|
|||
|
Autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr, Sytuacja człowieka przed grzechemKażdy chce być szczęśliwy i osiągnąć pełnię szczęścia. Jedyną straszną siłą, która niszczy ludzkie szczęście, jest zło. Dlaczego więc ludzie grzeszą? Dlaczego człowiek, który decyduje się na popełnienie grzechu, wierzy, że w ten sposób osiągnie jakieś dobro? Skąd się bierze w świadomości ludzkiej dziwna przecież fascynacja oraz uległość pozornemu urokowi zła? Dlaczego grzech, który prowadzi do śmierci i samozniszczenia, wydaje się tak bardzo atrakcyjnym sposobem na osiągnięcie szczęścia?... Odpowiedzi na te pytania poszukajmy w Biblii. W opisie stworzenia Bóg mówi nam, że stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Co to znaczy? Oznacza to, że obdarzył go rozumem i wolnością, a więc sprawił, że spośród wszystkich stworzeń żyjących na ziemi tylko człowiek ma zdolność kochania Boga i innych ludzi. Dla człowieka być szczęśliwym znaczy: kochać i być kochanym. Raj jest symbolem tego pierwotnego szczęścia. Człowiek żył w pewności wypływającej z wiary, że do pełni szczęścia potrzebny jest mu tylko Bóg. Żył w przekonaniu, że jest kochany przez Boga i że tylko z Boga czerpie wszystko to, co mu jest potrzebne do życia i szczęścia. Trzeba pamiętać, że szczęście raju miało osiągnąć swoją pełnię w przebóstwieniu człowieka, a więc w momencie kiedy stałby się on uczestnikiem Boskiej natury (2 P 1, 4). Bóg powołuje człowieka do istnienia bez jego zgody, ale dopiero za jego przyzwoleniem może dać mu pełnię szczęścia. Pierwsi ludzie przed popełnieniem grzechu pierworodnego byli szczęśliwi, ale było to szczęście w rozwoju. Miało osiągnąć swoją pełnię dopiero w momencie przebóstwienia ich ludzkiej natury, mocą dobrowolnie przyjętej miłości Boga. Z opisu biblijnego dowiadujemy się, że istotną częścią życia człowieka w raju była wiara w to, co mówił Bóg w zakazie: „z tego drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2, 17). Drzewo poznania dobra i zła jest więc symbolem prawdy, którą Bóg objawił człowiekowi. Jaka to jest prawda? Co oznacza zakaz spożywania owoców z tego jedynego drzewa? Bóg po prostu mówił człowiekowi prawdę: pamiętaj, że nie jesteś bogiem, a tylko człowiekiem. Sam o własnych siłach nie jesteś w stanie osiągnąć pełni szczęścia. W twoim sercu są nieskończone pragnienia i aspiracje, ale beze Mnie i pozostawiony sam sobie jesteś śmiertelny i skończony. Dlatego pamiętaj, że istnieje pewna granica, której nie wolno ci przekroczyć. Nie możesz wbrew moim przykazaniom sam decydować o tym, co jest dobre, a co złe. Te przykazania wynikają z mojej miłości do ciebie, one tylko opisują rzeczywistość i wyznaczają jedyną drogę życia, którą Ja pragnę prowadzić ciebie do pełni szczęścia, a więc do przebóstwienia. Pełnię wolności, miłości i życia osiągniesz tylko wtedy, gdy się ze Mną zjednoczysz w miłości. Jeżeli natomiast zerwiesz i spożyjesz owoc z drzewa poznania dobra i zła, a więc jeśli uwierzysz w kłamstwo, że sam, o własnych siłach i wbrew mojej miłości, możesz osiągnąć szczęście, wtedy na pewno umrzesz, ponieważ odrzucając Mnie, odrzucisz miłość i życie, a wybierzesz śmierć i samozniszczenie. Grzech jest największą tragedią człowieka. Taka była treść Bożego słowa skierowana do ludzi w raju, symbolicznie wyrażona w zakazie spożywania owocu z drzewa poznania dobra i zła. Pierwsza próba zafałszowania prawdy o BoguLudzie przed grzechem pierworodnym mieli Boże prawo wpisane w swoich sercach i nie odczuwali go jako ciężaru i jarzma. W sposób spontaniczny i naturalny byli przekonani, że do szczęścia potrzebny jest im tylko i wyłącznie Bóg. Pierwsza próba zakwestionowania tej prawdy zrodziła się nie z winy człowieka, lecz została mu zasugerowana z zewnątrz przez „ojca kłamstwa” – szatana, przedstawionego w opisie biblijnym w symbolu węża. Szatan i jego poplecznicy, upadli aniołowie, to istoty czysto duchowe, które zostały stworzone i powołane do wspólnoty miłości z Bogiem. Kiedy miały w sposób całkowicie dobrowolny przyjąć i odpowiedzieć miłością na miłość Stwórcy, zamiast Boga wybrały i ukochały, niestety, siebie. Samouwielbienie doprowadziło je do stanu przerażającego egoizmu i do nienawiści Boga. Papież Paweł VI na audiencji generalnej 15 listopada 1972 r. tłumaczył, że: „Zło to nie tylko brak dobra, ale byt żywy, duchowy, lecz skażony i deprawujący. To straszliwa realność, tajemnica budząca lęk... Demon jest wrogiem numer jeden, jest kusicielem w pełnym znaczeniu tego słowa. Wiemy dobrze, że ten ponury, burzycielski i niepokojący byt naprawdę istnieje i działa, zastawiając na nas sofistyczne pułapki, by zniszczyć równowagę moralną człowieka. Jest on perfidnym hipnotyzerem, który dobrze wie, jak w nas wniknąć (przez zmysły, wyobraźnię, pożądliwość), by spowodować różnorakie dewiacje”. „Czy to prawda, że Bóg powiedział: nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (Rdz 3, 1). Tym wstępnym, prowokacyjnym pytaniem wąż wciągnął Ewę w rozmowę, zawierającą w intencji niezwykle inteligentnie spreparowaną sugestię: to nieprawda, że Bóg ciebie kocha, On przecież zakazuje ci spożywania owoców z tego drzewa, a więc ogranicza twoją wolność. Szatanowi chodziło o to, aby w człowieku zrodziło się poczucie pretensji i krzywdy w stosunku do Pana Boga oraz przekonanie, że Bóg faktycznie ogranicza jego wolność. Szatan w swej pokusie idzie dalej. Zaprzecza mianowicie, że grzech pociąga za sobą śmierć. Sugeruje, że jest nieprawdą to, co mówi Bóg: „nie wolno wam jeść z niego, abyście nie pomarli” (Rdz 3, 2-5). Szatan wsącza w świadomość człowieka straszny jad grzechu pychy, perfidnie zapewniając: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 4-5). Poznanie dobra i zła – w języku Biblii – oznacza posiadanie wszechmocy samego Boga. Wąż mówi, że dopiero przekroczenie tego zakazu pozwoli człowiekowi osiągnąć pełnię szczęścia, bo otworzy przed nim nieskończone, boskie perspektywy. W ten sposób szatan podjął próbę całkowitego zafałszowania obrazu Boga w ludzkiej świadomości. Człowiek do tej pory wierzył i intuicyjnie doświadczał, że Bóg go stworzył z miłości, że być od Boga uzależnionym jest dla niego największym dobrem. l tu nagle usłyszał, że Bóg nie tylko go nie kocha, ale że jest jego największym przeciwnikiem, absolutnym tyranem, ponieważ zakazując spożywania owoców z tego drzewa, broni mu dostępu do pełni szczęścia i nie chce, aby człowiek stał się taki jak On. Pokusa szatana, podana w tak ponętnej, atrakcyjnej formie, wzbudziła w świadomości pierwszych ludzi podejrzenie i wątpliwości: kto tu mówi prawdę, Bóg czy szatan? „Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc (...)” (Rdz 3, 6). Właśnie w ten sposób dokonał się grzech pierworodny. Jest to grzech pychy i niewiary w miłość Boga. Człowiek przestał wierzyć Bogu, natomiast uwierzył szatanowi. Uznał, że to nie Bóg mówi prawdę, tylko szatan. Nie przyjął prawdy, że grzech jest największą tragedią człowieka i że prowadzi do śmierci. Przekreślił prawdę o tym, iż dając zakaz spożywania owoców z drzewa poznania dobra i zła, Bóg kierował się bezinteresowną miłością: nie czyń tego, ponieważ to jest twoją zgubą i w ten sposób wejdziesz tylko w śmierć i bezsens. Wyrażając wiarę w to, co mówił szatan, człowiek dał się przekonać, że grzech nie jest czymś złym, że nie prowadzi do rozkładu ludzkiego szczęścia i życia. To właśnie z zafałszowanego obrazu Boga wynika to, tak powszechne dzisiaj, przekonanie o atrakcyjności zła, o tym, że grzech sam w sobie jest ponętny i dobry, że daje przyjemność w życiu i że jest grzechem tylko dlatego, że Bóg zakazuje czegoś, co ostatecznie jest dobre. Tak o grzechu myślą ludzie zniewoleni przez ojca kłamstwa. Narkoman sądzi, że dawka narkotyku jest dla niego wyzwoleniem, podobnie o swoim nałogu sądzi alkoholik, człowiek uzależniony od seksu, pieniędzy, żądzy władzy i innych rodzajów grzechu. Jedyną szansą ratunku z tej przerażającej rzeczywistości zakłamania i zniewolenia przez zło jest przystąpienie do sakramentu pokuty. Pan Jezus mówi: „Wystarczy przystąpić z wiarą do stóp zastępcy mojego i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była już jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone – nie tak jest po Bożemu: cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystacie z tego cudu miłosierdzia Bożego, na darmo będziecie wołać, ale będzie już za późno” (Dz 1448). ks. Mieczysław Piotrowski TChr Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|