla całej ich rodziny – ale także dla ich środowiska społecznego, gdyż w ten sposób stają się oni najskuteczniejszymi głosicielami Ewangelii w miejscu swojego przebywania, owocnie realizując zadanie misyjności. We wszystkich swoich obowiązkach wspierani są nieustannie mocą sakramentu, mocą obecności Jezusa zarówno obok nich, jak i w nich samych.
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|