|
|||
|
Świadectwo, Boże miłosierdzie to wielka łaska, która objawiła się w moim życiu. Wyszłam za mąż jako dość młoda dziewczyna. Wierzyłam, że odtąd moje zagmatwane życie jakoś się ustabilizuje. Poprzez małżeństwo chciałam oderwać się od tego, czym żyłam – moja mama była alkoholiczką. Jakże się myliłam...
Dostałam dobrego męża. Dzięki niemu zaczęłam wierzyć, że zły los się odmieni. Staraliśmy się z mężem o dziecko, które byłoby naszą iskierką, promyczkiem. Po paru miesiącach małżeństwa zaszłam w ciążę. Byłam taka szczęśliwa! Ale nie było mi, niestety, dane długo cieszyć się tą ciążą: po miesiącu ciąża obumarła... Wtedy runął mój cały świat. Zastanawiałam się: dlaczego ja? Łzy były moim najczęstszym towarzyszem. Przestało mnie cieszyć wszystko, czym żyłam. Momentami chciałam, żeby Bóg zabrał mnie do siebie, bo nie widziałam w niczym sensu. Wówczas Pan wyciągnął do mnie rękę. Zrozumiałam, że jedyną moją nadzieją jest modlitwa i ufność w dobroć miłosiernego Boga. Dzięki temu jakoś ochłonęłam, doszłam do siebie i zaczęłam mieć nadzieję. W kolejnym roku pojechałam na święto Miłosierdzia Bożego do Łagiewnik. Ponownie zaszłam w ciążę. Niestety, ponownie nie cieszyłam się nią długo. Poroniłam... To kolejny krzyż, który Pan włożył na moje ramiona. Uzbrojona już wtedy w siłę i moc Bożą, wiedziałam, że nie wolno mi się poddawać, choć to było bardzo trudne. Czasem potykałam się w mojej ufności. Przychodziła rozpacz i znów pytanie: dlaczego? Pojęłam w końcu, że Bóg tak chciał i że muszę pogodzić się z Jego wolą. Zacisnęłam zęby i starałam się ze wszystkich sił normalnie żyć, nie dając się cierpieniu. Pan obdarzył mnie siłą, abym mogła się podnieść. Modliłam się cały kolejny rok. Pan Bóg pozwolił odbyć mi pielgrzymkę do Łagiewnik na święto Miłosierdzia Bożego. Była to moja druga pielgrzymka do sanktuarium. Pojechałam z nadzieją, że Bóg zlituje się nade mną i poda mi swą pomocną dłoń. Jakże wielka była moja radość, gdy miesiąc później okazało się, że jestem w ciąży! Obecnie to już dwa miesiące, odkąd moje dziecko żyje we mnie. Jestem taka szczęśliwa i pełna nadziei, że Pan pozwoli mi cieszyć się macierzyństwem. Modlę się codziennie koronką do Miłosierdzia Bożego i uciekam się pod opiekę św. Józefa. Wierzę, że tym razem będzie dobrze, bo Jezus jest ze mną.
Pragnę, aby moje świadectwo wzbudziło w wątpiących nadzieję, że Bóg jest i wielkie jest Jego miłosierdzie. Wystarczy zaufać i dać sobie i Panu czas. Boże miłosierdzie jest nieskończone i chwała tym, którzy ufają. Dzięki składam Bogu i Maryi za ten wielki cud. Renia Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|