|
|||
|
Świadectwo, Mam 23 lata. Mój ojciec dawno temu kompletnie się pogubił – wpadł w nałóg alkoholowy...
Od tamtego czasu minęło około 30 lat. Przez te 30 lat alkohol prawie doszczętnie zniszczył naszą rodzinę. Piszę „prawie”, bo tylko dzięki wierze w Boga przetrwaliśmy. Codzienne kłótnie, tłuczenie talerzy, wyzwiska, łzy mamy, płacz rodzeństwa... Małe dziecko doskonale potrafi wyczuć, że dzieje się coś złego, że coś jest nie tak. Ojciec, jako mężczyzna, a więc ten silniejszy, powinien brać odpowiedzialność na siebie, to on powinien stać na czele rodziny, to on powinien chronić rodzinę. Tymczasem nasz, zamiast stać, przewracał się lub chodził na czworaka, zamiast rodziny wybierał kolegów i wódkę. Mogłoby się wydawać, że to dotyczy tylko jego, ale tak nie jest. Człowiek nie żyje sam, w próżni. Jeżeli robimy źle, to krzywdzimy także innych. W ten sposób i my – mama, moje rodzeństwo i ja – staliśmy się współuzależnieni. Zaczęliśmy sami sprzyjać patologicznym zachowaniom ojca. W przeświadczeniu, że postępujemy dobrze, dbaliśmy o tatę, wiele robiliśmy za niego. W ten sposób pomagaliśmy mu pić. Nie mam żalu do taty ani złości czy innych podobnych uczuć. Po prostu jest mi go szkoda, na pewno miał zadatki na wspaniałego ojca, ale zabłądził, poszedł nie tą drogą, co trzeba. Chciałbym przestrzec wszystkich, którym wydaje się, że z nałogiem mogą skończyć w każdej chwili. Nie marnujcie życia na używki. Życie to piękny, bezcenny dar od Boga. Tylko człowiek wolny jest szczęśliwy. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Może dlatego, że w domu nie było zbyt wiele miłości, może przez czasopismo pornograficzne, które kiedyś wpadło mi w ręce, a najpewniej przez jedno i drugie, uzależniłem się od samogwałtu. Zaczęło się od VII, VIII klasy szkoły podstawowej i trwało z przerwami do 22 roku życia. Gdyby nie wiara w Boga, gdyby nie wasze czasopismo i świadectwa, które tak bardzo mi pomogły, nie wiem, co byłoby ze mną teraz. Dziś mija 443 dzień czystości i wolności. Dziękuję Maryi za te dni, za każdy kolejny i proszę o następne. Dziękuję za to, że nie skrzywdziłem żadnej dziewczyny, dziękuję Bogu, że cały czas był przy mnie, że czekał na mnie. Mimo tego, że byłem „brudny”, że tarzałem się w bagnie grzechu, Bóg zawsze był, stał cierpliwie z wyciągniętymi rękoma. Jeśli coś wam nie idzie, jeżeli z czymś nie dajecie sobie rady, jeżeli straciliście już nadzieję na poprawę czegokolwiek, to klęknijcie przed Bogiem, naszym jedynym Ojcem, przed naszym najlepszym Lekarzem, i powiedzcie, co was boli, a On przyjmie każdego z was. Oczywiście, trudności i pokusy będą się pojawiać, bo świat przewraca się do góry nogami: zamiast miłości – przyjemność, zamiast życia – śmierć, zamiast wolności – zniewolenie. Zobaczcie, jak łatwo się w tym wszystkim pogubić. A przecież jedyne, co liczy się w życiu to wiara w Boga. W tym świecie musimy sobie codziennie przypominać, że wiara, nadzieja, miłość to wartości, na których warto budować, reszta przeminie szybciej niż się spodziewamy. Kochani czytelnicy „Miłujcie się!”, proszę o modlitwę, abym nie pobłądził, abym szedł tą jedyną właściwą drogą. Tomek Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|