|
|||
|
Świadectwo, Nim połączył nas sakrament małżeństwa, chodziłam z narzeczonym na tzw. „nauki przedślubne”. Na spotkaniach była mowa o naturalnej metodzie objawowo-termicznej jako przydatnej w planowaniu rodziny. Dowiedziałam się co robić, by współżyć „po Bożemu”. Było też jedno spotkanie na temat aborcji. Widzieliśmy na przeźroczach pokiereszowane ciało dziecka, a właściwie jego szczątki. Na spotkaniach nie mówiono, jak bardzo ważne jest rozpoznawanie płodności żony przez oboje małżonków. Z czasem udało mi się kupić książkę E. Wójcik Naturalna regulacja poczęć. Ta lektura pozwoliła mi jeszcze bardziej poznać siebie. Obserwując temperaturę i śluz, mogłam zaplanować płeć dziecka. I tak, najpierw był chłopczyk, potem dziewczynka, później chłopczyk i znów dziewczynka. Kiedy mówiłam o tym znajomym, uważali, że to były tylko przypadki. Nie przekonywałam ich o swojej racji. Pan Bóg wie, że mówiłam prawdę. Nie powiodło mi się przy piątym dziecku. Byłam pewna, że będzie chłopczyk, a była dziewczynka (po pojawieniu się śluzu był skok temperatury, który wywołała infekcja i odczytałam to jako jajeczkowanie). Wtedy dotarło do mnie, że człowiek planuje, a Pan Bóg kieruje. Musiałam odbyć trzy operacje ginekologiczne i podjąć leczenie hormonalne. Był to czas wstrzemięźliwości, bo cykl totalnie mi się rozregulował i dopiero po roku wrócił do normy. Wówczas wydawało mi się, że możemy podjąć współżycie nie planując dziecka. Okazało się, że to była pochopna decyzja. Zaszłam w ciążę (tym razem po krwawieniu miesiączkowym był skok temperatury czego wcześniej nie miałam). Nie ukrywałam, że nie planowaliśmy szóstej dzieciny, ale mówiłam do niej, że ma już miejsce w moim sercu i znajdzie się też miejsce w domu. Żadne z naszych dzieci nie nosi imienia „nieszczęśliwy przypadek”. Wszystkie są owocem naszej miłości. Chciałam zachęcić małżonków do rozpoznawania płodności przy pomocy metody objawowo-termicznej. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że stosowanie jej miało decydujący wpływ na trwałość naszej miłości małżeńskiej. Czytelniczka Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|