|
|||
|
Świadectwo, Do napisania tego listu skłonił mnie artykuł z poprzedniego numeru, zatytułowany Z grzechu do wolności, podpisany przez „Skruszoną Babcię”. Chciałabym podzielić się swoim wspomnieniem. Miałam 31 lat, męża i dwóch synów, dziesięcio- i ośmioletniego, gdy niespodziewanie po raz kolejny zaszłam w ciążę. To był dla mnie szok: znalazłam akurat wtedy bardzo dobrą pracę, miałam ambicje zawodowe… Poszłam do ginekologa, kobiety. Myślałam, że mnie pokrzepi, doda nadziei. Nad drzwiami jej gabinetu widniał napis: „Tu się ciąży nie przerywa – tu się ją utrzymuje”. Tymczasem rzeczywistość w gabinecie była zupełnie inna. Ze stoickim spokojem pani doktor zakomunikowała mi: „Ma pani dwa tygodnie na decyzję – urodzimy dziecko czy usuwamy”. Wyszłam stamtąd i się popłakałam. Wiedziałam, że decyzja należy do mnie, mój mąż nie zamierzał wywierać na mnie żadnych nacisków. To był przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, znikoma wiedza na temat rozwoju dziecka. Nie mówiono o tym w szkole czy w kościele. Usunięcie ciąży traktowano jak… usunięcie zęba! Któż wtedy myślał o tym, że płód ma duszę i bije jego serce? Wracałam pociągiem do siebie do domu, na wieś, i, przesuwając wzrokiem po umykającym krajobrazie, rozmyślałam. Ostateczna decyzja przyszła błyskawicznie, w ciągu sekundy: „Urodzę to dziecko!”. Teraz myślę, że to było natchnienie Ducha Świętego. Ku ogromnej radości swojej i swego męża – urodziłam córeczkę. Ma już 22 lata, jest na czwartym roku studiów i wnosi w moje życie wiele radości. Synowie ożenili się i mieszkają osobno. Siedem lat temu mój mąż umarł na zawał serca. Pozostała mi ta córka, którą mogłam przecież kiedyś zabić. Zostałyśmy same, ona była w pierwszej klasie liceum. Bóg zabrał mi męża, ale nie pozostawił mnie samej i sprawił, że moje życie nabrało innej skali. Kiedy jesteśmy młodzi i piękni, nie zastanawiamy się nad starością. Odrzucamy rodzicielstwo: po co się męczyć, rodzić, psuć sobie figurę itp. Ale czas płynie… Cieszę się, że mam troje dzieci, pięcioro wnucząt (szóste w drodze), że mam komu pomagać. I dziękuję Bogu za wszystkie Jego łaski. L.W. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|