|
|||
|
Świadectwo, Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12, 2). To słowo, jakie Pan skierował właśnie do mnie. Pochodzę z rodziny katolickiej, ale moja wiara ożyła tak naprawdę wtedy, kiedy wstąpiłam z mężem do „Domowego Kościoła”. Przełomem były 2-tygodniowe rekolekcje. Na jednej z adoracji Najświętszego Sakramentu poprosiłam Jezusa o to, by dał mi jakiś znak, że jest prawdziwie obecny i żywy. Zapragnęłam osobistego z Nim spotkania. Wtedy stał się mój mały cud. Wielbiąc Jezusa śpiewem, miałam podniesione ręce i wtedy poczułam duże gorąco na jednej z nich, jakby ktoś przyłożył do niej ciepłą, serdeczną dłoń. To gorąco przeszło przez całe moje ciało. Poczułam bliskość Pana i tak niewymowną radość, że łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. Ta radość ze spotkania z Jezusem jest tak wielka, że aż chciałoby się umrzeć właśnie w tym momencie, by móc się z Nim połączyć. Wtedy odczułam, że Jezus zajął pierwsze miejsce w moim sercu – nie córka, nie mąż ani praca zawodowa, ale właśnie On. Zobaczyłam, że sama się oszukiwałam, wysuwając na pierwszy plan sprawy doczesne, w miejsce, które powinien zająć Jezus. Zrozumiałam, że jeśli obiorę sobie Chrystusa za jedynego Pana i Zbawiciela, to wszystko inne będzie na właściwym miejscu. I tak też się stało. Nastąpiło wiele zmian na lepsze. Teraz w domu panuje zgoda i miłość, a przede wszystkim modlitwa – codzienne rozważania Słowa Bożego, różaniec, częsta Eucharystia. W małżeństwie naszym nie ma tzw. cichych dni, zaglądania do kieliszka, a są za to „zobowiązania miłości”– tzw. drogowskazy w małżeństwie i 8 lat we wspólnocie, letnie rekolekcje, które pozwalają zbliżać do Boga i do siebie. Nasz dom stał się domem dla potrzebujących, bo Pan obdarzył nas darem gościnności i otwartości. Prawdziwie uzdrowił nas i przemienił. On przychodzi, kiedy zobaczy w naszych sercach pragnienie spotkania z Nim. Dał mi też poznać, jak bardzo Go ranimy, kiedy przyjmujemy Go w Komunii św. do swojego serca jak do trumny – tzn. nie dowierzając Jego obecności... Wiesława ? Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|