Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Znalazem Boga Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Znalazem Boga
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 2/2004 → Temat numeru



Mam na imię Sergiusz. Urodziłem się i wychowałem w ateistycznym państwie. W mojej rodzinie o religii mało mówiono. Do kościoła też nikt nie chodził, bo tam, gdzie mieszkaliśmy kościoła nie było. O Bogu wiedziałem tylko z opowiadań mojej mamy, ale wiedza o Nim była bardzo skromna.

Wiedziałem, że On stworzył świat, że miał Syna Jezusa, który umarł na krzyżu za ludzkie grzechy, zmartwychwstał, jest teraz w niebie i opiekuje się tymi, którzy w Niego wierzą. Wierzyłem mamie, chociaż w tamtych czasach uczono nas, że to wszystko jest wymysłem „zachodu” dla otumanienia ludzi. Mama nauczyła mnie także modlitwy, którą znała od swojej matki. Ale to było naszą tajemnicą.

Tak w dzieciństwie zostało zasiane małe ziarenko wiary. I to ziarenko, zasiane przez mamę, obudziło we mnie najpierw ciekawość. Zawsze byłem ciekaw, na czym polega wiara i dlaczego dużo starszych ludzi wierzy w Boga. Kiedy u kogoś w domu zobaczyłem ikonę, wypytywałem, co jest na niej namalowane i co to znaczy. Pomału uzupełniałem poprzez te opowieści moją wiedzę o Bogu. Wszystkie były dla mnie piękne, jak bajki. Ale nadal nie mogłem zrozumieć, dlaczego szkoła uczyła, że źle jest być wierzącym. Przecież z tego, co słyszałem o Bogu, On jest Dobrem, a religia uczy miłości i, moim zdaniem, w tym nie ma nic złego. W końcu przestałem się przejmować szkołą i tym, co mówią ateiści. A moja ciekawość tylko rosła.

Dużo słyszałem o Piśmie św., że w nim jest cała interesująca mnie wiedza, tylko nie udawało mi się go zdobyć. Szukałem go, pragnąc je przeczytać, ale w tamtych czasach i w mojej miejscowości, to było niemożliwe. Pewnego dnia, podczas dziecięcej zabawy w jednym z opuszczonych domów, na strychu, w kupie makulatury znalazłem Ewangelię według św. Łukasza. Wpadł mi w ręce stary zeszyt, w którym na pożółkłych kartkach, czyjąś ręką starannie ją przepisano... I od tego wszystko się zaczęło. Dzięki tym starym kartkom dowiedziałem się o życiu Jezusa i Jego Apostołów. Płakałem, czytając o śmierci Jezusa, tak mocno mnie to wzruszyło. Religia przestała być dla mnie bajką. Zacząłem do niej podchodzić serio.

Dorastałem i moje życie zmieniało się. Mając 11 lat zacząłem interesować się elektroniką i krótkofalarstwem. Wyrobiłem sobie licencję, zbudowałem radio odbiorczo-nadawcze i mogłem rozmawiać z całym światem. Czasami całymi nocami przesiadywałem przy mikrofonie, nawiązując łączności. Jednego wieczoru złapałem łączność z księdzem w Finlandii. Nie pamiętam jego imienia ani nazwiska, ale mniejsza z tym. Od niego dowiedziałem się, na jakich pasmach radiowych znajdują się rozgłośnie chrześcijańskie i o których godzinach mogę je łapać. Dorobiłem się z demobilu dużego odbiornika radiowego, który po drobnych przeróbkach pozwolił mi te stacje chwytać. Słuchając programów tych rozgłośni, uczyłem się religii. Moja wiedza o Bogu rosła. Nauczyłem się modlić i z Nim rozmawiać. Przede mną rozpościerała się nowa droga, po której mogłem już iść z Jezusem w sercu. Chrześcijaństwo przestało być dla mnie tajemnicą. Moja wiara umacniała się. Dziękowałem Panu, że nareszcie mogę poznawać Pismo św. i uczestniczyć w radiowej Mszy św. To było dla mnie wielkie odkrycie. Zanurzyłem się w poznawaniu Boga. Cieszyłem się z tego, że stałem się chrześcijaninem.

Skończyłem szkołę, poszedłem do wojska. Jednostka, w której służyłem, znajdowała się niedaleko stolicy. Gdy dostawałem przepustkę, wychodziłem na spacery po mieście. Podczas jednego z tych spacerów trafiłem na małą uliczkę, przy której stał kościół katolicki. Wszedłem do niego z ciekawości, aby zobaczyć jego wnętrze i posłuchać przyciągającej muzyki organowej. Akurat trafiłem na początek Mszy św.; pozostałem na niej. To było kolejne odkrycie dla mnie. Zobaczyłem na własne oczy, jak celebrowana jest Msza św. Odprawiał ją młody ksiądz Wiktor. W kościele było dużo młodych ludzi i to mnie bardzo zdziwiło, bo dotychczas myślałem, że do kościoła chodzą tylko staruszkowie.

Słuchając księdza, byłem jak w transie, tak ciekawie mówił; wyłapywałem każde słowo, starając się wszystko zapamiętać. Dziwne uczucie ogarniało całe moje ciało. Nie potrafię tego opisać... Poczułem spokój duszy, którego wcześniej nie znałem. Dobrze mi tam było i ta Msza św. głęboko wryła się w moje serce. Gdy wychodziłem z kościoła, w drzwiach zatrzymał mnie ksiądz. Jego zainteresowanie wzbudził mój wyjściowy mundur wojskowy, bo żołnierze raczej do kościoła nie chodzili. Ksiądz zaprosił mnie na plebanię i tam rozmawialiśmy o tym, skąd pochodzę, i co mnie do świątyni przyprowadziło. Opowiedziałem mu całą moją historię, moją drogę do wiary. Tego dnia po raz pierwszy poszedłem do spowiedzi i znalazłem to, czego szukałem. Pod koniec naszego spotkania – a nie chciało mi się stamtąd wychodzić, choć musiałem wracać do jednostki – ksiądz Wiktor podarował mi Biblię. Od tamtego dnia na każdej przepustce byłem w kościele. Znalazłem też przyjaciół, z którymi mogłem otwarcie rozmawiać i uczyć się o Bogu na młodzieżowych zebraniach. To były najlepsze dni w moim życiu.

Sergiusz

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: