|
|||
|
Świadectwo, Już od dawna zamierzałem do was napisać o moim problemie, ale dopiero teraz, gdy jestem na drodze terapii, mam odwagę, żeby to zrobić. Tym listem chcę też przestrzec wszystkich młodych chłopaków i mężczyzn przed niebezpieczeństwem uzależnienia od seksu, a także przekonać, że można wyzwolić się z tej obsesji. Wszystko się zaczęło, kiedy miałem 14 lat. Moi rodzice byli w porządku, zawsze ich szanowałem, ale nie otrzymałem od nich ani czułości, ani tego, czego potrzebowałem w okresie dorastania. Nie czułem się dowartościowany w ich oczach, dlatego miałem się za gorszego od rówieśników. Czułem się bardzo samotny i nieśmiały i z tego powodu rzadko przebywałem z kolegami, a bardzo chciałem być jednym z nich i bawić się z nimi. Jedyną przyjemnością dla mnie w tym okresie była masturbacja. Koledzy czasem Kiedy zacząłem szkołę średnią, myślałem, że tam wreszcie nie będę się czuł sam i zaprzestanę samogwałtu. Jednak się myliłem... Grzech mój się wzmagał, a ja jeszcze bardziej pragnąłem zainteresowania i czułości. Kiedyś poszedłem do toalety miejskiej i tam spotkałem pewnego mężczyznę. On zaprosił mnie do swojego domu, by porozmawiać o moich kłopotach. Ciekawość wygrała. Mój rozsądek był uśpiony, a potrzeba bycia docenionym silniejsza ode mnie. Poszedłem... Był dobrym człowiekiem, przytulił mnie, ale na tym się nie skończyło. Pierwszy raz w życiu kochałem się z mężczyzną... Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, na trzecie spotkanie nie przyszedłem, bo przestraszyłem się konsekwencji i tego, że ktoś się może o mnie dowiedzieć. Przecież nie byłem homoseksualistą, podobały mi się dziewczyny – z jedną nawet wtedy chodziłem. Któregoś dnia u kolegi poznałem tajniki Internetu. Ciągle nienasycony, zacząłem chodzić do kafejek internetowych i oglądać grzeszne zdjęcia. Potem odkryłem czat i rozmowy gejowskie. Korzystałem z IRC i tam zabawiałem się w ten sposób z innymi. Z jednej strony wiedziałem, że to grzech, z drugiej to było zbyt silne i zbyt przyjemne, żeby od tego odejść. Moja wiara nie była dla mnie ważna, myślałem tylko o masturbacji i o tym, jakby tu się umówić z kimś i razem z nim oddawać się „przyjemnościom”. Bóg był dla mnie tylko sędzią, o którym myślałem, że... zaraz mnie zabije. Chciałem odejść od Kościoła i skończyć z wiarą, bo wydawało mi się, że nic mi ona nie daje. Dalej wchodziłem na czaty i umawiałem się z innymi chłopcami. Z dziewczyną już dawno skończyłem, bo stwierdziłem, że nie ma to sensu – i tak do końca życia będę już pedziem. Jednocześnie bałem się tego. Marzyłem o założeniu rodziny, o żonie, o dzieciach... Żyłem w ciemności, i to strasznej. Używanie seksu nie dawało mi już radości – to był przymus i jakiś nakaz. Aż dziw, że się niczym nie zaraziłem: albo moi „przyjaciele” (17 – 40 lat) byli czyści, albo to Bóg czuwał nad takim śmieciem jak ja. Jednak pewnego dnia na czacie pojawił się chłopak, który zaczął ze mną „rozmawiać”, ale nie chciał się ze mną umówić. Zdziwiło mnie to. Wpisał adres strony, której organizacja pomaga homoseksualistom [podajemy go na końcu – przyp. red.]. Na początku go zbyłem, bo potrzebowałem czego innego. Jednak na drugi dzień, gdy znów się pojawił, zajrzałem na tę stronę – były tam świadectwa chłopaków, którzy przeżywali to samo co ja. Spieszyłem się i dałem mu swój adres e-mailowy. „Jak chce, może coś napisać” – pomyślałem. Paweł, bo tak miał na imię, zadał mi kilka pytań i po nich zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście nie mam problemu. Opowiedziałem mu o swoich pragnieniach, a on odpowiedział na to, że będzie mi pomagał i że mogę z tego wyjść, jeżeli tylko będę chciał. Na początku bardzo sceptycznie odniosłem się do jego propozycji (choć w głębi duszy pragnąłem wyjścia) i pisałem do niego tylko lakoniczne maile. Ale zobaczyłem, że on mnie traktuje serio, że z nim mogę rozmawiać bez ogródek o wszystkim, on mnie rozumie i odpowiada, i – co najważniejsze – nie przekreśla. To mnie bardzo cieszyło. Po raz pierwszy ktoś chciał mnie słuchać. Paweł przysłał mi sporo materiałów, z których dowiedziałem się, że skłonności homoseksualne są uleczalne i że mogę stać się znów heteroseksualny. Namówił mnie do przeczytania książki Gerarda van der Aardvega Homoseksualizm i nadzieja [patrz Miłujcie się! 2-2002 – przyp. red]. Po jej lekturze zrozumiałem, że to jest możliwe. Prowadził mnie, stał się moim przyjacielem. Dowiedziałem się o wielu chłopcach i mężczyznach (także żyjących w związkach małżeńskich), którym udało się pokonać te trudności. Niektórzy są w trakcie terapii, niektórzy pozakładali rodziny. Paweł rozpalił na nowo we mnie miłość do życia, a przede wszystkim do Boga. Na nowo zrozumiałem, że Jezus mnie kocha. Nasza rodzina liczy 20 osób w wieku od 17 do 28 lat. Codziennie modlimy się za siebie, wspieramy się drogą internetową i telefoniczną. Mamy ze sobą stały kontakt. Spotykamy się i mówimy sobie o naszych sukcesach i porażkach, cieszymy się, że uczestniczymy w terapii, która pozwoli nam wyjść na prostą. Wierzę, że każdy ma szansę. Chłopaku, mężczyzno! Jeśli coś podobnego dzieje się u Ciebie, nie zwlekaj. Z tego można wyjść, nie musisz cierpieć! Nie ładuj się w ten grzech! Szatan, kusząc, nigdy nie pokaże Ci skutków Twojego grzechu. Jezus Cię kocha i czeka na Ciebie z pomocą. To On jest Twoim najlepszym terapeutą. Dziękuję Bogu za Pawła i za nową rodzinę. Teraz wiem, że Jezus żyje i działa naprawdę. Alleluja! Piotrek Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|