|
|||
|
Autor: ks. Edward Janikowski TChr
, Pragniemy przypatrzyć się, w jaki sposób i co nam chce powiedzieć o zmartwychwstaniu umiłowany uczeń Jezusa i zarazem ewangelista, św. Jan. Jego Ewangelia jest zapisem historii zbawczych wydarzeń, ale w odróżnieniu od ewangelii synoptycznych posiada teologicznie bogatsze słownictwo i jest w niej więcej katechetycznych treści. „Ewangelie Mateusza, Marka i Łukasza nazywamy synoptycznymi. Nazwa pochodzi od greckiego rzeczownika synopsis – spojrzenie ogarniające przedmiot, całościowe, jednoczesne spojrzenie; lub od przymiotnika synoptikos – ogarniający jednym spojrzeniem, widzący jednocześnie. Wyraz synoptyczny chce więc powiedzieć, że czytanie jednej Ewangelii jakby pokazuje pozostałe dwie, gdyż te trzy pierwsze księgi są do siebie podobne (ks. E. Szymanek, Wykład Pisma Świętego Nowego Testamentu, s. 29). Ewangelia św. Jana zawiera w sobie również istniejącą już tradycję, jednocześnie – wynika to wyraźnie z tekstu – jej autor jest przekonany, że w świetle wydarzeń śmierci i zmartwychwstania, Duch Święty pozwolił mu lepiej zrozumieć znaczenie czynów i nauki Jezusa. Mówił o tym sam Jezus i Jego słowa spisał św. Jan w swojej Ewangelii: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz (jeszcze) znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy i oznajmi wam rzeczy przyszłe” (J 16, 12-13); „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 26). Tak więc po zmartwychwstaniu, dzięki działaniu Ducha Świętego, Jan Ewangelista lepiej i pełniej rozumie także wydarzenia z okresu ziemskiego życia Jezusa. Fakt, że Jan przedstawia wszystkie wydarzenia z głęboką interpretacją teologiczną, w niczym nie umniejsza wartości historycznej wydarzeń. Św. Jan uwierzył na podstawie faktów, których był naocznym świadkiem i chce również, abyśmy i my uwierzyli, dlatego tak kończy dwudziesty rozdział swojej Ewangelii: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym i abyście wierząc mieli życie w Imię Jego” (J 20, 30-31). Po tym krótkim wstępie przejdźmy już do omawiania relacji o zmartwychwstaniu Jezusa według Ewangelii św. Jana. Całość opisu zawarta jest w dwu ostatnich rozdziałach. Częściowo Ewangelia Jana powtarza to, co wiemy już z poprzednio omawianych relacji ewangelicznych. Dlatego wspomniawszy jedynie o tym, co jest wspólne, chcemy zwrócić większą uwagę na te partie, które uwzględniają nowy aspekt tych samych wydarzeń. Może poprawniej byłoby nazwać to nie nowym aspektem, ale pogłębioną teologicznie interpretacją wydarzeń paschalnych. Najpierw Ewangelista mówi o pustym grobie, który zastaje Maria z Magdali. Fakt ten potwierdzają następnie św. Piotr i Jan, którzy na wieść o pustym grobie biegną, niejako na wyścigi, by stwierdzić naocznie ten fakt. Według relacji św. Jana, odsunięty kamień i pusty grób zaniepokoiły Marię. Dlatego biegnie do Szymona i do drugiego ucznia, którym to właśnie jest św. Jan, by wyrazić swój niepokój słowami: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położono”. Proszę zauważyć, że Maria z faktu pustego i otwartego grobu wcale nie wysnuła wniosku o zmartwychwstaniu Jezusa. Jedynie stwierdza, że „Pana zabrano”. Wiadomość tę – jak już wspomniałem – sprawdzają św. Piotr i św. Jan. Opis tej wizji lokalnej kończy św. Jan stwierdzeniem: ujrzał i uwierzył. Dla czwartego Ewangelisty fakt pustego grobu jest czymś ważnym, stąd Jan nie poprzestaje na świadectwie niewiast, ale zaznacza, że fakt ten został potwierdzony przez uczniów. Jakkolwiek dla Jana odkrycie pustego grobu i płócien grobowych było wystarczającym znakiem dla wiary, to jednak dla pozostałych apostołów i uczniów nie był ten fakt ostatecznie przekonywującym argumentem na rzecz zmartwychwstania. Wiara w Zmartwychwstanie w całej pełni pojawia się u nich dopiero po spotkaniu zmartwychwstałego. Szczególnie wymowny u św. Jana jest opis pierwszej chrystofanii: Maria Magdalena stała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę.” Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu. Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się się do moich braci i powiedz im: <<Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego>>” (J 20, 11-17). Tak więc Maria do końca nie kojarzy pustego grobu ze zmartwychwstaniem. Przypuszczała nawet, że to ogrodnik przeniósł ciało Jezusa. Dopiero gdy Jezus zwrócił się do niej po aramejsku: „Miriam” – Maria poznała Pana i przemówiła do Niego, posługując się pełną godności formułą Rabbuni. Jest to wyznanie bliskie temu, które wyraził również Tomasz – „Pan mój i Bóg mój”. Maria tym słowem wyznaje swoją wiarę w zmartwychwstanie. Jezus żyje. Zastanawiające są słowa, które Jezus potem wypowiada: „Nie zatrzymuj Mnie” i „jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca”. Można je zrozumieć jedynie w całym teologicznym kontekście Ewangelii św. Jana. Chodzi o wypełnienie celu misji Jezusa. W tym wypadku mogłoby ono oznaczać, że Jezus jeszcze nie wypełnił swej misji wobec uczniów do końca. Z misją tą wiąże się również polecenie dane Marii, by powiadomiła uczniów o zmartwychwstaniu, co oczywiście uczyniła: „Poszła Maria Magdalena, oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział” (J 20, 18). Dalej św. Jan opisuje dwukrotne chrystofanie. Jedną pod nieobecność św. Tomasza, drugą już ze św. Tomaszem. W pierwszej chrystofanii, „owego pierwszego dnia tygodnia” wieczorem, gdy apostołowie przebywali razem przy drzwiach zamkniętych w obawie przed Żydami, Jezus stanął pośrodku nich. Wskazał na swoje ręce i bok, potwierdzając w ten sposób wobec uczniów rzeczywistość zmartwychwstania. Czyni tak, by nie mieli żadnych wątpliwości, że to jest Jezus ukrzyżowany i złożony do grobu. Ten sam Jezus, ale już w przemienionym, uwielbionym ciele. Jak zaznacza Ewangelista, przyjęli Go z radością. Nie był obecny wśród nich św. Tomasz. Jak podaje św. Jan w rozdz. 20, 25: Inni więc uczniowie mówili do Niego: „Widzieliśmy Pana”. Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. Widać, jak badawczo i krytycznie podchodzili apostołowie do faktu zmartwychwstania. Tomasz wręcz domaga się namacalnych dowodów, aby mógł uwierzyć w zmartwychwstanie. Po ośmiu dniach, kiedy Jezus ukazuje się znowu apostołom wraz z Tomaszem, mówi do niego: „Podnieś rękę i włóż ją do boku mego i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz wtedy wyznaje swoją wiarę słowami: „Pan mój i Bóg mój”. Jakżeż radosne i pokrzepiające słowa skierował wtedy do nas wszystkich Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Tak więc wszyscy, którzy uwierzyli, są błogosławieni. Tak mówi Jezus. Dlatego św. Jan na końcu tego rozdziału pisze – o czym już mówiliśmy – z zachętą pełną serdeczności: „abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście mieli życie w imię Jego”. Powszechnie rozumie się te słowa Jezusa jako wyrzut skierowany do Tomasza. Taka interpretacja jest trudna do przyjęcia, bo inni apostołowie również wykazywali daleko posunięty sceptycyzm, dopóki Pana nie ujrzeli. Stąd raczej należy przyjąć, że słowa: „Błogosławieni...” odnoszą się do czytelników, dla których te znaki zostały spisane; im bowiem takie znaki nie będą już dane. Będą zdani wyłącznie na słowa Pana, a konkretnie na Ewangelię. Na koniec możemy powiedzieć, że choć św. Jan bardziej podkreśla teologiczne znaczenie wydarzeń paschalnych, to jednak przekazuje to, co się rzeczywiście wydarzyło. Dlatego w treści swego przekazu nie różni się istotnie od relacji synoptycznych. Najpierw Ewangelie wyraźnie stwierdzają tożsamość osoby Jezusa ukrzyżowanego i pogrzebanego z Jezusem zmartwychwstałym ukazującym się apostołom. Następnie podkreślona jest wyraźnie myśl, że apostołowie pozostają bierni do czasu poruszenia z zewnątrz, czyli do czasu spotkania zmartwychwstałego. W Ewangeliach naocznie stwierdzony jest fakt pustego grobu trzeciego dnia po śmierci. Z tych omawianych relacji wynika również fakt niezłomnego przekonania o rzeczywistych ukazywaniach się Chrystusa zmartwychwstałego, jak również niezłomne przekonanie o somatycznym, cielesnym zmartwychwstaniu. Pewne różnice występujące w opisach poszczególnych ewangelistów nie dotyczą zasadniczych faktów, a jedynie nieistotnych szczegółów. Dlatego pragnę przypomnieć jeszcze raz, że Ewangelie nie są kronikarskim reportażem ze zdarzeń, ale są historią zbawienia, czyli przekazem wiary opartej na wydarzeniach paschalnych. ks. Edward Janikowski TChr Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|