|
|||
|
Autor: Grzegorz Kucharczyk, Kościół nie usprawiedliwiał nigdy przypadków okrucieństwa i niesprawiedliwości popełnianych przez Hiszpanów i Portugalczyków w Nowym Świecie, a było ich niemało. Dostrzegał je i zdecydowanie piętnował. Już w 1512 roku hiszpański dominikanin Bartolomeo de Las Casas opublikował swój słynny traktat w obronie Indian przed zachłannością konkwistadorów. Również kolejni papieże z mocą przeciwstawiali się niedorzecznym teoriom, mającym usprawiedliwić handel niewolnikami z Ameryki, a głoszącym, jakoby Indianie właściwie nie byli ludźmi. Papież Paweł III (1534-1549) oficjalnie potępił niewolnictwo Indian w każdej pojawiającej się postaci. Napiętnował również obracanie w niewolników Indian dotychczas nieochrzczonych – co w oczach niektórych kolonizatorów miało usprawiedliwić ten proceder. W ślad Pawła III poszli kolejni papieże: Urban VIII i Benedykt XIV (przed 1789). Za słowami poszły też czyny. Powstałe w początku XVII wieku tzw. redukcje paragwajskie, czyli osady Indian z Paragwaju organizowane i zarządzane przez Towarzystwo Jezusowe, były wówczas dla Indian pewnym i jedynym schronieniem przed handlarzami niewolników. Tu warto wspomnieć, że wiele wcześniej powstały specjalne zakony działające tylko w celu wykupu chrześcijańskich niewolników: w 1198 r. Zakon św. Jana z Matha, i w 1223 r. Zakon Matki Bożej Łaskawej św. Piotra Nolasque. Wbrew temu więc, co się zazwyczaj mówi, to nie rewolucja francuska rozpoczęła piętnowanie niewolnictwa i działanie na rzecz jego abolicji. Precedens miał miejsce trzysta lat wcześniej. Gdy wspominamy więc o barbarzyńskich stronach kultury azteckiej i inkaskiej, to po to, aby przywracać obrazowi historii właściwe proporcje. Nie było nigdy „dobrego dzikusa”, jak swego czasu wmawiali oświeceniowcy i dzisiaj czynią zwolennicy wielokulturowości. Nie było też współudziału Kościoła w „eksterminacji” Indian i w zniszczeniu ich rodzimych kultur. Indianie, niestety, eksterminowali się sami – na długo przed przybyciem pierwszego Europejczyka do Ameryki. Kościół gło sił zaś, że każdy człowiek, od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci, posiada nieskończoną godność i wartość oraz niezbywalne prawo do życia i wolności sumienia. Ta wielka godność każdej istoty ludzkiej wynika z faktu, że to sam Bóg stał się prawdziwym człowiekiem. A w swojej śmierci i zmartwychwstaniu otworzył drogę zbawienia dla wszystkich ludzi, bez wyjątku. Ewangelizacja Ameryki oznaczała zniszczenie barbarzyńskich rytuałów, koniec okrutnej praktyki składania dziesiątków tysięcy istnień ludzkich w ofierze pogańskim bożkom. Tylko w tym sensie Kościół przyczynił się do zaniku kultur prekolumbijskich Indian. Był to niezaprzeczalny postęp. Postęp – o paradoksie! – zupełnie nie zauważony przez najgłośniejszych zwolenników „postępu”. Grzegorz Kucharczyk Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|