|
|||
|
Świadectwo, Pragnę podziękować za Wasze pismo. Zwłaszcza dzięki świadectwom jest ono pomocą w szukaniu Boga. Bardzo bym chciał i ja dołożyć swoją cegiełkę do tego dzieła pomocy, opisując moją historię trafienia w pułapkę erotomanii. Wszystko zaczęło się, gdy miałem pięć lat. Wówczas mój starszy kolega – pod przykrywką sekretu „niewinnej zabawy” – molestował mnie seksualnie. Byłem mały, więc nie rozumiałem, aura „sekretu” fascynowała mnie, a to sprawiło, że zbyt wcześnie zwróciłem uwagę na seksualność człowieka. Telewizja i „świerszczyki”, nieumiejętnie chowane przez tatę, dopełniły mojego uświadomienia. Nic więc dziwnego, że już w wieku dziewięciu lat nałogowo pochłaniałem pornografię i odkrywałem przyjemność samogwałtu. Pamiętam pierwsze rozmowy z kumplami i przełamanie bariery wstydu we wspólnych seansach pornograficznych. Pochodzę z praktycznie niewierzącej rodziny (tata – ateista, mama „niepraktykująca”). Gdy w moim życiu pojawiła się koleżanka głęboko wierząca, wyśmiewałem ją. Lecz ona się nie poddawała i powoli zafascynowała mnie Bogiem. Koledzy również nie dawali za wygraną i wtajemniczali mnie w coraz bardziej intymne i perwersyjne pomysły seksualne. Nie palę, nie piję i nie ćpam, więc pchnęli mnie w coś innego. Spróbowałem kradzieży, no i wpadłem. To była także pierwsza próba nawrócenia. I byłoby wszystko dobrze, ale odkryłem nagle, że ciągnie mnie, by zostać duchownym. To mnie przeraziło, więc uciekłem w rozkosze cielesne, ciągnąc za sobą innych. Byłem rozdarty między kiełkującym ziarnem wiary a okazałym drzewem szatana. Tak dojrzewałem. Pojawiły się dziewczyny, które kolejno krzywdziłem swoim egoizmem. Im bardziej fascynował mnie Bóg, tym bardziej zatracałem się w grzechu. Potrzeby cielesne stały się niemal moją obsesją. Gdy pokornie wracałem do Boga, znów odzywał się głos powołania, znów uciekałem. Po kolejnej klęsce dałem sobie spokój. Stwierdziłem: nie mam siły, nie wygram! Tak usprawiedliwiony zapomniałem o Bogu… Zacząłem coraz bardziej upadać. Wszelkie zboczenia przestały mnie razić. Wciąż szukałem coraz mocniejszych bodźców seksualnych. Wreszcie postanowiłem spróbować tzw. „miłości francuskiej” i szybko zorganizowałem potrzebne spotkanie. Po dokonaniu tego strasznego grzechu w duchu ujrzałem szatana, demona i jego przerażające zło. Wstrząsnęło to moim sumieniem i sercem. Po tym wydarzeniu byłem zdruzgotany. Nie mogłem patrzeć w lustro, brzydziłem się samym sobą. Gdy tylko byłem sam, płakałem i modliłem się. Pierwszy raz w życiu zrozumiałem, jak bardzo zawiodłem Boga i jak Go kocham. Potrzebowałem Go. Poszedłem do spowiedzi. Była bardzo krótka, ale zmieniła moje życie. Narodziłem się na nowo!!! Pierwszy raz zaufałem całym sercem Panu i w tym zaufaniu odnalazłem siłę. Obecnie mam 20 lat i już ponad pół roku żyję w czystości, z pokorą myśląc o moim powołaniu. Bóg jest dla mnie wszystkim! Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu; On sam będzie działał (Ps 37,5). Czytelnik ? Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|