|
|||
|
Autor: Maria Zboralska, Ted Bundy, seryjny morderca kobiet i dziewcząt, na którym w 1989 roku wykonano wyrok śmierci, wyznał, iż to właśnie uzależnienie od pornografii doprowadziło go do popełnienia tych bestialskich czynów. Historia normalnego chłopakaKiedy na kilkanaście godzin przed egzekucją przed gmachem stanowego więzienia na Florydzie kłębiły się tłumy reporterów i demonstrujących nastolatków, Ted dawał swój ostatni wywiad psychologowi Jamesowi C. Dobsonowi. Rozmowa odbyła się na życzenie skazanego, który w obliczu śmierci gruntownie przemyślał swoje życie i pragnął podzielić się swoimi refleksjami. Spojrzenie w prawdzie na przeszłość pozwoliło mu na trzeźwy osąd dotyczący wpływu pornografii na jego czyny. Jak sam wspominał, wychował się w dobrej, kochającej się, chrześcijańskiej rodzinie, był normalnym chłopakiem, prowadzącym zwyczajne życie. W wieku 13 lat zetknął się z miękką pornografią w pobliskim sklepie. Penetrując wraz z kolegami śmietniki w okolicy, napotykali nieraz na książki o „twardszej materii” oraz czasopisma detektywistyczne. Z czasem Ted stawał się coraz bardziej uzależniony od historii tortur i morderstw kobiet. Tymi obrazami karmił swoją wyobraźnię. W pewnym momencie przestało mu to wystarczać – zapragnął wcielić sceny z magazynów i filmów w życie. Tak doszło do pierwszego morderstwa, a potem do kolejnych dwudziestu ośmiu (niektóre źródła podają, że było ich nawet około pięćdziesięciu). Z wyjątkowym okrucieństwem wykorzystywał, zabijał młode kobiety i dziewczęta oraz bezcześcił ich ciała. Jak mogło do tego dojść?Ted Bundy wziął na siebie całą winę: „Nie oskarżam pornografii. Nie mówię, że to ona zmusiła mnie do wyjścia z domu i dokonania pewnych czynów. Biorę pełną odpowiedzialność za to, co uczyniłem. To nie podlega dyskusji. Kwestią do rozważenia natomiast jest, jak ten rodzaj literatury przyczynił się do ukształtowania takich typów gwałtownego zachowania”. W innym miejscu rozwija myśl: „Z pewnością zasłużyłem na największą karę, jaką dysponuje społeczeństwo. Nie ulega wątpliwości, że społeczeństwo ma prawo bronić się przede mną i takimi jak ja. Mam jednak nadzieję, że owocem naszej rozmowy będzie świadomość, że społeczeństwo powinno bronić się także przed samym sobą. Istnieją potęgi, które mają swobodę działania w kraju. Z jednej strony bowiem przykładni obywatele potępiają zachowanie Teda Bundy'ego, a jednocześnie przechodzą obojętnie obok sklepów przepełnionych najrozmaitszymi materiałami pornograficznymi, które sprowadzają młodzież na drogę Teda Bundy'ego. Oto prawdziwa ironia! (...) Moja śmierć nie przywróci życia tym, których zamordowałem, i nie przyniesie ukojenia ich rodzicom. Ale pozostają inne dzieci, które dzisiaj beztrosko się bawią, a jutro, pojutrze zostaną zabite przez tych, którzy karmią się treściami pornograficznymi z czasopism i filmów erotycznych, powszechnie dostępnych w dzisiejszym świecie”. Z perspektywy 10 lat spędzonych w więzieniu Bundy zwraca uwagę, że wszyscy więźniowie, z którymi rozmawiał, byli uzależnieni od pornografii. Potwierdzają to badania FBI, zgodnie z którymi największą grupę seryjnych zabójców (81% procent) stanowią erotomani. „Najbardziej demagogiczny rodzaj pornografii (...) to ten, który zawiera przemoc oraz sceny erotyczne. Ożenienie tych dwóch sił – sam wiem, aż za dobrze – prowadzi do zachowania, które aż strach opisać”. Na pytanie psychologa, jak wyglądałoby jego życie bez wpływu pornografii, skazany odpowiedział: „Wiem, że byłoby o wiele lepsze, nie tylko dla mnie, ale dla wielu osób – ofiar i ich rodzin. Nie ma co do tego wątpliwości (...). Jestem całkowicie przekonany, że byłoby wolne od tego rodzaju przemocy”. „Ubóstwienie” seksuPrzykład amerykańskiego mordercy pokazuje bardzo dobrze, do czego prowadzi pornografia. Schemat jest prosty: najpierw przypadkowe zetknięcie się z gazetami czy filmami erotycznymi, potem regularne karmienie się tymi treściami, dalej odczuwana potrzeba coraz to mocniejszych bodźców, balansowanie na granicy fikcji i rzeczywistości, aż ostatecznie jej przekroczenie. Człowiek uzależniony od pornografii traci kontrolę nad własnym życiem, staje się niewolnikiem żądzy. Pożądliwość, zarówno oczu, jak i ciała (1 J 2, 15-17), bazuje na egoistycznych zachciankach i z czasem urasta do niekontrolowanej siły. Ted Bundy przyznał, iż czuł się posiadanym przez „coś strasznego i obcego”. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z faktu, że pornografia pomogła im rozwinąć nieuporządkowane przywiązanie do seksu, „ubóstwienie” seksu. Mówi się bowiem o „seksualnej idolatrii”, czyli postawieniu życia seksualnego na pierwszym miejscu, na miejscu należnym jedynie Bogu (Wj 20, 3-5; Wj 20, 23). Z tego względu pornografia jest przede wszystkim grzechem przeciw miłości Boga, gdyż uniemożliwia kochanie Boga z całego serca, duszy i umysłu (Mt 22,36-38). Żądza paraliżuje zdolność do dawania i otrzymywania miłości i blokuje działanie Bożej miłości w człowieku. Dalej pornografia sprzeciwia się Bożemu planowi dotyczącemu ludzkiego ciała, które zostało stworzone przez Boga, odkupione przez Jezusa i które jest świątynią Ducha Świętego. Pornografii towarzyszą złe duchy żądzy, cudzołóstwa, nierządu, prostytucji, masturbacji, homoseksualizmu oraz inne zniewolenia, np. alkoholowe bądź narkotyczne. W ten sposób człowiek zostaje związany pętami zła z różnych stron. Co więcej, lekceważy on głos sumienia, uznając za dobre to, co służy zaspokojeniu żądzy, a za złe to, co się temu sprzeciwia. Prowadzi to ostatecznie do utraty przez sumienie trzeźwego osądu (1 Tm 4, 2; Tt 1, 15), co tym bardziej oddala uzależnionego od dróg Bożych. Sztylet w życie małżeńskie i rodzinneNa tym nie kończy się lista zła, jakie wyrządza pornografia. Ponieważ ze swej natury jest ona skierowana przeciw miłości, stąd też nie dziwi, że wielkie żniwa zbiera ona w życiu małżeńskim i rodzinnym. Burzy ona podstawy życia seksualnego małżonków – współżycie przestaje bowiem wyrażać ich wzajemną miłość, a staje się środkiem do zaspokajania żądzy. Co więcej, osobie uzależnionej od pornografii trudno zadowolić się chwilami intymnymi ze współmałżonkiem, kiedy w pamięci ma wymyślne obrazy z gazet czy filmów erotycznych, czy też wcześniejsze doświadczenia seksualne z innymi partnerami. Dochodzi do tego gniew i oburzenie, kiedy żona (mąż) nie zgadza się na dewiacyjne formy życia seksualnego, jakie zdeprawowany mąż (zdeprawowana żona) proponuje. Może to wówczas prowadzić do szukania zaspokojenia pożądania poza domem. Poza rujnowaniem życia intymnego małżonków pornografia zaznacza swój negatywny wpływ w innych sferach życia małżeńskiego i rodzinnego. Uzależniony doświadcza nieustannego lęku, życia w stresie, czy jego zniewolenia nie odkryje żona, dzieci, czy pracodawca. Pragnienie ukrycia za wszelką cenę własnego uzależnienia sprawia, że w rodzinie gości nieustannie kłamstwo. Ono chroni przed krytyką, wstydem, zakłopotaniem i dalszymi konsekwencjami (strata domu, pracy), jakie prawdopodobnie przyniosłoby ujawnienie nałogu. Dzieci narażone są na przypadkowe odkrycie materiałów erotycznych. Jeśli tak się stanie, konsekwencje są dramatyczne: ojciec traci autorytet, a dzieci wystawione są na ryzyko powielenia drogi nieczystości. Badania wykazują bowiem, że większość mężczyzn pierwszy kontakt z pornografią „zawdzięcza” znalezieniu gazet właśnie u ojca bądź kolegi. Co więcej, córki, szukając w miłości ojca poczucia własnej wartości, często się przekonują, że ocenie podlega jedynie ich ciało. Synowie zaś, w sposób naturalny naśladując ojców, bardzo często przejmują od nich sposób patrzenia na kobiety jako na obiekty pożądania. Nie można zapominać, że osoba uzależniona od pornografii, wydając niemałe pieniądze na zaspokojenie nałogu, nie tylko odbiera środki finansowe rodzinie, ale także naraża ją na długi. Pornografia uderza wreszcie w samego uzależnionego. Poza wymienionymi konsekwencjami zniewolenia podkreśla się kolejne: nerwowość, drażliwość, niekontrolowane myśli, spaczone postrzeganie rzeczywistości, obniżone zdolności interpersonalne, samotność, lęk i inne. Życie w stresie, jak również narastające poczucie niezaspokojenia, pojawiające się poczucie winy przy jednoczesnym przeświadczeniu, że nie ma powrotu – wszystko to sprawia, że nietrudno takiemu człowiekowi wpaść w depresję. Droga od ciekawości do obsesji jest krótka (zwłaszcza w dobie łatwego dostępu do Internetu), zaś wyjście z niej – bolesne i długotrwałe. Strzeż się pornografii!Naszkicowane tutaj zaledwie niektóre ze skutków pornografii już każą mieć się na baczności przed tym zniewoleniem. Tak jak nie ma beztroskiego chodzenia po bagnie (nawet jeśli weszło się na nie dla rozrywki), tak też nie ma nieszkodliwej pornografii. Można na nią patrzeć przez pryzmat wydanych pieniędzy, straconego czasu i źle spożytkowanej energii, ale nie to jest sednem sprawy. Tu chodzi bowiem o coś więcej – o człowieka i o to, co robi on ze swoim życiem i z tym, co w nim najcenniejsze – z miłością. I w imię tego człowieka i tej miłości nie wstępuj na drogę pornografii. Naprawdę nie warto. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|