|
|||
|
Świadectwo, Wiem, że w życiu trudno jest nie błądzić, ale wiem też, że wielu błędów można byłoby uniknąć, prosząc usilnie Boga o łaskę mądrości i inne dary Ducha Świętego. Mam na myśli zwłaszcza wychowanie dzieci. Bóg dał nam dwoje dzieci – na krótki czas ich wychowania. Obydwoje z mężem zapomnieliśmy jednak, że człowiek składa się nie tylko z ciała, ale i z duszy. W wychowaniu dzieci myśleliśmy raczej o tym, aby miały co zjeść, włożyć na siebie i by miały dobre wyniki w nauce. W miarę naszych skromnych dochodów staraliśmy się zapewnić im wykształcenie. Nie stać nas było (może na szczęście) na komputer czy inne „zdobycze techniki”, które obecnie – nieumiejętnie używane – tak potrafią zniewolić dzieci, dorosłych i tak bardzo zaśmiecić ich umysły. Jednak telewizor w domu był i pełnił w nim ważną rolę, będąc całodziennym uczestnikiem naszego życia rodzinnego. Potrafiłam skracać modlitwę, aby obejrzeć serial. Owszem, pilnowałam, aby dzieci odmówiły pacierz i były na niedzielnej Mszy św., ale wspólnej modlitwy w domu nie było. Nasze życie nie było w pełni oparte na Bogu. Nie można żyć szczęśliwie, odcinając się od źródła miłości, jakim jest Bóg, nie można zdrowo i dobrze wychować dzieci. Na zewnątrz niby wszystko było dobrze – dom posprzątany, wszyscy nakarmieni, świadectwa na piątkę. Ale razem z dorastaniem dzieci zaczęły rosnąć problemy. Dzieci miały „swoje sprawy”, o których rozmawiały z kolegami. Nasze zdanie przestało się liczyć. Teraz wiem, że oboje z mężem nie umieliśmy z nimi rozmawiać. Córka, wzorując się na koleżankach, zaczęła się odchudzać, co skończyło się dla niej ciężką chorobą psychosomatyczną. Syn związał się z rastamanami i zerwał zupełnie z Kościołem. Nie pomagały prośby ani groźby. Jest takie przysłowie – „Jak trwoga, to do Boga”. I tylko Bóg wie, ile było nocy nieprzespanych, modlitw różańcowych i nowenn. Jezus w swoim miłosierdziu pomógł córce wrócić do zdrowia, ukończyć studia, znaleźć dobrą pracę, oczekiwać dziecka. Syn powrócił do Kościoła, również ukończył studia, pracuje. Dla mnie i mojego męża rozpoczął się nasz wspólny powrót do Boga. Chcę złożyć to świadectwo ogromnego miłosierdzia Boga i gorąco Mu, jak również i Matce Jego Najświętszej – Maryi, podziękować za ten cud. Barbara Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|