|
|||
|
Autor: Marcin Kosobucki, Jedna z największych amerykańskich sieci informacyjnych TV FOX Network wyemitowała dwugodzinny program na żywo, pod tytułem Znaki od Boga: nauka bada wiarę. Jego celem było naukowe zbadanie stygmatów i mistycznych przeżyć Cataliny Rivas, mieszkanki Cochabamby w południowej Boliwii. Jedną z najbardziej poruszających scen programu było odczytanie przez Catalinę przesłania od Chrystusa. Treść tej wiadomości była następująca: „Drodzy ludzie XX wieku, zapomnieliście o Mnie, wrócę ponownie, by wyrwać was z ciemności… Przychodzę, by was przytulić. Chcę położyć swoje Serce przy waszym, by przekazać wam moją miłość do ludzkości. Pozwólcie Mi przelać ją w was. Czy tego chcecie?”. Catalina jest prostą kobietą. Jej widzenia zaczęły się w 1993 roku. Wtedy to objawiła się jej Maryja, a później Jezus, który polecił spisać dla całej ludzkości podawane przez siebie przesłania. Wielu wątpiło w prawdziwość objawień Cataliny. Kwestionowano autentyczność tych orędzi, bo choć były one zgodne z nauką Kościoła, twierdzono, że mogły być owocem ludzkiego umysłu lub wyobraźni. Jednak powszechne zdziwienie budził fakt, że słowa pełne głębokiej treści, spisane pięknym, ale też i prostym językiem, dotyczące życia, duchowości i teologii, mogą pochodzić od kobiety, która nie ukończyła nawet szkoły średniej. Zastanawia również to, że pisze ona czasem przesłania w językach, których w ogóle nie zna, np. po polsku, łacinie czy po grecku. Nagłośnienie tego, co dzieje się w Cochabambie, zawdzięczamy Michaelowi Willesee, popularnemu dziennikarzowi australijskiemu, który mimo dużego sceptycyzmu wobec tego, co się działo w Boliwii, przyjął propozycję zajęcia się tym tematem. Boże słowo zachwyciło go i wkrótce stał się jego propagatorem na całym świecie. 10 marca 1999 roku Catalina została poddana badaniu mózgu przez doktora Victora Pellego, dyrektora oddziału neurologicznego szpitala w Mexico City. Ten szanowany neurolog nie miał pojęcia o celu, w jakim było przeprowadzane badanie. Mózg Cataliny badano w czasie modlitwy. Po 20 minutach okazało się, na podstawie badania ultrasonograficznego, że jej mózg wysyłał fale o coraz niższej amplitudzie drgań, zwane falami delta. Są one charakterystyczne dla osób pogrążonych w głębokim śnie lub śpiączce. Jednak najbardziej niezwykłe pomiary zapisała aparatura w momencie przyjęcia przez Boliwijkę Eucharystii: fale delta wciąż się utrzymywały. „To niemożliwe, by pacjent był przytomny, a mimo to jego mózg wysyłał fale delta” – mówił zaskoczony dr Pelle. Na podstawie ultrasonografii lekarz postawił diagnozę, że kobieta może być epileptyczką. „Myśli Pan, że jestem epileptyczką?” – upewniła się Catalina. Doktor, wskazując na monitor, przytaknął i wyjaśnił, dlaczego tak uważa. Na to Catalina odparła, że nie jest chora, i spytała, czy lekarz chce więcej dowodów. W tej chwili doktor Pelle uświadomił sobie, że między nim a pacjentką znajduje się dźwiękoszczelna ściana, więc taka rozmowa nie mogłaby się odbyć bez ingerencji Boga. Jednym ze świadków tego zdarzenia był Ricardo Castalone, psycholog, który od wielu lat bada na całym świecie przypadki objawień Jezusa i Maryi oraz obrazy i figurki, które łzawią lub wydzielają olejki. Podobnie jak do wielu innych, z wielkim sceptycyzmem podchodził do objawień Cataliny. Choć przypadek mistyczki badał od czerwca 1994 r., jednak o wiarygodności jej niezwykłych doświadczeń przekonał się dopiero wówczas, kiedy się dowiedział w styczniu 1996 r., że Boliwijka znajdowała się w szpitalu z rozpoznaniem ran takich, jakie powstają po przebiciu ludzkiego ciała grubymi gwoźdźmi. Wówczas nie miał żadnych wątpliwości, że kobieta otrzymała stygmaty. Podczas jednego ze spotkań z Cataliną, 4 lipca 1996 r., Castalone stał się świadkiem cudownego zjawiska pojawienia się znaków ukrzyżowanego Chrystusa na ciele Boliwijki. Michael Willesee miał zamiar sfilmować Catalinę w czasie, kiedy pojawią się u niej stygmaty. Datę realizacji programu Znaki od Boga: nauka bada wiarę ustalono celowo na Wielki Piątek. W tym dniu jednak stygmatów nie było. Dzień po emisji programu mistyczka usłyszała słowa Jezusa: „Trwajcie w wierze, dostaniecie swój dowód dzień po Bożym Ciele”. Ekipa telewizyjna wraz z Michaelem towarzyszyła Catalinie również na dzień przed przepowiedzianymi stygmatami. Wtedy też pobrano od kobiety próbki krwi, by móc je porównać z krwią mającą wypłynąć ze stygmatów. Stawiano sobie pytanie: Czy rany Chrystusa, które mają się pojawić u Cataliny, będą naznaczone Jego krwią? Przez cały dzień kobieta była radosna i rozmowna, dopiero wieczorem Willesee zaobserwował, że stała się niespokojna i mniej towarzyska. W pewnym momencie przeszła do pokoju, w którym zwykle się modliła. Kiedy Michael poszedł do niej, wyjaśniła mu przez łzy, że poczuła głęboki smutek i dlatego udała się na miejsce modlitwy. Scena ta przypomniała dziennikarzowi postawę Chrystusa modlącego się w Ogrójcu. Zgodnie z zapowiedzią Jezusa w piątek 4 czerwca około południa Catalina zaczęła odczuwać bóle. Na jej czole pojawiły się krople krwi oraz skaleczenia przypominające rany Chrystusa od korony cierniowej. Na dłoniach i stopach kobiety można było zauważyć wgłębienia w kształcie krzyży, które stopniowo przekształcały się w głębokie rany, wyglądające jak rany przybitego do krzyża Jezusa. Cierpienie Cataliny się nasilało. Wyglądała, jakby była w agonii. Jej córka, przyjaciele, przewodnik duchowy i cała ekipa telewizyjna z wielkim współczuciem towarzyszyli stygmatyczce. Nikt z tych, którzy oglądali to wydarzenie, nie mógł powstrzymać łez. Willesee pobrał próbki krwi płynącej z ran Cataliny. Tuż po godzinie 15 ból minął. Pobraną krew oddano do zbadania. Po porównaniu próbek w laboratorium Hayward w Kalifornii okazało się, że wbrew oczekiwaniom Michaela krew wypływająca z ran stygmatyczki nie jest krwią Chrystusa, lecz należy do Cataliny. Niemniej jednak bardzo sceptyczny na początku dziennikarz sam przyznał, że nie należy doszukiwać się zbyt wielu niezwykłych czynników w czymś, co jest przecież i tak nadzwyczajne. Następnego dnia Willesee znów odwiedził Catalinę. Był zaskoczony zmianą, jaka w niej zaszła: nie minęła doba od jej dotkliwych cierpień, a kobieta była już wesoła i rozmowna. Po głębokich ranach pozostały tylko blizny. Tuż po pojawieniu się stygmatów Jezus powiedział Catalinie: „Przygotowałem cię na ten dzień, ponieważ musiałem jeszcze raz pokazać światu swoje cierpienie przez kogoś takiego jak ty. Dziękuję”. W jednym z wywiadów podsumowujących ten reportaż filmowy Catalina, opisując postać Jezusa, wpatrywała się w okolicę ramienia Michaela. Przyznała, że właśnie widzi Pana. Willesee zapytał, czy Chrystus chce coś jeszcze przekazać. Po chwili milczenia Catalina odparła, że Bóg oczekuje, iż każde z Jego słów spadnie jak kropla, by pocieszyć ludzkie serca. Na pytanie zaś, jakie grzechy najbardziej obrażają Boga, mistyczka odpowiedziała: „Wszystkie grzechy. Nie ma małej kradzieży czy dużej – jest kradzież. Nie ma małego kłamstwa czy dużego – jest kłamstwo. Ale myślę, że grzechem najbardziej obciążającym człowieka jest arogancja”. Na koniec Catalina wyraziła pragnienie, aby ludzie pamiętali, że mamy żywego Chrystusa w Eucharystii, i by pamiętali, że Chrystus na nas czeka. „Proszę, nie zapomnijcie, że On cierpi za każdego człowieka” – dodała. Michael Willesee, zapytany o swoje refleksje, wyznał tuż przed zakończeniem programu: „To mnie zmieniło!”. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|