Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Prowadź mnie dalej Christianity - Articles - Młodzież
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Prowadź mnie dalej
   

Autor: redakcja,
Miłujcie się! 2/2002 → Młodzież



Bardzo trudno jest pisać o własnym życiu, zwłaszcza gdy nie było zbyt piękne, kiedy popełniło się mnóstwo błędów.

Ale chyba warto dzielić się tym, czego dokonał w nim Bóg...

Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że nikt mnie nie kocha i nie potrzebuje. Może dlatego, że rodzice pobrali się, kiedy mama nosiła mnie już pod sercem? Byłam „przypadkiem”, nie chcieli mnie, nie oczekiwali moich narodzin z radością. Dzisiaj już wiem, że od zawsze pragnął mnie Bóg. Może tylko nie chciał, abym została poczęta tak wcześnie, przed ślubem rodziców... Z dzieciństwa pamiętam różne obrazy: czarny kabelek od grzałki, którym biła mnie mama; pokój, w którym byłam zamykana, kiedy płakałam; pijanych rodziców współżyjących ze sobą, miskę, do której wymiotowała mama, kiedy zbyt dużo wypiła... Czy moje dzieciństwo było jedynie smutne i bolesne? Myślę, że nie. Ale złe chwile zupełnie zasłoniły te dobre i radosne. Czasami zadaję sobie pytanie, czy rodzice kiedykolwiek mnie kochali i czy kochają teraz. I chociaż nigdy mi tego nie powiedzieli, w moim sercu jest iskierka nadziei, że tak.

Szkołę podstawową ukończyłam z bardzo dobrymi wynikami. Uczyłam się, by ktoś mnie docenił, powiedział, że jestem zdolna, mądra. Problemy zaczęły się w liceum. Nowe miejsce, nowi znajomi, dużo nauki i żadnej pomocy, wsparcia u bliskich. Kiedy już nie mogłam zwrócić na siebie uwagi dobrymi stopniami, zaczęłam wymyślać i przypisywać sobie różne choroby. Na początku robiłam to nieświadomie, później nie umiałam już żyć w prawdzie. Wszyscy wierzyli, że mam nerwicę, że dokuczają mi bóle żołądka, że wymiotuję, mdleję... Troskliwie się mną zajęto. Było wiele rozmów z wychowawcą, nauczycielami, rodzicami. Potem wizyty w poradniach psychologicznych i psychiatrycznych. Z jednej strony było mi z tym dobrze, bo wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę, rozmawiał ze mną, chciał pomóc! Ale z drugiej strony czułam się okropnie, okłamując wszystkich wokół.

Urojone choroby nie były w tym czasie moim jedynym problemem. Coraz częściej popełniałam grzech nieczystości. Pamiętam, jak od samego początku, tzn. od piątej czy szóstej klasy szkoły podstawowej powtarzałam sobie, że już nigdy więcej tego nie zrobię, że to był ostatni raz. Jednak sama nie umiałam z tego wyjść, a z każdym upadkiem coraz bardziej siebie nienawidziłam. Samogwałt niszczył nie tylko moje życie, ale i życie mojego rodzeństwa, które bardzo często do niego namawiałam. W drugiej klasie liceum miałam dość siebie, innych ludzi i w ogóle wszystkiego. Nie chciałam już żyć, marzyłam o śmierci. Chciałam popełnić samobójstwo. Do dziś nie wiem, jak to się stało, że nadal żyję. Byłam przecież tak blisko...

Czasem sobie myślę, że gdybym tak nisko nie upadła, nie spotkałabym Tego, który pomógł powstać i zacząć wszystko od nowa. Panie, dziękuję, że wtedy, gdy było bardzo źle, gdy zupełnie się zagubiłam i nikt nie umiał mi pomóc, Ty mnie odnalazłeś. Dziękuję Ci za rekolekcje w Nazarecie, gdzie zabrałeś niechęć do życia, a przywróciłeś radość, wiarę i nadzieję. Dziękuję za Kurs Pawła. Tam pokazałeś, że jesteś ponad moim grzechem nieczystości. Tam zrozumiałam, że jedynie Ty możesz mnie z niego wyzwolić, jeśli tylko poproszę Cię o pomoc i przestanę liczyć tylko na siebie.

 

Jezu, dziękuję za wszystkich ludzi, których postawiłeś na mojej drodze, a najbardziej za tych, którzy mnie do Ciebie prowadzili. Dziękuję za kapłanów, kleryków, siostry zakonne, przyjaciół i znajomych. Dziękuję za Małgosię, która uczyła mnie kochać innych i samą siebie. Za panią Marysię, na której ramieniu zawsze mogłam się wypłakać i która zastępowała mi mamę. Dziękuję za panią Basię, moją „duchową mamusię”. To ona była przy mnie wtedy, gdy nie było nikogo, słuchała, rozumiała, dodawała otuchy. To od niej pierwszy raz w życiu usłyszałam słowa Kocham cię, jesteś mi potrzebna.

Jest jeszcze wiele rzeczy, sytuacji, ludzi, za których chcę dziękować. Ale chyba najważniejszym i najpiękniejszym wydarzeniem w moim życiu były rekolekcje dla chorych i spowiedź generalna. Dziękuję Ci, Jezu za księdza Adasia. Dzięki jego słowom i postawie w sakramencie pojednania, spotkałam się z Tobą kochającym i przebaczającym, a nie takim, jakiego obraz miałam wcześniej – krytykującym, karzącym, odrzucającym... Panie, trzy lata temu nie widziałam sensu mojego życia, pytałam, dlaczego mnie stworzyłeś. Dziś dziękuję Ci za dar życia. Dziękuję za moją przeszłość, za wszystkie cierpienia, jakich doświadczałam, bo przez nie mogłam łączyć się z Tobą, z Twoim Krzyżem. Jezu, opiekowałeś się mną już tyle lat. Proszę, prowadź mnie dalej. Ulecz moje zranione serce, pomóż przebaczyć tym, którzy mnie skrzywdzili, ucz kochać każdego człowieka, który przechodzi obok mnie. Wskaż mi, Panie, drogę, na której mogłabym Ci służyć, pomóż odkryć moje powołanie. Tak, jak kiedyś, gdy w moim życiu wszystko zaczęło się walić, tak i dziś „składam w Tobie moją nadzieję...”

 

Emilka

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: