|
|||
|
Świadectwo, Mam na imię Ania. 11 grudnia 2005 roku był dla mnie szczególnym dniem, szczególną niedzielą, gdyż przystępując do sakramentu pojednania, postanowiłam, że powiększę szeregi Ruchu Czystych Serc. „Czyste serce? Tak!” – pomyślałam, robiąc wieczorny rachunek sumienia. Przecież ono jest tak potrzebne, by być godnym mieszkaniem Jezusa Eucharystycznego. Moda na czystość? Tak! Wszyscy lubimy czyste ubrania, rzeczy, mieszkanie, samochód, czyste ręce… A serce? Jakiej ono wymaga pielęgnacji! Któregoś dnia uświadomiłam sobie, że Kościół zaczyna się w nas samych: nasze ciało to mury świątyni, nasze serce – to tabernakulum. Jeśli jesteśmy brudni duchowo i słabi, to jaki Kościół współtworzymy? Robiąc rachunek sumienia i czytając kolejne publikacje Miłujcie się!, zapytałam samą siebie: „dlaczego jeszcze nie należę do RCS?”. Zło nie śpi, trzeba świadomie z nim walczyć – dlatego im nas więcej, tym lepiej! Co robić, aby utrzymać czystość serca, oprócz korzystania z sakramentów, Eucharystii i pomocy osób duchownych? Kochać! Kochać ludzi, także starych i chorych, jest tyle form okazywania im tej miłości. Choćby wolontariat hospicyjny: taka niezwykła szkoła miłości! Albo pomoc własnej rodzinie, własnym dziadkom. Jak bardzo uczy to miłości prawdziwej, jak pomaga wyzbyć się egoizmu, wygodnictwa! Ci starzy ludzie tak bardzo potrzebują towarzystwa młodych, śmiechu, uścisku dłoni, rozmowy. Przez dwa i pół roku posługiwałam w hospicjum, przekonałam się, jaką radość można podarować ludziom chorym na raka, odwiedzając ich po prostu. Wolontariat jest dziś modny, pociągający. To wspaniale! Nie wyobrażam sobie już teraz życia bez wolontariatu, bez tych wszystkich ludzi, których poznałam w hospicjum. Spróbuj! Jeśli jednak nie masz czystego serca, w którym mieszka Chrystus – nie możesz nic! Dlatego nie zwlekaj i jeszcze dziś przyłącz się do RCS! Ania Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|