|
|||
|
Autor: mgr farm. Maria Dziobak, Od dłuższego czasu zastanawiał mnie fakt, dlaczego wobec tak zwanej antykoncepcji wytwarza się wśród wielu osób wierzących potężny mur nieufności wobec Kościoła i jego nauki. W moim odczuciu jest to często temat, którego się nie podejmuje i nie chce się podjąć. Myślę, że niejednokrotnie kapłani usłyszeli przykre słowa, że za bardzo interesują się tą sferą życia świeckich, albo też jeszcze bardziej dosadnie wyrażony sprzeciw. Ponieważ nie jestem kapłanem, lecz osobą świecką będącą blisko zawodowo, wręcz na co dzień, z tzw. antykoncepcją, chciałabym spróbować odkryć prawdę o niej. Studiując wnikliwie ulotki informacyjne, szczególnie o tzw. antykoncepcji hormonalnej, zauważyłam, że w żadnej z nich nie jest podana prawda odnośnie do rzeczywistych mechanizmów ich działania. Podawany jest tylko jeden mechanizm działania – antyowulacyjny, gdy tymczasem tych mechanizmów jest więcej! Doustne środki antykoncepcyjne, poprzez wpływ na fizjologię błony śluzowej i macicy, uniemożliwiają zagnieżdżanie się zapłodnionego jaja. Bardzo groźny jest też czynnik jajowodowy. Pigułka, mówiąc skrótowo, opóźnia transport jajowodowy, a efektem tego jest zestarzenie się jaja, a więc hamowanie rozwoju potencjalnie zdolnego do życia embrionu. Embrion zasycha na śmierć, nie mogąc się implantować (zagnieździć). Skuteczność antykoncepcji hormonalnej jest związana nie tyle z hamowaniem owulacji, ile z wielokierunkowością działania pigułki. Już w 1974 roku G.A. Hauser z Lucerny stwierdził, że przy 7-procentowym prawdopodobieństwie wystąpienia owulacji termin „inhibitor owulacji” jest niezupełnie ścisły. Jeżeli według badania klinik ginekologicznych owulacja w 7% przypadków stosowania tzw. pigułki dochodzi do skutku, to może również dojść do skutku zapłodnienie, ale wtedy poprzez dwa wcześniej wymienione mechanizmy dochodzi do uśmiercenia embrionu. Pigułka ma zatem za zadanie niszczenie życia u samych jego początków, a więc ma działanie wczesnoporonne. Tutaj właśnie leży odpowiedź, dlaczego w ulotkach informacyjnych brak jest całej prawdy. Odpowiedź jest prosta – aby nie wzbudzić choćby najmniejszego niepokoju sumienia. Nie należy się temu dziwić. Potężnym koncernom farmaceutycznym, specjalizującym się w tej dziedzinie produkcji, zależy na naszych pieniądzach, a zapewniam, że są to bardzo duże pieniądze. Chciałabym również pokazać drugi aspekt tej rzeczywistości, jaką jest powszechna dostępność i stosowanie tzw. środków antykoncepcyjnych. Będzie to spojrzenie z pozycji mojego zawodu – zawodu aptekarza. W Polsce, o czym wiele osób nie wie, obowiązuje nakaz prowadzenia w aptekach pełnego asortymentu antykoncepcji, obwarowany ustawą z dnia 10.10.1991 r. O środkach farmaceutycznych, materiałach medycznych, aptekach, hurtowniach i nadzorze farmaceutycznym (art. 38, pkt 1), pod groźbą utraty koncesji na prowadzenie apteki. W tym momencie dotykamy problemu grzechu strukturalnego. Aptekarze zostają niejako „wciągnięci” w strukturę grzechu, sprzedając całą gamę środków antykoncepcyjnych, z których duża część ma działanie wczesnoporonne. To, że istnieje ustawowy obowiązek sprzedaży tych środków, nie zwalnia nas z osobistej odpowiedzialności za zaniedbanie sprzeciwu wobec tego stanu rzeczy. Odpowiedzialność za stosowanie tzw. antykoncepcji ponoszą wszyscy ludzie uczestniczący w procesie od propagowania tych środków, poprzez ich produkcję, zapisywanie na receptę, a następnie dystrybucję, aż do wydania w aptece. W tym miejscu pragnę przypomnieć, że kilka tych środków objętych jest refundacją ze strony kas chorych. Zważywszy na to, jaka jest ilość kobiet w wieku prokreacyjnym, nie są to małe pieniądze. Refundacja antykoncepcji jest niejako „wrzucona” w ogólne pojęcie refundacji leków. Czy to nie powinno budzić zastrzeżeń, choćby w kontekście najmniejszego przyrostu naturalnego odnotowanego w Polsce w 1998 roku? Zadaniem naszym, ludzi wierzących i nie tylko, jest odkłamywanie rzeczywistości nas otaczającej. W dziedzinie antykoncepcji jest wiele nieprawdy, a jedną z nich jest mit zamknięty w sloganie: „Zapobieganie (prewencja) jest lepsze od aborcji”. Ten slogan był i jest wykorzystywany w promowaniu tzw. antykoncepcji, a tymczasem w krajach, które wprowadziły szeroką promocję środków antykoncepcyjnych, liczba aborcji znacznie się zwiększyła. Ponadto nastąpiło „oswojenie się” z treścią tego sloganu, a w konsekwencji łatwe przejście od antykoncepcji do aborcji. Na koniec pragnę osobom zainteresowanym tą problematyką podać tytuły rozszerzające zakres wiedzy na ten temat: 1) dr Rudolf Ehmann: Poronne działanie doustnych środków antykoncepcyjnych; 2) dr Rudolf Ehmann: Problemy planowania rodziny. Antykoncepcja i jej skutki; 3) dr Siegfried Ernst: Czy encyklika Humane Vitae jest przestarzała? Rozważania o czystości; 4) ks. Janusz Mariański: Struktury grzechu w ocenie społecznego nauczania Kościoła. mgr farm. Maria Dziobak Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|