|
|||
|
Świadectwo, Jestem prostym robotnikiem, przez wiele lat pracowałem na budowie. Nasza brygada wyróżniała się tym, że u nas piło się najwięcej alkoholu. Pili wszyscy: robotnicy i kierownicy. Dochodziło do tego, że prace stały w miejscu, a my codziennie wracaliśmy do domów pijani. Nietrudno się domyślić, jakie były tego skutki dla naszych rodzin. Kiedy dwóch moich kolegów opuściły żony z dziećmi, przeżyłem nagły wstrząs. Zacząłem zadawać sobie pytanie: „Jak długo jeszcze będziesz brnął w ten ślepy zaułek? Dlaczego narażasz własną żonę i dzieci? Przecież to wszystko nie podoba się Bogu. Opamiętaj się!”. Poszedłem do spowiedzi. Kapłan poświęcił mi wiele czasu. Pojednał mnie z Panem Bogiem, ale także dał mi skierowanie do specjalistycznej placówki leczącej alkoholików. Mieściła się ona w dawnej salce katechetycznej przy jednej z parafii w moim mieście. Spotkałem tam ludzi z podobnymi problemami, nawet dzieci i młodzież. Wielką pomoc okazali nam specjaliści. Postanowiłem przestać pić. Oczywiście koledzy pamiętali o mnie. Wiele razy usiłowali mnie namówić do wypitki – niestety, parę razy im się to udało. (...) Ostatni karnawał był pierwszym moim zwycięskim karnawałem od czasu, gdy zbliżyłem się do Boga i podjąłem leczenie. Powiedziałem sobie: dość! I dotrzymałem słowa. Wiem, że jestem słabym człowiekiem i nic sam nie mógłbym uczynić. Ale chciałem powiedzieć właśnie czytelnikom Miłujcie się!, które znam od 5 lat, że od wspomnianej spowiedzi sprawę mego nawrócenia i powrotu do normalnego życia powierzyłem Matce Najświętszej. To Ona dopomogła mi przezwyciężyć samego siebie. Chciałem Jej, za pośrednictwem Redakcji, gorąco za to podziękować. Mirosław Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|