|
|||
|
Świadectwo, W jednym z numerów Miłujcie się! przeczytałam świadectwo o uratowaniu dziecka dzięki modlitwie różańcowej. Gdyby ktoś miał kiedykolwiek jakieś wątpliwości co do sensu duchowej adopcji, niech rozważy moje świadectwo. Pamiętam, że kiedy usłyszałam pierwszy raz o adopcji duchowej dzieci poczętych, pomyślałam, że to jakieś brednie. Długi czas miałam takie nastawienie i nie zgłębiałam prawdziwej idei tego przedsięwzięcia. Mimo to w 2000 roku podjęłam się takiej adopcji. W święto Zwiastowania Pańskiego w 2001 roku uczyniłam to po raz drugi. Właśnie wtedy, za drugim razem, nabrałam pewności, że każde wytrwanie na 9-miesięcznej modlitwie różańcowej w intencji zagrożonego aborcją dziecka daje mu ziemskie życie. W lipcu 2001 roku zaszłam w ciążę. Ponieważ miałam już troje dzieci i nie chciałam się dalej męczyć, bardzo poważnie zaczęłam myśleć o zabiciu własnego dziecka. I to tylko dlatego, że nie chciałam więcej rodzić, że wstydziłam się mieć tyle dzieci, że nie chciałam być więcej niewyspana!... Poszłam prywatnie do ginekologa, który stwierdził, że dokonanie aborcji nie stanowi dla niego żadnego problemu. Usłyszałam nawet, że wszystko będzie przeprowadzone komfortowo i w taki sposób, żebym się nie bała. Podano mi cenę: cenę za ludzkie życie... Umówiłam się na konkretny dzień i godzinę. Z chwilą podjęcia myśli o aborcji zaprzestałam modlitwy w intencji duchowej adopcji. Wszystko to rozgrywało się w ciągu 3 – 4 dni. Mimo umówionego terminu nie przyszłam na zabieg, a po 2 dniach wyjechałam z rodziną na wczasy. I kiedy jechałam samochodem, cały czas słyszałam słowa Jezusa: „Nie lękajcie się!” – i wtedy już wiedziałam, że urodzę to dziecko. Tego też dnia wróciłam do modlitwy różańcowej. I wtedy zrozumiałam, że podejmując się duchowej adopcji, modliłam się o uratowanie własnego dziecka... A kiedy się szczęśliwie urodziło, wszystkie moje lęki prysły niczym bańka mydlana. Pan obdarowuje nas siłami do podjęcia nowych obowiązków i nie daje nam niczego, czego byśmy nie mogli udźwignąć. Proszę wszystkich o podjęcie się duchowej adopcji. To wielki dar od Boga, dzięki któremu można ratować życie poczętych dzieci. Wierzę, że wszystkim, którzy się podjęli tego wysiłku, a wątpią, Pan Jezus rozwieje wątpliwości. Wasza wierna Czytelniczka Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|