|
|||
|
Autor: ks. Andrzej Trojanowski TChr, Wprawdzie od nawrócenia autorki powyższego świadectwa minęły ponad cztery lata, ale kobieta owa nadal jeszcze prowadzi intensywną walkę duchową i potrzebuje duchowego wsparcia. W jej rodzinie dokonało się wiele dobra: jej córka także całkowicie rozstała się z wróżbiarstwem, wyspowiadała się, a jej dolegliwości fizyczne oraz duchowe wyraźnie ustępują. Rodzina ta promieniuje radością i pokojem – pomimo wszelkiego rodzaju przeciwności i trudności życiowych. To rzadko się zdarza, aby osoby zajmujące się wróżeniem, czarami czy innego rodzaju formami okultyzmu tak szybko powracały do równowagi psychicznej i duchowej. Wielokrotnie, pomimo praktykowanej spowiedzi św., pozostaje w nich jakaś szczególna skłonność do myślenia magicznego: operują słownictwem ezoterycznym, mają problemy z utożsamieniem się z własnym życiem, z nawiązaniem kontaktu z rzeczywistością, z odpowiedzialnym podejmowaniem decyzji w swoim życiu. Nieraz – jak same wyznają – dręczone są przez niewidzialne, ale niejako mające materialne ciało demony, które zadają im ciosy, dotykają ich, hałasują lub na inne sposoby usiłują je udręczyć i zastraszyć. Szczególnie osoby odwracające się od wróżbiarstwa, horoskopów czy numerologii skarżą się, że duchy usiłują prowokować ich „dziwnymi zjawiskami”, aby ludzie ci zaczęli się nimi znów interesować i w ten sposób odrywali się od konkretu codziennego życia. Byli bioenergoterapeuci uskarżają się na bolesne drętwienie lub parzenie dłoni, które nakładali na swych „pacjentów” (ci ostatni z kolei doświadczają takich samych dolegliwości w tych częściach ciała, na których spoczywały owe „uzdrawiające” ręce). Przeżycia ludzi zajmujących się wróżeniem czy czarami lub też korzystających z tych praktyk bywają naprawdę przerażające: pożera ich niepokój i lęk, czują się wewnętrznie rozbici, towarzyszą im bluźniercze i samobójcze myśli, a do tego cierpią z powodu osamotnienia i niezrozumienia ze strony innych osób. Niektórzy podejmują leczenie psychiatryczne lub spotykają się z psychoterapeutami. Gdy osoby te wkroczą na drogę nawrócenia, to muszą toczyć zaciętą walkę ze złem, zwłaszcza w pierwszym etapie swego powrotu do Boga, kiedy to demony nie dają za wygraną i niejako się mszczą. Ich wytrwałość i męstwo w tych zmaganiach są naprawdę godne największego podziwu i zarazem wzbudzają dziękczynienie Bogu za tak wielkie dzieło, jakie się dokonuje w życiu tych udręczonych i nieraz bardzo dzielnych ludzi. Ogromnie potrzebują oni w tym czasie wsparcia ze strony cierpliwego kapłana, który z wyrozumiałością ich wysłucha (choć nieraz wyglądają na zaburzonych psychicznie dziwaków), udzieli im sakramentów, pomodli się nad nimi, a czasami odeśle ich do kapłana egzorcysty. Powyższe świadectwo nawróconej wróżki niech stanowi przestrogę dla wszystkich osób, które z uśmiechem zapewniają, że horoskopami, kartami czy wróżbami zajmują się jedynie dla zabawy, z dziecinnej ciekawości czy dla zabicia czasu. Jeśli istotnie jest to dla nich zabawa, to niech się od niej całkowicie powstrzymają, a sami zauważą, jak wiele samozaparcia kosztować ich będzie wierność temu postanowieniu. Na ogół od tej „niewinnej zabawy” rozpoczyna się zainteresowanie ezoteryzmem i magią – dziedziną niezwykle wciągającą i uwodzicielską. Temu, kto w nią wszedł, nagle się wydaje, że posiadł świat zupełnie nowych możliwości kierowania zarówno swoim, jak i cudzym życiem; że otrzymał klucz do załatwienia rozmaitych, nierozwiązalnych dotąd spraw; że „zaprzyjaźnił się” z tajemnymi siłami, duchami czy jakimiś energiami, od których miałby zależeć kształt naszego życia i przyszłości. Brak rozeznania co do prawdziwego niebezpieczeństwa duchowego, jakie się tu kryje, a przede wszystkim brak świadomości realnej współpracy ze złymi duchami jest zjawiskiem wielokrotnie spotykanym pośród osób uzależnionych od okultyzmu i magii. Moment odkrycia prawdziwego wymiaru tych spraw autorka omawianego świadectwa wyraziła bardzo celnie: „Pan Bóg chciał mi przez to [czyli poprzez dopuszczenie rozmaitych udręk i przykrości – przyp. ks. A.T.] pokazać, z kim ja naprawdę się zadawałam, bo w mniemaniu ezoteryków są to duchy opiekuńcze, dobre duchy, anioły”. Istnieje jednak w tej dziedzinie coś o wiele gorszego i niebezpieczniejszego niż zawiniona czy też niezawiniona ignorancja. Otóż jest to problem zdeklarowanej przez człowieka woli współpracy z siłami zła na polu przeróżnych form okultyzmu i magii. Człowiek po prostu przeczuwa – lub też wie – że zadaje się ze światem demonów; wie, że grzeszy, łamiąc pierwsze przykazanie Dekalogu; wie, że postępuje wbrew nauczaniu Pisma św. i Kościoła – a jednak to czyni. Z punktu widzenia życia nadprzyrodzonego znajduje się on w stanie grzechu śmiertelnego, czyli śmierci duchowej. Przylgnięcie wolą do dzieł szatana, działającego w praktykach okultystycznych, można określić mianem faktycznego zniewolenia demonicznego. Niech dowodem tego będzie fakt, że niejednokrotnie ludzie ci potrzebują uroczystego egzorcyzmu w Kościele, aby rozpocząć czy kontynuować proces swego nawracania się i odzyskiwania swojej utraconej wolności. Jeśli autorka powyższego świadectwa nie została zniewolona aż w tak głębokim stopniu, to pewnie przede wszystkim dlatego, że w swym sercu nie oddaliła się całkiem od Boga i rozeznała istotę swego grzechu. Pomimo to tak wiele cierpiała. Razem z nią radujmy się, że istotnie są na ziemi takie cierpienia, które mają moc wybawić człowieka od udręk o wiele straszliwszych na tamtym świecie i wręcz przyczynić się do osiągnięcia nieba. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|