Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Zaczęłam się odchudzać Christianity - Articles - Młodzież
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Zaczęłam się odchudzać
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 1/2003 → Młodzież



Obiecałam Bogu, że gdy do końca mnie uzdrowi, napiszę do Miłujcie się!, by moje świadectwo pomogło choć jednej osobie, tak jak świadectwo Kasi z nr. 1/2002 sprawiło, że powoli zaczęłam otwierać się na pomoc Boga.

Wszystko zaczęło się we wrześniu ubiegłego roku. Po powrocie z kolonii we Włoszech nic mi się już w Polsce nie podobało. Na dodatek byłam zakochana w pewnym Włochu, co trochę mnie „zamroczyło”. Zaczęłam się buntować przeciw wszystkiemu, a najbardziej przeciwko tacie. Wyrazem mojego buntu stało się odchudzanie, zupełnie niepotrzebne w moim przypadku. Ponieważ mój tata jest gruby i lubi się objadać, ja chciałam być zupełnie inna. Miałam jeszcze taki plan, że za rok znów pojadę do Włoch i będę wtedy szczuplejsza i piękniejsza – dla tego Włocha oczywiście.

We wrześniu jadłam normalnie, tylko kolacje składały się z samych owoców. Czułam się świetnie. Widziałam po ubraniach, że chudnę. Spodnie zaczęły opadać, wszystko było za szerokie. Potem – nie wiem nawet, kiedy i jak – nauczyłam się liczyć kalorie. Ograniczałam śniadania, rezygnowałam z kolacji. Tylko obiady były normalne. W listopadzie postanowiłam, że skończę już z tym odchudzaniem, bo wyglądam wystarczająco szczupło. Pamiętam dokładnie, jak pierścionek, który 2 miesiące wcześniej ledwo wchodził na palec serdeczny, teraz z łatwością zakładałam na kciuk. Niestety, zauważyłam coś jeszcze: bardzo obniżyła się moja sprawność fizyczna. Zawsze lubiłam sport, uważałam się za dziewczynę wysportowaną, ale teraz niegdyś banalne dystanse zaczęły mnie męczyć. Kupienie spodni było nie lada problemem – wszystkie były za szerokie. Zazwyczaj doskonale pasował nr 36, a teraz nawet nr 34 był za wielki! Okres, który pojawiał się u mnie zwykle regularnie co 28 dni, pojawił się dnia 34. i był taki, że prawie go nie było. Zaczęła męczyć mnie bezsenność – często nie mogłam spać do godz. 3 lub 5 nad ranem, a o 6 musiałam wstawać do szkoły. Przez to wszystko nauka, która zawsze przychodziła mi łatwo, stała się trudniejsza, ciężej mi było się skoncentrować. Zaczęłam się normalnie odżywiać, ale jednocześnie postanowiłam, że będę liczyć kalorie. W styczniu nie dostałam okresu. Potem przeczytałam świadectwo Kasi o odchudzaniu się, ale mówiłam sobie, że przecież ja nie jestem anorektyczką, choć nie miałam w ogóle apetytu. W marcu zachorowałam na grypę, co jeszcze bardziej osłabiło mój organizm. Przez 2 miesiące nie dostawałam okresu i bardzo się bałam, że w przyszłości nie będę mogła mieć dzieci.

Zaczęłam prosić Matkę Bożą o pomoc. Ale z jednej strony modliłam się, a z drugiej liczyłam kalorie... Chciałam się kontrolować – to był mój sposób na życie. Cały czas miałam poczucie, że nic mi się nie należy (nawet jedzenie), że jestem pasożytem. Wszyscy zauważyli, że stałam się samotnikiem, zgubiłam dawną wesołość. Dodatkowo brak przyjacielskiego kontaktu z mamą oraz nie najlepsze relacje z siostrą sprawiły, że nie miałam komu zwierzyć się z moich problemów. Obwiniałam się za wszystko, nie chciało mi się żyć, w niczym nie widziałam sensu...

Na szczęście od maja zaczął się pojawiać u mnie okres, jeszcze nieregularny, ale to znak, że Maryja, do której się w tej intencji modlę, wysłuchuje mnie. Tak naprawdę to dopiero od czasu, kiedy zaczęłam się modlić do Boga w inny sposób, tzn. dziękując Mu za wiele łask i prosząc Go o to, żebym potrafiła znów normalnie jeść, wszystko zaczęło się układać. Znów jestem sobą, no może jestem bogatsza w doświadczenie, często rozmawiam z Bogiem, odnowiłam swą przyjaźń z siostrą, jem normalnie, aktywnie spędzam czas, odzyskałam dawną wysportowaną sylwetkę (bycie nienaturalnie chudym też wpędza w kompleksy), tryskam radością – zrozumiałam, że Bóg chce, bym była szczęśliwa. Teraz wiem, że ze wszystkimi problemami trzeba zwrócić się do Boga, w pełni otworzyć się na Jego pomoc.

Dziękuję Ci, Kasiu, za Twoje świadectwo. Zawsze modląc się w swojej intencji, pamiętam także o Tobie...

Aleksandra

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: