Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Bądźcie doskonali! Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Bądźcie doskonali!
   

Autor: Beata Gonczar,
Miłujcie się! 1/2006 → Temat numeru



Czasami wyobrażamy sobie, że doskonałość to tylko cuda,

a tymczasem świętość kryje się w szarości zwyczajnego dnia.

Świętość? Nie... To w moim przypadku niemożliwe, nierealne! Często zdarza nam się tak myśleć. Jednak taki pogląd nie jest zgodny z prawdą, ponieważ wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Ewangelia nie jest skierowana do jakiejś duchowej elity, wąskiego grona wybranych, ale do wszystkich dzieci Bożych. A przecież to właśnie poprzez karty Ewangelii Jezus woła: „Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Nie ogranicza wezwania do żadnej konkretnej grupy osób. Nikogo nie wyłącza. Bóg jest kochającym, troskliwym Ojcem. Czy byłoby możliwe, by taki czuły Ojciec, który zna nawet liczbę włosów na głowie każdej swej pociechy, niektóre tylko z dzieci chciał przytulić do serca, a resztę odrzucił? Czy właśnie za takiego uważamy Boga, który przelał za nas swoją Świętą Krew? Czy jest możliwe, by Ten, który z miłości pozwala się ranić, odepchnął dziecko garnące się do Niego? A może kłamie, kiedy mówi: „Tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę” (J 6, 37)?

Wątpiąc w swoje powołanie do świętości, człowiek czyni Boga okrutnikiem, który stawia wymagania nie do spełnienia. Obrażamy Go w tym momencie i ograniczamy, zapominając, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych: „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18, 27).

Można powiedzieć, że Bóg w swojej dobroci jest wręcz irracjonalny, ponieważ nie tylko wzywa do świętości, ale i jej udziela. Obdarowuje wszelkimi łaskami potrzebnymi do jej osiągnięcia, zsyła rozmaite sposobności, by w końcu dać nam nagrodę, na którą właściwie sam zapracował. Pozwala, by – jak mówi św. Augustyn – „Jego dary stały się naszymi zasługami”.

Wciąż jeszcze w niektórych środowiskach pokutuje pogląd, że dążenie do doskonałości jest zarezerwowane dla stanu duchownego. Jednak II sobór watykański  w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (pkt 11) wyraźnie podaje, że do świętości wezwani są wszyscy, niezależnie od rodzaju powołania. Powołanie kapłańskie, zakonne, małżeńskie lub jakiekolwiek inne (a istnieją też inne formy) stanowi jedynie drogę, którą wszelkie stany podążają do jednego i tego samego celu: zjednoczenia z Bogiem.

Nie należy porównywać się do bliźnich, zazdrościć im drogi, którą kroczą do Pana, ani też czuć się gorszym(-ą) z powodu innej formy powołania. Każdy i każda z nas otrzymał(a) powołanie idealnie dobrane do jego predyspozycji psychicznych i fizycznych, ponieważ Bóg zna nas lepiej niż my sami siebie i dokładnie wie, czego nam potrzeba. I choć może czasami w to wątpimy, to dostajemy od Niego zawsze właśnie to, co jest dla nas najlepsze. Tak dzieje się także w przypadku powołania. Każdej i każdemu Bóg troskliwie dopasowuje taką drogę, którą łatwiej będzie mu czy jej kroczyć do nieba – co nie znaczy, że obędzie się bez cierpienia, bo na każdej drodze spotkamy Chrystusowy krzyż.

Spójrzmy na kwiaty. Tak wiele ich rodzajów, a każdy jest piękny na swój własny sposób. Jak bardzo byłoby to zabawne i nierozsądne, gdyby na przykład konwalia zazdrościła róży jej wspaniałości i dostojeństwa, kiedy sama tak wdzięcznie wygląda i pachnie. Podobnie jest z ludzkimi powołaniami. Każdy i każda z nas może ofiarować Bogu swój własny, zupełnie wyjątkowy i indywidualny sposób miłowania Go. Nikt nie będzie kochał Boga właśnie tak, jak możesz to zrobić Ty. Nie pozbawiajmy Jezusa swojego miłowania. Niech w Jego sercu nie będzie pustki przy naszym imieniu.

„Ale cóż ja mogę Mu dać?” – często się nam wydaje, że Bóg oczekuje od nas wielkich dokonań. Warto tu przytoczyć myśl Jana Pawła II z encykliki Veritatis splendor – że świętość często bywa ukryta (por. nr 7). Znaczy to, że święci nie obnoszą się ze swoją religijnością i że często pozostają nieodkryci i niezauważeni przez środowisko. Jednak istnieje też drugie znaczenie tych słów. Otóż świętość jest często ukryta również przed nami samymi – tzn. na przykład moja świętość jest ukryta w mojej zwykłej codzienności. Jest ukryta w spełnianiu prozaicznych czynności i obowiązków: w rannym wstawaniu, w praniu, w sprzątaniu, w oschłości na modlitwie...

Czasami wyobrażamy sobie, że doskonałość to tylko cuda, a tymczasem świętość kryje się w szarości zwyczajnego dnia. Wystarczy spojrzeć na Maryję. Niepokalana, bez grzechu, pełna łaski – a żyła w tak wielkiej cichości i skromności, że nawet w Piśmie św. zajmuje niewiele miejsca, usuwając się w cień.

Jeżeli naprawdę kocham Boga, nie muszę wcale zakładać nowego zakonu, dokonywać jakichś spektakularnych aktów albo czynić cudów. Wystarczy, jeśli po prostu odpowiednio spożytkuję swoją codzienność. Bóg jest tak dobry, że przyjmuje nasze drobne ofiary i włączając je w ofiarę swej Męki, przemienia je, czyniąc wielkimi.

 

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: