Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Oni się nami opiekują Christianity - Articles - Rodzina
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Oni się nami opiekują
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 5/2004 → Rodzina



Jestem matką piątki dzieci. Nie było mi łatwo wszystkie je urodzić – miałam pięć cesarskich cięć. Zawsze pragnęłam mieć dużo dzieci. To mama nauczyła mnie miłości do nich; sama też pochodzę z rodziny, gdzie było pięcioro rodzeństwa. Moje pragnienia podzielał mąż, człowiek dobry i ofiarny, autorytet dla dzieci.

Już po trzecim porodzie lekarze informowali mnie o niebezpieczeństwie związanym z kolejną ciążą, ale i tak zdecydowałam się na czwarte dziecko. Oddałam zarówno je, jak i siebie opiece Matki Bożej i św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Wierzę, że dzięki ich wstawiennictwu mamy dziś wspaniałego Grzesia.

Z kolejną, piątą ciążą, było jeszcze trudniej: już od samego początku pojawiły się bóle i krwawienia. Pomimo respektowania zaleceń lekarza krwawienie nie ustępowało, musiałam więc skorzystać z pomocy szpitalnej. Tego dnia, kiedy się tam zjawiłam, akurat nie było mojego lekarza. Przyjął mnie młody i niedoświadczony położnik. Stwierdził poronienie. Trudno mi było w to uwierzyć; pytałam, na jakiej podstawie tak twierdzi, lecz on mnie przekonywał, że ma rację. Domagałam się badania USG – powiedziano mi, że ultrasonograf właśnie się popsuł. Pozostało mi tylko czekać na oczyszczenie macicy, a to mogło się odbyć dopiero za sześć godzin.

Pogodziłam się z myślą, że moje dziecko umarło. W ciągu chwili zmieniły się plany na przyszłość i świat jakby zmienił barwy. Wszystko poszarzało i przestało mieć znaczenie. „Tak się miało stać – pocieszałam się – Bóg przecież czuwa nade mną i wie, co jest dla mnie dobre. Przecież wie, że rozpoczęłam właśnie studia podyplomowe, rozumie moje zaangażowanie w pracę i niemałą przecież rodzinę...”. Jednak coś nie dawało mi spokoju, coś ciągle we mnie walczyło:

– Nie poddawaj się, to nieprawda. – Jak nieprawda, przecież lekarz... – No tak, to tylko człowiek, a człowiek może się mylić! Wiedziałam, że lekarzom zdarzają się pomyłki, ale dlaczego to właśnie mój przypadek miał być tego potwierdzeniem?...

Uparta myśli o pomyłce lekarza cisnęła mi się do głowy, a ja z nią walczyłam. Czy to nie była podpowiedź Boga?... Czasem ten głos grzmi jak dzwon, ale my nie umiemy go przyjąć, wydaje nam się, że to nasze myśli, a jednak... Pielęgniarki pocieszały mnie, a ja gdzieś w środku czułam, że tego pocieszenia nie potrzebuję.

Wieczorem podszedł do mnie ten sam młody lekarz i oznajmił, że nie może zrobić zabiegu oczyszczenia, że jest to bardzo trudne, bo w macicy są 4 blizny z poprzednich ciąż, i że ktoś inny zrobi to jutro. Przepłakałam cały wieczór, ale o północy przywieźli młodą dziewczynę, której umarło dziecko – i tak bardzo chciałam jej pomóc, pocieszyć ją, wesprzeć...

Nazajutrz się okazało, że USG pracuje i że jest mój lekarz. Badanie wykazało, że serce dziecka bije! Przeżyłam wielki szok. Boże, są cuda na tym świecie! Przecież wczoraj już się zgodziłam... Zginęłoby moje dziecko! Na szczęście do tego nie doszło. Bóg czuwał nad nami – nie moja, ale Twoja wola niech się dzieje, Panie.

Lekarz mówił mi dalej o zagrożeniach, lecz ja już byłam przekonana, że wszystko będzie dobrze. Jajo płodowe umieszczone było na bliznach – stąd te krwawienia. Przekonywano mnie, że trzeba dziecko usunąć. Z początku przestraszyłam się, ale po zastanowieniu powiedziałam sobie w duchu: „Nie, to nie jest możliwe, Bóg czuwa nad nami i ja nie mogę Go zawieść”.

Bóg dał, że minęło zagrożenie. Jajo płodowe wyrosło ponad blizny, wszystko się dobrze potoczyło. Owszem, nie mogłam pracować, nawet chodzić, ale to nic nie znaczyło wobec tego, że dziecko nadal było pod moim sercem.

Ofiarowałam to dziecko, tak zresztą jak i poprzednie, Matce Bożej, Ojcu Pio i Aniołom Stróżom, którzy wszyscy się nami opiekowali.

Teraz widzę, jak wielka była ta opieka. To ci patronowie wstawiali się za nami. Przez całą ciążę czułam ich wsparcie i jestem im za to bezgranicznie wdzięczna. W podzięce synkowi daliśmy na imię Michał Wiktor – Michał od anioła, Wiktor od zwycięzcy.

Nie wiem, czy starczy mi życia, aby podziękować Bogu za wielkie rzeczy, które uczynił dla naszej rodziny. Wiem, że to On chciał, żeby te dzieci się narodziły. Wiem też, że każde życie jest święte i my, ludzie, nie mamy prawa go przerywać.

Chciałabym podkreślić tutaj rolę moich opiekunów, do których uciekałam się w czasie ciąży. Pierwszą była św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Wywarła ona przemożny wpływ na moje życie. Wiem, że św. Teresa pomogła mi i że nadal czuwa nad nami. Michała poleciłam także ojcu Pio. Jego opieka i wstawiennictwo też podtrzymywały mnie na duchu i dodawały mi sił.

Uciekajmy się do naszych świętych, patronów i aniołów – oni są gotowi cały czas nam pomagać. Zawierzmy im całych siebie, a drogi nasze skierują się do Boga.

     Albina      

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: