|
|||
|
Autor: s. Immakulata Adamska OCD, W ostatnim numerze pisaliśmy o niezwykłej postaci, jaką była bł. Matka Kandyda, karmelitanka żyjąca na przełomie XIX i XX wieku. Jezus Eucharystyczny był jej miłością i nieustanną tęsknotą, czego świadectwo dawała w swoich pismach. Czyściec miłościMoje cierpienia „dla Eucharystii” zaczęły się w wieku około 17 lat, gdy doznałam przynaglenia, by nie opuszczać częstej Komunii. Wiele trudów i zmagań kosztowało mnie uproszenie krewnych, żeby mi towarzyszyli do kościoła. Gdy mi się to powiodło, musiałam uzbroić się w cierpliwość, widząc jak zwlekają z wyjściem, powolni, nigdy się nie spieszący, zajęci swoimi sprawami, tak że w końcu przychodziliśmy spóźnieni. Ileż z ich powodu straciłam Mszy i Komunii świętych! Ileż musiałam się natrudzić, by znaleźć kapłana, który udzieliłby mi Komunii, gdy przyszliśmy do kościoła w ostatniej chwili. Cóż powiedzieć o tych pustych niedzielach i świętach, podczas choroby ojca i brata, a potem jeszcze po śmierci mojej mamy? Przez całe miesiące, a może nawet przez cały rok, nie święciłam niedzieli, nie mogłam iść do kościoła, ani uczestniczyć w Najświętszej Ofierze i przyjąć Jezusa w Eucharystii. Tak bardzo pragnęłam, Panie, niemal żebrałam o łaskę, aby ktoś zechciał iść ze mną do twego Domu, o mój Jezu! Zawsze na próżno. Niespełnione nadzieje, daremne oczekiwania, post od Eucharystii. Godziny upływały, Msza mnie ominęła. Kiedy mama mi zabraniała pójścia do kościoła, w moim sercu stawało się lodowato – zimno nie do wytrzymania. Mogłabym wszystko jeszcze rozumieć, gdyby sprawa dotyczyła tylko mnie samej i mojej ofiary, ale przecież chodziło też o Jezusa, ta walka była o Niego: On trwał w tabernakulum i nie miał możliwości zjednoczyć się ze mną – swoim stworzeniem, choć jako Jezus-Hostia po to tam pozostawał. Głód JezusaGłód i pragnienie świętej Komunii nieustannie we mnie wzrastało do tego stopnia, że wyczerpywało mnie fizycznie; umierałam niemal na myśl o odrzuconej prośbie, o nie udzielonym pozwoleniu... Ten silny, a zarazem słodki głód, miłosne i jednocześnie szalone pragnienia, doprowadzały mnie do łez. Święta Komunia była mi potrzebna jak oddech, jak bicie serca. Była dla mnie tęsknotą i rozkoszą;. aby ją zdobyć poszłabym kamienistą drogą, zakuta w łańcuchy. Jak wyrazić swe pragnienie? Uwielbiam Cię, Panie, za ten nowy rodzaj cierpienia, który dla mnie przygotowałeś, za krzyżową drogę, którą mi kazałeś podążać. Adoruję i błogosławię Twoją najświętszą wolę; jednoczę się z nią jak najdoskonalej w każdej chwili, aby zadośćuczynić za brak miłości, który cierpisz w zimnych i obojętnych sercach, Ty, Jezu, w swym wielkim cudzie miłości, jaką jest Eucharystia. Na pierwszym miejscu pragnę ofiarować Ją za wynagrodzenie moich grzechów, mojej niegodności. Pewnego dnia odczułam, że moje serce jest jak naczynie całkowicie puste, zdolne pomieścić tylko Jezusa. Jak je napełnić? Jeśli daliby mi tysiąc światów, wszystko to dla mnie jest niczym, nic mi się nie podoba, nic mnie oprócz Jezusa nie zadowoli. W dniu bez Jezusa Eucharystycznego, mówię Mu: Zabrałeś mi wszystko. Gotowam całą noc błąkać się po drogach, bez odpoczynku i w trudnościach, aby otrzymać Ciebie rano. Wieczorem, kiedy wiem, że nie otrzymam pozwolenia pójścia do Ciebie, chętnie trwałabym pod drzwiami kościoła, by czekać, aż się otworzą i będę mogła nareszcie przyjąć Ciebie do mojej duszy. Myślę o tysiącach dusz, które odpoczywają szczęśliwie, wiedząc, że nazajutrz połączą się z Jezusem. O Panie, chciałabym trwać całą noc pod drzwiami kościoła jak szczeniak, byleby Ciebie pożywać w Chlebie Eucharystycznym. Ustanawiając Eucharystię, Bóg jednocześnie obdarzył ludzkie serce Jej potrzebą i głodem. Ogromnym cierpieniem jest nie móc przyjąć Komunii św. Dla mnie Jej pozbawienie oznacza więcej, niż kruszenie kości. Komunia jest istotną częścią duchowego organizmu, bez niej, cóż można zrobić? Tajemna więź z JezusemTylko Jezus zna katusze mojego serca, wewnętrzne męczeństwo, nieskończoną pustkę, której doświadczam, gdy Jego jestem pozbawiona. Nic absolutnie większego nad tę odrobinę Chleba: Jezus jest Chlebem Żywym, który zstąpił z nieba, jest naszym Bogiem. Właśnie dlatego, że On jest wszystkim, nic Go nie zastąpi. Przychodzimy do Niego, do Niego wracamy, bo jesteśmy częścią Boga: On jest Stworzycielem, Odkupicielem, Miłością! On Oblubieńcem szalonym z miłości, On jeden radością, szczęściem... On, Jezus! A przecież ileż ludzi Go nie poznało, ile żyje bez Niego przez całe lata! Ufam, że Jezus zechce moje cierpienie zjednoczyć ze swoimi zasługami na przebłaganie za grzechy moje i całego świata. Wiele świętych Komunii duchowych wzbudziłam budząc się nocą! Błagam Go: O Ty, który jesteś nieskończony, przyjdź do mnie i uspokój moją duszę. Jednej nocy czułam, że przyszedł, aby dać mi przez chwilę niebiański chleb. Myślałam, że może to było preludium tego, co szybko da mi w raju i czułam wielkie pragnienie, niemal nie do wytrzymania, komunikowania następnego dnia. Jezus przecież mógłby wypełnić każde pragnienie! Lecz działa On z mądrością Swej wszechmocnej miłości. (...). Męczeństwo wynagrodzeniemPewnego dnia pytałam siebie, czemu może służyć ta straszna ofiara pozbawiająca mnie Eucharystii i te wszystkie przeszkody na drodze do tak wielkiego dobra? Na to odpowiedział mi sam Jezus: Nie pamiętasz, że chciałaś składać ofiary wynagradzające za niewdzięczność i obrazę, jaka mnie spotyka w Najświętszym Sakramencie? Pytałam tylko siebie i nie myślałam, że otrzymam odpowiedź, dlatego byłam zdumiona, że sam Jezus zechciał przypomnieć mi o mojej z Nim umowie, uczynionej wiele lat temu. Jest prawdą, że kiedy miałam 18 lat i czytałam o życiu św. Małgorzaty Marii Alacoque, wzruszyłam się ubolewaniem Jezusa na niezrozumienie Jego obecności w Najświętszym Sakramencie i na niewdzięczność ludzi za Jego miłość. Wówczas rzeczywiście, kilkakrotnie razy ofiarowywałam Mu się na wszelkie cierpienie, aby naprawić i wynagrodzić Mu Jego ból osamotnienia. Prosiłam, abym mogła na ziemi odbyć mój czyściec. Mówiłam: Pozbawiona Twego Ciała, niechaj bezpośrednio dojdę do Ciebie; chcę wynagradzać za moje grzechy, niech więc one nie będą już przeszkodą, i nie opóźniają mojego spotkania z Tobą. Jezus, w swoim nieskończonym Miłosierdziu przyjął wówczas to zobowiązanie i teraz pozwala, aby się wypełniało. Zmieniło to moją postawę. Zamiast narzekać, zaczęłam Go prosić, aby przyjął moją ofiarę wynagrodzenia i czyściec, jakim jest dla mnie pozbawienie Eucharystii za te dusze święte, które znajdują się w prawdziwym czyśćcu, pragnąc posiadać Boga Żywego. Czyż bowiem jest większe cierpienie, niż być Go pozbawionym? Sprawia im ono ból najbardziej dotkliwy na czyśćcowym wygnaniu. Zgadzam się ze św. Małgorzatą Marią, że ból spowodowany pozbawieniem Komunii przypomina cierpienie dusz czyśćcowych. Bo to prawdziwy czyściec pragnąć do bólu Jezusa i nie otrzymać Go. Ofiara ze świętej Komunii jest dla Boskiego Miłosierdzia miłą ofiarą wynagradzającą i skuteczną pokutą za grzechy.
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|